etyka prototeoria.txt
Patryk Kaczmarek, Etyka (szkic 1, stary)
- stary dokument, w skrajnie minimalnym stopniu poprawiany od 2013 (z
roznych powodow)
- mniej wiecej 2006-2013
- "..." - cytat, zdarzaja sie pomylki
- "!" - wazne, pelno niescislosci i bledow
- "=" - wazne, pelno niescislosci i bledow
- "*" - wazne, pelno niescislosci i bledow
- "~" - mniej-wiecej, nie do konca, pelno niescislosci i bledow
- szkic
- niejasnosc za niejasnoscia
!!
0 osob 1 osoba 2 osoby i tak dalej
a prawo logiki jest jakos uzasadnione
abdukcja
ale co wlasciwie uzasadniamy - racjonalny ruch czy intencje kogos czy ...
chodzi o znaczenie slowa dobry i innych
co jesli brak uzasadnienia
co jesli uzasadnienie
cos jak uzasadnienie smaku
czezowski
czy cokolwiek mozemy uzasadnic normalna rzecz z dyskursu, prawda
matematyczna, jakis fakt naukowy
czy da sie uza
czy taka racjonalnosc zakladaja chocby implicite rzeczy uchodzace za
uzasadnione
czy to co uzasadniamy musi byc prawdziwe
czy w ogole uzasadnienie
dlaczego nie ma zgody
do spoleczenstwa do innych
egoizm
ja zyje jaka stad etyka i czy w ogole
jak da sie uza
jakies uzasadnienie, jakie konkretne
musimy dzialac
Nieistnienie jakichkolwiek intersubiektywnych obserwacji, które mogłyby
potwierdzać lub obalać twierdzenia etyki
pierwotna intuicja tego co dobre
powiedzmy ze nic czy wiekszosc nie ma uzasadnienia
preferencje
problem polityczny jak do uzasadnienia
spoleczny konstrukt zaprogramowanie
sprawiedliwosc na przykladzie 2 osob
tak jest - uzasadnienia nie znamy - ale ogolnie jest mozliwe inne
mozliwosci
transcendental For example, we have to believe that we are free when we
perform an action; thus belief in freedom is a necessary condition of the
possibility of action
ufundowanie nauki
uprawomocnic ufundowac ugruntowac normatywnosc
uzasadnienie dla wszystko prawie zaden parzysty itp
uzasadnienie do zasady uzyte
uzasadnienie eksperci daj przyklad czemu czasem jest a czasem nie
uzasadnienie zasady wola wiekszosci
uzasadnij uzasadnienie i tak dalej
w jaki sposob poznajemy i uzasadniamy wartosc moralna czynu
zajecie sie uzasadnieniem czy racjonalne moze nie byc nawet jak jakies
uzasadnienie jest
Uwazam za prawdziwa teze, ze Szczęście wzrasta wolniej niż dobra, które
są jego źródłem (i takoż mutatis mutandis z przykrością?)?
Czy jednak mam analizowac tego typu sprawy (malo istotne)?
~~Lepiej jest coś posiadać i to stracić czy nie mieć tego nigdy? Skoro
rozwiązanie jest uzależnione od odczuć podmiotów moralnych (od ilości
PF), to analizujemy dwie kontrfaktyczne sytuacje i pytamy gdzie jest
więcej pozytywnej wartości (lub też stosujemy inne metody). Potoczne
doświadczenie uczy nas, że często wolelibyśmy nie mieć czegoś nigdy niż
mieć to i stracić. Patrząc jednak na sprawę z innej perspektywy, w
pierwszym przypadku choć przez jakiś okres to coś mieliśmy, a w drugim
przypadku nie mieliśmy tego nigdy, więc powinniśmy być zadowoleni z
takiego obrotu sprawy, który spowoduje, że to coś będziemy mieć choćby
przed pewien okres. To popularny wątek np. w literaturze. ~~Podobnie
rzecz ma się z naszym życiem w przypadku lęku przed śmiercią. Czy
rozwiązaniem jest zmiana swojej własnej postawy? Na ile możemy
manipulować naszym stosunkiem do zdarzeń, które nas dotykają? Czy
istnieje tu jakaś strategia optymalna? Buddyzm, zen, stoicyzm,
epikureizm, sceptycyzm etyczny, współczesne ruchy
antykonsumpcjonistyczne, ...
czy zaprzepaszczenie pracy calego zycia jest dla mnie zle jesli nigdy sie
o nim nie dowiem (dobre, dobre - ciagnac dalej)
wg teorii sukcesu np. niezaspokojenie pragnienia bedzie dla mnie gorsze,
nawet jesli wierze, ze zostalo spelnione. hedonizm - nie.
pragnienie, a dowiedz sie, ze pragnienie zostalo zostalo zaspoko
Czy po zaspokojeniu jednych pragnień zaraz pojawiają się następne? Jak
dokładnie to przebiega? Czy należy coś z tym robić czy nie?
Ewentualne propozycje:
- spełnianie jak największej liczby pragnień, aby w końcu jednak się
"uspokoić" (być może jest tak, że pragnień ma się bardzo dużo, ale w
końcu następne się nie pojawiają lub pojawiają się, ale nie są tak samo
kuszące)
- wyrobienie w sobie postawy neutralności wobec zdarzeń, które nas
dotykają na co dzień
W jaki sposób ustalić optymalną postawę? Czy można ją uprawomocnić? Czy
powinien mieć taką samą?
Czy zło umożliwia istnienie dobra? Co to dokładnie miałoby znaczyć? Czy
doznawanie ~~cierpienia jest potrzebne do osiągnięcia ~~szczęścia? Na
czym to miałoby polegać?
=="Nie może zaznać szczęścia, kto nie zazna przeciwności” - trudno byłoby
to sprawdzić, bo chyba nie ma takiego podmiotu moralnego, który by nie
zaznał przeciwności.
Dlaczego moją główną tezą w tym dokumencie jest "zasada użyteczności
(czyli konkretnie to a to) jest prawdziwa", a nie "zasada użyteczności
(czyli konkretnie to a to) jest słuszna/użyteczna/dobra". Przecież moją
tezą jest także, że "działanie należy oceniać z punktu widzenia
słuszności/użyteczności/dobra-do-którego-prowadzi, a nie z punktu
widzenia prawdziwości", a niewątpliwie przyjęcie lub nieprzyjęcie zasady
użyteczności to działania.
Tak więc dlaczego? ~~Ponieważ przynajmniej w niektórych przypadkach
dojście do prawdy jest warunkiem tego, aby móc w ogóle wiedzieć co jest
dobre/użyteczne. Sprawa jest jednak skomplikowana i wymaga namysłu. To
pogląd na teraz.
Prymat dobra nad prawdą wyraźnie widoczny jest np. w komunikacji smsowej.
[...] Możemy tu mówić o zarządzaniu przyjemnością i przykrością
([pozytywnymi i negatywnymi] odczuciami).
Coś jest dobre dlatego, że istnieją byty doznające (tj. podmioty
moralne). To, co dobre jest dobrem dla kogoś. Nie ma żadnego innego dobra
poza użytecznością (czyli poza dobrem dla kogoś). Gdyby na świecie nie
było bytów doznających, nie byłoby niczego dobrego?
"Czy cokolwiek może być naprawdę dobre, jeśli nie powoduje żadnej zmiany
- bezpośredniej lub pośredniej, rzeczywistej lub potencjalnej - w
świadomości jakiejkolwiek istoty?" Raczej nie, nie może.
To, co dobre (pozytywne odczucia) jest czymś innym niż to, co ludzie
preferują czy też czego pożądają (choć możliwa jest koincydencja),
ponieważ ludzie mogą się mylić co do tego, co jest dla nich najlepsze (a
także co do tego, co w ogóle jest dla nich dobre i złe). Pytanie jednak
czy możemy wiedzieć co jest dla nich najlepsze.
! Wydaje mi się, że preferencje ludzi to dość dobre kryterium tego, co
dla nich dobre, ale nie jest ono adekwatne.
Możemy utożsamić to, co dobre np. z tym, co jest idealną preferencją,
idealnym pożądaniem czy też arete, ale to utożsamienie jest
bezwartościowe poznawczo (choć być może jest dobrym środkiem dydaktycznym
dla osób, które mają problemy z wyobrażeniem sobie czym mogłoby być
dobro).
==czy można racjonalnie rozprawiać o celach? czy można racjonalnie
rozprawiać o środkach do celów?
==Nie zgadzamy się z następującym poglądem Narvesona (można uzasadnić).
Chyba, że będzie tak w ramach procedury decyzyjnej – tego nie możemy
wykluczyć. Narveson: "utylitaryzm nie jest zainteresowany tym, aby z
Sokratesa uczynić głupca, ale również nie jest zainteresowany tym, aby z
głupca uczynić Sokratesa” oraz "celem utylitarystycznego działania jest
umożliwienie najpełniejszej realizacji celów, interesujących obydwu,
czyli ostatecznym kryterium tego, co jest dobre dla jednostki jest jej
własny pogląd”.
Ogólnie i upraszczając wydaje mi się, że deontologia w stylu kantowskim i
utylitaryzm to dwa różne podejścia do etyki. Kant skupiał się bardziej na
dobrej woli czy też na wymiarze "doskonałości" czynów, a utylitaryzm
skupiał i skupia się na słuszności (racjonalności, najlepszym posunięciu
w grze) czynu i te dwa podejścia niekoniecznie sobie przeczą, bo mowa tu
tak naprawdę o dwóch różnych sprawach. Tylko wsadzenie i jednego, i
drugiego do worka "etyka normatywna" sprawia, że te koncepcje jawią się
jako konkurujące ze sobą.
! W utylitaryzmie chodzi o to, aby pozytywnych odczuć było jak najwięcej.
To jednak nie jest tak prosta teza, jak może się wydawać na pierwszy rzut
oka. Pierwszy lepszy problem: czym miałyby być pozytywne odczucia u
naszych następców ewolucyjnych? Czy to, jak używamy orzeczników
etycznych, nie zakłada pewnego ugruntowania w aktualnie istniejących
bytach? Jakiego dokładnie rodzaju to ugruntowanie i jaki ma zasięg? Skąd
np. mielibyśmy wiedzieć czym będą pozytywne odczucia u naszych następców
ewolucyjnych? Tę jakość być może moglibyśmy przyjąć do wiadomości (ale na
jakiej podstawie?), ale jak mielibyśmy jej doświadczyć? „Jak to jest być
nietoperzem”?
! Podmioty moralne mogą się mylić co do tego, co jest dla nich dobre. Z
wielu powodów. To, co jest dobre zależy ~~od tego, co dzieje się w ich
organizmach, ale co do zasady nie zależy od ich opinii.
Z ciekawości: co dokładnie o tym, co dobre i słuszne powie mi moja własna
(Iks Iksa) introspekcja czy opinia? Jak te ustalenia będą się miały do
tego, że za dobre uznaliśmy pozytywne odczucia? Zanalizuj konkretne czyny
i to, jakie są Twoje odczucia dotyczące tego, co powinniśmy uznać za
dobre.
Frege: "bycie prawdziwym jest czymś innym niż bycie uważanym za prawdziwe
[...]. Nie ma żadnej sprzeczności w tym, że coś, co wszyscy uważają za
fałszywe [...] jest prawdziwe. Bycie prawdziwym jest niezależne od
uznawania za prawdziwe przez kogokolwiek."
Odnieś do dobra.
! ~~Trzeba znajdować pozytywne rozwiązania. Wszyscy, którzy w etyce
proponują tylko krytykę, powinni wskazać doktrynę, które według nich jest
prawdziwa?
"Jeżeli jestem stoikiem, to dobra, których nie mogę posiąść przestają być
dla mnie dobrami, a stąd już bardzo blisko pokusa żeby zaprzeczyć, że są
one dobrami w ogóle."
Nawet Arystyp nie był skrajnym "hedonistą", gdyż uważał, że przyjemności
powinny być okiełznane przez rozum.
Nazwę "hedonizm" na określenie tego typu koncepcji, jaką głosimy, należy
więc być może odczarować albo użyć innej. O tym jak powinniśmy zadziałać
powie nam oczywiście zasada.
! Komentarz co do tego: "czy nie byłbym skłonny wydatkować żadnej energii
po to, by zapewnić sobie ważne miejsce w historii ludzkości - mimo, że za
życia nie przysporzyłoby mi to przyjemności?" w kontekście: jak jest, a
jak być powinno.
W etyce liczą się konsekwencje, a nie np. intencje (chyba, że wpływają na
konsekwencje).
Hipoteza: ludzie samooszukują się jeśli chodzi o ilość pozytywnych i
negatywnych odczuć, jakich doznają. Jak bardzo i w jaki sposób? Co w
związku z tym? Jak to ma się do tego, że musimy (?) dysponować
konkretnymi i najlepiej prawdziwymi liczbami, gdy będziemy przeprowadzać
rachunek użyteczności lub coś podobnego do rachunku użyteczności?
! ~~Skoro liczą się tak naprawdę pozytywne odczucia, to chemia staje się
drugorzędna (nie liczy się konfiguracja bytów w umysłach [zakładając, że
wszystkie byty odczuwające mają umysł i że wartość może być tylko w
bytach odczuwających]), a pierwszorzędna jest siła subiektywnych odczuć
(choć nie wiem, czy zmierzyć ich nie da się wyłącznie obiektywnie, tj.
"badając chemię" właśnie). Nie jest jednak wykluczone, że ta sama chemia
działa na każdego w ten sposób, że odczuwa to samo. Tak czy siak dobrze
byłoby poznać chemię, aby wiedzieć jak można sprawić, aby byty
odczuwające przerzuciły się na inne rzeczy (zmieniły
pożądania/preferencje), aby mogły doznać więcej pozytywnych wartości (o
ile byłoby to w ogóle słuszne). Liczyć dobro powinniśmy jednak w sposób
obiektywny, a nie pytając byty odczuwające (aby nie było nadużyć -
zresztą nie wiem czy przez pytanie bytów, moglibyśmy wartość autoteliczną
sprowadzić do jednego mianownika - już w przypadku posłużenia się metodą
"badamy chemię" jest to dość dyskusyjne). Chyba, że w ramach poziomu
drugiego (praktyki, procedury decyzyjnej) z uwagi na obiektywne
ograniczenia (wtedy jednak staniemy przed problemem jak to uzasadnić).
"Przyjemność czerpana ze spędzenia w zimie miesiąca urlopu na Florydzie
jest większą wartością samą w sobie niż wiedza, którą zyskuje się
czytając fragment biografii Lincolna, dotyczący 22. roku jego życia -
skąd to wiemy? Załóżmy, że próbujemy podać ścisłą liczbę godzin owego
urlopu, która jest równa co do wartości takiej wiedzy. A czy potrafimy
wskazać ściśle wielkość szansy miesięcznego urlopu na Florydzie, która
byłaby dokładnie równa co do wartości fragmentowi wiedzy o Lincolnie?"
(czy tu aby nie ma odpowiedzi na pytanie czy przyjemność jest dyskretna?)
- książka Brandta
"An x is right iff there is no alternative x which leads to a better
outcome than it does.
Given that there is a unique right x (as we have been assuming for the
sake of brevity), we can phrase this succinctly as:
The right x is the x which would lead to the best outcome.
For example: The right climate is the climate which would lead to the
best outcome.
The right x for y to z is the x whose being z-ed by y would lead to the
best outcome.
We shall understand the x’s to be limited to those x’s that y can z.
These shall make up the alternative set of x’s. Thus the right climate
for Oxford to have is that particular climate which can be had by Oxford
and whose being had by Oxford would lead to a better outcome than that of
any other climate that Oxford can have. If Oxford can’t have a tropical
climate, then this prevents a tropical climate being the right climate
for Oxford to have and prevents other climates for Oxford being judged
against a tropical climate. Similarly, if there is no time at which I can
become invisible, then there is no right time for me to become invisible.
It is right for y to z an x iff there is some x whose being z-ed by y is
better than y not z-ing any x at all. For example, it is right for Julian
to kill a person iff there is some person whose being killed by Julian is
better than Julian not killing any person at all.
In addition, the best climate for Oxford to have may be a tropical
climate, but it is not clear that Oxford can have a tropical climate: it
would be physically possible, but is this the appropriate kind of
possibility?"
Te wszystkie cegiełki, z których składa się utylitaryzm, muszą być rzecz
jasna uzasadnione przez odwołanie się do zasady użyteczności. A także
wszystko inne w naszej koncepcji, np. "przypiszmy użyteczności
alternatywom".
"The right act for an agent to perform now is the act whose being
performed now by that agent would lead to the best outcome."
"The right disposition for everyone to possess at all times is the
disposition whose being possessed at all times by everyone would lead to
the best outcome."
"The right climate for Oxford to have is the climate of whose being had
by Oxford would lead to the best outcome."
"The right eye-colour for Carol to admire is the eye-colour whose being
admired by Carol would lead to the best outcome."
"The right way of deciding what to do is the way of deciding what to do
that would lead to the best outcome."
"The right decision procedure is the decision procedure that would lead
to the best outcome."
"The right decision procedure for an agent to accept is the decision
procedure whose being accepted by that agent would lead to the best
outcome."
!
czy i jak da sie uzasadnic
czy wlasnie tym we wszystkim mamy sie kierowac
czemu to a nie co innego
gdybysmy stworzyli cztucznego czlowieka i uzyli argumentu potwora
hedonicznego - masakra
robienie, nie odczuwanie. chodzi o to, aby wyrobic w sobie pewne
dyspozycje.
Podstawowe pytanie etyki (etyki normatywnej, teorii działania, teorii
racjonalnego działania) - "co powinniśmy robić"?
(Wolę mówić o teorii racjonalnego działania niż o etyce lub etyce
normatywnej.)
Oczywiście pytanie to sformułować można na wiele innych sposobów, a także
np. położyć nacisk na siebie (np. "co powinienem czynić?") lub też na
ogół (np. "jakie działania są najlepsze?"). Temat-rzeka. Podobnie jak
tematem-rzeką jest kwestia tego w jaki sposób i jak dalece należy
analizować tę kwestię. Interesujące jest też to, w jaki sposób
zastosowanie zasady użyteczności, może nam pomóc w odpowiedzi na to
pytanie (tzn. na pytanie, które pytanie jest tutaj najlepsze).
Oto kilka różnych sformułowań tej samej dyrektywy działania (dyrektyw
tych jest rzecz jasna o wiele więcej - przytaczam tu tylko niektóre).
Dyrektywy te uważam za prawdziwe.
- Celem wszelkiego działania jest dobro
- Należy robić wszystko, aby było jak najwięcej dobra
- Powinno się optymalizować wszystko
- Winno się czynić możliwie najlepszym wszystko
Te dyrektywy (także te o podobnej/tej-samej treści, których tutaj nie
wymieniłem) będę dalej nazywał zasadami użyteczności. Właściwie
powinienem napisac o zasadach konsekwencjalistycznych.
Tego typu dyrektywy wyrażają to samo. Banał na który pewnie zgodziłby się
każdy normalny człowiek. Oczywiście np. niektórzy filozofowie analityczni
mogliby się nie zgodzić z tym (i, być może, mieliby rację - o tym może
później). Temat wyboru optymalnego (najlepszego) sformułowania zasady
użyteczności rozwiniemy w dalszej części dokumentu.
Czy zasada użyteczności jest uniwersalna i decyduje nawet o tym, jakie
jej sformułowanie jest najlepsze (optymalne)?
"Celem wszelkiego działania jest dobro", a "celem wszelkiego działania
powinno być dobro" - na upartego widać różnicę. Co to dokładnie znaczy?
Na przestrzeni wieków sformułowano wiele najróżniejszych systemów
aksjonormatywnych. Są wśród nich takie, o których nikt nigdy nie słyszał.
Takie, które nie zostały nigdy wysłowione. Takie, które nie zostały
dostatecznie dobrze pojęte. Takie, które są sprzeczne. Być może stworzono
i taki system, który jest prawdziwy. Prawdziwy system etyczny mógł znać
jakiś człowiek 10 006 lat temu.
Co właściwie znaczy, że systemy aksjonormatywne "istnieją"?
==[...] W związku z tym, co napisałem wyżej, wydawać się może, że osoba
racjonalna powinna uznać, że nie istnieje jakiś jeden, wyróżniony system
normatywny. Jest to jednak błąd, co spróbuję poprzeć odpowiednią
argumentacją.
[...] Czy my w takim razie jesteśmy realistami czy antyrealistami
etycznymi? Wiele zależy od terminologii (tj. od tego jak dokładnie
rozumiemy realizm, a jak antyrealizm). Gdyby ktoś zadał pytanie: "czy
jeśli realizm (meta)etyczny to teza, że to a to, to czy jesteśmy
realistami (meta)etycznymi?" to było łatwiej nam odpowiedzieć. A tak nie
będziemy roztrząsać, czym właściwie miałoby być bycie
realistą/antyrealistą (meta)etycznym, bo szkoda na to zasobów. Po prostu
nie jest to optymalne (hipoteza). Głównie dlatego, że za podstawową
zasadę uznajemy, że ~~należy działać. Może wrócimy do tego później.
Niezależnie od tego, czy jakiekolwiek zasady moralne mogą zostać
uzasadnione, czy też nie (a także m.in. niezależnie od tego, czy
jakikolwiek byt może zostać prawomocnie uznany za wartość
nieinstrumentalną [summum bonum, cel sam w sobie, cel autoteliczny,
...]), musimy działać. Zatem potrzebujemy teorii działania. I to jest
argument za tym, że potrzebujemy teorii etycznej i ~~musimy ustalić
właściwą teorię. "Ale musimy działać" - to jak mantrę powinni sobie
powtarzać ci, którzy uważają, że nie da się ufundować żadnej teorii
etycznej. Są rozwiązania lepsze i gorsze. Ufundowanie niekoniecznie musi
być tym, czego chcieliby niektórzy. Podobnie jak nigdy nie ufundujemy w
tym sensie nauki (ani być może czegokolwiek - łącznie z tezą, że aby coś
przyjąć w sposób racjonalny/naukowy, musi to być ufundowane)
Wnioskowanie to ma następującą postać [...]
Mógłby ktoś stwierdzić, że celem np. projektowania silnika jest jego
sprawność. Ściśle rzecz biorąc nie jest to prawda. Chodzi bowiem o
przyjemność czy też o pozytywne odczucia. Dlaczego? [..., wiele osób może
mieć tu problem z pojęciem, bo to abstrakcyjne] Podobnie jak w
prowadzeniu działalności gospodarczej, ściśle rzecz biorąc nie chodzi o
zysk, a w rozwoju gospodarki nie chodzi o wzrost PKB. To są rzeczy, które
najprawdopodobniej są mocno skorelowane z wartością nieinstrumentalną (u
nas: odczucia, tj. pozytywne i negatywne odczucia, tj. przyjemność i
przykrość), ale nie są nią samą (tj. nie są celem działania, choć na
poziomie procedury decyzyjnej, tj. z "drugiego poziomu" mogą zostać
uznane za cel).
O co w ogóle chodzi z tym drugim poziomem, tj. poziomem procedury
decyzyjnej? Chodzi o to, że uważamy za adekwatny hedonistyczny
utylitaryzm (choć zamiast o przyjemności i przykrości, wolimy z różnych
powodów pisać o pozytywnych i negatywnych odczuciach), ale w związku z
tym, że nie mamy obecnie możliwości policzenia i zsumowania tych
pozytywnych i negatywnych odczuć, to uważamy, że najlepszym rozwiązaniem
jest zastosować najlepsze przybliżenie, czyli liczenie preferencji ludzi
według dość prostej zasady.
Uzasadnienie [...]
W przyszłości może to ulec zmianie (wraz z postępem naukowym).
Ważne - należy sprawdzić, czy istotnie np. sprawność silnika czy wzrost
PKB jest mocno skorelowany w pozytywnymi odczuciami. Zawsze bowiem
istnieje możliwość, że jesteśmy niewolnikami czasów, w których żyjemy, że
przyzwyczajenie i chęć utrzymania status quo mogą mieć zły wpływ na nasze
intuicje.
Konwencja: będziemy mówić o pozytywnych odczuciach. Czy ta konwencja jest
najlepsza? Nie wyliczymy tego, bo nie znamy szczegółów teorii, ale tak
założymy. Można to oszacować na drugim poziomie, czyli preferencyjnie.
Z pozytywnymi i negatywnymi odczuciami zaraz problem - co z ludźmi,
którzy dążą do przykrości (negatywnych odczuć) czy do jakichś konkretnych
przykrości lub którzy zupełnie abstrahują od celu pozytywne/negatywne-
odczucia lub którzy w ogóle do niczego nie dążą (czy to możliwe?)? Czy te
pojęcia nie są przypadkiem nazwą dla dowolnego
preferowanego/niepreferowanego przez jednostkę czegoś (rozpatrujemy teraz
sprawę z poziomu pierwszego)? W takim razie o tym, co jest celem decyduje
jednostka czy nie?
Czy to aby nie jest jakaś forma konsensu między podmiotami (pomijając
trudności typu byty nieludzkie, poprzedników i następców ewolucyjnych)?
Na czym ten domniemany konsensus ma polegać?
Ludzie źle chcą dla siebie (mają preferencje szkodliwe dla siebie). Jak
rozwizać ten problem? Jak rozwiązac problem tego, że ludzie mają fałszywe
mniemania na różne tematy i mogą one mieć wpływ na ich preferencje?
Niektórzy twierdzą, że o racjonalności może być mowa tylko w odniesieniu
do środków, a nie celów [...]. Musimy jednak i tak wybrać cel z uwagi na
to, że ~~musimy działać.
Sidgwick twierdził, że "o obiektywnym istnieniu wartości możemy mówić
tylko w sensie możliwości zastosowania jednego probierza wartości ważnego
dla wszystkich istot". Co ja sądzę o tej tezie? Musiałbym poznać
szczegóły. Na pierwszy rzut oka brzmi rozsądnie i jest zgodna z zasa
~~trzeba działać.
Nawet gdybyśmy byli np. metaetycznymi emotywistami, to i tak musimy
działać na co dzień i musimy wybrać jakąś wartość za cenną samą w sobie.
Czy tak naprawdę istnieje alternatywa dla takiego postępowania? Jak ma
ona wyglądać?
Jaka jest alternatywa wobec przedstawionej tu propozycji systemu?
Możemy mówić zarówno o teorii działania, jak i o etyce (lub nawet o czymś
jeszcze innym - teoria wyboru, teoria wszystkiego, ...). Nie ma to
realnego znaczenia, a tylko terminologiczne (oczywiście możemy też
powiedzieć, że ma to znaczenie realne w szerokim sensie). Wszystko jedno.
Tak naprawdę chodzi jedynie o to jakie konsekwencje dla świata będzie
miało to, o czym piszemy i co ustalimy.
Żadnych wojen o to, czy to etyka, czy nie-etyka. Dokładnie wyjaśniam o co
tutaj chodzi (...)
cytacik? Dotychczas nie osiągnięto porozumienia w kwestiach etyki i
moralności, ale nie można z tego wnioskować o tym, że takie porozumienie
jest nieosiągalne.
==Po czym byśmy poznali, że osiągnięto porozumienie? Czy osiągnięto
porozumienie w sprawie prawdziwości mechaniki klasycznej, ogólnej teorii
względności, istnienia neutrin, zasady Macha, tego, że homoseksualizm
jest/nie-jest chorobą? Na czym to porozumienie dokładnie polega i kiedy
by nim przestało być? Można wymyślić sytuację, w której nie będziemy
pewni, czy porozumienie jest czy go nie ma. Czy istnieje kryterium?
Kwestię tę powinniśmy oczywiście rozstrzygnąć stosując zasadę
użyteczności i pamiętając o jej ewentualnych ograniczeniach. Tu wikłamy
się w paradoksy (...)
Możemy wiele czasu poświęcić teorii i cyzelowaniu, ale pamiętajmy, że
ludzie TU I TERAZ cierpią. Ci ludzie naprawdę potrzebuję pomocy. Należy
im pomagać - nie mówić, że się pomaga. Realnie pomagać. To wstyd dla nas,
że takie rzeczy jak [...] się zdarzają. Trzeba chwalić i wznosić na
piedestał ludzi, którzy poświęcają się dla innych. Tu muszą być wzory
osobowe dla ludzi.
*poziom skomplikowania
Przypomnij sobie czytelniku najgorsze doświadczenie w swoim życiu i
pomyśl, że TU i TERAZ gdy czytasz te słowa, miliony ludzi to odczuwają i
to nie raz na 10 lat, a co np. trzeci dzień.
Pamiętajmy, że skoro jesteśmy utylitarystami, to powinniśmy robić
wszystko, aby było jak najwięcej pozytywnych odczuć w świecie. To teza
niby banalna, ale może z niej wynikać wiele nietrywialnych tez, np. taka,
że być może nie powinniśmy szukać ostatecznej ostatecznej teorii
etycznej, ani cyzelować wypowiedzi (to uwaga skierowana do niektórych
filozofów analitycznych!).
1. Czym dokładnie są te byty, które nazywamy pozytywnymi odczuciami?
Musimy wiedzieć o czym w ogóle mowa, abyśmy mogli je zlokalizować czy też
porównać między sobą. Na razie kiepsko to wygląda z naukowego punktu
widzenia, ale nie oznacza to, że powinniśmy czekać, aż będzie to możliwe,
a powinniśmy zastosować i uzasadnić zasadę drugiego rzędu (uzasadnij
dlaczego tak ma być).
2. Skąd się dokładnie biorą te wartości? Inaczej drugie: dlaczego tym, co
dobre są akurat pozytywne odczucia, a nie co innego? Czyli drugie pytanie
to pytanie o uzasadnienie. (...)
Co do pierwszego pytania: pozytywne odczucia (przypominamy że to z
grubsza to samo co przyjemność u wielu etyków) to nie stan rzeczy na
świecie (we wszechświecie), a stan (odczucie - jak sama nazwa wskazuje)
podmiotu. Odczucie czy uświadomione odczucie (czy jest sens rozgraniczać?
czy pozytywne odczucie bez świadomości to w ogóle pozytywne odczucie w
naszym sensie?)?
Gdyby się uprzeć, to stan podmiotu też jest stanem rzeczy na świecie (we
wszechświecie), ale w tym podziale nie mamy oczywiście tego na myśli.
(Częsty błąd wśród utylitarystów - najprawdopodobniej zwierzęta nie
odczuwają w sposób uświadomiony (chyba!). Naczelne może bardziej.
Generalnie Singer przesadza. Zwierzęta jednak nie są przedmiotami, gdyż
(..., inne wątki, noworodki, aborcja, następcy ewolucyjni). Status
moralny zwierząt.)
Jeśli są wątpliwości co do natury pozytywnych i negatywnych odczuć, to my
tu spróbujemy wyjaśnić je na tyle, na ile można.
Czym są pozytywne i negatywne odczucia? Scharakteryzuj je możliwie
najlepiej. Więcej zasobów zużyj na tę kwestię.
Czy pewne fakty z dziedziny psychologii lub z otoczenia (np. poniższe)
mają wpływ na określenie tego, co jest wartością autoteliczną?
A może mają wpływ na strategię, którą powinniśmy obrać w grze z
otoczeniem?
Jaką mamy pewność, że rozróżnienie ja-otoczenie jest poprawne?
Myślę, że powinniśmy po prostu maksymalizować w otoczeniu pozytywne
odczucia (załóżmy dla uproszczenia, że to ilość jakiejś tam substancji
chemicznej - nazwijmy ją sobie PF). Weźmy pod uwagę fakty dotyczące nas i
otoczenia (np. typu "80% ludzi w sytuacji takiej a takiej zapomina o
dotychczasowym głównym zmartwieniu w obliczu nowego takiego a takiego
zmartwienia") i próbujmy je "wykorzystać" na naszą korzyść (tj. do
zwiększenia ilości pozytywnych odczuć w świecie) jeśli to możliwe (np.
jeśli możemy zmienić nasze podejście do niektórych naszych postaw).
( dygresja1: Skoro jednak i tak musimy stosować zasadę drugiego rzędu
(liczenie sił preferencji), to sprawa chyba przedstawia się tak, że
powyższych faktów z dziedziny psychologii jednak nie możemy
wykorzystać... )
( dygresja2: rozwiązania problemów są na ogół nudne i nieefektowne. dla
umysłów przygotowanych ta nieefektowność może się jednak jawić jako coś
zmyślnego. )
- "człowiek przejęty jednym zmartwieniem, łatwiej zapomina o drugim"
- przyzwyczajenie do sytuacji
- człowiek cierpi mniej, gdy nie porównuje się do innych
- ~~to, że jest się zadowolonym (to banalne biorąc pod uwagę, że "bycie
zadowolonym" to "doświadczanie dość dużej ilości pozytywnych odczuć"? a
jeśli weźmiemy pod uwagę zastane znaczenie "bycia zadowolonym"?); liczy
się tylko bycie zadowolonym niezależnie od tego co się posiada (rozważ
dwie wersje: posiadanie czegoś "materialnego" [np. pieniądze] i czeg
"niematerialnego" [np. ilość lasów na naszej planecie])
...
~~Pisząc o maksymalizowaniu pozytywnych odczuć, mam na myśli
maksymalizowanie ilości PF w świecie. Zamiast o pozytywnych odczuciach,
możemy mówić m.in. o (niektórych poniższych określeń rzeczywiście używa
się w literaturze przedmiotu i w języku potocznym):
- szczęściu
- przyjemności
- racjonalności
- eudajmonii
- dobrostanie
- dobrobycie
- flourishingu
- pomyślności
- satysfakcji
- sukcesie
- sprawiedliwości
- cnocie
- efektywności
- właściwości
- korzyści
...
Związki między tymi wyrażeniami - zagadnienie do analizy. Analizujemy
znaczenie zastane, regulujemy je, czy też zmieniamy całkowicie podług
naszego celu (który docelowo miałby być określony przez zasadę
użyteczności, pamiętając o ograniczeniach)?
Mówię też zwykle o czynie słusznym, ale moglibyśmy mówić też m.in. o
czynie:
- racjonalnym
- pożytecznym
- powinnym
- dobrym
- sprawiedliwym
- właściwym
- czasami w ogóle nie używa się słowa "czyn" (np. "powinieneś to a to")
...
Jaki są związki między tymi wyrażeniami? Jakie być powinny?
Moje rozwiązanie [...]
Bywa, że "chowamy się za słowami" operując raz tym, a raz innym słowem
oznaczającym z grubsza to samo. Problem, że te znaczenia
niesprecyzowane. Sprawia to jednak wrażenie, że wiemy, o czym piszemy.
Rozwiń, bo zbyt mętnie to napisałeś.
==O optymalnym wyborze (o czym należy mówić, czy wybrać tylko jedno
wyrażenie, czy używać ich zamiennie w różnych kontekstach, czy w różnych
językach będzie to "to samo" rozwiązanie itd.) decyduje oczywiście zasada
użyteczności. Możliwa jest sytuacja kontrintuicyjna w rodzaju: w takich a
takich okolicznościach powinniśmy mówić o słuszności, a w innych o, dajmy
na to, bumborotyczności.
Czym w rzeczywistości jest PF, tj. czym dokładnie są pozytywne odczucia?
Czy możemy uzyskać taką informację? Czy da się uprawomocnić ją? Czy mamy
przybliżenie? Czy bez tej informacji możliwy jest postęp? Próbowałem
uzasadnić, że musimy przejść na zasadę drugiego rzędu. Teraz jednak
zastanówmy się jak w przyszłości to może wyglądać...
Czy tu i teraz (współcześnie, obecnie) będąc zwolennikiem określonej
teorii utylitarystycznej (przyjmijmy, że np. tej, którą tu nakreśliłem)
skazani jesteśmy w obliczu braku pewnych informacji na szacowanie
wyników? Napisz o tym coś więcej, bo wątków tu mnóstwo. Szacujemy hedony
i dolory, ale w znacznie mniejszym stopniu siłę preferencji.
Można w ogóle wyeliminować z naszej koncepcji wyraz "dobro" (podobnie jak
np. "etyka") i, jeśli komuś to przeszkadza, mówić o, dajmy na to,
właściwym celu działania lub wprost o pozytywnych odczuciach. Jeśli ktoś
podnosi zarzut, że utożsamiając dobro z ilością wartości w świecie, która
została "spowodowana" przed dany czyn, zawłaszczamy słowa, to oczywiście
możemy tego nie robić (choć nie jestem pewien, czy to byłoby słuszne).
Ważne jest tylko, abyśmy wiedzieli co konkretnie mamy czynić i o czym
mówić - jak to nazwiemy to inna i zdecydowanie mniej istotna sprawa. Co
powinniśmy zrobić? O tym decyduje jak zawsze zasada użyteczności, ale
~~chyba wybrać można dowolny schemat pojęciowy i nie będzie to miało
wpływu na samą treść i strukturę teorii.
Nie kłóćmy się o słowa. Słowa są istotne, bo mają wpływ na postawy ludzi,
ale skoro każdy, kto wie o czym w tej książce piszę, wie o co chodzi, to
po co marnować zasoby.
==Gdyby jednak ktoś się upierał - mi to wszystko jedno, czy mówimy o
dobru, czy o gguyftyf5.
Moglibyśmy wybrać dowolne, ale ustalone znaczenie "etyki", "czynu
etycznego" i tym podobnych wyrażeń, i wtedy moglibyśmy zgodnie z prawdą
powiedzieć, że coś jest czy nie jest etyczne, ale chodzi o to, aby ta
konwencja (ten wybór) był możliwie zbliżony do optymalnego (lub optymalny
tout court). Czyli odwołujemy się do zasady naczelnej.
Na boku: po co w tym dokumencie operuję synonimami? To czynność nazbyt
chyba oddalona od najlepszości. Każde pisanie jest niestety uwarunkowane
kulturowo i społecznie. Balansuję cały czas na granicy między tym jak być
powinno, a tym jak społecznie będzie to odebrane (brak powtórzeń ładniej
i mądrzej brzmi). Nie ukrywam, że sympatią jednak darzę to, co być
powinno, a nie to, jak coś społecznie będzie odebrane.
~~Czy "czyn słuszny" (i podobne wyrażenia typu "działanie sprawiedliwe",
"racjonalna decyzja" itp.) ma jakieś "magiczne" ("prawdziwe",
"religijne") odniesienie? Nie wydaje mi się. Optymalne odniesienie
wyznacza zasada użyteczności. Optymalnym odniesieniem np. "czynu
słusznego" ("Maćku, napełnienie przez Ciebie butli wodą było czynem
słusznym") może być jednak np. odniesienie "deontologiczne"
("kantowskie"; znaczące np. coś w rodzaju "czyn dokonany z prawej
intencji"). Ma to związek z zagadnieniem "czy użytecznym jest
twierdzenie, że utylitaryzm jest prawdziwy?". Oczywiście zakładamy tu
(możliwe, że zbyt naiwnie), że w ogóle byłoby jakieś jedno odniesienie
tego typu wyrażeń.
Czy rzeczywiście scenariusz, że odniesienie powinno być kantowskie jest
naprawdę możliwy? Czy w ogóle możemy odpowiedzieć na to pytanie, skoro
jak wiadomo odpowiadamy też z myślą o nakierowaniu na dobro, a nie na
prawdę?
Być może w praktyce (na poziomie procedury decyzyjnej) okaże się, że nie
mamy wystarczających zasobów, aby zajmować się wszystkimi problemami i
zgodnie z naszymi możliwościami, aby działać efektywnie, powinniśmy
zajmować się tylko kilkoma z nich (być może właśnie tymi, które w
mniejszym lub większym stopniu pokrywają się z tymi, które potoczna
intuicja uważa za etyczne).
Przy okazji: jaki jest stosunek wyrażeń "procedura decyzyjna" i "zasada
drugiego rzędu" i...? Póki co może być tak, że używam ich zbyt swobodnie.
Przy okazji: za często używam zwrotów typu "możliwe, że...", "może" itp.
Może należałoby pisać wyraźnie o możliwości logicznej, ontologicznej i
innej? Na ile słusznie jest pisać tak, a nie inaczej? Na ile słusznie
napisany został do tej pory ten dokument?
Być może jednak w zastosowaniu teorii (na poziomie praktyki, po
zastosowaniu procedury decyzyjnej) będziemy brali pod uwagę tylko
preferencje czy pożądania bytów doznających nawet jeśli w rachunku
utylitarystycznym liczą się też te niedoznające (nie ma tu sprzeczności).
==Aktualiści uważają, że chodzi o rzeczywiste skutki, a probabiliści, że
o najlepszy zakład. Kto ma rację? Moim zdaniem probabiliści
(posybiliści). Dlaczego? W skrócie i hasłowo: Lotto-farciarz.
*czy to nie jest tak, ?e wiemy tylko o totalnych truizmach w stylu:
probabilizm jest lepszy ni? aktualizm
- swoj? drog? to na pewno mo?na podci?gn?? pod wybór z perspektywy
utylitarystycznej
Czy musimy koniecznie wybrać aktualizm bądź posybilizm? Czy i jakie
inne możliwości? Decyduje jak zawsze zasada użyteczności. Czy o tym,
jakie są możliwości decyduje też zasada użyteczności, czy też empiria,
czy też połączenie jednego z drugim, czy też jeszcze coś innego?
== skoro dobro/słuszność miałoby w ogóle nie istnieć, to co np. z prawdą?
Skoro zasada użyteczności jest podstawową zasadą dla świata w ogóle, to
jak do tego ma się w ogóle rzeczywistość? Przyjmujemy coś jako dane po
prostu czy tylko wtedy, gdy jest to (mniej lub bardziej) słuszne?
Banałem jest stwierdzenie, że te rozważania są skomplikowane, ale tak w
istocie jest.
"Lotto-farciarz" (szczęściarz, szczęściarz decyzyjny, szczęściarz
etyczny) - ktoś, kto postępuje nieracjonalnie (niesłusznie, niewłaściwie,
...) w momencie podejmowania decyzji, ale akurat trafia w te
konsekwencje, które są najlepsze (tj. jego czyn powoduje dobre
konsekwencje ex post, choć jego dokonanie było niesłuszne ex ante).
Najlepiej byłoby wybrać spośród nich (aktualizm/posybilizm/inna-
propozycja) to, co "powoduje" największą ilość pozytywnych odczuć. To
banalna konstatacja jeśli chcemy stosować zasadę użyteczności do każdego
problemu decyzyjnego (poza ewentualnie tymi, których rozstrzygnięcia są
warunkiem wstępnym posłużenia się samą zasadą użyteczności - czy właśnie
takim problemem decyzyjnym nie jest ten? [...])
(dygresja: Ogólnie i upraszczając wydaje mi się, że deontologia w stylu
kantowskim i utylitaryzm to dwa różne podejścia do etyki. Kant skupiał
się bardziej na dobrej woli czy też na wymiarze "doskonałości" czynów, a
utylitaryzm skupiał i skupia się na słuszności (racjonalności, najlepszym
posunięciu w grze) czynu i te dwa podejścia niekoniecznie sobie przeczą,
bo mowa tu tak naprawdę o dwóch różnych sprawach. Tylko wsadzenie i
jednego, i drugiego do worka "etyka normatywna" sprawia, że te koncepcje
jawią się jako konkurujące ze sobą.)
"Zgadzam się, że nie powinienem uczynić tego a tego, ale nie uznaję tego
za ważne dla mojej decyzji", a związek z tym, do czego "popycha" nas
natura (tj. to do czego mamy naturalne skłonności, a np. wiemy, że nie
jest to dla nas dobre). CZY TU JEST COŚ DO ANALIZY?
"Nie ma sensu się o to kłócić w ten sposób" (tak można powiedzieć w
każdej sytuacji, w której ktoś nie stosuje zasady użyteczności).
Stosujemy zasadę użyteczności i wyniki do których przez to dochodzimy, są
argumentem rozstrzygającym. Inaczej i chyba lepiej rzecz ujmując: moje
czy kogokolwiek innego zdanie na dowolny temat (dotyczące problemu
decyzyjnego) nie ma znaczenia (o ile nie ma wpływu na same wyniki
wyliczeń). Liczy się sucha arytmetyka, fakty, wyliczenia, uzasadnione
oszacowania.
Tak naprawdę dopiero gdy będziemy dysponowali tymi liczbami, faktami,
wyliczeniami, ..., przekonamy się, czy (przykład) narkoman na głodzie
rzeczywiście powinien zostać odcięty od substancji od których jest
uzależniony. Póki co to tylko hipoteza.
Myślę, że wiele osób się zdziwi wynikami wyliczeń/oszacowań. Oczywiście
nie mogę tego wiedzieć, ale obstawiam pracę/szkołę:
(tu można wymienić co obstawiam za racjonalne, a co jednocześnie za
racjonalne nie jest obecnie uważane)
Obłuda (hipokryzja, nieszczerość) bywa słuszna w wymiarze etycznym, w
którym sytuuje się utylitaryzm (sądy o słuszności plus sądy o dobru).
Krócej: bycie hipokrytą bywa czymś dobrym.
Oczywiście nie oznacza to, że jest tak zawsze. Bycie hipokrytą na
pierwszy rzut oka (zdroworozsądkowo) jest na ogół czymś złym, choć
oczywiście należy to sprawdzić na poważnie, posługując się zasadą
użyteczności, bo intuicja może zawodzić. Wszystko jest uzależnione od
zasady użyteczności.
==Kryterium adekwatności teorii etycznej nie są mniemania ludzi, ich
intuicje czy tzw. zdrowy rozsądek.
Utylitaryzm jest w tym miejscu bardzo łatwym obiektem krytyki
(niesłusznej [na boku: czy wyraz "niesłuszna" w wyrażeniu "niesłuszna
krytyka" ma to samo znaczenie, co w naszej teorii?]), ponieważ to, co
powszechnie uważa się za największe okrucieństwa (wojna, morderstwa,
gwałty, tortury, pedofilia, ...) może być, w myśl zasady użyteczności,
czymś dobrym. Podobnie jak może się okazać, że dobrze jest, aby za wynik
działania 2+2 uznać np. 6 (inna sprawa, czy istotnie w świecie tak, ze
2+2=6 - wszystko wskazuje na to, że nie jest tak; to jednak zagadnienie
jak się ma nasza teoria racjonalnego działania do rzeczywistości).
Jest to populistyczny argument przeciw utylitaryzmowi (czy nawet szerzej
- przeciw wszelkiemu konsekwencjalizmowi).
==Co działo się przed Wielkim Wybuchem? Czy to pytanie ma sens biorąc pod
uwagę, że czasoprzestrzeń dopiero wraz z Wielkim Wybuchem zaczęła istnieć
(załóżmy, że tak istotnie było)? Na ile istotna jest odpowiedź na to
pytanie w kontekście naszej teorii? Skoro zakłada się tu w pewien sposób
pewne pojęcia, to może mieć. Czy to nie szukanie na siłę czegoś, co obali
teorię? Moim zdaniem powinniśmy szukać. Musi nam zależeć na tym, aby mieć
adekwatne pojęcie o tym, co racjonalne, a nie aby za wszelką cenę bronić
teorii.
Jeśli coś tu nie gra - oby okazało się jak najszybciej. To, jak sądzę,
JEST racjonalne.
Mam nadzieję, że pisanie tego dokumentu jest czynem optymalnym lub
zbliżonym do optymalnego.
Nie o wszystkim mogę w tym dokumencie pisać, gdyż mógłbym wiele stracić w
innych niż stworzenie-jak-najbardziej-adekwatnej-teorii-etycznej grach.
Uważam, że wiele sytuacji, które intuicyjnie są uważane za dobry stan
rzeczy, nie okażą się takimi po zastosowaniu zasady użyteczności.
Trzeba wniknąć głęboko w siebie - ukrywanie prawdziwych powodów dla
których coś robimy jest niekorzystne, a może i niesłuszne. Ale czy należy
ujawniać wszystko? Może to dobra taktyka na jedną grę oderwaną od innych,
ale (odwołując się do mojego własnego przykładu) ta koncepcja etyczna
powstaje przecież w określonych warunkach (nie w społecznej próżni), więc
gra polegająca na stworzeniu adekwatnej koncepcji etycznej, jest tylko
jedną z wielu gier.
O wszystkim decyduje zasada użyteczności.
=="Możemy uczynić świat lepszym". Na myśl zaraz nasuwają się antyutopie,
ale podejdźmy do sprawy racjonalnie!
"(międzynarodowa) konfederacja utylitarystyczna"? Czy warto, aby istniał
tego typu ruch? W jaki w ogóle sposób należy działać na rzecz zwiększenia
ilości pozytywnych odczuć? Co należy robić, aby działać optymalnie?
Jeżeli ktoś na poważnie myśli o jakimś utylitarystycznym ruchu społecznym
lub czymś w tym guście, to należy pamiętać, że raczej musi tam być
otoczka emocjonalna - raczej nie może to być "klub suchych
intelektualistów".
To nie może być raczej organizacja normalna - musi być tak, że czynnik
ludzki (ewentualne przejęcie organizacji, zmiana działania na niezgodny z
adekwatną teorią) jest wyeliminowany strukturalnie. Można to osiągnąć za
pomocą nowych technologii (kryptografia). Chyba brak lidera (tzn. ludzie
pewnie lubią jak jest lider, więc dla nich może być, ale realnie może on
nie mieć pola manewru, bo powinien robić to, co z góry nakazuje system;
może miec też pole manerwu, ale bardzo mało; skomplikowana sprawa; wątek
utylitaryzm, a wolność).
Wątek: utylitaryzm, a wolność - bardzo łatwo zaatakowac tu teorię.
Niesłusznie, ale być może zgodnie ze współczesnymi obawami ludzi.
==Można mówić nie tylko o normach moralnych/etycznych (te dwie normy
można dość wyraźnie rozróżnić: moralna - według tego co uważa
społeczeństwo [można rozróżniać dalej na różne społeczeństwa, klasy,
grupy społeczne, ...], etyczna - według adekwatnej [dobrej?] teorii
działania [etyki]), prawnych, obyczajowych, logicznych (tu zazwyczaj
nazywa się to nieco inaczej), ale także o czymś tak "zwyczajnym" jak na
przykład normy rachunkowości. ~~Tu też mamy normatywność.
~~Marksowi przypisuje się pogląd, że życie w kapitalizmie kręci się
niemał wyłącznie wokół pracy. Z moich obserwacji wynika, że wśród osób mi
znanych we współczesnej Polsce, dokładnie tak właśnie jest. Ten stan
rzeczy nie jest chyba dobry. Swoją drogą w czasach polskiego realnego
socjalizmu też tak chyba było (może nawet było gorzej). To nadmierne
skupienie całych społeczeństw wokół pracy, jest interesującym i
wielowątkowym tematem. [...]
~~Foucault miał rację, gdy pisał, że siły społeczne decydują co, kto i
kiedy może powiedzieć/napisać. Mogę odwołać się do nawet do osobistych
doświadczeń związanych z tym dokumentem, z brakiem akademickiego
wykształcenia (ze swoją pozycją społeczną, z tym kim jestem itd.; przy
okazji analiza jak to sie zmienialo w zaleznosci od wydarzen np.
zawodowych, ile znacza tu etykietki, ze istnieje mozliwosc sciemy, jak
postrzegana wartosc ma sie do wartosci itd.) TU! W TEN DESEŃ WALISZ!, aby
to potwierdzić. Foucault nie grzeszył oczywiście ścisłością i jego
interpretacja jest trudna.
Spośród alternatywy utylitaryzm maksymalizujący, a utylitaryzm
niemaksymalizujący (np. skalarny lub jakaś wersja satisficingowego),
powinniśmy wybrać ten, który maksymalizuje użyteczność. Możliwe, że
jednak mimo tego co pisaliśmy gdzie indziej w tym dokumencie, powinniśmy
wybrać utylitaryzm maksymalizujący z uwagi na to, że wybranie jakiegoś
utylitaryzmu niemaksymalizującego, mogłoby spowodować, że ludzie nie
staraliby się aż tak mocno, aby ich czyny mogły zostać nazwane
"słuszymi". To jednak tylko hipoteza - sprawa wymaga dalszego
przemyślenia.
==Teoria dobra jest pierwotna wobec teorii słuszności (John Rawls myli
się w swojej Teorii Sprawiedliwości). Nie jest bowiem tak, że działania
słuszne "wyznaczają" to, co dobre (jest, jak sądzimy, na odwrót). Czy
zasada użyteczności może tutaj wskazać słuszne (racjonalne czy prawdziwe?
- dwuznaczność) rozwiązanie tej kwestii? A może jej rozwiązanie jest
warunkiem zastosowania zasady użyteczności? Więcej o tym.
Nasza teoria jest pierwotna wobec jakiejkolwiek innej (jest, w pewnym
sensie, teorią wszystkiego). Można mówić o tym, co jest (i co, jak się
wydaje, zasada użyteczności musi przynajmniej częściowo brać pod uwagę;
inaczej to samo: musi brać pod uwagę co jest "na wejściu" i co jest
niezależne od niej) i o tym jak być powinno (o tym decyduje zasada -
powinno być to, co "powoduje" najwięcej pozytywnych odczuć).
Należy też rozróżnić "to, co jest" od "uznania, że to a to jest".
To, co dobre wyznaczone jest tylko przez fakty (naturalne).
Nienaturalistyczne (w tym nadnaturalistyczne) koncepcje dobra są fałszywe
albo bezsensowne.
==Istnieje naszym zdaniem taka reguła podejmowania decyzji, która jest
najlepsza (tj. optymalna, najbardziej sprawiedliwa, ..., czy też
najbardziej racjonalna).
Jakaś musi być, trzeba działać.
W konsekwencjalizmie nie ma postaci tragicznych (tj. każdy problem ma
rozwiązanie).
Nie może dłużej być tak, że nie mamy jasno sprecyzowanych kryteriów
podejmowania decyzji. Decyzje nie mogą być podejmowane w tak przypadkowy
i narażony na nieracjonalne procesy sposób.
Ważne jest, aby uniezależnić proces decyzyjny od opinii konkretnych
ludzi, a oprzeć go na faktach.
Celem wszelkiego działania, a więc także i celem nauki, celem sztuki,
celem decyzji podejmowanych w życiu codziennym, powinno być (co do
zasady) dobro, a nie prawda. To, co dobre jest tym samym co to, co
użyteczne. To zaś co użyteczne jest tym samym co to, co jest pozytywnym
odczuciem (można też mówić np. o przyjemności).
~~Zwrot "co do zasady" oznacza, że celem ostatecznym wszelkich naszych
działań są pozytywne konsekwencje (tj. jak najwięcej pozytywnych odczuć,
czy też, posługując się inną terminologią, jak najwięcej przyjemności),
choć jest prawdopodobne, że jednocześnie działania nasze mają na celu np.
mówienie prawdy (bo właśnie np. mówienie prawdy powoduje najwięcej
pozytywnych doznań w danej sytuacji).
Czy obecnie celem jakiegoś działania (np. nauki) jest prawda czy też coś
innego? To już pytanie empiryczne. "Co jest celem", a "co powinno być
celem".
Twierdzimy, że działanie powinno b nakierowane na realizacje jak
największej ilości dobra (tj. pozytywnych odczuć), ==a jednocześnie
napisaliśmy, że celem tej pracy jest dojście do prawdy, a nie
użyteczność. A przecież tekst tej pracy to efekt działania. Dlaczego
wobec tego ma tu chodzić do prawdę, a nie o dobro? Zakładamy bowiem (co
należy uzasadnić), że warunkiem zrealizowania się dobra (w przynajmniej
niektórych przypadkach) jest wiedza na temat tego, na czym stoimy, a
najlepszym środkiem do uzyskania tej wiedzy jest wzgląd na prawdę. Więcej
zasobów i cierpliwości przeznacz na tę kwestię.
"Czy można jasno i wyraźnie dostrzegać i znać pewne rzeczy bez ścisłego
ich wyrażania?" (...)
Skoro celem wszelkiego działania powinno być dobro, to może wobec tego
prawdę powinniśmy rozumieć nieklasycznie, np. utożsamić ją z
użytecznością czy też zrobić jeszcze coś innego? A może zostawić
klasyczne pojęcie prawdy (które i tak jest chyba wymagane przez naszą
zasadę użyteczności)?
Słowo "niejasność" jest niejasne.
Gra w ultimatum. Mój komentarz do niej. Co tu optymalne, dlaczego wybory
nie są zgodne z koncepcą homo oeconomicus.
Opozycja jest-powinien, a fakt, że ~~musimy działać i fakt, że sądy
przeprowadzają rozumowania.
Musimy działać słuszniej niż dotychczas. Musimy lepiej podejmować
decyzje. Musimy podejmować decyzje w oparciu o najlepsze zasady i w jeden
sposób. Musimy mieć etykę normatywną czy też teorię działania.
Jest w sporej części mitem (a może raczej: przykładem myślenia
życzeniowego), że ból psychiczny jest czymś bardziej nieprzyjemnym n
ból fizyczny. W mit ten wierzą ludzie z uwagi na pewne psychologiczne
prawidłowości ich dotyczące.
W procesie decyzyjnym uwzględnić musimy nadmiar alternatywnych opcji do
wyboru, nadmiar informacji, niemożliwość (osobnicza) jej przetworzenia.
Argument za istnieniem bytu nadnaturalnego (boga), który można sobie
rozważyć: skoro możliwa jest Egzystencja - dlaczego nie Transcendencja?
~~I jedna, i druga jest (byłaby) zagadkowa lub nawet transcendowała by
zagadkowość. Zagadka to coś, co ma rozwiązanie. A czy Egzystencja ma
rozwiązanie? Dlaczego istnieje raczej coś niż nic? Dużo już napisano o
tym, czy można z sensem odpowiedzieć na to pytanie. Czy ono ma wpływ na
nasze rozważania? Czy podobne pytania mają wpływ na nie?
Więcej o tym rozwiązaniu problemów przez preferencje.
Bywa, że czytanie zachęca do robienia rzeczy, o których czytamy. Jak
często tak bywa i na ile dobry byłby ten argument, gdybyśmy chcieli nim
wesprzeć cenzurę?
Dokładne przedstawienie cudzego stanowiska jest często czymś zbytecznym
i/lub na tyle trudnym, że staje się niewspółmierne do uzyskanych efektów.
Zgłębianie np. tego, jakie poglądy na teorię dobra miał John Stuart Mill,
to przykład marnotrawstwa zasobów na zagadnienia drugorzędne.
Szkoda zasobów nie tylko na przedstawianie cudzego stanowiska (raczej nie
jest tak, że przedstawianie jakiegokolwiek stanowiska jest niesłuszne),
ale także na wiele innych działań. Jest ich od groma. Od przypominania
sobie, czym była kreska Sheffera do zastanawiania się na co jeszcze
szkoda zasobów :-).
Można powiedzieć, że jeśli deontologię zdefiniujemy tak a tak, to
konsekwencjalizm/teleologia także jest deontologiczny. Jednak teorie
deontologiczne i teorie konsekwencjalistyczne trudno w ogóle sobie
przeciwstawiać. Te dwie grupy teorii mówią bowiem zupełnie o czymś innym
(różne typy sądów etycznych). Globalny konsekwencjalizm, uogólniona
zasada użyteczności i inne tego typu doktryny w pewien sposób mogą
pogodzić te dwa wymiary etyki (o czym pisze np. Toby Ord).
Podział na teorie deontologiczne i konsekwencjalistyczne jest zresztą
tylko jedną z propozycji. Dość popularną, ale są też inne. Te wszystkie
podziały to naprawdę mało istotne sprawy... Skupmy się na meritum.
~~Nie ma chyba sensu stosować zasady użyteczności (która jest tak
uniwersalna, że czasem trudno zauważyć, że ma zastosowanie - stąd m.in.
nawet tzw. globalni konsekwencjaliści nie piszą raczej o jej użyciu do
np. typowych zagadnień filozoficznych) do optymalnego wyznaczenia
podziału teorii etycznych, skoro ona "zakłada", że tylko jedna grupa
teorii (a nawet jedna konkretna teoria) jest poprawna? Sprawdźmy to
jednak...
Jedna z charakterystyk teorii deontologicznych: "istnieją czyny, których
nigdy nie można usprawiedliwić, po prostu ze względu na ich rodzaj".
No ale jest tak, że zgodnie z utylitaryzmem nie można usprawiedliw
czynów tego rodzaju, że są rozbieżne z zasadą użyteczności (tj. nie
promują/maksymalizują/... pozytywnych odczuć). Chyba, że dodamy, że
oprócz tego i oprócz wszystkich równoznacznych, ale niewielki to ma sens.
W każdym razie utylitaryzm mógłby wtedy podpadać pod charakterysty
teorii deontologicznej.
"An action is sometimes not permissible even when it produces more good
than all the available alternatives. In other words, the right action
might not always be the one that produces as much good as possible.".
Tego typu charakterystyka jest chyba lepsza. Można też charakteryzować "z
drugiej strony" - np. teorie konsekwencjalistyczne to takie, w których
jest dozwolone popełnienie czynu złego/niesłusznego (gdy przez
"zły"/"niesłuszny" rozumiemy oczywiście to, co teorie deontologiczne).
Teoretycznie jakiś konkretny wariant teorii
konsekwencjalistycznej/teleologicznej i teorii deontologicznej mógłby nas
prowadzić do uznania, że słuszne są dokładnie te same czyny. Moglibyśmy
zbadać warunki, które musiałyby zostać spełnione, aby to się wydarzyło.
Dobre na ćwiczenia, ale nam szkoda zasobów (zresztą teraz to i tak byłoby
niewykonalne).
Pamiętajmy, że podział na teorie (jakikolwiek by on był) jest umowny i że
wiele teorii: cnót, umowy społecznej itd. może nam w związku z tym
zniknąć z pola widzenia.
Jeden z problemów z intencją polega na tym, że jeśli intencja to chęć
uczynienia czegoś dobrym, to nie wiadomo o jakie dobro chodzi. O dobro w
rozumieniu mojej teorii? O dobro w rozumieniu konkretnego człowieka? O
dobro innej teorii? No a dochodzi jeszcze do tego kwestia tego, że wiele
teorii dobra poszczególnych teorii etycznych/działania jest
nie(d)o(o)kreślonych i nawet gdyby za każdym razem było jasne o jakim
dobru tutaj mowa (podczas tego działania z "dobrej"/godziwej intencji),
to sama nieokreśloność sprawiałaby, że moglibyśmy nie wiedzieć o co
chodzi.
A może dobra wola czy prawa intencja może być nakierowana na coś
pozytywnego, ale to coś nie musi być określone? Mogłoby to być nieco
zagadkowe, ale czy aby analogicznych rzeczy nie ma w języku? Moja
koncepcja wyrazów-pojemników (czy też bliźniacza i wcześniejsza od mojej
koncepcja Bernarda Williamsa pojęć gęstych i rozrzedzonych).
Zauważmy, że nawet jeśli uznamy, że intencje same w sobie są nieistotne,
to zawsze są obecne (przynajmniej w działaniach umyślnych - w innych
działaniach [o ile je wtedy można tak nazwać] i w innych ewaluantach [o
ile użyta terminologia pozwala na istnienie innych ewaluantów niż
działania] nie). Wydaje się więc, że lepiej będzie czynić słusznie z
pobudek prawych niż czynić słusznie z nieprawych. To banał, ale musimy to
(jak wszystko inne) uzasadnić. To akurat moglibyśmy jakoś tam sprawdzić
empirycznie (a przynajmniej odwołać się do doświadczenia).
Czy utylitaryzm reguł nie jest deontologiczny, skoro deontologia pozwala
na działania, które nie maksymalizują dobra (problem z teoriami
satisficingowymi)? Jeśli się "redukuje" do utylitaryzmu czynów, to nie.
[...] Mało istotne.
Skoro ustaliliśmy już co jest dobrem (co powinno być celem naszego
działania, ...), to pora zapytać jak w takim razie powinniśmy ten stan
osiągnąć?
Z perspektywy indywidualnego świadomego podmiotu moralnego: czy
powinniśmy żyć w ukryciu? Dążyć do ataraksji rozumianej jako pełne
panowanie rozumu nad emocjami? Co z akrasia, tj. słabością woli? A może
jak starożytni sceptycy powinniśmy powstrzymać się od sądzenia w
niektórych lub wszystkich sprawach? Można stosować do tego przynajmniej
niektóre ustalenia naukowe, np. teorię perspektywy i inne tego typu.
Z perspektywy...
~~Zasada użyteczności nie może dokładnie wskazać, co powinniśmy przyjąć
za dobre. Podstawmy do schematu:
"Powinniśmy przyjąć za słuszne to, co spowoduje największą ilość dobra
(pozytywnych odczuć)."
Niewiele się tu dowiemy, choć formalnie jest to poprawne. Przy okazji:
mówiąc teraz o "poprawności" mamy na myśli tak naprawdę
słuszne/dobre/racjonalne?
~~Zasadnie jest przyjąć (choć wymaga to uzasadnienia), że najpierw musimy
dojść do prawdy na temat celu/dobra, więc odpadają raczej różne tricki w
rodzaju "przyjmijmy to a to, choć nie jest to prawdą".
~~Być może zasadne jest, abyśmy budowali ciągi użytecznościowe typu:
...
nauka filozofii jest słuszna
najlepiej uczyć się filozofii czytając książki autora tego a tego i
wykonując jakąś tam czynność z tym związaną ORAZ zastanawiając się 2
godziny dziennie (to ustalamy na podstawie doświadczenia w sposób taki
jak to rozumiemy teraz, nie wnikając, czy poprzedni sąd, tj. nauka
filozofii jest słuszna, też jest przynajmniej w jakimś sensie empiryczny)
zatem czytanie książki autora tego a tego i wykonanie jakiejś tam
czynności z tym związanej jest słuszne
zatem zastanawianie się 2 godziny dziennie ... jest słuszne
...
...
(w nawiązaniu do czytania książki autora tego a tego) wypożyczenie z
biblioteki w celu tym a tym jest słuszne
...
...
aż dojdziemy do "atomów działania" lub do czegoś, co uznajemy potocznie
za podstawowe działania? Czyli z jednej strony ustalamy, czy dany
cel/dzianie powoduje zwiększenie ilości pozytywnych odczuć, a z drugiej
jakie środki należy dobrać do realizacji danego celu. w przypadku każdego
działania ma to strukturę piramidy?
"Pozytywne odczucia są dobrem" jest zdaniem prawdziwym czy też przyjęcie
pozytywnych odczuć za dobro jest słuszne? Dwa różne pytania. Co mamy na
myśli? [...]
Istnienie czegoś możemy uznać za dobre czy nie? Czy stosując zasadę
użyteczności wykraczamy poza działania i ewaluantami jest samo istnienie
czegoś? Język tutaj myli - da się wyjaśnić.
==~~W etyce nie chodzi o zdawanie relacji z tego jak ktoś posługuje się
słowami "dobry" czy "słuszny". (To ma pewien wpływ na niektóre
rozwiązania, ale jest on bardziej zniuansowany? chodzi o to, że nasze
znaczenie tych słów rozwiązuje w pewien sposób problem tego, że następcy
ewolucyjni też będą mieli wartość nieinstrumentalną oraz to, że
zwierzęta, niemowlęta, zarodki, poważnie chorzy się liczą?)
==Czym jest etyka tak w ogóle, a czym według nas? Czy się różnią te
rozumienia (pisząc o "etyce tak w ogóle" mam na myśli znaczenie potoczne
słowa "etyka" [ewentualnie: znaczenie "etyki" w dyskursie specjalistów];
nie ma jakiejś platońskiej etyki jako takiej)? To samo z moralnością i
ewentualnym rozróżnieniem etyka/moralność. Decyduje u nas oczywiście
zasada użyteczności.
"Act consequentialism differs from act utilitarianism in that it is not
committed to any particular theory of value, whereas act utilitarianism
is: specifically, to welfarism - the view that welfare is the only
intrinsic good and that ill-fare is the only intrinsic evil."
"And act utilitarianism differs from hedonistic act utilitarianism in
that it is not committed to any particular theory of welfare, whereas
hedonistic act utilitarianism is: specifically, to hedonism - the view
that pleasure is the only thing that enhances a person’s welfare and that
pain is the only thing that diminishes a person’s welfare."
"What distinguishes utilitarianism from other forms of consequentialism
is that the evaluation of outcomes is individualistic and impartial."
(jedna z propozycji, ale są inne)
==np. teoria niedorajd
W jakich przypadkach bycie czymś równa się byciu uznanym przez ludzi za
takiego? Np. "niedorajda", "dobro"? Inaczej: kiedy weryfikatorem tego, że
jest tak a tak jesteśmy my, a kiedy obiektywna rzeczywistość?
~~W literaturze często piszę się o wyrazie "dobry" w kontekście tego, czy
jest on przymiotnikiem atrybutywnym/niepredykatywnym/jeszcze-innym albo
rozróżnia się pytania "co to jest dobro?" od "co jest dobre/dobrem?", "co
ma cechę dobra?", "jakie cechy występują z cechą dobra?", .... [...]
"Moore nigdy nie zadawał sobie pytania, czym jest dobro [...] Dobro
pojmowane jako pewien autonomiczny i całkowicie niezależny od
rzeczywistości materialnej byt po prostu nie istnieje. Istnieją tylko
rzeczy dobre." Co jest dobre? NIE: czym jest dobro? Możemy oczywiście
przyjąć taką a taką konwencję, ale czy ma ona sens? Czy "różnica polega
tylko na określeniach słownych"? Czy dzielenie włosa na czworo jest czymś
(przynajmniej w tym przypadku) niesłusznym?
==Ktoś mógłby zwrócić nam uwagę, że coś tam sobie nazwaliśmy, ale czy to
w ogóle jest?
==Moglibyśmy zapytać: w jaki sposób na podstawie założeń o celu
nieinstrumentalnym/autotelicznym/..., uzasadnić cele instrumentalne? Może
to, ściśle rzecz biorąc, niemożliwe?
Oczywiście pytanie o uzasadnienie celu
nieinstrumentalnego/autotelicznego/... jest jeszcze trudniejsze.
Co konkretnie zakłada zasada użyteczności (m.in. jaka ontologia, czy
zasada uniformity of nature, czas [przeszłość, teraźniejszość,
przyszłość?]?) i jak to sprawdzić?
==~~Naukowość etyki/teorii-działania w kontekście naukowości logiki.
Podobieństwa są tu, a jednak logika uważana jest za naukową, a
etyka/teoria-działania nie. Nie bardzo wiadomo dlaczego. I tu, i tu mamy
normatywność?
Użyteczność doświadczana to (pozytywne i negatywne) odczucia, jakich
doświadcza podmiot moralny. Istotna jest długość trwania (pleonazm?)
odczucia i jego intensywność. Długość trwania i intensywność są
~~obiektywne, ale samo odczucie jest subiektywne? ~~W jakim sensie
długość trwania może być obiektywna? Chodzi nam o to, że z perspektywy
podmiotu A jego odczucie trwa x sekund, a z perspektywy podmiotu B jego
odczucie (czyli podmiotu B) trwa y sekund i to jest ~~obiektywne i
dopiero to można porównać? Pamiętajmy, że relatywistyczna koncepcja czasu
w tej chwili króluje, ale fizyka nadal się rozwija.
*u?yteczno?? do?wiadczana i pami?tana - liczy si? te? ta pami?tana w
ogólnym rozrachunku, bo to ona w ko?cu psychologicznie (o ile kto? nie
jest Kumaty) daje hedony i dolory.
Mamy zatem poziom obiektywny użyteczności doświadczanej, ale swoje
odczucia może też oceniać jednostka subiektywnie (oceniać intensywność i
czas trwania). Czy obiektywnie można się dowiedzieć, jak bardzo
intensywne było odczucie? [...] Sporo problemów.
Czy można mówić o idealnym podmiocie doświadczającym? Kto w ogóle jest
podmiotem moralnym (ludzie, niektóre/wszystkie zwierzęta, nasi następcy
ewolucyjni, nasi poprzednicy ewolucyjni?)?
! Te wszystkie zagadnienia rozwiązuje zasada użyteczności. (Pamiętaj o
ewentualnych ograniczeniach.)
~~Czy pisząc o użyteczności doświadczanej mam na mysli w tym dokumencie
to samo co gdy piszę o użyteczności? Tak.
! ~~Musisz jednak napisać na czym dokładnie polega użyteczność.
Należy pamiętać o tym, że mamy za dużo pojęć w dyskursie etycznym. Tak
naprawdę można zrezygnować z pojęcia użyteczności na rzecz pojęcia
(pozytywnych i negatywnych) odczuć lub na rzecz pojęcia dobra. Możliwe są
rózne wyjścia - decyduje zasada użyteczności (pamiętajmy o jej
ograniczeniach). Powinniśmy uprościć dyskurs i dokładnie wyjasnić relacje
między tymi pojęciami (aby było jasne, że nie jest możliwe, aby np.
jakieś postepowanie było np. zarazem słuszne i niesprawiedliwe - chyba,
że używamy któregoś z tych pojęć np. w znaczeniu potocznym).
Panuje tu zamęt, ale da się go rozwiązać. W skrócie: stosujmy zasa
użyteczności.
~~Można tez mówić o użyteczności chwilowej (tj. o części użyteczności
doświadczanej) - tu też pewnie mamy dwa poziomy (tj. poziom obiektywny i
poziom subiektywny).
Pojęcie użyteczności zapamiętanej - poziom subiektywny.
Na ile następujące fakty mają znaczenie dla rachunku użyteczności?
- "poważne zdarzenia mają mały wpływ na poczucie zadowolenia z życia"
- (ten przykład z ksążki Tyszki) ~~"brązowi medaliści są zwykle bardziej
zadowoleni niż srebrni" - czy żal może tutaj spowodować, że lepiej byłoby
(więcej pozytywnych odczuć wtedy będzie) być trzecim na podium niż
drugim? Czy wtedy suma użyteczności będzie większa? Jeśli nie - wszystko
jest tu chyba zgodne z intuicją (choć interesujące jest w jaki sposób
jest to zgodne z intuicją). Jeśli zaś tak to [potrzeba analizy]. Pamiętaj
o tym, że w takim przypadku (prawie) zawsze ktoś jest drugi i trzeci,
więc możliwe jest, że lepiej być trzecim niż drugim, ale wyłącznie ze
swojej perspektywy, a nie z perspektywy ogólnej (a ta interesuje przecież
utylitarystów najbardziej). Możliwe, że bezpośrednio po zawodach te
odczucia są bardziej pozytywne w przypadku trzeciego miejsca, ale biorąc
pod uwagę całość sytuacji, lepiej jest zająć miejsce drugie (czyli biorąc
pod uwagę dalsze konsekwencje).
~~Sumujmy i porównujmy subiektywne odczucia i wyjdzie wynik.
Uśrednianie najbardziej intensywnego i końcowego doznania (Peak-End
Evaluation) - może być niezłą heurystyką dla ludzi. Jasne, że czasem jej
wynik mocno odbiega od tego jak było, ale tak jest z wieloma
heurystykami.
!~~Czy to ma jednak znaczenie jeśli liczą się dla nas subiektywne
odczucia brane z obiektywnego punktu widzenia?
Załóżmy, że Kajetan stoi przed alternatywą: spać dalej lub wstać i iść do
szkoły. Załóżmy, że optymalnym wyborem jest spanie dalej. Co powiemy o
procedurze decyzyjnej, która polega na tym, że "śpij dalej"? Dobra na ten
konkretny token, ale w ogóle nie jest to uniwersalna procedura decyzyjna.
Bardzo możliwe bowiem zresztą, że nie będzie jednej uniwersalnej
procedury decyzyjnej. Zanalizuj tu. (Przykład z Orda)
"A decision procedure, on the other hand, is a practically applicable
method for deciding what to do. A decision procedure may take the form of
a precise sequence of steps or it may take the form of an intuitive
process that is difficult to articulate."
Trudności byłyby z tym inticyjnym procesem. Ciekawy, czy bezpośrednie
zastosowanie zasady użyteczności "powiedziałoby" nam, że procedura
decyzyjna może przybrać te dwie (i tylko te dwie?) formy.
"If we are always weighing up faults and virtues, calculating whether or
not we should pursue a relationship, then it is unlikely that we shall
ever fall deeply in love and experience all the happiness that this
brings. A somewhat different case is the so-called ‘tyranny of choice’.
When going to the supermarket, we are frequently confronted with a
multitude of choices for every trivial option. Which type of toothpaste
should I buy? Much better in such a situation would be to satisfice: to
accept the first choice which is sufficiently good and then move on."
Nawet jeśli wydaje się to intuicyjnie poprawne, to nadal są trudności z
uzasadnieniem tej akceptacji pierwszego satysfakcjonującego wyboru. A
może żadnych uzasadnień nie potrzebujemy i tak naprawdę sprawy mają się
tu tak ~~jak w problemach sceptycznych (można ją rozwiązać
analogicznie?)?
Zastanawianie się nad lokatami czy kontami oszczędnościowymi, gdy ma się
np. 1000 złotych na koncie. Nie wydaje się prima facie zasadne. A od
kiedy opłacałoby się to robić? Oczywiście tego typu problem należałoby
sprecyzować. Na takim poziomie ogólności jego rozpatrywanie albo w ogóle
nie ma sensu albo rozpatrujemy inny problem (czy też grupę problemów),
który może być sprzeczny z intencjami tych, którzy o jego rozwiązanie nas
poprosili. Typowe zdarzenie w analitycznym sposobie filozofowania.
~~[...] Znajomy nie powie mu, że to drugorzędne! Stąd ten brak treści i
małoważność w niektórych dyskursach.
Fart moralny czy też kwestia moralnego szczęścia. Przykład z dwoma
kierowcami czy też z nazistowskimi strażnikami w Auschwitz. "Pech może
uczynić cię kimś złym"?. Z punktu widzenia wymiaru słuszności -
nieporozumienie. Nieporozumienie jesli tutaj bycie kimś złym, to m.in.
obarczenie odpowiedzialnością moralną. Utylitaryzm odseparowuje od siebie
wymiar słuszności i wymiar kary/zasługi.
Niezależnie jednak od tego, ciekawe jest pytanie: ~~co możemy za to, że
mamy takie dyspozycje do działania, a nie inne (rozwiń)? Czy odpowiedź na
to pytanie jest istotna dla naszej teorii?
Czy słuszniej postępują kobiety czy mężczyźni? Osoby niskie czy wysokie?
Bogate czy biedne? Atrakcyjne czy nieatrakcyjne? Można zadać inne tego
typu pytania. Dość interesujące.
~~Zasada szufladkowa Dirichleta, a fakt, że w procesie indukcji
stwierdzenie, że zachodzi kolejny wypadek na pewno zwiększa
prawdopodobieństwo hipotezy (jeśli to nie nieskończoność?).
Czym się różni stwierdzenie faktu od stwierdzenia wartości? I tu, i tu
mamy nieprzezwyciężalne problemy? Jaki wobec tego wniosek się nasuwa?
Byt i świadomość wzajemnie się kształtują.
Co mamy do powiedzenia na temat walut elektronicznych typu Bitcoin?
Współcześnie nikogo nie dziwi, że ludzie nie znają prawa. Czy to nie
dziwaczne?
Czy jest tak, że ludzie generalnie nie znają prawa, ale wymaganie od nich
jego znajomości i tak jest optymalne?
Kwestia "luk w ciągłości państwa" (np. w Polsce – PKWN, dekrety?
zanalizuj dalszą przeszłość). Może nie być ciągłości nawet na gruncie
przyjętych zasad (prawa? innych?), co ma daleko sięgające implikacje.
Nawet gdyby "logika państwa" była niesprzeczna, byłaby ona i tak
nieprawdziwa czy też niewłaściwa, a więc nie mogłoby być kryterium, które
by rozstrzygało, czy państwo powinno istnieć. Moim zdaniem takim
kryterium jest tylko zasada użyteczności. Tylko ona może dać państwu
legitymizację.
Coś tam było przepchnięte przez parlament, nikt tego nawet nie zna -
śmiechu warte. Na podstawie tego skazuje się ludzi na długoletnie wyroki
i na śmierć? Straszne i niepoważne - natychmiast trzeba coś z tym zrobić.
Myślę, że można to przedstawić tak, że utylitaryzm jest alternatywą dla
kapitalizmu i socjalizmu. Mówi się czasem o tzw. trzeciej drodze. Oto i
ona :->.
To nie jest tak, że my uderzamy w państwo i w zastany porządek dla samego
uderzania - chodzi o użyteczność istnienia państwa i jego instytucji w
obecnym kształcie. Dopóki nie przeprowadzimy rachunku utylitarystycznego,
nie można oczywiście wykluczyć, że państwo (rozumiane tak a tak) nie
powinno w ogóle istnieć, ale prawdopodobne są też inne hipotezy.
! Decyduje (jak o wszystkim) wyłącznie rachunek użyteczności.
Asekuranctwo w tej pracy jest póki co konieczne. Jestem ostrożny w
formułowaniu jakichkolwiek pozytywnych sądów. Nasza teoria jest na razie
za słaba. Potrzeba rozwoju.
Współcześnie nie docenia się wysiłków władz publicznych (państwa) i
pozytywnych efektów, do których prowadzą ich działania. Być może ma to
swoje uzasadnienie - na przykład może jest tak, że współczesne władze
publiczne (państwo) są generalnie czymś złym. Wtedy działa efekt aureoli.
Trudno chwalić Hitlera za jakąś jego zaletę.
Bycie politykiem to trudna rzecz - wielu z nich haruje bardzo ciężko
(choć są uważani za darmozjadów - taka moda; pytanie czy ta ciężka praca
jest cokolwiek warta, bo przecież nie chodzi w pracy o to, aby pracować
ciężko, a o to, aby pracować efektywnie), są w ciągłym stresie, często
nie cieszą się zaufaniem (choć niektórzy na nie zasługują).
Rola pracy zarobkowej jest przeceniana w wielu współczesnych państwach.
Życie wielu osób "kręci się" wokół pracy zarobkowej - ten stan rzeczy nie
jest chyba dobry. Podobnie sprawa ma się ze zinstytucjonalizowaną
edukacją.
Ile osób wie o tym, że bycie pełnoletnim i ukończenie 18 lat to dwie
bardzo podobne, ale różne sprawy?
~~Dlaczego przestępstwa np. urzędnicze są oceniane mniej surowo, choć
więcej się tam kradnie niż w przypadku rabunków? Moja hipoteza: nie ma
tam przemocy, a do ludzi bardziej dociera "zło" czysto fizyczne niż
naganne, ale często niejasne operacje księgowe i tym podobne.
Odwołam się do rozróżnienia czterech rodzajów sądów etycznych, które
przeprowadził Tatarkiewicz. Utylitaryzm, a przynajmniej ten wariant
utylitaryzmu, który ja uznaję za prawdziwy, za istotne uważa tylko sądy o
słuszności i sądy o dobru. Mówiąc o istotności, mam na myśli istotność w
sensie realizacji celu naszej teorii. Sądy o słuszności i o dobru
ważne z punktu widzenia celu, jaki powinien nam przyświecać (dążenie do
jak największej ilości pozytywnych odczuć). Nam chodzi o optymalną
strategię w grze, a nie o to, aby zachowywać się ==moralnie ("moralnie" w
sensie posiadania dobrych intencji). To ważne. Moglibyśmy co prawda
zmienić schemat pojęciowy i zrównać to, co moralne z tym, co słuszne, ale
jest kwestią dyskusyjną, czy powinniśmy to zrobić. To kwestia wyboru
optymalnego schematu pojęciowego, a o tym, który schemat pojęciowy jest
optymalny, decyduje oczywiście zasada użyteczności. To po prostu kolejny
problem etyczny czy też decyzyjny. Różny od np. problemu aborcji, ~~ale
rozwiązywany powinien być w ten sam sposób.
==Jeszcze inna propozycja to propozycja Tadeusza Kotarbińskiego. Uważał
on, że można mówić o najbardziej racjonalnych programach postępowania z
punktu widzenia satysfakcji (hedonistyka, eudajmonologia, felicytologia),
sprawności (prakseologia, ogólna teoria czynu, metodologia ogólna, ogólna
technologia działania) i godności (deontologia moralna, teoria obowiązku
moralnego). Odnieś się do tej propozycji i napisz co o niej sądzisz.
~~Przynajmniej dwie koncepcje etyki/moralności w (przynajmniej) dwóch
punktach spornych. Punkty sporne to:
1. Czy zbiór czynów ocenianych z punktu widzenia etyki jest jakimś
podzbiorem czynów w ogóle (plus pamiętaj o wątku z ewaluantami)?
2. Czy można mówić o "czynie moralnym" i o "czynie słusznym" czy też jest
to tym samym (lub jest jeszcze inaczej)? [który jest najważniejszym
typem; napisz tu o koncepcji Orda, a także o podstawianiu tych pytań do
schematów zasady użyteczności]
[...] Tę różnicę można oddać na różne sposoby. Broad twierdził na
przykład, że "od motywów czynu zależy jego dobroć, lecz nie jego
słuszność" i dodawał do tego, że według niego "dobroć czynu jest funkcją
jego motywów i jego słuszności". Mill twierdził z kolei, że "motyw nie ma
nic wspólnego z moralnością czynu, choć ma wielki wpływ na ocenianie
sprawcy".
Istnieje wiele schematów pojęciowych, które potęgują niejasność
zagadnienia. Należy uzasadnić jakiś konkretny schemat zasadą
użyteczności. Żeby jednak to zrobić, musimy umieć ją stosować.
Moim zdaniem celem etyki (czy jakkolwiek w końcu nazwiemy tę dziedzinę)
jest, aby działać możliwie najbardziej słusznie. Dlatego właśnie
podejście utylitarystyczne do etyki (słuszność+dobro; zasługa+moralność
się nie liczy albo liczy się o tyle, o ile ma wpływ na słuszność+dobro)
jest tym najważniejszym, bo na jego podstawie będą podejmowane decyzje (a
nie na podstawie podejścia "moralnościowego" [w sensie np. sądów
Tatarkiewicza]).
Można sobie pomyśleć tak. Zdanie "ten a ten twój czyn był zły" w sensie
"moralnościowym" znaczy coś w rodzaju "popełniając ten a ten twój czyn,
działałeś ze złej woli lub miałeś złe intencje". To zdanie ("ten a ten
twój czyn był zły") byłoby zatem prawdziwe wtw ten a ten twój czyn był
podjęty ze złej woli (czy też: wtw ten a ten twój czyn był popełniony z
niegodziwej [złej - jednak wyrażenie "zła intencja" wprowadza chyba
dodatkowe zamieszanie] intencji]). I wszystko jest wtedy w porządku, ale
należy pamiętać, że wyrażenia "czyn zły", "zły", "słuszny", "dobry" i
inne są (przynajmniej) dwuznaczne. Przynajmniej dwa punkty widzenia: sądy
o moralności i sądy o słuszności.
== jeśli racjonalne (o ile w ogóle) jest mówienie tylko o środkach, nie o
celach - to czy ogólna teoria racjonalności w ogóle jest możliwa?
Być może powinniśmy uznać, że teoria racjonalnego/efektywnego/optymalnego
działania jest nadrzędna wobec etyki. Nie upieram się przy słowie "etyka"
tak naprawdę nie liczy się szyld, a to czym się zajmujemy (co nam powie
o tym zasada użyteczności?). Jeżeli ktoś chce uprawiać tę "prawdziwą"
etykę, to niech to robi, choć nie jest to chyba rozwiązanie optymalne.
Sprawa samej terminologii jest mało istotna typowy spór o kwestie
drugorzędne. Istnieją co prawda lepsze i gorsze terminologie (o tym które
są jakie decyduje zasada użyteczności), ale [rozwiń może]
Załóżmy, że czynem słusznym nazwaliśmy czyn, który powoduje największą
możliwą ilość pozytywnych odczuć, jaką można osiągnąć w danych warunkach
(abstrahujemy od tego, czy taki wybór znaczenia "słuszny" byłby optymalny
- pewnie nie byłby z uwagi na kwestie satisficingowe). Czy warto byłoby
wtedy używać wyrażenia "czyn sprawiedliwy" albo "czyn godny" albo "czyn
racjonalny" albo ...? Nasza teoria takich pojęć chyba nie potrzebuje.
Problem jest szerszy. Tak naprawdę to zwykłe zagadnienie decyzyjne (jak
każde inne zagadnienie).
Każde zagadnienie jest jednocześnie zagadnieniem decyzyjnym? (Poza
ewentualnie kilkoma zagadnieniami, których rozwiązanie jest konieczne,
aby w ogóle posłużyć się zasadą użyteczności? Które to dokładnie
zagadnienia?)
Użyteczność decyzyjna - jak ludzie rzeczywiście podejmują decyzje (poziom
opisowy, nie normatywny).
Nie docenia się stanów emocjonalnego pobudzenia podczas podejmowania
decyzji - np. wpływu popędu seksualnego czy głodu.
== etyka, a byty "niższe" ewolucyjnie od nas
Jak porównywać pozytywne odczucia intra- i interpodmiotowo? M.in. typy
założeń pomiarowo-porównawczych i skala.
Pozytywne odczucia u jednostki - czy sprowadzalne do siebie?
Synchronicznie, diachronicznie? U grup jednostek? Między gatunkami? Jeśli
są odrębne jakościowo (a może być tak, że tego nie wiedzieć będziemy
nigdy) - w jaki sposób je sprowadzić do wspólnego mianownika? ~~Bo nawet
jak nie można, to trzeba (podobny typ argumentu co przy braku
obiektywnych wartości i konieczności działania?)?
=="Rozumne postępowanie zakłada trafne rozpoznanie rzeczywistości" - ale
czy działanie nie jest pierwotne wobec poznania? A może te dwa obszary
wzajemnie się warunkują? Aby rozwiązać to zagadnienie, należałoby ustalić
dokładnie znaczenia słów.
Czy te dwa pytania można utożsamić? "Co uzasadnia samą zasadę
użyteczności?", "Jak ustalimy, czy słusznie jest przyjąć zasadę
użyteczności?" ~~Czy Moore zastosowałby tu argument podobny do argumentu
otwartego pytania?
Czy nasza zasada użyteczności różni się od zasady globalnego
konsekwencjalizmu czy też od tzw. zasady world utilitarianismu, a także
od innych tego typu zasad? Jakie jest DOKŁADNE sformułowanie naszej
zasady?
Struktura prawa naukowego, a dokładna treść naszej zasady użyteczności.
Naszą zasadę użyteczności stosować można do każdego ewaluanta? To chyba
oczywiste, że tak, skoro ewaluant to z definicji coś, co podlega ocenie.
Pytanie inne to: czy istnieją inne poza działaniami ewaluanty? A może
powinniśmy szerzej myśleć o działaniu? Dokładne warunki stosowalności
naszej zasady.
Ktoś mógłby nas zapytać: "jakie jest najlepsze rozwiązanie tego a tego
problemu?". Wadą teorii, którą tu przedstawiamy (i wadą większości teorii
utylitarystycznych, w tym [chyba] wszystkich, które aspirują do miana
prawdziwych) jest to, że tak naprawdę możemy tylko odpowiedzieć: "należy
robić to, co najlepsze" (oczywiście możemy użyć innych sformułowań - w
tym tych, które wydają się mówić coś bardziej konkretnego).
Zagadnienia etyczne/decyzyjne są najważniejsze. Nie tylko są to
najważniejsze zagadnienia filozoficzne, ale są to też najważniejsze
zagadnienia tout court. Złośliwie można powiedzieć, że to dlatego, że
innych rodzajów zagadnień niż etyczne/decyzyjne nie ma :-).
Powinniśmy być uważni. Porównaj: "uznanie za prawdę", a "bycie
prawdziwym". Ale też: "uznanie za ładne", a "bycie ładnym". Albo: "uznane
za czerwone przez 7 000 000 000 ludzi żyjących obecnie na świecie spośród
7 000 000 000 żyjących na świecie w ogóle w tej chwili", a "bycie
czerwonym". Albo też "uznane za zielone przez 7 000 000 000 ludzi
żyjących obecnie na świecie spośród 7 000 000 000 żyjących na świecie w
ogóle w tej chwili i wszystkich innych, gdyby mieli możliwość uznania
tego za jakieś", a "bycie zielonym" (w tym przykładach i tak skupiamy się
tylko na istotach ludzkich).
Zasada użyteczności jawi się wobec tego jako zasada zasad i musimy iść tą
drogą.
Niektórzy oddają głos w wyborach
prezydenckich/parlamentarnych/samorządowych/... tylko dlatego, że ch
udać się do lokalu i "poczuć atmosferę wyborów". ~~Należy o tym pamiętać,
mówiąc, że głosowanie w wyborach w dużych krajach europejskich, jest
prawie zawsze nieracjonalne. Wybory po prostu nie są jakąś osobną grą,
która jest odseparowana od innych gier. (Plus inne powody dla braku
odseparowania). Wobec tego może się okazać (po uwzględnieniu tych innych
niż same wybory gier), że głosowanie jest racjonalne. Por. kwestia
chodzących do kościołów starszych ludzi w Polsce.
Nieracjonalność uczestnictwa w wyborach w takich a takich sytuacjach jest
pewną hipotezą. Co przemawia na jej rzecz, a co przeciw niej?
==~~Coś jest takie a takie. Ale my możemy tylko PRZYJĄĆ (czy też
"uznać"), że coś jest takie w takie. Każde PRZYJĘCIE to DZIAŁANIE, a
każdym DZIAŁANIEM rządzi ZASADA UŻYTECZNOŚCI. Badamy zatem tylko
PRZYJĘCIE tego a tego, a nie BYCIE takim a takim? Co w takim wypadku z
samym byciem takim a takim jakiejś rzeczy/zdarzenia/...? Można to
zagadnienie (jak KAŻDE poza ewentualnie tymi, które trzeba założyć, aby
zasadą użyteczności w ogóle się posłużyć) rozwiązać używając zasady
użyteczności - to rzecz oczywista, ale chcielibyśmy się dowiedzieć jaki
jest rezultat zastosowania tej zasady, czyli jakie jest konkretne
rozwiązanie tego zagadnienia.
==Czy warunkiem wstępnym zastosowania zasady użyteczności jest jej
niesprzeczność czy też niesprzeczność dopiero uzasadniamy zasadą
użyteczności? Można powiedzieć tak: o najlepszym rozwiązaniu tego
zagadnienia decyduje zasada użyteczności. Ale konkretnie to JAK jest (jak
tu rzeczy się mają)? W jaki sposób to policzyć/oszacować? Podobne
trudności można mnożyć?
Na ile istotna w zastosowaniach zasady użyteczności jest empiria (dane
doświadczenia; to, co dane)? Przy okazji: czy w ogóle coś może być dane i
na czym to polega? Jakie miejsce doświadczenie (dane doświadczenia,
empiria) zajmuje w naszej teorii? Uwyraźnić jego status.
Czy sama zasada użyteczności powie nam, że powinniśmy być naturalistami
etycznymi? W jaki sposób? A może to jedna z tych rzeczy, które trzeba
założyć, aby w ogóle zastosować zasadę użyteczności? Co trzeba założyć,
aby posłużyć się zasadą użyteczności? ~~Co o tym decyduje, skoro zasada
użyteczności nie może?
Zasadę użyteczności moglibyśmy nazwać zasadą racjonalności. Co ciekawe:
wiele wskazuje, że o tym jak powinna się ona nazywać, decyduje ona sama.
~~Problem naturalizmu etycznego i w ogóle większość problemów
filozoficznych - próby rozwiązania tych problemów w stylu: rekapitulujemy
poglądy obecne w literaturze przedmiotu, analizujemy je, ... - mam
wątpliwości, czy jest to postępowanie najlepsze czy nawet
satysfakcjonujące. Co zatem proponuję? [napisz to, co już ustaliłeś]
Realizm versus antyrealizm. O co chodzi w tym sporze? Jedna z propozycji:
czy istnieją prawa moralne? Co to znaczy "prawo moralne"? Co to znaczy
"istnieć"? Czy ten spór jest sensowny? Jeśli tak - jakie jest
rozwiązanie? Decyduje zasada użyteczności czy też jest to element, który
zasada użyteczności zakłada "na wejściu"?
Można wprowadzić wszędzie opozycję kognitywizm-nonkognitywizm, ale
~~przyjęła się ona tylko na terenie etyki, a i tu często utożsamia się
realizm z kognitywizmem twierdząc, że istnienie praw moralnych i
poznawalność praw moralnych są czymś bardzo zbliżonym albo wręcz tym
samym.
My w tych i podobnych sporach mamy swoje typy, ale wolimy nie obstawiać –
pozostawmy sprawę faktom, tj. rezultatom konkretnych zastosowań zasady
użyteczności. Chodzi jednak o to, aby ta zasada w ogóle mogła
wystartować. Inaczej pozostaje nam tylko szacowanie, które może
sprowadzić nas na manowce. Zatem cały czas róbmy krok naprzód, napierajmy
i przyciskajmy, aby teoria etyczna się rozwijała.
Ord: "A final objection to global consequentialism concerns the
possibility of conflict between the various ascriptions of rightness. For
example, Hooker suggests that there might be such a conflict between the
decision procedure that it is right for an agent to follow and the acts
that it is right for her to perform. In particular, he suggests that
following the right decision procedure will sometimes involve the agent
performing an act that is wrong. This does not appear to be a logical
inconsistency, but it certainly hints at a most unintuitive aspect of
global consequentialism."
Hooker: "Suppose, on the whole and in the long run, the best decision
procedure for you to accept is one that leads you to do act x now. But
suppose also that in fact the act with the best consequences in this
situation is not x but y. So global consequentialism tells you to use the
best possible decision procedure but also not to do the act picked out by
this decision procedure. That seems paradoxical."
Być może można tu pokazać parę rzeczy (tj. pchnąć do przodu całą teorię).
Np. wywieść to, że chodzi o spójną konfigurację focal pointów z faktu, że
zastosowanie "sprzecznych" rozstrzygnięć, zmniejszyłoby wartość
autoteliczną. W każdym razie nie jest to zarzut bardzo poważny.
"There is another concern with global consequentialism, which has not
been discussed in the literature. Consider the following application of
global consequentialism: the right person for Julian to kill is the
person whose being killed by Julian leads to the best outcome. Let us
suppose that of all the people Julian can kill, the best outcome will be
achieved if he kills Helen. We then say that the right person for Julian
to kill is Helen. This is a correct application of the global
consequentialist criterion, and shows that its use of ‘best’ to derive
‘right’ can lead to apparently troubling claims. However, it has not been
claimed that it is right for Julian to kill Helen, merely that the right
person for Julian to kill is Helen. To get that further claim, it would
be necessary to show that it is right for Julian to kill someone."
Proste do rozwiązania.
Skoro bowiem w sytuacji, która wydawałaby nam się pozbawiona pułapek, nie
zorientowalibyśmy się, że z CZASEM nie możemy postępować tak, jak
podpowiada nam zdrowy rozsądek i intuicja, a musimy brać pod uwagę pewne
ustalenia naukowe np. szczególnej teorii względności, to w takim razie
mamy podstawy przypuszczać, że mogliśmy narobić więcej tego typu błędów,
które mogły zostać przez nas niezauważone (być może niezauważone do
teraz). Tak może być w naszym ludzim poglądzie na temat tego, co moralne,
a co niemoralne.
==na ile wpływ na moje rozstrzygnięcie zagadnienia ma czyste rozumowania,
a na ile emocje (hormony, substancje etc.)
"To, co słuszne czy sprawiedliwe, może być uznane jako to, co zostałoby
uznane w sytuacji pierwotnej"
Teoria słuszności: "jak indywidualne lub instytucjonalne podmioty powinny
reagować na właściwości wartościowe?".
Tak rozumiana teoria słuszności jest właśnie taką logiką racjonalności
czy też racjonalnych decyzji.
=="Jeżeli nie zna się przyczyny jakiegoś zjawiska, zwykle przyjmuje się
za pewnik, że nie dość dokładnie się jej szukało, a nie, że ona nie
istnieje."
Tak ma się sprawa również np. z zasadą sprzeczności. A dlaczego nie jest
tak z jakąś tezą etyczną typu "każdy problem ma rozwiązanie"?
"Pleasures are all qualitatively the same. Considered only in themselves
(apart from their causes and effects) they differ only in intensity and
duration. Of course, there are many different sources of pleasure."
Można podać przykład problemu, co do którego panuje spór wśród samych
konsekwencjalistów (lub samych utylitarystów lub samych globalnych
utylitarystów lub ...) i pokazać jaką wagę ma doprecyzowanie
konsekwencjalistycznych intuicji. Dlatego stwierdzenia "jestem
konsekwencjalistą"/"jestem utylitarystą" to za mało, aby określić czyjeś
poglądy etyczne.
"Dalsze skutki [działań - XX] tak często się wyrównują, że przy rachunku
dóbr mogą nie być uwzględnione".
Da się tę tezę uzasadnić?
Kotarbiński i jego etyka niezależna - za dużo tej koncepcji w polskim
dyskursie etycznym.
~~Wiele umysłów ma tendencję do "przyklejania" się do jakiejś
historycznej idei filozoficznej i formułowania swoich nowych idei w jej
kontekście. Twierdzi się często, że filozofia jest mocno związana ze
swoją historią, ale myślę, że jest to pogląd błędny i sytuacja filozofii
nie różni się aż tak bardzo od sytuacji np. fizyki. Ludzie w ogóle mają
tendencję do szukania na siłę starego kontekstu do nowych idei - nie
tylko w filozofii. Przykład: koncepcja GTD (Getting Things Done), a
zasady produktywności, do których dochodzi się samodzielnie (tzn.
przynajmniej ja doszedłem).
~~Historia to w ogóle gigantyczne uproszczenie. Każda historia - także
historia filozofii. Jeśli ktoś myśli, że przed Talesem z Miletu nikt nie
wpadł na coś, co śmiało można by nazwać zasadą użyteczności, to się
okrutnie myli. Historycy filozofii przyciśnięci do muru, stwierdziliby
pewnie, że nie tak sprawy się mają, ponieważ historia filozofii zajmuje
się tym, co w ogóle można badać (zatem pismo, a także wzmianki o czyichś
poglądach w późniejszych pismach), ale myślę, że należy częściej
explicite podkreślać, że historia to siłą rzeczy uproszczenie. Choćby z
uwagi na to, że pewnych faktów, które miały miejsce, nie bada. To truizm,
ale wart wypowiedzenia.
=="Wyjaśnienie genezy moralności w kategoriach ewolucyjnych"
Czy powinniśmy zabronić scen z przemocą w filmach?
~~Czy to prawda, że jeżeli posiadanie przez (potencjalnego) igreka
własności iks jest warunkiem koniecznym bycia igrekiem, to istnienie tej
własności iks w (potencjalnym) igreku, zwiększa prawdopodobieństwo, że
(potencjalny) igrek jest igrekiem?
Krótko pisząc: w życiu nie chodzi o to, aby nabywać wiedzę; o to, aby być
inteligentnym; o to, aby mieć dużo pieniędzy. Chodzi o to, aby było jak
najwięcej pozytywnych odczuć. Mitem jest że człowiek lepszy czy
wartościowy to ten, który jest bardziej inteligentny (mit często wyrażany
implicite; pytanie, P, czy coś może być "implicite wyrażane"? nie mam
zasobów na cyzelowanie wypowiedzi).
- czy rzeczywiście chodzi o pozytywne odczucia? co to miałoby dokładnie
znaczyć?
Dążenie np. do przeczytania jak największej liczby książek, jest
nieracjonalne. Zwłaszcza, że we współczesnym świecie (przynajmniej jeśli
chodzi o klasę średnią i wyżej) czyta się często, bo jest to dobrze
odbierane. Podobnie rzecz ma się np. ze studiowaniem, używaniem
niektórych zwrotów, ubieraniem się w takie a takie rzeczy, oglądaniem
takich a takich filmów itd. Ogólnie to temat dla socjologów.
~~Pogarda dla ludzi wykonujących np. zawód fryzjera jest uwarunkowana
kulturowa i, co do zasady, nieuzasadniona. "Co do zasady" oznacza tu, że
sam fakt bycia fryzjerem nie sprawia, że ktoś jest godzien pogardy, ale
np. może być tak, że wśród fryzjerów jest znacznie więcej osób godnych
pogardy niż w ogólnej populacji. Wtedy np. widząc fryzjera, mamy znacznie
większą szansę na to, że osoba wykonująca ten zawód jest godna pogardy
niż gdybyśmy widzieli informatyka, inżyniera czy wywiadowcę. Jednak
pogarda ta nie wynika z samego faktu bycia fryzjerem.
Błędna jest teza, która uchodzi za zdroworozsądkową, tj. że "nic jest
najprostsze". Ma to daleko idące implikacje dla ontologii.
Bergson: "pytanie "dlaczego istnieje raczej coś niż nic?" zakłada, że
rzeczywistość wypełnia jakaś próżnia. To założenie jest czystą iluzją".
Podobnie jak założenie, że "byt" jest czymś "tajemniczym"?
"Pytanie o istnienie świata zewnętrznego jest bez sensu, bo nie ma
żadnych kryteriów rozstrzygnięcia."
Czy zasada użyteczności może nam tu pomóc? Czy też może jest tak, że
także np. pytanie o istnienie wartości autotelicznej czy pytanie o
istnienie uprawomocnionego systemu aksjonormatywnego (i wiele innych
pytań) jest bez sensu, bo nie ma żadnych kryteriów rozstrzygnięcia?
~~Tego typu pytania być może nadają się na definiens "filozofii". ~~Wtedy
jednak filozofia nie rodziłaby nauk.
==Czy istnieje (istnieć może) uprawomocniony system normatywny?
==Co jest (mogłoby być) kryterium rozstrzygającym o tym, czy może istnieć
uprawomocniony system normatywny?
Przykładowa rozmowa, Kobieta i Mężczyzna:
K: Kochanie, kup mi Pepsi, gdy będziesz w sklepie.
M: Okej.
[...]
K: Miałeś mi kupić Pepsi, to jest Coca-Cola.
M: No tak. A czy to taka duża różnica?
W komunikacji oscylujemy między prawdą, a dobrem. Tj. między adekwatnym
przedstawieniem jak rzeczy się mają, a realizacją celów. Myślę, że w
komunikacji chodzi o dogadanie się (słowa to narzędzia, chodzi o dobre
zrozumienie się), tj. o realizację dobrych stanów rzeczy czy też o
słuszne postępowanie, a nie o prawdę. Tak jest ze wszystkim. Nie znaczy
to jednak, że prawda jest nieistotna - być może jest na pierwszym miejscu
wśród warunków, które muszą zostać spełnione, aby komunikacja była dobra
(może też chodzić o jakąś przybliżoną prawdę). Poza tym może jest tak, że
czasem trzeba założyć prawdę, aby dowiedzieć się, co jest dobre/słuszne
(patrz: inne wątki w tym dokumencie).
==Dobro dominuje nad prawdą w komunikacji (inaczej i jeszcze luźniej: w
komunikacji chodzi o to, aby się dogadać, a nie o to, aby przedstawić jak
rzeczy się mają). Gdy ktoś nas się pyta, czy szklanka, którą tylko my
widzimy, jest do połowy pełna, to mówimy, że tak, choć w rzeczywistości
jest to tylko przybliżenie. To jest postępowanie LEPSZE niż próby
wysłowienia przez nas tego, jak rzeczy się mają.
Czy jednak należy podkreślać to, że powinniśmy się przede wszystkich
dogadać (czyli kłaść nacisk na słuszność/dobro), a nie mówić prawdę?
Mówienie o tym, że tak właśnie powinno być, może mniejszyć w
społeczeństwie wartość prawdy, a to najprawdopodobniej nie jest słuszne.
Oczywiście mówimy tu "najprawdopodobniej", ponieważ opieramy się na
intuicji, ~~a docelowo powinniśmy to uzasadnić stosując zasadę
użyteczności i odwołując się do ~~twardych faktów, wyliczeń czy też
uprawomocnionych oszacowań.
~~Problem np. z interpretacją poglądów Arystypa. "Arystyp sam nie
wiedział o co mu chodzi" - to moja teza. Z kilku powodów. Poza tym
pamiętajmy, że ktoś, kto w 1942 roku wygłosił w Polsce zdanie "Piłsudski
był osobą uczciwą" mógł mieć na myśli co innego niż głoszący to samo
zdanie w roku 2010 (a mogła to być nawet ta sama osoba). Zagadnienia
filozofii języka.
Niektóre osoby domagają się absolutnej przejrzystości i szczerości, ale
gdyby na jaw wyszło chociaż z 20% prawd, o których poszczególni-
ludzie/społeczeństwo-jako-całość aktualnie nie wie, mogłoby to
doprowadzić do końca świata, jaki znamy. Tym ludziom może brakow
wyobraźni. Tak czy siak, o wszystkim decyduje zasada użyteczności.
==Jeden z błędów potocznego myślenia moralnego polega na tym, że gdy
zdarzy się coś złego, to poszukujemy kogoś odpowiedzialnego, kogo możemy
obarczyć winą (a także mutatis mutandis nagrodą).
==~~Skoro trudno ustalić, co jest dobre nieinstrumentalnie, to może wart
jest rozważenia pogląd Kanta, że prawdziwym dobrem jest dobra intencja?
Może to coś nieokreślonego, co ujmujemy i rozumiemy w jakimś akcie
intuicji? Skoro ludzie nie bardzo wiedzą co tak naprawdę jest dobre, to
może traktowanie samej pozytywnej intencji jako czegoś dobrego, nie jest
takie głupie? Nawet jeśli dobra intencja nie jest dobrem
nieinstrumentalnym, to przecież (zdroworozsądkowo) wydaje się, że lepszy
będzie świat w którym jest dużo osób o dobrych intencjach niż ten, w
którym jest ich mało. Więcej i jaśniej o tym.
Można argumentować, że lepszy jest świat, w którym 1 podmiot moralny
przeżył swoje życie na poziomie +100 000 000 hedonów, a 9 pozostałych
podmiotów moralnych na poziomie -1 000 000 hedonów (razem: +91 000 000
hedonów), niż świat w którym 10 podmiotów przeżyło swoje życie na
poziomie +9 000 000 hedonów (razem +90 000 000 hedonów). Nie wiadomo
jednak, czy hedonistyczny potwór mógłby żyć na tym poziomie, skoro może
istnieć górne (dolne również) ograniczenie poziomu odczuć, jakiego
organizm może doznawać. Ponadto wchodzi tu w grę wątek eksperymentów
myślowych, które są kontrzdroworozsądkowe. To temat na dłuższą wypowiedź.
==Nikt (poza może "prawdziwymi sceptykami", których argumenty
zdecydowanie należy wziąć pod uwagę) nie będzie argumentował, że każdy
może mieć własny pogląd dotyczący tego, który z wyścigowych samochodów
zjawił się pierwszy na mecie lub też że każdy może mieć własny pogląd
dotyczący tego, ile waży pięć marchewek. Jednakże wielu argumentuje, że
każdy może mieć własny pogląd co do tego, które działania są słuszne, a
które nie. Jest to, jak sądzę, sytuacja tymczasowa. Wkrótce zasady
etyczne/decyzyjne będą równie jasne (a przynajmniej na tyle jasne, aby
zostały uznane za ~~obiektywne) jak te fizyczne/chemiczne/....
==~~Ludzkość marnotrawi zasoby na wiele rzeczy. Gdyby chociaż część z
nich spożytkować na etykę (teorię działania), to moglibyśmy żyć w lepszym
świecie. Szczególnie boli marnotrawienie energii przez osoby o podobnej
konstrukcji psychicznej jak utylitaryści/ludzie-zajmujący-się-teorią-
wyboru-społecznego/... na zagadnienia typu "jak być prawdziwym
minimalistą?", "jak być prawdziwie produktywnym?", "która przeglądarka
internetowa jest najlepsza?", "który system operacyjny jest optymalny?".
"czy lepiej głosować na partię x, czy na y?". Oczywiście nie twierdzę, że
te problemy są nieistotne. Twierdzę, że istnieje wiele problemów
ważniejszych.
~~Tzw. strajk włoski możliwy jest właśnie we współczesnym systemie (nie
będącym systemem optymalnym; będącym systemem nadmiernie skomplikowanym)
- wydaje mi się, że byłby bez sensu w innych, lepszych warunkach
społecznych.
Społeczeństwo wysoko ceni ludzi, którzy dobrze się prezentują; takich,
którzy sprawiają wrażenie osób przedstawiających mądre stanowisko;
takich, którzy mają opinię na każdy temat. Społeczeństwo mniej ceni ludzi
mających (lub będących blisko) realnego uzasadnienia (dobrego
uzasadnienia, uprawomocnienia) i takich, którzy przedstawiają prawdziwe
(adekwatne) sądy na jakiś temat. Dlaczego tak jest? [...]
Jaki jest stosunek mojej koncepcji (czy też uprawomocnionego systemu
aksjonormatywnego, czyli Etyki) do teorii ewolucji i samej ewolucji?
Pamiętajmy, że osoba mówiąca np. "należy zlikwidować Trybunał Stanu w
Polsce", niekoniecznie musi uważać Trybunał Stanu za coś złego.
~~Istnienie Trybunału Stanu może być bowiem (według tej osoby, ale także
obiektywnie) drugim najlepszym wyborem spośród 32 możliwych. Może więc
ona sądzić, że należy go zlikwidować, aby umożliwić zaistnienie
najlepszego z możliwych stanów rzeczy.
==Możliwe, że z zasady użyteczności wyniknie, że nie powinniśmy wierzyć w
żaden system normatywny (albo: że system normatywny tak a tak rozumiany w
ogóle nie istnieje?)
Zasada użyteczności (zasada działania, etyczna zasada pierwszego rzędu),
a procedura decyzyjna (sposób postępowania, decyzyjna zasada drugiego
rzędu). Jaką terminologię powinniśmy zastosować, gdy piszemy o nich?
Decyduje zasada użyteczności (a bardzo możliwe, że zasada użyteczności
każe nam podjąć decyzję w oparciu o procedurę decyzyjną).
~~ ~~~~~~~p - czas na liczenie "~" - zastosuj w jakiś sposób do problemu
wyboru najlepszej procedury decyzyjnej.
Co myślisz o takim (swoim) rozumowaniu: "szukanie innej procedury
decyzyjnej niż naiwnej jest bez sensu, bo nie potrafimy jej uprawomocnić,
a wysiłki włożone w próby uprawomocnienia, lepiej spożytkować na to, aby
zbliżyć się do zastosowania procedury naiwnej"?
! Załóżmy, że nie da się uprawomocnić żadnej procedury decyzyjnej (zasady
drugiego rzędu). Jak silne jest to "nie da się"? Nie możemy tego zrobić
aktualnie, czy z konieczności, czy jeszcze inaczej? Odnieś to pytanie do
wielu innych zagadnień rozważanych w tym dokumencie.
==Normatywności nie da się ufundować teraz czy w ogóle. Jak mocne jest to
"nie da się"?
==Co wynika z ufundowania (konkretnie)? Co wynika z braku ufundowania
(konkretnie)?
==czy można nazwać, a nie wskazać adekwatny system normatywny?
"I want to act rightly and I look to consequentialism to find out what
the right act is. However, consequentialism merely tells me that the
right act is that one which makes the outcome best. This may be true, but
I can’t see which act that is (nazywanie, a nie wskazywanie? wątek z
deskrypcjami?). How then should I decide what to do? In other words, what
is the right decision procedure? Consequentialism tells me that the right
decision procedure to follow is the one that makes the outcome best. Once
again, this may be true, but it doesn’t tell me just which one that is.
In which way should I decide which decision procedure it is best to
follow? Global consequentialism tells me that I should decide this via
the best available ‘meta decision procedure’ (ale pamiętajmy o wątku z
tym, że mogą istnieć warunki wstępne posłużenia się zasadą użyteczności).
This may be true, but I do not know which meta decision procedure this
is." - czy tu można zastosować zasadę Dirichleta?
"When such a compromise between decision making and action is required,
there is a question as to how one is to determine how much effort to
spend on the decision making and what form it will take. This meta
decision making has its own costs and the same problem occurs at this
higher level."
[...]
"1. The costs of obtaining as much information as possible about the
likely consequences of all of the available act alternatives would often
exceed the benefits of doing so.
2. There is often insufficient information available to agents, such that
even if it weren’t costly to obtain as much information as possible about
the likely consequences of all of the available act alternatives, it
would still be better to follow some simple tried and tested rules.
3. Collectively, the expectation effects of everyone following some
simple tried and tested rules is better than the expectation effects of
everyone following DP1, for if everyone were to follow DP1, people would
worry that they can’t trust other that they can’t, for instance, trust
people to keep their promises."
Jakie dokładnie zasoby rozważamy? Czas, pieniądze, energię, motywację,
...? To są chyba zasoby "drugiego rzędu", ponieważ chyba jest tak, że
ostatecznie zasoby sprowadza się do wspólnego mianownika, którym są
(pozytywne i negatywne) odczucia. I to jest właśnie zasób pierwszego
rzędu.
Czy te czyny, które nazywamy np. "słusznymi" są obowiązkowe czy tylko
dozwolone? Moim zdaniem pojęcia obowiązku i dozwolenia są niepotrzebne.
Jakie są przyjemności i przykrości, tj. w naszej nomenklaturze: pozytywne
i negatywne odczucia?
Hartley wyróżnił przyjemności: wyobraźni, ambicji, miłości, miłości
własnej, sympatii, uczuć religijnych i zmysłu moralnego.
Propozycja Benthama zaś to podział przyjemności (i mutatis mutandis
przykrości) na przyjemności dotyczące zmysłów, bogactwa, zręczności,
przyjaźni, dobrego imienia, władzy, pobożności, życzliwości i
nieżyczliwości, pamięci, wyobraźni, oczekiwania, przyjemności pochodzące
ze skojarzonych wyobrażeń i pochodzące z ulgi.
[...]
Ludzie unikają mówienia o największej możliwej dla nich przykrości
wyobraźni. Prawie na pewno boją się, że wypowiedzenie tej przykrości
zwiększy szansę na jej pojawienie się lub boją się, że osoba pytająca
będzie znała ich "słabe punkty" i je wykorzysta w przyszłości. Poza tym
samo mówienie o tym sprawia im przykrość (przynajmniej prawie wszystkim).
Można też mówić o, z jednej strony, upojeniu, a z drugiej strony o
ukojeniu, czyli z jednej strony o szale radości, a z drugiej o szale
błogości. Na rozróżnienie to powoływał się np. Tatarkiewicz i moim
zdaniem jest ono użyteczne.
Wszystkie znane mi tego typu klasyfikacje mają braki. Nasuwa się pytanie
- czy w ogóle powinniśmy taką klasyfikację utworzyć? W jakim celu? Jak
się mają te klasyfikacje do tego, że zasada użyteczności decyduje jaka
powinna być ta klasyfikacja (pomijając ewentualne warunki wstępne)?
==Czy zgodnie z utylitaryzmem należy mówić prawdę (i czym ona w ogóla
jest) co do możliwości ufundowania normatywności?
==Co powinienem myśleć o tym problemie biorąc pod uwagę zasadę
użyteczności (i inne zasady - zanalizuj)?
~~Problem polegający na tym, że pisanie tego dokumentu w sposób
całkowicie szczery i zgodny z prawdą, może być nieracjonalnym posunięciem
w innych, różnych od pisania tego dokumentu, grach. Przepis na sukces -
pisanie najprawdziwszej prawdy :). No a przecież pisanie jest działaniem,
więc należy raczej zwracać uwagę na słuszność tego, co się pisze, a nie
na prawdę (w sensie: jeżeli napisanie czegoś wywoła pozytywne skutki,
czyli dużo pozytywnych odczuć, to należy to robić; tym bardziej, im
więcej tych pozytywnych skutków wywoła). Pamiętajmy jednak, że pisanie
prawdy może być w niektórych sytuacjach warunkiem koniecznym tego, aby
pisanie wywoływało pozytywne skutki. Kiedy tak jest? Czy zawsze, często,
czasami? Jak konkretnie często?
== Przyjemność jako ewolucyjny system, który ma nas skłonić do
rywalizowania lub do robienia pewnych rzeczy. Jeśli tak to czy na pojęciu
przyjemności można ufundować normatywność?
==Montaigne pisał, że przyjemność nie ma dla niego smaku, jeśli nikt o
niej nie wie. Z pewnością można być szczęśliwszym (tj. doznawać więcej
pozytywnych odczuć, tj. przyjemności) jeśli o naszym stanie wiedzą inni.
Jednak gdyby ktoś wierzył, że wiedza innych o naszych odczuciach jest
warunkiem koniecznym bycia w szczęśliwym stanie, to głosiłby tezę
fałszywą.
Johnson pisał, że szczęście nie znaczy nic, jeśli inni o nim nie wiedzą,
a znaczy bardzo mało, jeśli go nie zazdroszczą. Tu nasuwa się podobny
komentarz.
Zazdrość może prowadzić do zwiększonej motywacji, aby osiągnąć jakiś cel,
który w przyszłości sprawi, że dana osoba zazna dużo pozytywnych odczuć
(na tym według niektórych polega np. siła napędowa kapitalizmu).
Huxley pisał, że szczęśliwi nie mają literatury.
==La Rochefaucauld pisał, że są ludzie, którzy nigdy nie byliby
zakochani, gdyby nie słyszeli o miłości. To trafna uwaga - wiele naszych
potrzeb, pożądań, postaw czy pragnień to efekt działania czynników
zewnętrznych. Właściwie to stwierdzenie jest truizmem, ale ludzie nie
doceniają czynników zewnętrznych (np. mody, gustów innych, mediów,
pewnego kodu kulturowego), więc wspominam o tym. Oczywiście liczy się
tylko ilość PF - to, że doznajemy pozytywnych odczuć, które wynikają z
czynników zewnętrznych, wcale nie umniejsza ich roli (przynajmniej co do
zasady; nie znaczy to np. że niemożliwym jest, aby zwiększona podatność
jakiegoś podmiotu moralnego na czynniki zewnętrzne nie mogła powodować
zmniejszenia ilości pozytywnych odczuć, które są przez niego odczuwane).
Przy okazji: piszę tu częściej o "ilości pozytywnych odczuć", a nie o
"liczbie pozytywnych odczuć". Mógłby ktoś zatem argumentować, że
pozytywne odczucia są niepoliczalne ;-).
==! Prawdziwie filozoficzne zagadnienia to te wielkie fundamentalne
zagadki typu "czy na tym świecie jest ktoś oprócz mnie i właściwie
dlaczego miałbym być tego tak pewny, skoro w nieistnieniu nikogo poza mną
nie byłoby nic bardziej tajemniczego niż w tym, że świat w ogóle
istnieje?". Czy nasza zasada może pomóc w rozwiązaniu tego typu problemów
lub też może czy jej zastosowanie może rozwiązać te zagadnienia bez
odwoływania się do innych zasad?
==Co to znaczy, że świat "istnieje" po naszej śmierci? W jakim sensie
"istnieje"? Dalej: czy to, że Ciebie teraz widzę i że widzę ekran nie
jest jednym wielkim wyobrażeniem? Co to miałoby dokładnie znaczyć? Co
oznaczałoby tu "wyobrażenie"? Analogie do odparcia sceptycyzmu przez
Putnama. Rozwiń (z naciskiem na język?).
~~Ludzie w maksymalizowaniu swoich pozytywnych odczuć (i w
minimalizowaniu negatywnych odczuć), preferują czas teraźniejszy. Pewnie
nie jest to wybór optymalny, choć warto zauważyć, że nie mamy pewności,
że nie umrzemy za 5 minut, więc może to nie takie nieracjonalne. Ważne
jest w jakim stopniu preferujemy czas teraźniejszy.
Ludzie często zaniżają wartość własnego czasu (albo w ogóle nie
dostrzegają tej wartości). Dostrzeżenie, że czas to zasób, wymaga moim
zdaniem pewnego namysłu nad procesem decyzyjnym. Wiele osób
zaprzątniętych jest tzw. bieżączką i nie mogą one dostrzec tego faktu.
~~Podobnie ma się sprawa z innymi zasobami (poza pieniędzmi, które jawią
się ludziom jako coś bardziej konkretnego i mierzalnego).
! "Mutatis mutandis", "itd.", "itp.", "optymalny", "najlepszy", ... - te
wyrażenia są użyteczne, ale łatwo skryć za nimi np. swoją niewiedzę lub
też niejasność zagadnienia.
Wybory większości ludzi charakteryzuje awersja do ryzyka.
! "Za kryterium racjonalności nie możemy uznać po prostu jakości skutków
działań" - zgadzam się, ale należy wytłumaczyć: dlaczego właściwie tak
jest? Przykład z kulami. ~~Pamiętać też trzeba, że jakość skutków działań
może być kryterium racjonalności jako zasada drugiego rzędu, w sytuacji,
gdy np. zasada pierwszego rzędu będzie niemożliwa do zastosowania w
czystej postaci.
*Nie konfiguracja bytów w świecie, a stany podmiotów moralnych są
rezerwuarem wartości autotelicznej.
~~"Czy postępowanie dobre moralnie przynosi człowiekowi korzyść?" Zależy
to od tego, jak rozumiemy "korzyść", a także o które "dobro" pytamy.
Ważny jest tu również wątek uściślenia tego, czym jest "egoizm",
"altruizm", ....
"Czy dobro moralne jest zamierzonym skutkiem czynu powinnego moralnie czy
czymś innym?" Czymś innym. Wynika to z zasad naszej teorii, choć
zamierzone skutki mogą być czymś istotnym z perspektywy procedury
decyzyjnej.
Co współczesny utylitarysta powie o tym, jak powinien wyglądać ład
ekonomiczny na świecie?
~~Istnienie tylu zawodów regulowanych to jedna ze składowych tego, co
nazywam instytucjonalizacją. Napisz coś więcej o tej instytucjonalizacji.
Co racjonalnie można powiedzieć o tym, co czeka nas po śmierci? Jak
radzić sobie z tym, że umrzemy? Czy lepiej umrzeć "przygotowanym"?
Co racjonalnie można powiedzieć o tzw. sensie cierpienia?
"Szczęście (pozytywne odczucia, przyjemność) - zmienna zależna, czynniki
powodujące szczęście (pozytywne odczucia, przyjemność) - zmienne
względnie niezależne."
~~""IQ" (zmienna niezależna) jest zmienną istotną dla zmiennej
"osiągnięcia szkolne" (zmienna zależna)" - analogia do naszej teorii
dobra.
"Ból jest przyczyną cierpienia, nie zaś ciepieniem, jest bowiem
wrażeniem, a nie uczuciem" - czy nie jest to bardziej różnica słowna niż
realna?
Próba stworzenia odpowiedniego schematu pojęciowego:
1. Co powoduje negatywne odczucia? (może spróbuj z perspektywy:
przeszłość, teraźniejszość, przyszłość?)
- głód
- niezaspokojone pragnienie
- chłód
- ból
- wspomnienia
- lęk przed przyszłymi zdarzeniami
...
2. Co powoduje pozytywne odczucia?
...
3. Co powoduje odczucia (co jest źródłem odczuć)?
- jedzenie
- picie
- zapach
- dźwięk
...
4. Typy podmiotów moralnych.
- średnia podatność na pozytywne odczucia i negatywne odczucia
- wysoka podatność na pozytywne odczucia i negatywne odczucia
- niska podatność na pozytywne odczucia i negatywne odczucia
- średnia podatność na pozytywne odczucia i wysoka podatność na negatywne
odczucia
...
==Pozytywne odczucia, a np. stan choroby u podmiotu jak taka sytuacja
ma się do naszych ustaleń aksjologicznych?
Intensywność (pozytywnych i negatywnych) odczuć zależy od rzeczy, które
je wywołują i od podmiotu moralnego. Jak ma się sprawa w odniesieniu do
poszczególnych podmiotów moralnych? Jak sprawa się ma w odniesieniu do
"statystycznego podmiotu moralnego"? Jak sytuacja się ma, a jak mieć się
powinna?
==~~W teorii dobra, którą uważam za adekwatną, liczy się subiektywność
(tj. doznawane pozytywne i negatywne odczucia), a nie obiektywność
(konfiguracja bytów we wszechświecie). Należy jednak być ostrożnym - <do
wywalenia> np. może być tak, że obecnie mile widziana jest konfiguracja
bytów taka a taka z uwagi na to, że w przyszłości sprawi ona, że będzie
więcej pozytywnych odczuć. </do wywalenia>
==co jeśli "ewolucja" sprawiła, że teraz skłaniam się ku takiemu a
takiemu myśleniu? zanalizuj. czy w ogóle można to zanalizować?
Jakie jest zastane znaczenie słowa "przyjemność"? Według np. słownika
języka polskiego PWN:
"przyjemność
1. «miłe wrażenie wywołane dodatnimi bodźcami, uczucie zadowolenia»
2. «to, co wywołuje uczucie zadowolenia, sprawia miłe wrażenie, dostarcza
przyjemnych doznań»"
~~"Szczęście jest uzasadnionym zadowoleniem"? Nie.
Kolejna hipoteza to cytat, nie pamiętam autora, znaleziony w jednej z
książek Tatarkiewicza. "Szczęście to coś godnego pożądania, na ogół
przyjemne". Co o tym sądzisz?
==co jeśli w podstawowych założeniach na których opiera się normalne
funkcjonowanie w świecie jest błąd? np. istnieję tylko sam? można
argumentować, że użytecznie jest wiara w innego. +inne tego typu kwestie
==~~Zadowolenie nazywane jest w ekonomii użytecznością. Na ogól uwaza
sie, ze uzytecznoscia sa preferencje podmiotu. W postulowanej przez nas
teorii dobra uzytecznoscia jest cos innego (choc pewne zwiazki sa).
Dlaczego ekonomii (normatywnej) nie dyskwalifikuje się za używanie
niejasnych pojęć? Niektórzy zgłaszają wątpliwości co do statusu rozważań
z ekonomii normatywnej, ale i tak uważa się ją za coś innego jakościowo
niż etykę normatywną. Czy to przez to, że systemów etyki normatywnej jest
mnóstwo, a systemów ekonomii normatywnej nieco mniej (i zgadzają się ze
sobą częściej systemy ekonomiczne niż etyczne?)?
"Do szczęścia potrzeba jednemu mniej, a drugiemu więcej" - pewnie prawda.
Czy świadomość szczęścia jest potrzebna do szczęścia? Raczej tak (czy
szczęściem [czy też przyjemnością, pozytywnymi odczuciami, ...] można w
ogóle nazwać coś, co nie jest uświadomione?). Czy przekonanie o szczęściu
wystarczy do szczęścia? Pamiętajmy, że podmioty moralne czasem okłamują
same siebie, gdy chodzi o intensywność odczuć, których dozna- jaki
wpływ na ten fakt na naszą teorię dobra?
Czy małe dziecko liczy się w utylitarystycznych kalkulacjach, skoro nie
ma (samo)świadomości? Odwołaj się do własnego doświadczenia (czy też jego
braku)
~~Czy pozytywne i negatywne odczucia "były" już w chwili Wielkiego
Wybuchu? Tzn. pośrednio poprzez to, co wydarzyło się później? Początkowy
stan zawierał w sobie zalążek wszystkich innych? Jak by to dokładnie
wyglądało? Analogia do "jak to jest być nietoperzem"?
==czy normatywność istniała w momencie Wielkiego Wybuchu?
! Czy w czasach, gdy na naszym świecie nie było jeszcze bytów
doznających, dobre było to, co prowadziło do zwiększenia szansy na
pojawienie się bytów doznających? A może było tak tylko wtedy, gdy prawdą
jest, że liczą się konwekwencje faktyczne, a nie konsekwencje oczekiwane
(tj. najlepszy zakład)?
==co jeśli normatywność można uprawomocnić tylko dlatego, że kiedyś
podjęto złe (w sensie "najgorszego zakładu"?) działanie i istnienie
normatywności to tylko "epifenomen"?
Jaki jest sens powiedzenia, że jest słuszne (tj. że dobry jest stan
rzeczy) że gwiazda 56554534535643 porusza się w kierunku 56754747? Wydaje
mi się zresztą, że pełne wypowiedzenie tej sytuacji nie byłoby tak proste
- byłoby ono, o ile w ogóle byłoby możliwe, przerażająco skomplikowane i
nudne dla nas.
Czy odczuwanie ciągu przyjemności nudzi po pewnym czasie i staje s
czymś przykrym lub czymś obojętnym? Co to miałoby znaczyć? Jeśli byłaby
to prawda, to wskazuje ona na dwuznaczność naszego schematu pojęciowego,
która potem może zaciemnić obraz tego, jak rzeczy się mają. Myślę jednak,
że w tym przypadku łatwo jest wybrać nam "właściwe" znaczenie.
Ogólnie przyjęta jest konwencja, że szczęście to długotrwały zbiór
przyjemności lub zbiór tego, w czym przyjemność przeważa.
! Wyraźnie odróżnij wszystkie człony w sytuacji typu: kobieta
poperfumowana zapach perfum, który czuję – pozytywne odczucie inne.
Będzie to istotne w budowaniu dokładnej teorii dobra.
Także: nazywanie - wskazywanie - deskrypcja - dobro - przyjemność -
pozytywne odczucia - stężenie substancji tej a tej - akt pragnienia
Rozróżnienie na to, co wywołuje pozytywne odczucia i same pozytywne
odczucia.
"The ideal or perfectionist thesis that what is good is not only or
primarily pleasure or desire-satisfaction, but certain states whose value
is independent of people's attitudes to them." - skomplikowane, ale można
wyjaśnić jaki jest mój stosunek do tej tezy. ~~W sumie można być takim
miękkim perfekcjonistą w obrębie hedonizmu? To chyba nawet właściwe. Ale
sama oryginalna teza raczej fałszywa.
Czy gdybyśmy stworzyli z materii tak skomplikowany byt jak człowiek, to
mógłby on doznawać pozytywnych i negatywnych odczuć? Z
ogólnofilozoficznego punktu widzenia ciekawe są implikacje obu możliwych
odpowiedzi.
==stan jeden lub dwóch lub trochę więcej ludzi na świecie i tego typu
eksperymenty myślowe
Czy zaznawać pozytywnych i negatywnych odczuć mogą tylko byty
samoświadome czy też także świadome? Pytanie jest trudne, bo niejasne
jest rozgraniczenie nieświadomość-świadomość-samoświadomość.
! Mierzenie preferencji podmiotów moralnych pieniędzmi, które są one w
stanie wyłożyć za taki a taki zakład jest obarczone wadą. Polega ona na
tym że podmioty moralne nie wiedzą co jest dla nich dobre, a co złe -
tzn. że ich opinia nie jest gwarancją tego, że jest tak, jak ta opinia
głosi. Jednak preferencje są dość dobrym (choć nieadekwanym) probierzem
tego, co dobre i złe dla jednostki, więc być może będzie trzeba
zastosować te metodę w praktyce (jako np. zasadę drugiego rzędu, którą
nalezy wdrożyć w przypadku, gdy zastosowanie czystej zasady pierwszego
rzędu będzie niemożliwe; oczywiście problem z uprawomocnieniem będzie -
analogia do problemu indukcji).
"Dowód" Milla głosił już Eudoksos z Knidos, a także Arystyppos.
Czy definicje pozytywnych i negatywnych odczuć mają być sprawozdawcze,
projektujące czy regulujące? Regulujące. Dlaczego? [tu wyjaśnij ładnie]
Wiele metaetycznych zagadnień, np. spór realizmu z antyrealizmem
etycznym, jest mało istotna ze względu na to, że i tak ~~trzeba działać.
! Ktoś mógłby nas spytać: "dlaczego nasze działania mają być nakierowane
na pozytywne odczucia, skoro te pozytywne odczucia to nic innego jak
tylko twór przyrody zachęcający nas np. do prokreacji?”. A na czym
miałaby polegać etyka czy też teoria racjonalnego działania, w której
chodzi o coś innego? Przyjmijmy, że w odpowiedzi na tego typu krytykę,
zrezygnowalibyśmy z hedonizmu etycznego. Musimy jakoś działać, więc
uznalibyśmy, że racjonalnie jest działać według innej zasady. Wtedy
jednak można postawić ten sam zarzut i tak w nieskończoność. ~~Ten
argument jest niefalsyfikowalny? Inna sprawa, że na pierwszy rzut oka
falsyfikowalność nie jest kryterium racjonalności w metodzie nauk
empirycznych.
Niektóre argumenty przeciw hedonizmowi (i co za tym idzie: przeciw
przynajmniej niektórym utylitaryzmom):
- argument Nozicka ("argument z filmu Matrix")
- tzw. paradoks hedonizmu
- potwór hedoniczny
==Czy etyka czy też teoria racjonalnego działania ma sens jeśli prawdziwy
jest determiznizm (rozumiany tak a tak)?
==! Moim celem jest stworzenie etyki uniwersalnej, czyli m.in. takiej,
która wykracza poza przeszłe, teraźniejsze i przyszłe problemy decyzyjne
gatunku ludzkiego i wszystkich gatunków obecnych w tej chwili na świecie.
Oczywiście z uwzględnieniem wszystkich ograniczeń poznawczych (bardzo
możliwe, że okaże się, że etyka uniwersalna jest po prostu niemożliwa i
jest fikc- w każdym razie taki właśnie jest cel). ~~Intencja jest
taka, żeby nawet okres od Wielkiego Wybuchu do "końca świata" był tylko
pewnym wycinkiem tej etyki. Samo jednak wysłowienie tego zamierzenia jest
trudne i być może skazane na niepowodzenie. Możliwości naszego języka i
ich wpływ na teorię racjonalnego działania czy też etykę.
! ~~Pojęcie uniwersalizowalności jest niepotrzebne w moim systemie. W
dyskursie konsekwencjalistycznym, próbuje się je na siłę uczynić
istotnym. Trudno oprzeć się wrażeniu, że chce się tutaj zachować "poważną
ideę poważnych filozofów" nawet jeśli nie jest nam ona do niczego
potrzebna. Filozofia i jej działy są zbyt uległe wobec swej historii.
! Ludzie czasami są wtłaczani na siłę w pewne konwencje. Np. moja
partnerka może mieć dzisiaj urodziny, a ja po raz pierwszy odkąd s
znamy, zrobiłem jej śniadanie do łóżka. Ktoś, kto został poinformowany o
tym zdarzeniu, najpewniej pomyślałby, że to właśnie z powodu jej urodzin
zrobiłem jej śniadanie, a w rzeczywistości mogła to być przecież
przypadkowa zbieżność. Tego typu zbieżności prowadzą często do czegoś
poważnego. Ludzie często zamiast mówić post factum, że "to zbieżność, to
przypadek", wolą być częścią konwencji.
O wyrażeniach naładowanych (thick terms).
! Zasada racji dostatecznej - zawodzi, gdy mowa o rzeczach
"ostatecznych"/"końcowych"? Czy jej zastosowanie nie jest wtedy
przykładem myślenia życzeniowego? Czy jej zastosowanie w takich
przypadkach nie jest podobne np. do twierdzenia, że świat musiał mieć
początek? "Błąd kategorialny"?
Prawo - jak każdy ma być równy wobec niego, skoro wielu ludzi nie ma
pieniędzy np. na opłaty sądowe? Dlaczego ktoś ~~zaprojektował taki
system? Czy istnieją lepsze rozwiązania?
"The doctrine of natural law is clearly an analogue of objectivism in
ethics." (Mackie, Ethics. Inventing right and wrong). Odnieś się.
Utylitaryzm, a prawda. Ktoś mógłby głosić prawdziwą etykę (tj.
utylitaryzm) i przez to mogłoby być nieciekawie, więc niezgodnie z
utylitaryzmem. Być może nie należy głosić, że utylitaryzm jest prawdziwy.
Liczy się dobro, nie prawda (co do zasady; nie musi to znaczyć, że prawda
nie jest wartością na którą powinny być nakierowane nasze działania np.
na poziomie procedury decyzyjnej lub jakoś inaczej).
~~Niewykorzystane możliwości w moim życiu mnie przerażają. I nie chodzi
tu nawet o przeszłość, a o to, że teraz tu jestem i mam tyle opcji do
wyboru, tyle interesujących rzeczy, tyle perspektyw przed sobą. Co
wybrać, na jakiej podstawie?
Statolatria - analiza.
~~Księgowi, inni spece od rzeczy zbędnych. To mała część całego systemu
bicia piany.
Czy tworzenie prawa, którego stosowanie ma polegać na tym, że "na każdego
znajdzie się paragraf" i które jest niejasne, zbyt rozbudowane, nikt go
nie zna i które jest obarczone innymi wadami, nie woła o pomstę do nieba?
Natychmiast trzeba to zmienić. To idiotyczne, że w ogóle istnieje jakaś
dwuznaczność, gdy stosujemy prawo do prostych sytuacji typu mandat
drogowy. Tu nie powinno być miejsca na jakąkolwiek analizę. Rozwiń.
W dodatku niektórzy twierdzą, że ten system powinien taki właśnie być.
Często mówi się, że prawo jest zbyt skomplikowane i nalezy je uprościć,
ale to często gadanina podobna do tej o tym, że należy nakarmić głodne
dzieci w Afryce.
Czy ta praca analityczna odnośnie do każdego stanowiska filozoficznego
jest dobrym pomysłem? Chyba nie z uwagi na to, że moglibyśmy
"zbankrutować informacyjnie". I z uwagi na inne sprawy.
Informacja we współczesnym świecie przesunęła się na pierwsze miejsce. Na
niemal każdy temat można znaleźć w tej chwili w Internecie i poza nim za
dużo informacji. Przeładowanie informacją. Ogólne informacje na dany
temat, a wartościowe informacje na dany temat.
"Ja wiem najlepiej" - należy wytępić tego typu postawę.
Ludzie generalnie boją się przyznawać do niewiedzy. To niedobrze.
Życie/egzystencja jest fenomenem. Tu i teraz jestem. TO odczucie. Podobne
odczucie ma się, gdy się trochę człowiek pozastanawia nad pytaniem
"dlaczego istnieje raczej coś niż nic?".
Bach i nagle nie żyję przez wieczność. To (z mojej perspektywy żyjącego i
czującego to życie człowieka) dziwne uczucie, tzn. ta antycypacja tego.
Ktoś bliski nagle umiera. Ot tak. Jest to fascynujące metafizycznie.
==Po co mam się starać cokolwiek wartościowego napisać, skoro umrę? Jaką
wartość będzie miało to, co napiszę w perspektywie wieczności? Czy warto
poświęcać na to zasoby w obliczu tego faktu?
Metafizyczna trwoga przed śmiercią. TO doświadczenie typowo ludzkie.
! Intuicje, takie jak te analitycznych etyków i utylitarystów mylą. To,
co oni uważają za adekwatne może okazać się (i myślę, że okazuje się
częściej niż możemy przypuszczać) zupełnie bezpodstawne. Co dopiero mówić
o innych etykach. ~~Fakty etyczne, uprawomocnione oszacowania, wyliczenia
- tak; opinie ludzkie, odczucia - nie (chyba, że mają wpływ na te
pierwsze).
! Nie wiemy jak dokładnie ma wyglądać porządek moralny i jak podejmować
racjonalne decyzje za każdym razem - wiemy jednak to, to, to i to. Trzeba
wykorzystać choćby i tę skromną wiedzę (już teraz?).
Czy nie dziwi was, że przestępczość nie maleje? Tzn. nie mam na myśli
tego, że gdzieś tam przestępczość zmniejszy się np. o 70%. Chodzi mi o
to, że nikt współcześnie nawet nie twierdzi, że "gdy dojdę do władzy,
przestępczość zniknie albo będzie czymś pomijalnie małym". Ludzie dali
sobie wmówić, że przestępstwa będą dokonywane zawsze i są czymś
normalnym?
! Pewien typ argumentu za istnieniem boga (mój): jeżeli istnieje świat,
to możliwe jest wszystko (w szczególności, że bóg istnieje). Czym bowiem
niewyjaśnialność istnienia boga ma się różnić od niewyjaśnialności
istnienia świata? Z drugiej strony - czy język nam tutaj nie przeszkadza
w zrozumieniu pewnych spraw?
Napisz coś więcej o instytucjonalizacji (lepsze inne słowo?).
! Transhumanizm, starzenie się, nieśmiertelność, niezniszczalność, dziwna
niewiara w możliwość dokonania tego, związek z racjonalną teorią
działania.
Tyle tysięcy lat istniejemy, a ludzcy decydenci przez ten ogrom czasu,
nie potrafili doprowadzić do sytuacji, w której człowiek, który sie
narodził, nie jest skazany na przymus pracy. Z drugiej strony można
argumentować, że dla wielu istnień ludzkich przymus pracy to wybawienie -
bez tego przymusu ludzie ci mieliby być może gorsze życie niż gdy przymus
jest obecny.
Ludzie często uznają, że jeśli ktoś pracuje krótko, a ktoś inny długo, to
ten pierwszy jest leniem. Dlaczego to nieracjonalne na pierwszy rzut oka
podejście ludzi jest dość powszechne? Być może heurystyka "im dłużej
pracuje, tym lepiej pracuje" często się sprawdza w praktyce (a jeszcze
częściej sprawdzała się ona w przeszłości).
Nie o to chodzi we wnioskowaniach potocznych, aby były niezawodne.
! Niektóre "odkrycia" opiniotwórzych mediów, przypomninają "odkrycie", że
wiele osób zjada swoje wydzieliny z nosa.
~~Skoro wiele osób, które odkryły coś zaskakującego w przeszłości,
zostało uznanych za wariatów (choć byli nie-wariatami), to w takim razie
ilu było ludzi uznanych za wariatów, którzy byli tak naprawdę nie-
wariatami, a którzy pracowali nad czymś zaskakującym, ale nie udało mi
się osiągnąć niczego spektakularnego co by zyskało akceptację opinii
społecznej?
! Czasami można się zastanawiać dlaczego ludzie zachowują się tak a tak,
a wyjaśnieniem jest to, że w wielu sytuacjach ludzie po prostu odgrywają
swoje role społeczne, nie wnikając za bardzo w to co i po co robią.
~~Ludzie często traktują pieniędze jako uniwersalną wartości wszystkiego.
Podobnie mają oni też tendencję do traktowania wykształcenia jako
uniwersalny miernik wiedzy, mądrości lub inteligencji.
Starzy ludzie częściej śmierdzą niż młodzi.
archetyp porno zly
Ciekawa sprawa z felietonem jako gatunkiem literackim. Moim zdaniem i
wbrew temu co można w różnych miejscach często przeczytać, jest to
gatunek prosty w uprawianiu (choć oczywiście można to robić lepiej lub
gorzej), ponieważ można stosować niejasne pojęcia, aluzje i pisać
nieprawdę, a w razie zarzutów, że felieton jest zły czy kłamliwy, można
powiedzieć, że taka już jest natura felietonu, że pozwala się tu na
swobodne podejście do sprawy i że nie jest on przecież zdaniem relacji z
tego jak rzeczy się mają. Ktoś mógłby odpowiedziec na to, że czym innym
jest swobodne podejście, a czym innym pisanie nieprawdy, ale w
rzeczywistości różnica jest na tyle płynna, że w praktyce nie da się tych
dwóch spraw oddzielić.
~~Czy "pozytywne odczucia" jest ogólną nazwą wszystkich pozytywnych
odczuć czy konstytutywnym składnikiem wszystkich pozytywnych odczuć
(pytał o to, o ile pamiętam, Czeżowski, choć pytał o "przyjemność", a nie
o "pozytywne odczucia") czy też jest jeszcze czymś innym? A może jest
kilka znaczeń? Myślę, że tak jak "kot" oznaczać może zarówno każdego
konkretnego kota, jak i istotę kota (a jest jeszcze m.in. supozycja
gatunkowa), tak i "pozytywne odczucia" może oznaczać konkretne pozytywne
doznania, jak i to, co wspólne wszystkim pozytywnym doznaniom.
Jestem utylitarystą, tak więc w myśl powszechnie przyjętych (przynajmniej
wśród filozofów) standardów jestem wręcz biegunowym przeciwieństwem
Kanta. W rzeczywistości kwestia stosunku tych dwóch koncepcji etyki jest
bardziej skomplikowana i zniuansowana. Piszę zresztą o tym w moim
brudnopisie, którego część wrzuciłem jakiś czas temu do sieci:
http://www.utylitaryzm.pl/
! Co jest wspólne wszystkim pozytywnym odczuciom (doznaniom)? Odpowiedź
na to pytanie to budowa teorii dobra, która jest niezbędna, aby móc
zastosować utylitaryzm w praktyce. Musimy bowiem wiedzieć co dokładnie
mamy maksymalizować (możliwy jest też scenariusz, że według zasady
użyteczności nie musimy DOKŁADNIE wiedzieć co mamy
promować/maksymalizować).
Ile maksymalnie pozytywnej i negatywnej wartości można odczuwać? Jakie są
limity (o ile są) dla różnych podmiotów moralnych (czyli dla tych, którzy
liczą się w rachunku decyzyjnym)? Bacz na to, aby w tym wątku nie
utożsamić dwóch podobnych, ale różnych rzeczy. Czy można się dowiedzieć
jakie są limity? Czy możemy mieć co do tego pewność? Czy w ogóle co do
czegokolwiek możemy mieć pewność? Czy wiemy czym dokładnie jest pewność?
Czy wiemy na pewno czym jest pewność?
Czy dobro autoteliczne to dokładnie to samo co dobro nieinstrumentalne i
co dobro samo w sobie i co dobro wewnętrzne i co ...?
~~Konsekwencjalizm według mojego pomysłu (może nietrafionego; brak
zasobów na sprawdzenie tego) mógłby być tezą, że działanie samo w sobie
nigdy nie jest dobre autotelicznie, ani złe autotelicznie. O tym jak
powinniśmy scharakteryzować konsekwencjalizm (konsekwencjalistyczne
teorie) i czy w ogóle powinniśmy to robić, decyduje zasada użyteczności.
Uwaga na język, który może nas tu mylić.
Mamy do wyboru różne konwencje. O tym, która jest najlepsza, decyduje
zasada użyteczności (tak a tak rozumiana). Możemy mówić po prostu o
odczuciach, możemy mówić o pozytywnych i negatywnych odczuciach, możemy
mówić o pozytywnych, neutralnych i negatywnych odczuciach, możemy mówić
np. o skrajnie pozytywnych odczuciach, umiarkowanie pozytywnych
odczuciach, neutralnych, negatywnych, możemy mówić ..., może być ten
podział ułożony na podstawie teorii scalarnych czy też satisficingowych,
.... ~~Dla teorii liczy się tylko intensywność odczuć, tj. liczby.
Czy można się mylić co do tego jak coś smakuje? A co jeśli np. ktoś
twierdzi, że A smakuje bardziej niż B, B bardziej niż C, a C bardziej niż
A?
Jak nasza teza dotycząca tego, czym jest dobro (pozytywne odczucia) ma
się do tzw. przyczynowych teorii odniesienia? Nijak, bo nie interesuje
nas znaczenie zastane, a przez "dobro" rozumiemy to, na co należy
nakierować działanie. To, co mamy na myśli nazywamy jednak "dobrem", a
nie "gtyftrem", więc jakieś znaczenie ma?
==! "Jeśli najpierw ciężko na coś zapracujesz, a potem się tym cieszysz,
to poziom przyjemności odpowiednich doświadczeń może być zupełnie inny,
niż wtedy, gdy najpierw się czymś cieszysz, a potem musisz ciężko
pracować, by za to zapłacić" (Brandt). Co ten fakt oznacza? Dekryptywnie,
a normatywnie?
Jak to, że pozytywne odczucia są dobrem ma się do tego, że podmioty
doznające mogą rozmaicie radzić sobie z tymi właśnie odczuciami
(dochodzącymi do nich)? To ważna sprawa, bo każdy może wypracować tutaj
swoją własną strategię. Wpływ jednostki na odczuwanie przyjemności i
przykrości. Może ideałem byłoby czerpanie przyjemności w jak największych
ilościach ze wszystkiego, z czego się da i brak reakcji na wszelkie
doznawane przykrości? Na ile można zbliżyć się do tego ideału?
~~Czy jeśli dla jednego podmiotu doznającego słuszne jest znalezienie
partera, to i dla każdego innego podmiotu też? To zależy od tego, czy
będzie różna ilość pozytywnych odczuć czy nie. Więc zadajmy pytanie nieco
inne: czy ostatecznie rzecz biorąc wszyscy powinniśmy mieć te same cele
(i jakaś część powinna się „wytrenować” w odpowiednim manipulowaniu
swoimi pożądaniami (a raczej „temu, co przynosi odczucia”) w imię
przyszłych, większych pozytywnych odczuć; tj. powinna od teraz działać
tak, aby dążyć do „zgrania się” z tym, co optymalne)?
Stoicy, epikurejczycy, cynicy, buddyzm, zabiegi stosowane przez miliony
ludzi każdego dnia - która strategia jest najlepsza?
Kwestia skłonnościowa, a teoria dobra ("to jest dobre, ale "natura"
ciągnie mnie do tego").
Pozytywne/negatywne doznania, a zaburzenia obsesyjno-kompulsywne.
Cynicy/stoicy i nieracjonalny lęk przed podjęciem ryzyka.
To samo doświadczenie może wywołać różne stopnie odczuwania dobra u
różnych podmiotów (zakładając, że jest sens mówienia o tym samym
doświadczeniu) - to już teza psychologii doznań. BTW: zanalizuj w tego
typu zdaniach "może". Chodzi o "może" logiczne, fizyczne, inne? Bo jeśli
o logiczne, to większość takich zdań to banalne konstatacje.
W razie kłopotów z dokładnym określeniem tego, co jest dobre (tj.
pozytywnych odczuć), zawsze można zacieśnić spektrum możliwości, a także
przedstawić swoje tezy dotyczącego dobra na tle tez innych (cyników,
cyrenaików, współczesnych aksjologów, innych).
~~Według naszej teorii mają być te stany rzeczy, które są w INTERESIE
ludzi? "Uświadomienie ludziom jaśniej, co jest ich interesem"? Ludzie nie
wiedzą dużo w błahych sprawach - tu jest inaczej?
==Dobra lista jako baza pomysłów do dokładniejszych rozważań nad tym, co
jest dobre aka czym są pozytywne odczucia:
"A. Objective Theories
1. Mental State Theories
a) Hedonism
(1) Quantitative Hedonism
(2) Qualitative Hedonism
b) Non-Hedonistic Mental State Theories
2. Non-Mental State Objective Theories
B. Subjective Theories
1. Preference Theories (Desire Satisfaction Theories)
a) Actual Preference Theories
(1) Unrestricted Actual Preference Theories
(2) Restricted Actual Preference Theories
(a) By Content
(i) To Mental States
(ii) To States of the Self
(b) By Role or Function
(i) To Intrinsic Desires/Preferences
b) Ideal Preference Theories"
! Jesteśmy chyba A1a1, ale to nie takie proste.
"Desire Satisfaction Theory: Desire Satisfaction Theories (DSTs) hold
that all and only those things that satisfy intrinsic desires are
intrinsically good for an individual. (A person who desires something
(object, state of affairs, sensation, etc.) for itself and not just for
something it can bring about, has an intrinsic desire for it.) Desires
differ in intensity and a state of affairs is better if it satisfies more
intense desires than if it merely satisfies less intense ones. But even
if all desires were equally intense, DSTs do not hold that we should
bring about the state in which the maximum number of desires are
satisfied. This would be like thinking that because it is good to cure
cancers, the best state of affairs is the one in which the maximum number
of cancers are cured. We could do this by creating easily cured cancers
(certain forms of skin cancer) in lots of people and curing these (even
if we didn't cure any people who had contracted cancer without our
intervention). Similarly, the DST does not hold that the best state of
affairs is the one in which the maximum number of desires is satisfied,
for we could do this by instilling in people easily satisfied desires.
Rather, the DST holds that what is intrinsically good is what satisfies
desires that already exist."
! ~~Jestem raczej hedonistą, nie preferencjonistą. Możliwe, że prawdziwa
teoria dobra (przy okazji: chodzi przecież o najlepszą jako wybór teorię
dobra, bo to też problem decyzyjny - wytłumaczenie tego galimatiasu
znajduje się w innych częściach tego dokumentu) to taki właśnie jak wyżej
preferencjonizm plus "spójność brana z zewnątrz". Wtedy można
uszczęśliwić kogoś, choć on mógł sobie zupełnie nie zdawać sprawy z tego,
że może być aż tak szczęsliwy i mógł też nie wiedzieć jak tego dokonać.
Mógłby nawet nie chcieć tego stanu rzeczy.
~~Tak może wyglądać sprawa z punktu widzenia pierwszego rzędu, z drugiego
zaś być może lepiej uznać, że ludzie na tyle dobrze wiedzą co uczyni ich
szczęśliwymi (choć mogą się co do tego mylić; w sensie np. zamiast wyboru
10/10, mogą osiągać 9/10), że nie powinniśmy dalej ingerować w proces
spełniania preferencji. Wtedy na poziomie decyzyjnym (drugiego rzędu)
stosowalibyśmy preferencjonizm.
"Objective Theories of Well-Being: These theories tell us what states of
affairs constitute an agent's well-being. Hedonism and Mill's Eudaimonism
are substantive theories.
Subjective Theories of Well-Being: These theories to not give a list of
what an individual's good consists in. Rather, they indicate a procedure
for determining what state, actions, etc. enhance an individual's well-
being and the procedure makes essential reference to the individual's
conative states (states such as desiring, valuing, wanting and so
forth)."
! "Not all satisfaction of desires is intrinsically valuable. The
Sadistic Voyeurs. Not all satisfaction of desires bears on an agent's
well-being. Some desires are for states of affairs that cannot plausibly
be seen as related to an agent's well-being. A fleeting desire for so
stranger's well-being; a desire that the human race not be wiped out by
aliens 3,000 years from now. These considerations lead many to adopt a
"restricted" version of DST. Niezłe: The satisfaction of desires based on
false beliefs seem (in general) not to enhance a person's well-being.
John wants a "buff bod" because he thinks that Jen, whom he fancies,
likes men with such bodies. But he is wrong. Jen likes the nerdy,
intellectual type. It seems that getting a "buff bod" doesn't enhance
John's well-being because he wants it only to help him get Jen and it
doesn't do this."
"An agent morally ought to do an act if and only if that act maximizes
desire satisfaction or preference fulfillment, regardless of whether the
act causes sensations of pleasure." Raczej na odwrót.
"Coś może być wyjątkiem dopiero wtedy, gdy reguła zostanie już
ustanowiona"
"Decyzje w warunkach niewiedzy - gdy nie znamy ani wielkości możliwych
skutków, ani ich prawdopodobieństw."
Ludzie na ogół nie biorą pod uwagę, ani nie poszukują statystycznych
danych na temat zagrożeń, ale raczej korzystają z opinii panujących w
danej sprawie. (z książki Tyszki)
"Criticisms of Hedonism:
1. Not all pleasures are qualitatively the same. Even considering
pleasure only as a sensation, it seems phenomenologically false that all
pleasures are qualitatively similar. The pleasure of watching your child
take her first step or hearing her say, “I love you, Daddy”, is, I think,
qualitatively different from the pleasure of eating a hot fudge sundae
with peppermint ice cream which, in turn, is qualitatively different from
the pleasure of defeating your nemesis at racquetball.
2. Pleasure is not the only thing that is intrinsically good. (Some
things other than pleasure are intrinsically good.). For example:
Nozick’s Pleasure Machine.
3. Not all pleasures are intrinsically good: the pleasure that the rapist
gets from rape or the sadist gets from torture of an innocent and
nonconsenting victim is not, the critic charges, good.
Reply: The hedonist responds that it is not good all things considered
because it is not good that people derive pleasures from these
activities. Hence, because these pleasures lead to greater pain, they are
on balance bad. But this is because of their extrinsic properties.
Considering only their intrinsic properties considering them only as
sensations of pleasure they are good. This is to say, they are
intrinsically good.
Response: If the pleasure of the rapist in raping or the sadist in
torturing were even only intrinsically good, it would tend to make his
action less seriously wrong it would count against the pain and
suffering of his victim. But this is not so. For example: The Case of the
Sadistic Voyeurs."
"1. Eudaimonism is not committed to the view that all pleasures are
qualitatively the same nor that all experiences that are a part of human
happiness are qualitatively the same.
2. Eudaimonism is not committed to the view that the sensation of
pleasure is the only thing that is intrinsically good. It will,
therefore, escape the objection based on Nozick’s Pleasure Machine. It
is, of course, committed to the view that happiness is the only thing
that is intrinsically good. If individualism is correct (if overall value
is a function of the value for individuals), this may be quite plausible
depending on what all is included in the notion of happiness. Mill has a
rich conception of happiness. Such experiences as accomplishing a goal or
seeing your child develop as a person can be, for Mill, intrinsically
valuable, and not merely valuable in producing some separate experience,
happiness. Such things can be a part of happiness.
3. It is not immediately clear that eudaimonism avoids the problem of
counting all pleasures as intrinsically good. Mill, after all, seems to
hold that happiness includes the concept of pleasure (among other
things). Other eudaimonists could, however, hold that happiness includes
only certain sorts of pleasuresexcluding, for example, sadistic
pleasures. Even Mill can say the following: the pleasure of the sadist is
good only insofar as it is considered merely as the sensation of
pleasure; if we consider the activity itself in all its aspects, we are
free to evaluate it as intrinsically bad (and not just instrumentally
bad)."
Jakie implikacje dla naszej teorii miałby np. fakt, że może istnieć
uniwersalna siła w naturze, która resetuje pamięć u każdego 3-letniego
człowieka (co np. kończy amnezję dziecięcą)? W momencie gdy zaznał wiele
przykrości (negatywnych odczuć), w momencie, gdy zaznał wiele
przyjemności (pozytywnych odczuć).
Podobne przykłady można zanalizować również.
W związku z tym, że nie wiemy, czy np. pies jest podmiotem moralnym i na
ile nim jest, raczej należy potępić robienie mu krzywdy. Tym bardziej, im
większa to krzywda (odwołujemy się tutaj do naszego doświadczenia - im
bardziej my przez coś cierpimy, tym najprawdopodobniej bardziej cierpi
też pies).
! ~~Komentarz dotyczący np. tego: maksymalne cierpienie przez 5 minut +
maksymalne zadowolenie przez 5 minut = stan neutralności przez 10 minut.
Czy np. 5 hedonów u A i u B to dokładnie to samo - może skoro w ogóle
wprowadzamy jakieś hedony to tak (zanalizuj to koniecznie bo może nowe
wątki). Znowu dwa sosy: deskryptywny i normatywny.
Czy postępowanie zgodnie z naszą teorią jest korzystne z punktu widzenia
egoizmu? (dylemat więźnia, iterowany, inne)
O upodobaniach adaptacyjnych.
"Jeżeli prawa są po prostu wytworami społecznymi to czy Żydzi w
narodowosocjalistycznych Niemczech rzeczywiście mieli prawo do życia"?
Trochę populistyczne, ale poprawne pytanie. Podobnie sprawa się ma z
argumentami przeciw utylitaryzmowi.
Mówi się, że "zwycięzców się nie sądzi". Uważam jednak, że powinno się
ich sądzić z racjonalności - pamiętając przy tym, że racjonalność decyzji
przed jej podjęciem (ex ante) i po jej podjęciu (ex post) to dwie rózne
sprawy (pamiętaj o: najlepszy zakład, a jakość skutków).
Zauwazmy, że z pojęciem celu nie ma takiego problemu jak np. z pojęciem
przyczyny (czy też z celem zamiast pojęcia celu i z przyczyną zamiast
pojęcia przyczyny).
Co możemy powiedzieć o istnieniu boga, przyczynowości, wróżki, szklanki i
neutrina? Czy różnią się te sposoby istnienia?
Wiele kontrowersji wokół "altruizmu" i "egoizmu" ma swe źródło w bardzo
rozmaitym, często nieprecyzyjnym, użyciu tych wyrażeń. Dotyczy wielu
innych słów i problemów.
"Czy życie egoistyczne z uwagi na fakt, że społeczna kooperacja umożliwia
wszystkim życie lepsze, niż życie kogokolwiek, kto próbowałby prowadzić
je wyłącznie własnym sumptem, jest naprawdę egoistyczne?"
Skoro twierdzimy, że powinniśmy uznać naszą teorię za prawdziwą, ponieważ
jest to korzystne, to powstaje pytanie: czy to znaczy, że jest to
implikacja egoizmu? TEGO właściwego egoizmu egoizmu czy oświeconego
egoizmu? Napisz o tym więcej.
Problem podmiotowości etycznej zwierząt.
"Podejście pragmatyczne skłania do wykorzystywania ssaków wyższych,
takich jak małpy oraz naczelne, bowiem pod kątem fizjologicznym są
bliskie ludziom, a właśnie wykorzystywania tych zwierząt budzi największy
sprzeciw"
Teoria perspektywy, księgowanie umysłowe.
"zasada rozdzielania zysków - odczuwamy większą satysfakcję z kilku
mniejszych zysków niż z jednego większego, będącego sumą owych mniejszych
zysków
zasada łączenia strat - odczuwamy mniejszy brak satysfakcji z jednej
zsumowanej większej straty niż z kilku mniejszych strat
zasada łączenia mniejszej straty z większym zyskiem - odczuwamy większą
satysfakcję z jednego zsumowanego zysku powstałego w wyniku połączenia
większego zysku i mniejszej straty niż z oddzielnego większego zysku i
mniejszej straty
zasada rozdzielania mniejszego zysku od większej straty - odczuwamy
mniejszy brak satysfakcji z poniesienia większej straty i mniejszego
zysku niż z jednej zsumowanej straty, będącej różnicą między więks
stratą i mniejszym zyskiem"
Różne zwierzęta (inne gatunki), a różne zwierzęta w obrębie tego samego
gatunku. Niekoniecznie wszystkie zwierzeta w obrębie jednego gatunku
muszą być podmiotami moralnymi. Nie wszyscy ludzie muszą być podmiotami
moralnymi.
~~ Porównywanie użyteczności - jest możliwe. Wyobraźmy sobie bezludną
wyspę, dwóch ludzi i jedno dobro, którego nie można podzielić. Pragną go
obie osoby - jedna jednak umrze z jego braku, a druga skaleczy się lekko
w palec. Harsanyi chce nam powiedzieć, że nie można rozstrzygnąć, komu to
dobro powinno przypaść. Ten typ argumentu. (a także: np. nieświadome
noworodki; czy tego typu argumentacja jest uprawniona)
To, jak rzeczywiste obliczenia przeprowadzone na bazie prawdziwej teorii
etycznej będą się miały do naszych mniemań na te tematy teraz, to ciekawa
kwestia. Możemy generalnie mieć rację, a możemy też się okrutnie mylić.
"Redystrybucja może powiększyć globalną użyteczność nawet wtedy, gdy
prowadzi do zmniejszenia efektywności. W związku ze spadkiem użyteczności
marginalnej w miarę bogacenia się, utylitarne zyski z redystrybucji dla
osób znajdujących się na dole drabiny społecznej są większe niż straty
tych, którzy znajdują się na jej szczycie - nawet jeśli redystrybucja
doprowadzi do spadku efektywności."
==~~ Zdaniem Czeżowskiego zdanie "moim celem jest przyjemność/pozytywne-
odczucia" jest analogiczne do zdania "to a to przed moimi oczami jest
czerwone". Pogląd Czeżowskiego, a 2 osoby na świecie - sprawdźmy. Co tu
jest OK, a co nie?
Krótko pisząc i inaczej jeszcze: "wartościowość posiada swoje
ugruntowanie w podmiocie".
! Jakiego rodzaju bytem (ontologicznie) są pozytywne odczucia aka
przyjemność? W kontekście realizmu naiwnego/krytycznego/... Jakie to ma
znaczenie?
! (na tej podstawie robic podzial na rózne podzbiory) Metagalaktyka -
istnieją zdarzenia nieobserwowalne dla nas, a także istnieją takie
zdarzenia, o których nigdy się nie dowiemy wiatło nigdy do nas nie
dotrze).
! Jeśli zasada drugiego rzędu ma w ogóle sens (jej istnienie), to wydaje
mi się, że nie ma jakiejś jednej zasady drugiego rzędu (procedury
decyzyjnej), którą można uprawomocnić. Zasad drugiego rzędu byłoby wtedy
wiele.
~~Współcześnie niektóre osoby mające na względzie pomoc intelektualną
innym (uczynienie ich mądrzejszymi, w ramach np. dobrej rady) polecają
"więcej czytać". To oznaka "zinstytucjonalizowania". Trzeba więcej myśleć
- nie czytać. Prostuj błędy innych. Z czego one tak właściwie wynikają?
Czy na pewno są błędami?
"The final issue for the normative global consequentialists is that of
possibility. If we accept that ‘ought’ implies ‘can’, then there must be
some sense in which the obligations of global consequentialism can be
met. Since Pettit and Smith do not explicitly account for such
possibility in their formula, it may well produce obligations that are
impossible to fulfil, such as the right act being to fly away, when the
agent cannot fly. The obvious way to remedy this is by imposing some
appropriate form of possibility upon the focal point. For example, Parfit
talks of the best possible motives and climates, and specifies this as
causal possibility. Pettit and Smith could follow suit by inserting the
world ‘possible’ after the word ‘best’, as in: ‘the right x is the best
possible x’. A full account would then require an analysis of the
appropriate type of possibility, and this would presumably involve the
owner of the obligation (if any). However, since there is significant
debate about the nature of such possibility, let us just say that we can
use whichever type of possibility it is that ends up being involved in
‘ought’ implies ‘can’."
To, czy mamy mówić o rzeczach niemożliwych jest także kwestią wyboru
optymalnego schematu pojęciowego, tj. kwestią terminologiczną, a nie
faktualną (oczywiście wiemy, że kwestia terminologiczna to też kwestia
faktualna, ale tylko jeśli używamy wyrażenia "kwestia faktualna" w
szerszym sensie, np. zakładając coś w stylu "wszystko jest faktem").
"It is also worth noting that the global consequentialist criterion of
betterness involves a counterfactual and thus requires some explanation
of the type of possibility involved. This can be more liberal than the
type of possibility involved in ‘ought’ implies ‘can’, since we may want
to compare two things even if no-one can bring them about. This could
even go beyond physical possibility. This problem was also noticed by
Norcross in the context of comparisons between acts made at different
points in time. His conclusion was to abandon all comparison between acts
that are not from the same alternative set."
Inaczej: wybieramy to, co najlepiej realizuje nasz cel (czyli posiadanie
teorii najlepiej nadającej się do tego, aby stosując ją, uzyskać jak
największą ilość dobra, tj. pozytywnych odczuć w walce czy też grze z
naturą).
! Gdy rozwiązanie danego problemu nie zależy od faktów, liczy się tylko
słuszność tego rozwiązania (czyli stosujemy tylko zasadę użyteczności,
bez odwoływania się do faktów)?
"Right or best? A key detail in any global consequentialist theory is
whether it assesses its focal points in normative terms (right, wrong,
should, ought...), or in merely evaluative terms (good, bad, better,
best...). Pettit and Smith make all of their global consequentialist
claims in terms of rightness: ‘the right act’, ‘the right motive-set’ and
‘the right set of rules’. In contrast, Parfit’s assessment of non-act
focal points are all couched in evaluative terms: ‘the best possible
climate’ and ‘the best possible motives’. He reserves the normative terms
for acts: ‘what each of us ought to do’. Though it is less clear, Kagan
seems to follow Parfit, mentioning ‘the best rules’ and ‘the best
motives’, but ‘the right thing to do’. Finally, Railton abandons all
claims of rightness and goodness in his global consequentialist theory."
"It is not clear how important this distinction is. Parfit has since
explained that his restriction of normative terms to acts is not meant to
be substantive. He calls an act ‘right’ and a motive ‘best’ merely
because he thinks that talk of the ‘right motive’ is less natural than
the ‘best motive’. His choice thus reflects perceived irregularities in
the English language rather than perceived irregularities in the
structure of ethics. It is not clear whether Kagan shares such a view, or
whether he holds that refusing to apply normative terms to non-acts
reflects an important philosophical distinction."
"In summary, I find that there is an open question as to whether we can
normatively assess things other than acts. If we can’t, then semi-
normative global consequentialism provides a satisfactory answer to the
questions of decision making and motivation, and normative global
consequentialism is impossible. If we can, then we should use a version
of normative global consequentialism."
"This belief that acts are the exclusive (or at least primary) bearers of
rightness, or obligatoriness, is widespread. Many philosophers believe
that it doesn’t make sense to talk of the right motives to have, or the
right decision procedure to follow. Instead they would see it as some
kind of category mistake."
Nie sądzę, aby mieli rację, że to pomyłka kategorialna.
"Acts Rules Motives Everything else
Semi-normative global consequentialism Rightness Betterness Betterness
Betterness
Normative global consequentialism Rightness Rightness Rightness Rightness
Scalar global consequentialism Betterness Betterness Betterness
Betterness (Frances Howard-Snyder and Alastair Norcross)"
O rozwiązaniu decyduje oczywiście to, co zawsze i przy założeniach
takich, jak zawsze (zasada użyteczności plus fakt, że aby się nią
posłużyć, być może musimy założyć pewne rzeczy, które uzasadniane nie są
przez zasadę użyteczności "pierwszego stopnia", a inaczej).
"Global consequentialism claims that you should be blamed if and only if
blaming you will produce the best consequences, and that you should feel
guilty if and only if this will produce the best consequences. Suppose
that for some reason the best consequences would result from blaming you
for following the prescribed decision procedure (and thus doing x). But
surely it is paradoxical for a moral theory to call for you to be blamed
although you followed the moral decision procedure mandated by the
theory. (istnieje taka możliwość na podobnej zasadzie jak może się
okazać, że uznanie, że 2+3=7 jest czymś dobrym - po prostu byłoby to
sprzeczne z intuicjami ludzi - więcej w wątku użyteczność-a-prawda) Thus,
while common sense would suggest that a person should be blamed if and
only if they have done something (subjectively) wrong, global
consequentialism assesses blame just like any other focal point and looks
only at the outcome of blaming someone. Similarly, common sense would
suggest that a person should feel guilty if (and only if) they have done
something wrong, but global consequentialism looks only at the outcome of
feeling guilty. To some extent this objection is not specific to global
consequentialism. Similar remarks have long been made about act-
consequentialism requiring us to blame people whenever that will improve
the outcome. However, act-consequentialism assesses only acts of blaming.
Global consequentialism can go one step further and assess someone’s
holding an attitude of blame towards someone else (robienie opozycji
trochę na siłę). This objection is thus similar to the old objection, but
slightly more serious. Global consequentialism will not say that you
should blame a person or feel guilty. When blaming someone would produce
a good outcome, global consequentialism would still say that it is better
to blame them than to not blame them, but its claims would be merely
evaluative rather than normative and consequently less troubling."
Sprawy, w gruncie rzeczy (gdy się zrozumie na czym polega nasza teoria i
teorie podobne), oczywiste.
! Ord ładnie sprowadził wiele wątków do jednego w koncepcji global
consequentialism, a ja to chciałbym rozszerzyć, a poza tym popychnąć do
przodu aksjologię, uzasadnienie i stosowalność w praktyce.
"An act maximizes the good if and only if there is no alternative act
available to the agent that would produce more good than it would. Note,
then, that more than one act alternative can maximize the good."
"Compare the above definition to this one: An act maximize the good if
and only if it produces at least as much good as any available
alternative act would."
"How does this differ from the above? Imagine that there are three acts
available to an agent: a1, a2, and a3. And let’s suppose that these acts
will produce the following three outcomes: o1, o2, and o3, respectively.
Further suppose that although both o2 and o3 are better than o1, o2 and
o3 are incomparable, meaning that it is not the case that they are
equally good nor is it the case that one is better than the other. On the
former definition, it follows that a2 and a3 both maximize the good, but,
on the latter definition, it follows that none of the available act
alternatives maximizes the good. Thus if we want TAC to yield determinate
moral verdicts, we should prefer the former definition of ‘maximizes the
good’."
Sporo ludzi za oznakę czystego dobra uznałoby sytuację, w której kot
bierze w usta maleństwa (małe kotki) i ogląda się na ulicy w lewo i w
prawo. Dlaczego tak jest? Czy to ze względu na uruchomienie emocji (być
może aktywne byłyby wtedy "najstarsze ewolucyjnie" części mózgu).
Co byłoby, gdyby okazało się, że przykrość (negatywne odczucia) mogą być
bardziej intensywne niż przyjemność (pozytywne odczucia)? Jak by s to
miało do terminologii, którą powinniśmy stosować?
Tversky, Kahneman zajmowali się tym jak ludzie na co dzień dokonują
oceniania prawdopodobieństwa, a nie tym jak powinni oceni
prawdopodobieństwa. Taka oczywista uwaga.
Kahneman i Tversky - moja krytyka niektórych ich badań (w szczególności
niektórych konkluzji).
"Kotwicy ulega się nawet, gdy jest wyznaczona losowo i ludzie o tym
wiedzą"
W Stanach Zjednoczonych "oskarżyciel nie ma żadnych ograniczeń
dotyczących wysokości żądanej kary" (sędziowie ulegają kotwicy)
(książka Tyszki)
Kotwica - warto ją zawyżać, gdyż sprawdzenie wszystkiego trwa długo.
Czy np. efekt kwaśnych winogron, tj. dopasowywanie pragnień do przekonań
ma wpływ na naszą teorię? Myślę, że miałby, gdybyśmy opowiadali się za
utylitaryzmem preferencjonistycznym.
Optymistyczna reinterpretacja doświadczenia: "gdy nasze doświadczenie
jest niezgodne z oczekiwaniem, mamy skłonność zmieniać jakąś cechę
doświadczenia albo ważność tej cechy w taki sposób, aby uzyskać większą
zgodność doświadczenia z oczekiwaniem".
Tendencja ludzi do ignorowania kosztów utraconych możliwości (pieniądze,
czas).
O grze dylemat podróżnika.
"Posiadanie zbyt szerokiego zbioru alternatyw wyboru może skutkować
mniejszą satysfakcją z wyboru."
"Nawet kiedy zmiana decyzji byłaby korzystna, duże koszty transakcji mogą
ją czynić nieopłacalną."
Efekt posiadania: "za dobra, które są już w naszym posiadaniu żądamy
więcej niż skłonni jesteśmy za nie oferować, kiedy dopiero myślimy o ich
nabyciu".
Efekt posiadania może hamować wymianę na rynku.
Często stosowana zasada "satysfakcja albo zwrot pieniędzy" związana jest
z efektem posiadania.
O ograniczeniach eksperymentów myślowych.
Rozumowanie prawomocne w których wnioski wynikają z przesłanek, a ponadto
przesłanki są prawdziwe - to rozumowania konkluzywne.
"Nie może ujść naszej uwadze, że obaj dyskutanci muszą używać słowa "zły"
w tym samym znaczeniu, o ile ma to być prawdziwy spór - inaczej oboje
mogą mieć rację." - oczywiście uwaga ta dotyczy także innych sporów.
O dylemacie zwrotnicy i dylemacie wiaduktu (i różnych ich wariantach).
Często sądzi się, że ktoś deklarujący się jako utylitarysta wybierze to a
to, a nie jest to moim zdaniem takie pewne.
" [...] Choć w drugim przypadku większe jest żniwo śmierci, to jednak
wielu ludzi uważa, że gorzej jest przyczynić się do czyjejś śmierci, niż
pozwolić na nią przez bierność" (btw: "wielu" czyli ilu? celowe pisanie
tak, aby nie narazić się na zarzuty :>). To moim zdaniem może mieć
związek z pomieszaniem wymiaru moralnego etyki z wymiarem słuszności w
etyce.
Zaniechanie też jest formą działania. Pamiętajmy o tym.
==Geneza czy źródła moralności oraz etyki. Jak powstała moralność? Jak
powstała etyka (w naszym rozumieniu [wymiar słuszności/dobra], w nie-
naszym [wymiar np. moralności czy zasługi w sensie Tatarkiewicza])?
Dlaczego powstała moralność? Dlaczego powstała etyka? Od kiedy można
mówić o moralności i etyce?
=="Ta druga osoba może to zrobić tobie" – jeden z powodów dla których
powstała moralność, a później etyka (jedna z propozycji)?
==Z jakiego powodu powstała etyka (jedna z propozycji) - niepewność i
chęć dojścia do tego, jak rzeczy się mają (cecha wspólna wszystkich
działów/dyscyplin filozofii?).
Jak tego typu kwestię niewątpliwie faktyczną (dotyczącą faktów) połączyć
z tym, że najlepszym wyjaśnieniem jest tu zasada użyteczności (tu
ewidentnie dominuje komponenta empiryczna, a nie jak w aktualizm-vs-
posybilizm komponenta konwencjonalna?)?
Cytaty sugerujące, że niektóre przekonania moralne są silnie zakorzenione
w nas.
"Muzyka jest przeszkodą w dążeniu do cnoty, łatwo skłaniając młodych do
niewstrzemięźliwości i rozpusty" (Sekstus Empiryk, Adv. mathem.)
Sekstus Empiryk: "Jest więc widoczne, że mówienie nieprawdy i kłamstwo
różnią się pod wielu względami, skoro pierwsze z nich bierze się z
pięknej intencji, a kłamie się z niegodziwej".
Dlaczego przed chrześcijaństwem już np. Platon czy inni mają te
"intuicyjne" wątki w rodzaju "życie zmysłowe be"? Z czego to wynika? Może
to kolejny błąd myślenia moralnego (ale chyba tym razem wspólny dla
myślenia potocznego, krytycznego i może jeszcze jakiegoś [zależy jakie w
ogóle byśmy wyróżnili]). A może to rzeczywiście jest złe?
PKB jako wskaźnik rozwoju jest obarczony wadami. Czy są to wady na tyle
poważne, aby przestać go używać? Jakie mamy alternatywy i czy w ogóle
jakaś alternatywa jest potrzebna? Ideałem byłyby (pozytywne i negatywne)
odczucia (czyli satysfakcja czy też przykrość/przyjemność czy też ...),
ale one obecnie są obarczone innymi wadami. Co powinniśmy stosować na
teraz?
Na razie społeczeństwa "bawią się" w jakieś prawo czy religie (niektórzy
nieźle sobie nawet radzą) podczas podejmowania decyzji, ale miejmy
nadzieję, że proces podejmowanie decyzji będzie zmierzał ku ideałowi
racjonalności za jaki (na obecnym etapie mojego rozwoju intelektualnego)
uważam pewną formę utylitaryzmu.
Doświadczenie uczy nas, że często nie podtrzymujemy tego, co wydawało nam
się oczywiste. Z drugiej jednak strony jakieś poglądy trzeba mieć (tzn.
pojedyncze osoby nie muszą mieć poglądów, ale życie to zbyt poważna
sprawa, aby pozwolić sobie na dowolność w wybraniu teorii racjonalnego
działania).
Czy z punktu widzenia naszej teorii, zawalenie się wieżowca w Poznaniu
jest warte gola w Gran Derbi?
Zasada sprawiedliwości Kazimierza Ajdukiewicza rozumiana jako
przyznawanie każdemu tego, co mu się należy, wedle zasady nie dającej się
wydedukować z jego nazwy indywidualnej, jest dość popularna w polskim
dyskursie etycznym. Co o niej więcej powiemy?
"Termin "fizyczny" nie odnosi się tylko do tego, co można opisać za
pomocą pojęć współczesnej fizyki, oczekujemy bowiem dalszych postępów."
Czyli ważna jest tutaj intencja. A co z terminami takimi jak
"przyjemność" czy "szczęście" albo "bóg"?
Putnam: "Rutherford błędnie opisał atom jako analogię układu słonecznego,
ale mimo to opisywał atom właśnie, a nie coś innego."
Moja koncepcja słowa-pojemnika? Uwaga: Bernard Williams, jak się
dowiedziałem, wpadł wcześniej na to - pojęcie gęste i rozrzedzone.
Czym jest choroba? Kryterium odróżniania ludzi chorych od zdrowych.
"Podstaw" do zasady użyteczności.
"Teoria umowy społecznej zgadza się więc z utylitaryzmem co do tego, że
fundamentalne zasady sprawiedliwości całkiem stosownie zależą od
naturalnych faktów dotyczących ludzi w społeczeństwie.". ~~Jeśli
sprawiedliwość jest tym samym, co "nasza" słuszność (a myślę, że tak
jest, choć wyjaśnij dlaczego tak jest), to zgadzam się.
Odnieś się, mam prima facie wątpliwości: "Wielcy utylitaryści, którzy
byli jej (zasady użyteczności) orędownikami, z pewnością nie mieliby
wątpliwości, że zostałaby wybrana w okolicznościach, które określiłem
jako sytuację pierwotną.".
W jakiej mierze rzeczywiste, potoczne myślenie moralne jest zgodne z
utylitaryzmem?
"Rozwiązania utylitarne w dylematach moralnych wiążą się ze słabszym
napięciem emocjonalnym."
Czy to prawda? A może: czy to dobre? "Dopóki nie potrafimy podać wyraźnej
definicji tego, o czym mówimy, dopóty nie wiemy, o czym mówimy"?
Nie możemy twierdzić, że coś nie istnieje, bo mamy problemy ze
sprecyzowaniem znaczenia tego czegoś? Podobnie z obliczaniem pozytywnych
odczuć i z innymi?
! Zasadnicza (nie)rozstrzygalność, a praktyczna (nie)rozstrzygalność.
Utylitaryzm jest prawdziwy, ale jego kryterium czynu słusznego (zasada
użyteczności) jest OBECNIE niestosowalne, a np. liberalizm jest fałszywy,
ale jego kryterium jest względnie stosowalne.
! Cały czas myślę tylko jak naszą teorię zastosować do świata
rzeczywistego. Trudności bardzo dużo, ale da się, próbujmy, róbmy kolejne
kroki. Trzeba zwalczać myślenie typu "eee, zostawmy to, tego nie da się
obliczyć".
Myli nas język. W etyce jest pełno wieloznaczności. Weźmy tak podstawową
sprawę jak słowa "moralny" i "etyczny", "słusznie" i "dobrze". Na czym
polega ta wieloznaczność?
Użyteczność decyduje o tym, czy w nauce powinno chodzić o użyteczność
(analogicznie np. do tego, czy mamy głosić, że utylitaryzm jest
prawdziwy).
"Ten kawałek mięsa waży 1 kilogram" - ściśle rzecz biorąc prawie nigdy
mięso, które kupujemy w sklepie nie waży dokładnie tyle, ile sobie
życzyliśmy, ale nikt rozsądny nie będzie z tego powodu darł szat (o ile
różnica nie jest zbyt duża). To świadczy o tym, że ludzie w realnych
sytuacjach mają na względzie użyteczność, a nie (tylko) prawdę?
Ankieta zakłada, że ankietowany będzie mówił prawdę. Poza wszystkimi
znanymi trudnościami, istnieje taka, że niektórzy nie powiedzą prawdy ze
względu na to, że w ich opinii jest duża szansa, że działanie to byłoby
niesłuszne. Podobnie w rozmowie (nawet z bliskimi osobami). Ktoś może
sobie postanowić, że chodzi o Prawdę, ale wiele wskazuje na to, że chodzi
o Dobro (być może [ale niekoniecznie] Dobro mające związek z Prawdą).
Oczywiście mogłem kłamać twierdząc na początku pracy, że chodzi nam o
ustalenie prawdy, a grać tu na słuszność. Zanalizuj. Dużo można o tym.
! ~~Naszą tezą w tej pracy jest: prawdziwe jest, że (zasada
użyteczności). A czy tezą prawdziwą jest: słuszne jest, że (zasada
użyteczności)? Można też pytać, czy jest tezą słuszną, że zasada
użyteczności jest prawdziwa (ale tu chyba konieczne jest doprecyzowanie w
rodzaju, że chodzi o jej przyjęcie za prawdziwą) albo czy jest tezą
słuszną, że zasada racjonalności jest słuszna (tu także doprecyzować). Tu
może można coś zanalizować i popchnąć do przodu.
Problemem jest to, że w każdej książce może chodzić o słuszność, nie o
prawdę (w tej też). W jaki sposób można się dowiedzieć jak jest w
istocie?
Zasadę użyteczności możemy nazwać zasadą racjonalności.
"Jest jakaś idea prawdy w realizmie wewnętrznym, rozumiana jako trafność,
która jest czym innym, niż prawda opisu korespondującego z faktami
noumenalnymi w realizmie metafizycznym."
Williams: "utylitarystyczna wiedza może być tylko udostępniona
odpowiedzialnej, intelektualnej elicie, ale nie powinna być
rozpowszechniona wśród szerokich mas społecznych"
Perspektywa utylitarystyczna może być z powodzeniem uznana za tzw.
trzecią drogę o której często się mówi. Czyli jako poważna alternatywa
dla kapitalizmu i socjalizmu. Pod warunkiem oczywiście, że tak a tak
rozumiany kapitalizm lub tak a tak rozumiany socjalizm nie jest zgodny z
zasadą użyteczności (tj. o ile nie jest to wybór optymalny lub w jakiś
sposób zbliżony do optymalnego).
Można rzec: chcieliście wielkich rzeczy w polityce - macie!
"Przekonanie to jedna rzecz, a próby perswazji - inna. Można b
przekonanym o prawdziwości tezy egoizmu, lecz odmawiać publicznego
głoszenia tego poglądu ze względów moralnych, gdyż czyniąc to,
zmniejszałoby się - zgodnie z powyższym argumentem - własną pomyślność."
Tak naprawdę cały ten "paradoks" to banalna i zdroworozsądkowa
konstatacja, że "wszyscy mogą kłamać"? Autor tego dokumentu, czyli XX,
również może kłamać.
"Tylko osoba zdumiewająco nieświadoma naszej historii, potrafiłaby
wierzyć, że konkurencja idei mogłaby zakończyć się triumfem prawdy.
Zainteresowanie prawdą nie jest potrzebne do przeżycia lub reprodukcji.
Ludzki umysł nie służy prawdzie, lecz ewolucyjnemu sukcesowi."
W związku z tym co napisaliśmy w tym dokumencie, widzimy, że należy z
ostrożnością podchodzić do uzasadnień odwołujących się do potocznych
intuicji czy też zdrowego rozsądku (czy to to samo?). Nawet gdyby ludzie
zgodziliby się na jeden system etyczny, to nadal, choć w mniejszym
stopniu, będą spory co do kwalifikacji danych czynów. Zauważmy, że to z
powodu tego, że teoria byłaby niejasna (lub też po prostu niedokończona).
W sytuacjach potocznych i np. w nauce jest lepiej (wytłumacz dlaczego tak
jest?). Podnosi się argument, że sądy etyczne podobne są do sądów o
smaku.
==O uzasadnieniu w ogóle, o uzasadnieniu w etyce, o uzasadnieniu w innych
dziedzinach (nauka, sytuacje codzienne), argumenty sceptyków,
uzasadnianie poprzez odwoływanie się do intuicji zachodzi w wielu
dziedzinach (por. przykłady Gettiera) - czy w etyce również jest na nie
miejsce?
Uzasadniać możemy przez odwołanie się do intuicji czy zdrowego rozsądku,
a także przez odwołanie się do naszej zasady użyteczności. Jakie są inne
możliwości i która z nich jest właściwa?
=="Nieistnienie jakichkolwiek intersubiektywnych obserwacji, które
mogłyby potwierdzać lub obalać twierdzenia etyki"?
Dlaczego racjonalność i metoda naukowa nie są tak pewne jak uważają
niektórzy niefilozofujący naukowcy, czy też półinteligenci (termin
opisowy)?
Chcielibyśmy uprawomocnić etykę bardziej niż np. fizykę. Tak naprawdę
fundamenty na których stoją nauki przyrodnicze nie są wcale tak silne i
niewzruszone jak niektórym, zwłaszcza tym mniej obeznanym z filozofią
nauki i metodologią nauk, się wydaje.
==Czy to prawda, że skoro nie da się ufundować normatywności, to nie się
ufundować niczego?
==Czy aby uzyskać pewność co do np. naszej teorii (o ile taka pewność
możliwa jest gdziekolwiek) musielibyśmy mieć idealne teorie naukowe
(fizyki, ...)?
Czy wydając sąd o istnieniu świata zewnętrznego, odwołujemy się do
zdrowego rozsądku? Na podobnej zasadzie moglibyśmy przecież stwierdzić
istnienie bezwzględnie ważnych wartości? Może nie ma lepszego rozwiązania
niż to?
Czy zdrowy rozsądek (intuicja) jest instancją kontrolną w rozumowaniach
etycznych?
==Czy prawa logiki lub prawa etyki wymagają uzasadnienia? Co różni prawa
logiki od praw etyki?
==System aksjomatyczny etyki i logiki to to samo i obie te działalności
są normatywne. Taki KRZ uważany jest za pewny. Odnieś się do tego.
"bo jakoś trzeba funkcjonować"
~~Kapitalizm jako najlepszy system (ekonomiczny, społeczno-ekonomiczny) z
uwagi na to, że teoretycznie post factum można lepiej rozdzielić zasoby,
ale przedtem nie ma na to szans?
"Wymieniaj jak najwięcej zalet produktu, bez względu na ich ważność" -
strategia marketingowa. Trzeba sobie uświadomić, że to manipulacja.
detoksykacja - ciekawy przykład do rozważań z perspektywy utylitarysty
Prostytucja zorganizowana tak jak teraz, istnienie tylu dłużników i
długów, istnieje zorganizowanej przestępczości (mafii) - to rzeczy, z
którymi moim zdaniem można się uporać. Większości polityków nie chodzi
jednak o realne pozbycie się tego. W warstwie werbalnej wszyscy mówią, że
walczą z tym, ale prawdziwa, świadoma i zaplanowana walka mogłaby na nich
ściągnąć bardzo poważne problemy. Znacznie poważniejsze niż np. kilka lat
w więzieniu. Zauważmy, że niemal każdy człowiek przyzna, że nie powinno
być mafii, ale jest to pewna konwencja, gdyż nikt na serio nie domaga się
od polityków tego, aby się tym zajęli i wykluczyli to w 100% (poza
przypadkami, gdzie mafia ma zbyt duży wpływ na społeczeństwo). Państwo i
ludzie boją się mafii, a to przecież ona powinna bać się nas. Należy po
prostu działać możliwie racjonalnie (np. tworzyć reguły gry, w których
bycie częścią zorganizowanej czy jakiejkolwiek przestępczości się
zwyczajnie nie opłaca).
Nasze wymagania dotyczące zasady: najlepiej, aby można ją było
przekształcić na pytanie, które można dać (wraz z danymi) na wejściu do
algorytmu? Ustalić należy tzw. atomy focalpointowe?
Współczesne życie społeczne (przynajmniej to w Polsce) jest zdominowane
przez gospodarkę, a ściślej przez to kto, gdzie i za ile pracuje oraz
kto, gdzie i za ile zatrudnia kogoś (a także kto, kiedy i ile bierze z
budżetu państwa).
"Focal points (acts, motives etc.) are each assessed in the context of a
given role, and this is achieved via propositions that combine the two.
For example we assess a given set of motives in the role of being had by
Jane during May, using the proposition that Jane has the motive-set
during May."
Twierdzenie naczelne decyduje o absolutnie wszystkim poza tym, co jest
konieczne, aby twierdzenie naczelne w ogóle zastosować (strzelamy, że
może być to na przykład prawdziwość czy sensowność wyrażeń, ale spra
należy zbadać dogłębnie).
Nasze twierdzenie naczelne ma zastosowanie do absolutnie wszystkich
~~ewaluantów (także np. tego jaką teorię prawdy powinniśmy uznać za
prawdziwą?; porównaj: "bycie prawdziwym", a "uznane za prawdziwe").
Twierdzenie naczelne decyduje też oczywiście o tym, czy w ogóle
jakiekolwiek koncepcje są nam potrzebne, które pojęcia wybieramy, jakich
wyrażeń używamy, aby wyrazić to, co chcemy itd.
Widzimy więc, że z uwagi na to, że zasada użyteczności jest absolutnie
pierwszorzędna, rządzi też poniekąd innymi wymiarami etyki (ponadto
odpowiada także na pytania w rodzaju: "którą teorię etyki normatywnej
powinniśmy wybrać?", "czy powinniśmy wybrać teorię prawdziwą?" - to
wszystko do schematu zasady użyteczności dawaj!).
~~Te klasyczne zasady użyteczności (w odróżnieniu od uogólnionych) to na
przykład (przykłady zaczerpnięte z literatury przedmiotu lub lekko
zmienione przeze mnie lub w całości moje):
"The right act is the one that maximizes (or, at least, promotes)
intrinsic goods."
"Act always do as to bring about the best available state of affairs."
"It is always morally permissible to bring about the best available state
of affairs."
"The view that agents ought to minimize evil and maximize the good."
"The action will be right in virtue of its causal properties, of
maximally conducing to good states of affairs."
"Whether an act is morally right depends only on consequences."
"Morality is all about producing the right kinds of overall
consequences."
"One ought always to choose an action whose overall consequences are at
least as good as the overall consequences of any of the alternative
actions."
"An action is morally permissible iff produces at least as much good as
all the available alternatives."
"An action is morally permissible iff no alternative action produces more
good."
"An action is morally required if it produces more good than any
available alternative."
"An action is morally impermissible if it is not permissible."
"An act is morally permissible if and only if it maximizes hedonic
utility, and if an act is morally permissible, then what makes it so is
ultimately the fact that it maximizes hedonic utility.
The hedonic utility of an act equals the total amount of hedons it
produces minus the total amount of dolors it produces, where a hedon is
the standard unit of measurement of pleasure and a dolor is the standard
unit of measurement of pain.
An act maximizes hedonic utility if and only if there is no alternative
act available to the agent that would produce more hedonic utility than
it would. Note, then, that more than one act can maximize hedonic
utility. ~~States of affairs are ranked by the total utility they
contain, and this is indeed a function of how many people there are, and
how happy they are."
"of all the things a person might do at any given moment, the morally
right action is the one with the best overall consequences (if there is
no one best action because several actions are tied for best
consequences, then of course any of those several actions would be
right)"
"jeśli uczynienie A ma maksymalną całkowitą użyteczność oczekiwaną wśród
wszystkich innych [rzeczy], które X może uczynić, to obiektywnym
obowiązkiem X-a jest uczynienie A"
"an act is morally right iff that act maximizes the good"
Wtedy odwołując się do Feldmana, moglibyśmy powiedzieć, że świat możliwy
w jest najlepszy dla x w czasie t wtedy i tylko wtedy gdy w jest dostępny
dla x w czasie t i nie ma lepszego świata, który jest dostępny dla x w
czasie t. A w tym kontekście możemy też powiedzieć, że "As of t, s
morally ought to see to the occurrence of p iff p is true in all the
‘bests’ for s at t, and p is within s’s power at t".
"‘At every moment of moral choice, there are many possible worlds
accessible to the moral agent. Consider some infant at the very moment
when she begins to exist. There are various possible ways in which she
might live out her life. For each of these total histories, there is a
possible world the world that would exist if she were to live out her
life in that way. Call these worlds the “original stock” for the person.
As time goes by, the person filters out world after world. By acting in
this way rather than that, she bypasses, or rules out, many possible
worlds. Once bypassed, a given world is never again accessible to a
person. If we select a person, s, and a time, t, at which s exists, there
will be a not-yet-ruled-out subset of s’s original stock. Each member of
this subset is a possible world that is, in an important sense, still
possible for s. I say that each such world is “accessible” to s at t.’."
"Biographical Utilitarianism: Any individual ought to live in such a way
that the total amount of utility in the history of the world is brought
as close as possible to the maximum. (He then applied this principle to
focal points such as acts, motives, decision procedures and character
traits.)"
"the objective goodness of x being in role R = the goodness of the
outcome that would occur were x in role R"
"x is better than y in role R iff the goodness of x being in role R is
greater than the goodness of y being in role R"
"x is better than y in role R to the degree to which the goodness of x
being in role R is greater than the goodness of y being in role R"
"x is the best f in role R iff for each other f, x is better than it in
role R
(The ‘f’ in the above principle stands for any particular focal point
(such as acts or institutions), whereas the ‘x’ is a member of this
category (such as sitting down or the House of Lords). For example, one
might use the criterion to ask whether the House of Lords is the best
institution for legislative review in England.)"
~~"x is the right f in role R iff x can be in role R; for each other f
that can be in role R, x is better than it in R; and it isn’t better to
have nothing in role R." Alternatywnie: "s ought that x be in role R iff
x can be in role R; for each other f that can be in role R, x is better
than it in R; and it isn’t better to have nothing in role R."
"x is the right y to be in role r
doesn’t imply that
It is right for x to be in role r
The connection between them is that:
It is right for x to be in role r iff x is the right y to be in role r
and it isn’t better to have no y in r than to have x in r"
"The best causally possible set of characters for the members of a group
might involve different characters for different people. In this case,
why bother asking which single character would be best for all to have?
The most prominent objection to applying consequentialism to everything
is that judgments about one focal point can sometimes come into conflict
with judgments about another." Łatwo o rozwiązanie, gdyż bierzemy
najlepszą spójną konfigurację. Zresztą np. przy zasadzie world
utilitarianism nie jest to problemem.
"1. Determine the relevant alternatives. (There is a problem here as to
how the agent is supposed to determine whether to look for more
alternatives or stop with the ones she got. I will return to this issue.
This problem is a serious one. No plausible suggestion on how this
problem should be solved has, to my knowledge, been presented.).
2. Determine the possible outcomes of the different alternatives.
3. Assign utilities to the different possible outcomes.
4. Assign probabilities to the possible outcomes of each alternative.
5. Calculate the expected utility of the different alternatives by
summing up the products of utility and probability of every relevant
alternative.
6. Perform the action associated with the greatest product of probability
and utility."
"i) A qualitative statement of all costs and all benefits of a particular
course of action (and perhaps its alternatives, including the alternative
of doing nothing) is set out.
ii) These costs and benefits are then rendered in quantitative terms.
iii) These quantities are then converted into a single currency (usually
money) and summed.
iv) A decision is made on the basis of which alternative provides the
greatest net benefit in terms of the designated currency."
... - trzy momenty czasu wcześniej (...) - dwa momenty czasu wcześniej
(...) - jeden moment czasu wcześniej (możliwy świat 455645645) - teraz
(możliwy świat 455645646) - jeden moment czasu później (możliwy świat
455645647-1, możliwy świat 455645647-2, ..., możliwy świat 455645647-182;
182 możliwe logicznie, 116 możliwych fizycznie, 112 możliwych dla nas
gdybyśmy potrafili wszystko i byli idealni, 43 możliwe dla nas na obecny
stan wiedzy [pytanie co to miałoby znaczyć będzie raczej należeć do tych
trudniejszych :>]; im więcej pozytywnych odczuć w tym świecie, tym jest
on lepszy) - dwa momenty czasu później - trzy momenty czasu później - ...
(Możliwy świat [stan świata, stan rzeczy] składa się ze zdarzeń
[redukcjonizm, procesy, rzeczy, kategorie ontologiczne])
(1) z czasem nie jest tak łatwo według naszych najlepszych obecnych
teorii (kto powiedział jednak, że są prawdziwe? [jeśli nie są, to te
prawdziwe są pewnie jeszcze bardziej skomplikowane)
(2) jest to tak koszmarnie trudne, że aż strach
(3) skąd wiedza na temat czegokolwiek? bierzemy najlepsze rozwiązania.
ale które są najlepsze (jak to uprawomocnimy?) na dziś zapomnij o wiedzy
o tym (może i nigdy jej nie będzie nawet jeśli będziemy baaaaaardzo
rozwinięci)
(Uprawomocnienie to problem pierwszorzędny, aby móc zastosować naszą
teorię! Dotyczy i procedury decyzyjnej, i wyboru najlepszego dla nas
telefonu, i focal pointów i wszystkiego... analogia do problemu indukcji)
Celem jest doprowadzenie do tylu pozytywnych odczuć do ilu tylko się da.
Alternatywy należy jakoś "zatomizować". Zachowanie bierności też jest
jakąś alternatywą (i odwlekanie podjęcia decyzji, i ...), choć na
poziomie zatomizowanym coś tam nieintuicyjnego będzie mu odpowiadać. Na
poziomie makro (intuicyjnym), a mikro jest inaczej.
Alternatywą z punktu widzenia najbardziej globalnego są możliwe światy
(albo stany rzeczy - kwestia terminologii), ale w praktyce (obecnie)
musimy punktu widzenia podmiotu (podmiotów) podejść do tego z bardziej
potocznego punktu widzenia. jednak na początek idźmy na całość i zróbmy
to możliwie najlepiej bez oglądania się na nasze aktualne możliwości.
"W sytuacji całkowitego braku pewności i paniki jedyną racjonalnością
jest prawdopodobnie działanie." Czy da się tę tezę uzasadnić?
Preferencje indywidualne: osobiste, rozszerzone, globalne, etyczne.
Kardynalna osobnicza/rozszerzona/... funkcja użyteczności. (Lissowski)
"Teoria użyteczności - nauka o przypisywaniu liczb do wyników w taki
sposób, by liczby te odzwierciedlały preferencje graczy." A jak to ma się
do naszych ustaleń?
Przypisanie rang wszystkim pozycjom ze względu na użyteczność.
Podczas dokonywania wyboru mogą wystąpić okoliczności, które nie poddają
się oddziaływaniom ze strony decydenta (posunięcia natury lub innych
decydentów). Kwestia strategii (patrz przykład o odpowiedzi na bom
atomową z perspektywy utylitarysty - oczywiście ten intuicyjny argument
nie jest taki pewny, bo jest możliwe, że z perspektywy utylitaryzmu
lepiej byłoby nie żyć dla niektórych lub dla wszystkich - jak jest okaże
się dopiero jak policzymy co trzeba), czyli sytuacje teoriogrowe.
Pozycje (tj. działania) to tutaj możliwe do zrealizowania stanu
rzeczy/zdarzenia. Jest ich cholernie dużo dlatego w idealnym przypadku
musielibyśmy dysponować ogromną informacją. Może kiedyś będziemy. Póki co
jednak wybieramy optymalne, ale jednocześnie możliwe do zastosowania
rozwiązanie. Jak je uprawomocnić? Żebyśmy wiedzieli, że ~~optymalne
rozwiązanie w sensie "realnym" jest optymalnym rozwiązaniem w sensie
"realnym"? BTW: nie lekceważmy tych idealnych rozwiązań - one mogą stać
się realne. Może nawet lepiej, że będziemy idealistami w kwestii
idealnych rozwiązań ;). Rangować powinniśmy z pozycji rozkładu
pozytywnych odczuć dla wszystkich, ale w ramach rozwiązania
procedurodecyzyjnego może być tak, że optymalnie jest w błahych
przypadkach rangować ze swojej perspektywy. To jednak wszystko pewne
przypuszczenia, a należy to uzasadnić.
Wystąpienie tych okoliczności może być pewne (wiemy, że będzie to a to),
niepewne (nie są znane prawdopodobieństwa), ryzyka (są znane
prawdopodobieństwa okoliczności); można też podejmować działania w
warunkach niewiedzy; wiedza decydenta, a obiektywny stan rzeczy; sposoby
działania to zmienne sterowalne; zjawiska, które nie poddają się
oddziaływaniu ze strony decydenta (zmienne niesterowalne); istotne
zmienne niesterowalne
"Decydent musi wiedzieć jakie działania są mu dostępne, po drugie znać
wszystkie możliwe stany rzeczy, które determinują skutki jego działania,
a ponadto mieć pewność, że dokładnie jeden z nich zajdzie, ponadto jest
świadomy wszelkich konsekwencji jakie niesie ze sobą każda decyzja, w
każdym z możliwych stanów rzeczy i potrafi je poprawnie sformułować"?
"(1) Nie zawsze uświadamiamy sobie wszystkie możliwe opcje działania (2)
wątpliwym jest, czy w ogóle istnieje możliwość podania przeliczalnego
zbioru stanów rzeczy, które mają wpływ na ewentualne rezultaty decyzji, a
co za tym idzie, także nie wszystkie konsekwencje jesteśmy w stanie
przewidzieć."
I jeszcze kwestia realizacji tego rozwiązania. Możemy wiedzieć co jest
optymalne, ale tego nie zrobić.
Kryterium wyboru jest oczywiście zwykła maksymalizacja.
=="Istnieje 2n sytuacji, gdy istnieje n elementarnych przedmiotów (bez
własności)."
"1. Całkowity jest taki stan rzeczy, który zawiera przynajmniej po jednym
sądzie z każdej pary molekularnej.
2. Spójny jest taki stan rzeczy, który nie zawiera sprzeczności i z
którego nie wynika sprzeczność (tj. koniunkcja obu sądów, tworzących parę
molekularną).
3. Każdy całkowity i spójny opis stanu rzeczy przedstawia jakiś możliwy
stan uniwersum, jeden zaś z takich opisów przedstawia rzeczywisty stan
uniwersum: jest nim ten opis, którego wszystkie składowe zdania
molekularne są prawdziwe."
"Posłużymy się tylko dwoma predykatami jednomiejscowymi, F i G, oraz
dwiema nazwami a i b, każda z nich oznacza pewne indywiduum, o którym są
orzekane F i G. Dla tego bardzo prostego uniwersum rozważań, możliwych
jest tylko 16 stanów.
1. Fa i Fb i Ga i Gb
2. ~Fa i Fb i Ga i Gb
...
Każdy z powyższych całkowitych i spójnych opisów przedstawia pewien
możliwy stan uniwersum, jeden zaś z nich przedstawia stan rzeczywisty."
"Formalnie: Model podejmowania decyzji w warunkach niepewności to
uporządkowana czwórka A, S, O, u, gdzie (można w zależności od potrzeb
zwężyć lub rozszerzyć):
A={a1, a2, ..., a[m]} - zbiór możliwych działań, gdzie dla każdych i, j
należących [1,m]:
a[i]: S -> O, przy czym i!=j -> a[i]!=a[j]
S = {s1, s2, ..., s[n]} - zbiór stanów świata,
O = {o1, o2, ..., o[p]}- zbiór możliwych konsekwencji działań,
u: O -> R - funkcja użyteczności, gdzie R to pewien wybrany podzbiór
zbioru liczb rzeczywistych"
Gdy mówię o działaniach, mam na myśli tzw. działania-egzemplarze, a nie
działania-typy. Działaniem-egzemplarzem jest np. to, że wtedy a wtedy
decyduję się umyć ręce. Działaniem-typem zaś jest np. mycie rąk przez XX
(bez relatywizacji do konkretnego miejsca i czasu).
Ważne jest zbudowanie ontologii zdarzeń i działań (działanie potraktujmy
w tym kontekście jako możliwość zrealizowania zdarzenia), aby móc
zastosować zasadę użyteczności? Załóżmy, że 12 maja 1983 myję ręce. To
jednak za mało. Mogę je myć dokładnie, mogę je myć mydłem w płynie lub
kostką mydła itd. (idea znaleziona u Orda)
X może podjąć czyn z jakiejś listy. Czy powinniśmy dysponować kryterium
odróżniania czynów niemożliwych logicznie, fizycznie itd. Czy to oznacza,
że teoria konsekwencjalistyczna zakłada, że znamy prawa fizyki (te
"ostateczne") i inne? Dana konsekwencja następuje po innej - zatem teoria
zakłada pojęcie czasu. Co jeszcze? Można krytykę naszej koncepcji oprzeć
na tych właśnie pojęciach.
! "These assignments of probabilities must satisfy the fundamental axioms
of the probability calculus"
Czyli istnieje przynajmniej coś, co chyba jest jasne w problemie
uprawomocnienia prawdopodobieństw.
"Do the probability-assignments have to be justified in some substantial
sense?"
Dwa pytania:
1. Dlaczego to konkretne przypisanie jest prawdziwe?
2. Dlaczego to a to przypisanie powinniśmy wybrać, a nie inne?
Jakie prawdopodobieństwo przypisać dalszym konsekwencjom i, co chyba
nawet ważniejsze, jak prawomocnie uzasadnić takie, a nie inne
przypisanie?
Czy bycie podmiotem etycznym (moralnym, działania, decyzyjnym) jest
warunkiem koniecznym odpowiedzialności moralnej? Chodzi nam oczywiście o
odpowiedzialność moralną, biorąc pod uwagę to, co mówi o niej myśl
utylitarystyczna (a ściśle nasza prototeoria). ~~Nieintuicyjne powiązanie
odpowiedzialności (pochwały, winy, ...) ze słusznością.
Dlaczego uważam, że pomimo tylu wysiłków filozofów, mam szansę na
rozstrzygnięcie zagadnienia, które jest osią tego dokumentu?
Dopóki nie mamy określonego systemu etyki, nie jesteśmy w komfortowej
sytuacji. Życie jednak na co dzień wymusza od nas podejmowanie decyzji i
ważną funkcję pełnią tu m.in. mechanizmy wpływu społecznego, mechanizmy
psychologiczne (są w większym stopniu czymś "danym" niż mechanizmy wpływu
społecznego), partie polityczne, narzucanie tematyki dyskursu i schematu
pojęciowego, rzeczywistość medialna, moda. Należy dokonywać ich krytyki
(nie krytykanctwa).
James: żywa hipoteza versus martwa
Zasoby - pieniądze, energia, czas, uwaga, jakie inne?
=="Realizm moralny - czyny są dobre lub złe w sensie moralnym bez względu
na to, czy je za takie uznajemy"
"Realizm estetyczny - piękno jest rzeczywistą cechą działa sztuki, którą
powinien odkryć uważny odbiorca"
"Realizm ontologiczny - przedmioty fizyczne istnieją niezależnie od
naszego umysłu"
"Idealizm - przedmioty są ze zwej istoty niematerialne, nie istniałby,
gdyby nie było umysłu bądź ducha"
"Realizm epistemologiczny - rzeczy są prawdziwe lub fałszywe niezależnie
od tego, czy wiemy, że są one prawdziwe bądź je za prawdę uważamy"
"Realizm metafizyczny - rzeczywistość istnieje jako taka niezależnie od
podmiotu który jej doświadcza"
"Relatywizm epistemologiczny - rozstrzygnięcia, iż coś jest prawdą lub
fałszem, zawsze uzaleznione są od czyjejś perspektywy historycznej,
społecznej czy indywidualnej"
"Subiektywizm etyczny - sądy dotyczące dobra i zła sa jedynie wyrazem
subiektywnej aprobaty bądź dezaprobaty"
"Realizm filozoficzny - istnieją pewne fakty dotyczące świata
zewnętrznego, które mają miejsce bez względu na to, czy je odkryjemy czy
nie"
"Harvey wynalazł/odkrył układ krwionośny" - realizm skupia s głównie na
odkrywaniu.
Subiektywny, obiektywny, a intersubiektywny.
~~Takie a takie hasło do jakichś zasobów (np. konto e-mail) jest
optymalne - i czy w związku z tym znamy to hasło? Zagadka taka.
O zjawisku bamboccioni (mit, że "trzeba coś robić", gdy przez "coś"
rozumie się wyłącznie pracę zawodową lub szkołę/studia).
Korzystanie z literatury jest przereklamowane, ocena wartości książki po
jej objętości jest dość częsta (a może jednak jest racjonalna? oczywiste,
że nie jest ta ocena racjonalna a każdym przypadku, ale może chociaż w
odpowiednio dużej większości? nie wymagajmy tego, aby spełniać tak
wyśrubowane kryteria), użytecznośc ich czytania jest często przeceniana
(szczególnie w kręgach klasy średniej i wyżej; klasa niska, jak mi się
wydaje, nie docenia wartości książek).
Po co komu znajomość, dajmy na to, dzieł Szekspira? Pomijając wąskie
grono ludzi, nie warto ich czytać. Argumenty za ich czytaniem nie
trafne, choć z uwagi na to, że większość ludzi jest bezrefleksyjna i
przywiązana do tradycji, postawa ta utrzymuje się. Szkoła ją pielęgnuje.
Oczywiście dużo osób niby zgadza się, że to strata czasu, ale nic się nie
zmienia, więc po pewnym czasie te osoby uznają, że chyba jednak ma to
jakiś (często nieznany dla nich) sens. Jest też tak, że wiele osób
racjonalizuje.
We współczesnej Polsce (i nie tylko) mamy pewną "cenzurę" na treści
obyczajowe. Nie ujrzymy na przykład w TV filmu obyczajowego przeplatanego
scenami pornograficznymi. Jest to odzwierciedlenie tego, co społeczeństwo
uważa za właściwie? Czy fakt, że tak jest jest właściwy?
BTW: zmiana tego byłaby straszna dla niektórych ludzi z zaburzeniami
obsesyjno-kompulsywnymi (wszędzie seks i pornografia).
"Społeczność składająca się z nieutylitarystów, którzy wierzą w samoistną
wagę obietnic i praw, będzie skuteczniej maksymalizować użyteczność niż
wspólnota utylitarystów czynów i utylitarystów zasad, którzy traktują
obietnice i prawa jako narzędzia służące maksymalizacji użyteczności."
Czy tak by było?
Wiele osób chce decydować np. w sprawach publicznych, ale nie jest do
tego przygotowana. Ludzie chcą mieć własne zdanie na temat wielu
zagadnień, ale nie mają środków, motywacji czy czasu (ogólnie: zasobów),
aby poznać prawdę.
! Wielu filozofów wpadło w pewien rytuał pracy, w której nie chodzi już o
dojście do prawdy, a po prostu o samą działalność (pracowanie na wyższą
pozycję społeczną, "robienie doktoratu", popisywanie się erudycją i
wyszukanym słownictwem itp.).
"Wielkość" dawnych filozofów, historycyzm, "św. Tomasz był wielkim
filozofem".
Nie możemy dać narzucić sobie pewnych rozstrzygnięć w sprawach moralnych
nie dla wielu poglądów przyjętych przez ogół, przez grupy społeczne,
głoszonych przez elity, media, utrzymujących się dzięki m.in.
bezrefleksyjności i tradycji.
Argument, że badacze się na coś godzą i dlatego tak jest, jest śmieszny.
Czasami czytam tego rodzaju argument np. w dyskursie publicystycznym i
wtedy nie reaguję, bo bym wyszedł na dziwaka, ale jeśli my rozmawiamy tu
na poważnie to muszę stanowczo protestować przeciw temu argumentowi.
Trudno wydawać codziennie gazetę, program w TV, serwis informacyjny i tak
dalej, i pisać "nic się nie zmieniło"; codzienność wymusza analizy na
siłę, wygłaszanie tezy tylko prawdopodobnej jako oczywistej itd. To z
kolei zwrotnie wpływa na rzeczywistość.
Przeładowanie informacją to niedoceniany wątek o wielkim znaczeniu.
Być może niektórzy ludzie na świecie są (utajonymi) konsekwencjalistami.
Mam nawet pewne swoje typy. Inna sprawa, że konsekwencjalista być może "z
definicji" jest utajony (jeśli bycie utajonym to część strategii
konsekwencjalistycznej).
Czy dojście do prawdziwej (adekwatnej, słusznej, słusznej w naszym
sensie) teorii etycznej jest nieuchronne? Czy utylitaryzm, który opisuję
jest nieuchronny? Jeśli jest on adekwatny, to przecież jest cały czas (i
był, i pewnie będzie).
Możliwe, że konsensus w sprawie ostatecznej teorii etycznej nie sprawi,
że świat będzie lepszy niż teraz (może być gorszy). Jednak to mało
prawdopodobne. Na jakiej podstawie opierasz to przypuszczenie, że to mało
prawdopodobne, tzn. skąd to wiesz?
Co z prawem pozytywnym (stanowionym) w przyszłości?
Które prawo jest optymalne i czy w ogóle samo prawo jest optymalne (jego
istnienie)? Może prawo minimalistyczne jest optymalne?
Razi deklarowana ważność i powaga prawa w połączeniu z amatorszczyzną
jego treści, wykonania i czuwania nad jego przestrzeganiem.
Nie należy prawa traktować tak poważnie jak np. w niektórych
(większości?) sytuacji we współczesnej Polsce. Czy jednak powinno się o
tym w ogóle pisać (czy to zgodne z zasadą użyteczności?)? Jak nie popaść
z jednej strony w legalizm, a z drugiej w odrzucenie prawa?
W jakiej sytuacji prawa powinniśmy przestrzegać w 100%?
"Prawo stanowione przez państwo jest jedynym realnym źródłem
sprawiedliwości" - prawo, jak i religia nie mogą nam wskazać, co
powinniśmy robić. Chyba, że byłyby wcieleniem w życie postanowień
konkretnej etyki utylitarystycznej. Systemy decyzyjne oparte na prawie,
religii, zwyczaju czy czymkolwiek innym, mogą być całkiem słuszne.
Probierzem jest konkretna teoria utylitarystyczna.
Czy zawsze należy przestrzegać prawa?
Kiedy należy przestrzegać prawa, a kiedy nie?
Co to jest prawo (stanowione)?
Co to jest prawo naturalne (prawo natury) i czy ono w ogóle istnieje?
Wiele koncepcji.
Co sądzę o nazwaniu prawem naturalnym (prawem natury) mojej teorii?
Czy należy przestrzegać prawa pozytywnego (stanowionego) niezależnie od
jego treści?
Czy należy przestrzegać prawa pozytywnego we współczesnej Polsce?
Czy można uzasadnić obowiązywanie prawa bez odwoływania się do
podstawowych wartości?
"Czy można uznać za prawo zasady zapisane przez ustawodawcę w postaci
aktów prawnych wydanych przez właściwe gremium, we właściwy sposób i we
właściwym czasie, ale nierespektujące fundamentalnych ludzkich wartości
(ustawodawstwo Trzeciej Rzeszy)?"
Rozwiązaniem jest stosowanie zasady użyteczności, ale co ona konkretnie
ma do powiedzenia na temat tych pytań? Napisz o swoich przypuszczeniach
(czy można domniemywać, że utylitarysta z przekonania będzie lepiej
szacował pozytywne odczucia niż nie-utylitarysta?).
Czy zbyt duża waga przywiązywana do prawa stanowionego to oznaka chęci
podtrzymania status quo?
"Normy prawne ochraniają istniejący w życiu społeczeństw porządek,
dlatego najpilniej powinny być strzeżone przez tych, którzy sprawu
władzę"
Jak daleko są utylitaryści od status quo? Jak daleko są utylitaryści
czynu? Jak daleko są zwolennicy mojej koncepcji etyki?
==O tym, czym jest prawo w społeczeństwie. O tym, czym jest moralność w
społeczeństwie. O tym, czym jest etyka w społeczeństwie. O tym, czym jest
zgoda (konsens) w nauce.
Czy rzeczywiście mogłaby zaistnieć zgoda co do rozstrzygnięć w etyce
(teorii działania)? Dlaczego np. w fizyce jest to w zasadzie możliwe?
Nasuwa się teza, że fizyka jest inna i łatwiej tu o zgodę. Czy tak jest w
istocie, a jeśli tak - na czym dokładnie polega ta różnica?
Poddaje się w wątpliwość, czy Bentham był utylitarystą.
~~wszystko moze byc poddane w watpliwosc. co w zwiazku z tym?
Co możemy powiedzieć o treści zdania "o czym nie można mówić, o tym
należy milczeć"? (dograj cytat) A o "istnieje coś niewyrażalnego"?
Wizja "boga jako trybunału": najlepszym filozofem jest ten, którego
rozstrzygnięcia okażą się najbardziej zgodne z rzeczywistością. A może
najlepszym filozofem jest ten, którego rozstrzygnięcia okażą się
najbardziej słuszne? Rozstrzyganie zagadnień filozoficznych to bowiem
rozwiązywanie problemów decyzyjnych.
Jak w tej chwili ludzie podejmują decyzje? Jak wygląda proces decyzyjny?
Weźmy np. polską Ekstraklasę w piłce nożnej. Który zespół określilibyśmy
jako "najlepszy" i od czego zależy, jak będziemy tego słowa używać? Jakie
ono ma znaczenie w kontekście typu "najlepszy obecnie zespół naszej
Ekstraklasy to Igloopol Dębica". Czy to ten, który obecnie zajmuje
pierwsze miejsce w tabeli? Czy aktualny Mistrz Polski? Który zespół to
konkretnie i dlaczego akurat ten, a nie inny (na jakiej podstawie
twierdzimy, że najlepszy jest Igloopol Dębica, a nie Polonia Świdnica?)?
Czy relacja "bycia lepszym od" jest przechodnia w sportach zespołowych? A
w indywidualnych? Te pytania to tylko wierzchołek góry lodowej. To
ciekawe rozważania, którą mogą spopularyzować metodę analityczną, dbałość
o jasność wypowiedzi i filozofię.
Czy zapłaciłbyś skróceniem życia o jeden rok za grę polegająca na tym, że
teraz dowiesz się z pewnością kiedy dokładnie umrzesz? (~~widać tu, że
Pewności nie da się zapewnić w eksperymentach myślowych). Czy można
racjonalnie odpowiedzieć na to pytanie, tzn. czy dla każdego z nas
istnieje najlepsza decyzja dotycząca tego, czy zagrać w tę grę?
Aborcja - argument typu "skoro nie ma pewności, że to nie jest człowiek,
to nie należy dokonywać aborcji" - jego słabości.
Nie ma zgody nawet co do tego, czy „aborcja” może być umyślna lub
naturalna czy też tylko umyślna. Plus „błąd narzuconej definicji”.
Kwestią kluczową nie jest rozstrzygnięcie, czy zarodek (zapłodnione jajo)
jest człowiekiem, jak uważa wiele osób (jest to dla nich istotne,
ponieważ za pewnik biorą fałszywe co do zasady przekonanie, że "człowieka
nie wolno pozbawić życia" [nawet pomijając samoobronę, wojnę itd.]), a
jest nią oczywiście rachunek przeprowadzony na podstawie naszej zasady
użyteczności. ~~Być może nawet zgodnie z moją własną opcją, którą
popieram, samo pisanie o tym, że ta zasada fałszywa nie jest
prawdziwa/dobra ("człowieka nie wolno pozbawić życia"), nie jest czynem
słusznym (może prowadzić do powszechnego zmniejszenia wartości życia).
Uwielbienie dla samców alfa u kobiet i jego wpływ (uwielbienia) na wzrost
przemocy?
Filmy ukazujące przemoc, pornografia, pornografia dziecięca, pornografia
zwierzęca itp. - czy i jaki mają wpływ na wzrost przemocy?
==państwo, społeczeństwo, prawo, legitymizacja i tym podobne w kontekście
możliwości ugruntowania normatywności
Uwyraźnić prawdę na temat legitymizacji państwa (uzasadnienia jego
istnienia) i tym samym przymusić do lepszego uzasadnienia. Pewnie będzie
nam ono na rękę, gdyż lepsze może być tylko w zgodzie z naszą koncepcją
(lub blisko niej).
Prawomocna legitymizacja państwa możliwa tylko zgodnie z naszą teorią,
tj. zgodnie z zasadą użyteczności.
Państwo - czym jest? O "błędzie anarchizmu". Niemniej jednak nie znaczy
to koniecznie, że anarchizm jest doktryną ~~nieadekwatną - możemy to
sprawdzić. Anarchizm (pomimo swojego zróżnicowania na różne małe
anarchizmy) uwyraźnia pewne prawdy na temat istoty państwa.
Hipoteza: twórcy oprogramowania i gier popełniają cały czas ten sam błąd,
napychając aplikacje opcjami i myśląc, że "jak jest wybór to chyba
dobrze". A człowiek nie ma zasobów (czasu, energii, chęci) na używanie
tego. Rozsądny decydent ogranicza pole manewru ludziom w większości
sytuacji.
Przestępstwa z banalnych powodów, np. "nigdy nie byłem na komendzie".
Czy w myśl naszej teorii "warto wszystkiego spróbować" (co dokładnie
znaczy?)?
! Kara w więzieniu, nauka w szkole, .... Zafiksowanie się na czymś, co
uważa się powszechnie za oczywiste, ale metoda racjonalna może wykazać,
że tak nie jest. Niezdolność wielu członków społeczeństwa do wyjścia poza
schemat (może i dobrze, bo być może społeczeństwu jako całości byłoby
trudno funkcjonować, gdyby jego członkami byli sami real mavericks).
Potrzebne jest nam myślenie krytyczne (jak dużo go powinno być i gdzie
ulokowane do dyskusji). Wyobrażamy sobie artykuł np. w Wyborczej, że
należy zastanowić się nad tym, czy nauka powinna odbywać się w szkołach?
Nie. Nieuwzględnienie tego typu pytań sprawia, że jest to niepoważny i
powierzchowny dyskurs. Podobnie jak niepoważnym i powierzchownym
dyskursem jest taki, w którym nawet nie próbuje się odwoływać do jakichś
naczelnych zasad działania, w którym nie ma uzasadnienia poglądów
(~~choćby prób i błędnych). Po części jest to być może skutkiem tego, że
gazeta ma się sprzedać, a takie rozważania są dla normalsa nudne no i
sami redaktorzy tak nie rozumują. Jednak czy jest tak do końca? Wyjaśnij.
Z drugiej strony możesz wspomnieć o tym, że istnieje idiotyczna moda na
odmawianie poważności tabloidom/bulwarówkom (w Polsce np. Faktowi).
Dzięki Faktowi, Super Ekspressowi, Wykopowi, stronom pornograficznym,
quasi-pornograficznym społecznościówkom, możemy oglądać prawdziwe
społeczeństwo w akcji.
Krytyka liberalizmu z punktu widzenia utylitaryzmu (czyli krytyka po
prostu). Krytyka innych doktryn, idei etc.
wolność pozytywna, negatywna, formalna, substancjalna.
Kwestia obecnych tytułów do własności (plus samo pojęcie własności
zanalizuj) - co nam brakuje, aby móc rozwiązać tego typu skomplikowany
problem? To ostatnie pytanie można odnieść do wielu innych spraw. ~~Dla
utylitarysty nie jest to problemem, ponieważ (co do zasady) nie liczy się
własność, a użyteczność.
Zwrot "co do zasady".
"Badania wykazują, iż głównym czynnikiem odstraszającym jest obawa przed
złapaniem, nie zaś kara, która po tym następuje"
Can terrorism ever be morally justified? Tak (chyba, że przyjmiemy takie
znaczenie "możliwości", że gdy w ~~realnym świecie nie ma ani jednego
przypadku, gdy dany akt czy serię aktów można usprawiedliwić, to znaczy,
że "nie można"). W jakich okolicznościach? ~~W takich, w których zyski
przeważają nad stratami (pamiętajmy o tym, że to raczej
niemaksymalizująca wersja utylitaryzmu jest prawdziwa, więc porządne
sformułowanie tego, co chcę wyrazić jest trudne)
Zajebiaszczo, ale decydują liczby, a nie jakiś X, jakiś Mill czy jak
Moore.
Czy życie w którym jest więcej dobrej wartości niż złej jest zawsze warte
przeżycia? Wydaje się, że tak (problemy mogą byś ze skalą czy założeniami
porównawczymi).
Jakoby wspólne przeżywanie tej gigantycznej przykrości zmieniało
straszność (może jednak tak jest?), w każdym razie jest to na tyle silne,
że ludzie boją się piekła.
Epikur: "gdyby nas nie dręczył strach przed zjawiskami niebieskimi i
obawa, że śmierć w jakiś sposób stale nam zagraża, a także i to, że nie
znamy granic bólu i pożądań, zbyteczne by było studium filozofii"
"Leczenie cierpienia uprawiane przez mędrców starożytnych miało charakter
objawowy."
Dość łatwo stworzyć eksperyment myślowy, który sprawi, że utylitaryzm
będzie się kłócił ze zdrowym rozsądkiem, ale wiedząc o ograniczeniach
eksperymentów myślowych i wiedząc czym jest konkretna teoria
utylitarystyczna, nic z tego nie wynika.
Arystyp byłby utylitarystą, ale pytanie etyczne było "greckie", nie
"współczesne". Tj. pytano o to, jakimi cnotami powinien odznaczać się
człowiek, a nie o to, jakie działania są słuszne. ~~Czy jest sens mówić o
tym, że w jakimś tam możliwym świecie Arystyp byłby utylitarystą?
Jak ma się nasza teoria do prawa stanowionego (pozytywnego)? Jak
postępować w świecie, w którym obowiązuje (jest) prawo stanowione
(pozytywne) mając na uwadze, że to nasza teoria jest prawdziwa? Czy to,
że istnieje prawo pozytywne coś zmienia w porównaniu z sytuacją, gdy ono
by nie istniało (gdy nasza teoria jest prawdziwa)?
==Czy wynik eksperymentu myślowego może być argumentem czy też
uzasadnieniem dla danej tezy? Pod jakimi warunkami?
"Negatywne świadectwo empiryczne można zawsze obrócić, zamiast przeciw
hipotezie, przeciw warunkowi ceteris paribus"
==Le Roy: prawa nauki są definicjami pojęć w nich występujących. Toteż
pod naciskiem doświadczenia, zamiast odwoływać prawa jako fałszywe w swe
treści, dokonuje się ad hoc manipulacji na definicjach pojęć (a lepsze
manipulacje to te zgodne z zasadą użyteczności?). Na przykład rzekome
prawo głoszące, że fosfor topi się w temperaturze 44 stopni Celsjusza,
jest w gruncie rzeczy definicją fosforu. Gdyby odkryto próbkę substancji
pod każdym względem przypominającej fosfor i różniącej się od niego
wyłącznie punktem topnienia, nadano by jej inną nazwę, a prawo
pozostałoby bez zmiany.
"Klasyczna koncepcja prawdy ma charakter nieoperacyjny, gdyż nie mamy
możliwości porównania treści sądu z obiektywną rzeczywistością. Stąd
powstała potrzeba określenia operacyjnych, efektywnych kryteriów prawdy.
Kryterium nie ustala, na czym polega prawdziwość, lecz w jaki sposób może
ona być ustalona."
Jak jest z dobrem (użytecznością)?
==Poincare: "wielkie teorie są jedynie wygodnymi instrumentami
porządkowania doświadczenia. Nie są ani prawdziwe, ani fałszywe, lecz
użyteczne" (raczej: powinny być użyteczne).
Poznanie nie służy dążeniu do prawdy, lecz praktycznemu działaniu.
Vaihinger: "wszystkie pojęcia, kategorie, zasady, hipotezy nauki i
filozofii niejednokrotnie sprzeczne są fikcjami stosowanymi tylko ze
względu na użyteczność" (wielkość nieskończenie mała, homo oeconomicus,
najwięcej w filozofii).
Celem nauki jest realizacja jak największej ilości dobra – prawda jest
pochodna (choć dyskusyjne jest, czy powinno się ten sąd głosić).
Feyerabend: "Celem nauki staje się to, co jest celem ludzkiego działania
w ogóle, mianowicie szczęście. Z jednej strony, nauka może przynos
szczęście uczonym, dzięki satysfakcji, niekoniecznie intelektualnej, ale
na przykład estetycznej lub czysto ludycznej, budowania oryginalnych, a
niekoniecznie prawdziwych teorii. Z drugiej zaś w pełni uprawnionym jest
wybór, na miejsce nauki, innej formy kultury, na przykład znachorstwa,
astrologii lub magii, o ile ktoś w takim wyborze upatruje swoje
szczęście"
"Teoria pragmatyczna: prawdziwe jest to, co jest dla nas użyteczne.
Przekonanie jest prawdziwe, jeśli uznanie go jest dla podmiotu użyteczne.
Przedstawiciele: Ch.S. Peirce, W. James, F. Schiller (Bradley go
atakował), J. Dewey (instrumentalizm). Pragmatyzm jest odmianą
epistemicznego czyli nieklasycznego rozumienia prawdy, gdzie prawda ma
być bliska ludzkiemu doświadczeniu."
"Zasada Peirce’a: dwie idee, które mają takie same konsekwencje
praktyczne, mają takie samo znaczenie, a idea bez konsekwencji
praktycznych jest bezsensowna."
James:
„Posiadanie prawdziwych myśli każdorazowo znaczy posiadanie nieocenionych
narzędzi działania”
„Posiadanie prawdy bynajmniej nie jest tu celem samym w sobie, lecz
przeciwnie jedynie przygotowawczym środkiem służącym uzyskaniu innych
żywotnych zaspokojeń”
„Nigdy nie byliśmy w Japonii, niemniej przyjmujemy jej istnienie,
ponieważ takie postępowanie nam się sprawdza – wszystko, co wiemy,
sprzęga się z tym naszym przekonaniem, a nic z nim się nie kłóci”
„Prawdą w nauce jest to, co daje nam maksimum możliwej sumy zadowoleń, z
zadowoleniem smaku włącznie, lecz najbardziej stanowczym z wymogów jest
zawsze spójność zarówno z uprzednimi prawdami, jak z nowymi faktami”
„Prawda, mówiąc najkrócej, to jedynie pożytek wcielony w nasze myślenie,
tak jak słuszność to jedynie pożytek wcielony w nasze postępowanie
„Nasza powinność, by dążyć do prawdy, jest jedynie częścią naszej
powinności, by czynić to, co popłaca”
„Prawda przez duże P i w liczbie pojedynczej wysuwa rzecz jasna
abstrakcyjne roszczenie do tego, żeby być rozeznana; lecz konkretne
prawdy, w liczbie mnogiej muszą być rozeznawane wtedy tylko, kiedy
rozeznanie ich jest pożyteczne”
Oponentem pragmatyzmu jest racjonalizm (zdecydowanie skomentuj ten
racjonalizm!). „Doświadczenie jest zmienne, zmienne jest nasze
psychologiczne rozeznanie prawdy na tyle racjonalizm się zgodzi; nigdy
jednak nie przyzna, że zmienna jest sama rzeczywistość czy sama prawda”.
James wyraźnie antycypował pewne, nomen omen, prawdy.
Zarzuty:
"Przekonania fałszywe mogą być użyteczne (zawyżona samoocena jest
korzystna, teoria płaskości Ziemi była użyteczna)".
"Przekonania prawdziwe niekiedy przynoszą nieszczęście (lepiej nie
wiedzieć, co inni o nas mówią)".
"Pragmatyczna teoria prawdy pozwala, aby sąd i jego negacja były zarazem
prawdziwe, np. sąd „Jan jest lepszy w pracy od swoich kolegów”. Sąd ten
jest pożyteczny dla Jana, ale dla jego kolegów pożytecznie jest wierzyć w
jego negację."
~~"Konsekwencją pragmatyzmu jest relatywizm i subiektywizm.
Neopragmatyści subiektywizm zamieniają na etnocentryzm."
"Poza tym, jak stwierdzić, czy dane przekonanie jest użyteczne" (można
argumentować, że tu chociaż jest kryterium [aktualnie niestosowalne], a w
przypadku klasycznej teorii prawdy, samo kryterium jest niejasne [że jest
nieoperacyjne to przyjęty przez większość pogląd]).
Frege, Husserl: prawa logiki i matematyki jako aprioryczne nie mogą być
ugruntowane psychologicznie, gdyż psychologia jest nauką empiryczną, a
skoro tak, to i prawa nigdy nie mogą uzyskać uniwersalnej ważności,
charakterystycznej dla twierdzeń logicznych czy matematycznych. A jak ma
się sprawa z etyką? Jeżeli prawa logiki są empiryczne, mają moc opisową,
a nie normatywną.
"Czy doświadczenie może rozstrzygnąć o "prawdziwej" logice, tj.
dostarczyć motywacji dla jednego z alternatywnych systemów logicznych?"
Analogiczne pytanie możemy postawić w odniesieniu do etyki.
"Dwa rodzaje pseudoproblemów: takie, w których występują słowa pozbawione
znaczenia empirycznego, i takie, których sformułowania łamią reguły
gramatyki."
! Ogromne niebezpieczeństwo, że prawo będzie łamane, bo ktoś zaznał
krzywdy w zupełnie innej dziedzinie (już tak jest, zawsze tak było).
Teoria utylitarystyczna pozwoli sobie z tym radzić, bo ludzie ci będą
wiedzieć czy ich krzywdy są w jakimś sensie mniejsze czy większe od ich
zysku z łamania prawa (dograj, bo niejasne).
! TEN moment! Dlaczego cokolwiek istnieje?
TO odczucie, gdy ktoś robi dla Ciebie coś "dobrego".
Wielkie połacie wielkiej myśli ludzkiej są nieznane i nieodkryte. Czy
ktoś by badał myśl jakiegoś młodego Albańczyka, który był wielkim
matematykiem, a nagle zmarł na zawał serca?
~~Praca magisterska - plagiat - trzy słowa - zmiana tych trzech na
synonimiczne nie sprzyja filozofii analitycznej - zastępuje się to to
wyrażeniami podobnymi, a nie równoznacznymi i przez to mamy kłopoty.
Equal consideration: "in determining moral rightness, benefits to one
person matter just as much as similar benefits to any other person"
Equal consideration: "all who count count equally"
Intuicje stojące za tezą postulatu równości wydają się trafne, lecz jego
sformułowanie jest niezadowalające. Postulat ten można sformułować
lepiej. Sformułowanie także musi być zgodne z zasadą użyteczności.
~~Zasada użyteczności ma decydować o tym, czy coś jest ~~słuszne czy nie,
ale pewne znaczenie musi mieć już to coś (~~musi być jakoś określona
relacja referencji), abyśmy oceniali to, co rzeczywiście chcemy oceniać.
Zasada 80/20, a zdobywanie pozytywnych odczuć. To już bardziej poradnik
"jak to zrobić, aby być szczęsliwym?".
"Naznaczenie słowem" jako technika manipulacyjna.
"Ramsey sformułował zestaw wymagań, jakie muszą spełniać przekonania
jednostki, aby dało się je interpretować w kategoriach
prawdopodobieństwa" (na podstawie WYBORÓW, nie OPINII! - z tym zresz
zgadza się cały "nurt").
"Savage dokonał syntezy myśli Ramseya, myśli Finettiego i modelu
oczekiwanej użyteczności Neumanna i Morgensterna. Razem był to model
wyboru maksymalizujący subiektywnie oczekiwaną użyteczność."
"Wypadki samochodowe nie działają na wyobraźnię, ponieważ ofiary
rozłożone są w czasie."
"Zyski odroczone w czasie też odczuwamy słabiej niż te bezpośrednie."
Zwykle procedury aktuarialne są bardziej trafne niż kliniczne.
reguła/twierdzenie Bayesa - w jaki sposób należy zmieniać ocenę
prawdopodobieństwa pod wpływem nowych informacji
"kiedy w grę wchodzą pieniądze, korzysta się często z najlepszej metody
podejmowania decyzji, ale kiedy chodzi tylko o ludzkie życie, nadal
polegamy na intuicji, umiejętności dość zdyskredytowanej"
O teorii wyboru społecznego.
O teorii wyboru publicznego.
Szczęściarz/pechowiec - zależnie od przyjętego znaczenia, można
powiedzieć, że nie ma kogoś takiego, albo też scharakteryzować jako
"osobę, która coś wygrała/przegrała na zasadzie przypadku".
Gdy byłem mały i chciałem dostać zwolnienie, byłem pewny, że (mimo braku
jakiejkolwiek choroby) gdy pójdę do lekarza, to on mi je da. Łatwo było
założyć, że gdy nie zobaczy niczego niepokojącego, założy raczej, że
"tylko niczego nie widać", a nie, że pacjent symuluje. Ta sama zasada
obowiązuje w wielu innych aspektach życia.
Dlaczego i co z tego wynika?
- Korekta rabatów, no wiesz
(tu często drugi człowiek udaje, że wie o co chodzi)
Dlaczego i co z tego wynika?
własny interes (egoizm)
"Czy postępowanie moralne oznacza zawsze działanie we własnym,
podyktowanym rozwagą interesie?"
Bentham: "moralność jest niczym innym jak regulacją egoizmu"
zdrowy rozsądek
zmysł moralny
uprawnienia przyrodzone
umowa społeczna
speciesizm ludzki (a także rasizm, seksism)
punkt siodłowy
równowaga Nasha (i inne równowagi)
twierdzenie Arrowa
optimum Pareta
reguła/twierdzenie Bayesa
"Antyrealizm Dummetta nie wyklucza także, iż inne zdania nieweryfikowalne
w sensie Koła Wiedeńskiego (na przykład etyki, teologii) mogą mieć
swoiste warunki słusznej stwierdzalności."
Być może słuszne jest mówienie, że seks z prezerwatywą jest tak samo
przyjemny jak bez nawet jeśli to nieprawda.
Możliwość realna (fizyczna, psychologiczna, socjologiczna), a czysto
logiczna. Możliwość logiczna (niesprzeczność), a wyobrażalność.
Czy oznaką „instytucjonalizmu” jest faworyzowanie konsensu naukowego w
stosunku do prawdy?
~~Ten przykład można podać, gdyż jest barwny. Otóż gdy będziemy już mieli
teorię, będziemy wiedzieć kto jest dla Ciebie, drogi czytelniku,
optymalnym partnerem/partnerką.
Status przedstawionej tu teorii jest taki jak choćby status teorii
ekonomii (normatywnej) - jeśli jedna jest nienaukowa, to i druga.
Rozgraniczenie nauka-filozofia, nauka-metafizyka, nauka-nienauka, inne
czy możliwe i potrzebne?
Nauki normatywne?
==~~Każda sytuacja ma rozwiązanie, ponieważ zawsze możemy stanąć przed
wyborem jakichś dwóch rzeczy i skoro musimy działać, to i mamy
rozwiązanie.
"Nie ma możliwego świata, w którym woda nie jest H2O." Nie ma możliwego
świata, w którym to, co dobre nie jest pozytywnymi odczuciami?
"Czy istnieją: jednorożce, anioły, neutrina, klasy, punkty, mile, sądy,
atrybuty, liczby, relacje, funkcje?"
Status ontyczny wartości. Inne niż etyczne wartości. Czy istnieją
preferencje (rzeczywiste, wyidealizowane)? Podobne: czy istnieją
przekonania?
Można postawić zarzut, że ta etyka zamiast być uniwersalna, jest
antropocentryczna, ponieważ mamy znaleźć wartość samą w sobie i
poszukujemy jej w obrębie swoim (plus ewentualnie w innych znanych nam
bytach mających zdolność doświadczania pozytywnych/negatywnych odczuć). A
co np. z niepoznanymi istnościami i z naszymi następcami ewolucyjnymi?
Czy można postawić zarzut "prezentyzmu"?
Przyjęta przeze mnie zasada: "rób to, co zwiększa ilość szczęścia, a
redukuje cierpienie" nie jest zależna od czasu i miejsca?
==! Solipsyzm - ten sam argument co przy Transcendencji i Egzystencji
"Transcendental Argument. A type of argument, deriving from Kant, which
seeks to establish the necessary conditions of the possibility of
something’s being the case. For example, we have to believe that we are
free when we perform an action; thus belief in freedom is a necessary
condition of the possibility of action." Co możemy uzasadnić tego typu
argumentem i na ile jest on poprawny?
"W myśl powszechnie akceptowanych standardów metalogicznych przesłankami
i konkluzjami inferencji logicznych są wyłącznie zdania w sensie
logicznym. Normy nie są zdaniami w sensie logicznym. Normy nie mogą
występować jako przesłanki i konkluzje w inferencjach logicznych.
Akceptacja tego, że normy nie są zdaniami w sensie logicznym jest
równoznaczna z przyjęciem nonkognitywistycznej koncepcji norm."?
"One is the distinction between things valued for their own sakes and
things valued for the sake of something else - between ends and means, or
final and instrumental goods. The other is the distinction between things
which have their value in themselves and things which derive their value
from some other source: intrinsically good things versus extrinsically
good things - when these two distinctions are kept separate, it becomes
clear that consequentialism should be defined in terms of final goods,
not intrinsic goods. For if we were to define consequentialism in terms
of intrinsic goods, we would exclude from the consequentialist's
consideration a whole class of goods, namely, extrinsic goods. Yet the
consequentialist is always concerned with whether or not something is
good. The source of that goodness - whether it derives from its own
intrinsic nature or some other source - is irrelevant. On the other hand,
if we define consequentialism in terms of final goods, we do not exclude
any class of goods from consideration. Instrumental goods will be
accounted for to the full extent of their value, for instrumental goods
are valuable only in so far as they are means to some final good. Thus,
when defined as the view that takes the right act to be the one that
maximizes final goods, consequentialism is able to take full account of
all types of good."?
== (+subiektywizmy) "Cognitivism. Moral judgments express beliefs, and so
have a descriptive or "cognitive" content. They are therefore capable of
being true or false."
"Non-cognitivism. Moral judgments do not express beliefs, and so have no
descriptive or "cognitive" content. They are therefore not capable of
being true or false. Most non-cognitivists hold that moral judgments
express desires, or some other subjective attitude or feeling. But this
need not be the case. She may hold that certain attitudes, e.g. respect
for persons, are objective in some sense e.g. that every rational being
would have them even if they are not capable of being true or false."
"Sceptycyzm moralny (etyczny) - nie istnieją autentyczne dobra moralne."
=="Sceptycyzm moralny (etyczny) - nie istnieją wartości i nic nie jest
dobre ani złe z natury."
Jeśli byśmy rozróżnili moralność od etyki, to można rozdzielić tezę
sceptycyzmu moralnego od tezy sceptycyzmu etycznego.
"Twierdzenia etyczne oddziałują na słuchaczy, czego naturalista nie
zauważa."
=="Error theory. (a) Any cognitivist view that claims that moral
judgments are false (e.g. Mackie: Because every moral judgment implies
something false, viz. that there are moral facts, and there are no moral
facts, every moral judgment is false). Call this a first order error
theory; or perhaps (b) Any view which claims that the folk theory of our
moral judgments is not true (i.e. it is our ordinary reflective judgments
about the nature of our moral judgments and their relationships to the
world, though not the moral judgments themselves, which are false). Call
this a second-order error theory. Note that a second order error theory
is compatible with a first order success theory, and vice-versa."
=="Success theory. Any cognitivist view that claims that either (a) at
least one moral judgment is true (first order) and/or (b) at least one
proposition from our folk theory about our moral judgments is true
(second order)."
=="Expressivism. A non-cognitivist view which holds that moral judgments
are expressions of the psychological states of the judger (e.g.
attitudes, or committments to principles or norms)."
=="Emotivism. A kind of expressivism. Moral judgments express feelings of
approval or disapproval towards actions etc., and encourage the same in
others (e.g. the sentence "Murder is wrong", when meaningful, expresses
the disapproval of murder, of the person uttering it, and encourages the
same in hearers)."
=="Prescriptivism. A non-cognitivist view that claims that moral
judgments express universal prescriptions (they tell us to do something
in such and such circumstances and are directed toward everyone at every
time, e.g. "Murder is wrong" expresses the prescription "No murder,
anywhere by anyone at any time")."
=="Moral Realism. A metaphysical position that claims there are real
moral properties or facts. What this amounts to is contentious, since
what saying that a property is a real property amounts to is contentious
(quasi-realists, for instance, deny that ordinary moral thought is
committed to anything metaphysical in endorsing statements such as Murder
is really, objectively, and in fact wrong). Typically, however, moral
realists hold a cognitivist, non-constructivist, objectivist success
theory. (Some count cognitivist subjectivism and intersubjectivism as
realistic theories)."
=="Projectivism. Non-realist view. Moral judgments project our reactions
to certain natural properties of actions and characters onto those
actions and characters themselves."
=="Relativism. In ethics, there are two main type of relativism.
Descriptive ethical relativism simply claims as a matter of fact that
different people have different moral beliefs, but it takes no stand on
whether those beliefs are valid or not. Normative ethical relativism
claims that each culture's (or group's) beliefs are right within that
culture, and that it is impossible to validly judge another culture's
values from the outside."
=="Relatywizm kulturowy - nie ma ponadkulturowych kryteriów
racjonalności.
Relatywizm prawdziwy - istnieją wzajemnie niezgodne opinie etyczne, które
są równie prawdziwe (nie głosi ono, że żadna opinia etyczna nie jest
prawdziwa dla wszystkich; stwierdza jedynie, że niektóre opinie etyczne
nie są bardziej prawdziwe niż pewne inne, niezgodne z nimi opinie).
Relatywizm radykalny - istnieją wzajemnie niezgodne opinie etyczne oraz
nie ma w etyce jedynej racjonalnej metody (jeśli nie ma wcale - co z tym
sądem?).
Relatywizm umiarkowany - istnieje taka metoda, mimo to w pewnych
przypadkach wzajemnie niezgodne opinie etyczne są równie prawdziwe."
Żadne prawo nie obowiązywało zawsze, a zatem relatywizm, ale to zdanie
nie jest prawdą relatywną?
=="Absolutism. The belief that there is one and only one truth; those who
espouse absolutism usually also believe that they know what this absolute
truth is. In ethics, absolutism is usually contrasted to relativism."
=="Subjectivism. An extreme version of relativism, which maintains that
each person's beliefs are relative to that person alone and cannot be
judged from the outside by any other person."
=="Subjectivism. Any theory that claims that moral judgments are either
about (cognitivist) or express (noncognitivist) subjective conditions or
states. (e.g. "Murder is wrong" is a judgement about the strong
disapproval for murder felt by the person making the judgment, or an
expression of that attitude)."
=="Objectivism. (a) Typically, a cognitivist view that claims that moral
judgments are not about, or do not depend on, subjective states, but are
about and do depend on objective states of the world external to judgers
(e.g. "Murder is wrong" asserts that there is a property, wrongness,
which murder has, and which exists even if no judgment about it does. An
objectivist believes that such claims are sometimes true.) (b) Some non-
cognitivists might also count as objectivist, in a non-standard sense, if
they claimed that moral judgments are not expressions of subjective
states (such as tastes or personal preferences), but are expressions of
objective states (such as an attitude possessed by all rational beings),
of the judger. (c) Some call views which claim that rational convergence
on moral judgments is in principle possible (i.e. lack of convergence can
be traced to defects in judgment or hidden variation in inputs)."
"Internalism. (i) Moral judgments necessarily entail that the person who
makes them has a motive to act accordingly. (E.g. Anyone who sincerely
judges that "Lying is wrong" necessarily will have a motive to avoid
lying.) (ii) Moral facts necessarily entail that the person(s) they
concern has a motive to act accordingly."
"Externalism. (i) Moral judgments do not necessarily give the person who
makes them a motive to act accordingly. (ii) Moral facts do not
necessarily entail that the person(s) they concern has a motive to act
accordingly."
Motywem jest to, że to racjonalne. To samo z siebie sprawie, że zrobienie
tego jest korzystne. Może być jednak tak, że ktoś z rozmysłem nie robi
tego, co racjonalne/korzystne/słuszne (wszystkie te słowa odnoszą się do
tego samego). ~~ Np. dlatego, że ma złe nawyki i trudno mu je zmienić
(choć może wiedzieć, że racjonalnie jest zrobić to, czego zrobienie
sprawia, że musi zmienić nawyk).
"że zrobienie tego jest korzystne" - korzystne w ogóle czy korzystne dla
tej konkretnej osoby? Jakie są relacje między jednym, a drugim? Można też
wymieniac inne znaczenia "korzystne" - dla ludzi, dla ludzi aktualnie
żyjących, dla podmiotów moralnych aktualnie żyjących. Trudno mówić o
Korzystności, skoro nic nie wiemy np. o naszych następcach ewolucyjnych.
"The question of which are the ideal motives or character traits is an
empirical one, dependent entirely on whichever motives or traits will
produce the most good."
motywacja/"poziom woli"/... są takie a takie (jest to fakt zastany), a
teoria mówi nam jaka motywacja/"poziom woli"/... byłyby najlepsze - weź
to pod uwagę. spostrzeżenie to jest zresztą bardziej uniwersalne
Jeżeli podstawiamy "motywację" to zasady, to musi być ona określona
dokładnie (tj. odniesienie "motywacji"). Ta zasada dotyczy wszystkiego?
~~O odniesieniu również może decydować zasada użyteczności (choć może być
ona warunkiem wstępnym, aby w ogóle posłużyć się zasadą użyteczności).
To, że wiemy jak coś zrobić nie musi znaczyć, że to zrobimy. (A Sokratesa
intelektualizm etyczny.)
Intelektualizm etyczny Sokratesa: "skoro człowiek wie co jest słuszne i
dobre, oczywistą jest rzeczą, że będzie postępował zgodnie z tą wiedzą".
~~Na pewno mu się to opłaca.
"Compatibilism: the belief that both determinism and freedom of the will
are true."
"Tak, jak Spinoza, Hume i wielu innych uważam, że czyn jest wolny w takim
stopniu, w jakim motywy lub pobudki działającego są ogniwem łańcucha
przyczynowego tego czynu."
"Byłoby rzeczą nierozsądną sądzić, ze problem determinizmu nie istnieje,
ponieważ są trudności ze sprecyzowaniem znaczenia tego wyrażenia."
"Jeśli determinizm w odniesieniu do postępowania człowieka jest
prawdziwy, to jak należy budować etykę normatywną? Czy determinizm w
odniesieniu do postępowania człowieka jest teorią prawdziwą?"
Pozytywne/negatywne odczucia, a spory epistemologiczne. ==Problemy
etyczne, a ogólniejsze problemy filozoficzne (i np. naukowe). Podobnie z
innymi zagadnieniami. Ująć strukturę.
"Skąd mam wiedzieć, że oprócz moich istnieją jeszcze świadome
doświadczenia innych, a jeżeli tak to jakie?"
Moore: “pain a much greater evil than pleasure was a good
"Most hedonists had held that a pleasure of a given intensity was exactly
as good as a pain of the same intensity was evil." Wiele zależy od
przyjętych założeń dot. skali, jednostek itd.
=="Sidgwick had claimed that there would be no value in a world without
consciousness and, more specifically, pleasure, and had concluded that
therefore pleasure is the only good."
! Mamy do czynienia z przyczyną wzbudzającą pozytywne odczucia, a także z
okolicznościami mającymi wpływ na uczuciowość (fizjologię moralną).
Stopień uczuciowej wrażliwości. (z Benthama?)
Wartość nieinstrumentalna, a fakt, że niektóre rzeczy są "dane" z
zewnątrz.
Np. moglibyśmy uznać za niesłuszne zabijanie zwierząt, ale człowiek MUSI
jeść. Co teraz? Oczywiście może przejść na wegetarianizm, ale to kwestia
doboru przykładu. Podobnie: jedno zwierzę zjada drugie.
Także: konflikt między rozumem, a pożądaniem.
==„Przyjemność towarzyszy pożądanemu celowi, ale nie może być sama
celem.”?
"Istota - o ile w ogóle taka istnieje - pozbawiona samoświadomości
mogłaby cierpieć, nie wiedząc, że to właśnie ona cierpi."
Możliwość "przebudzenia" bytu świadomego (do stanu samoświadomego) w
trakcie odczuwania wielkiej przykrości (np. bólu) lub przyjemności.
ludzi uszczęśliwi tylko spełnienie ich preferencji rzeczywistych,
uzależnienie od specjalistów, którzy ustalą co jest racjonalne
"przypuśćmy, że chcę nauczyć się fizyki kwantowej. jeśli jednak jestem
osobą w pełni poinformowaną to znam już fizykę kwantową"
==Czy np. w koncepcji Rawlsa mówienie o idealnym obserwatorze nie
sprowadza się po prostu do powiedzenia, że powinniśmy czynić to, co
najlepsze? I wtedy wraca teoria dobra jako pierwotna?
"osoba w najwyższym stopniu rozsądna i bezstronna"
"idealnie rozsądny, bezstronny i przychylny ludziom sędzia"
"osoba racjonalna, tzn. wykorzystująca w optymalny sposób wszelkie
dostępne informacje (a może: co wybraliby jednomyślnie wszyscy tacy
ludzie?)"
"Spectator with full knowledge and no bias."
"Someone who knows everything and is equally sympathetic with everyone."
"An impartially sympathetic being who knows everyone's desires."
"All informed, rational people whose impartiality is ensured because they
do not know their place in society."
"Każdy kto posiada pełną informację, ma żywą wyobraźnię, jest bezstronny,
trzeźwy umysłowo i pod każdym względem normalny."
"Jest to problemem tylko dla utylitarystów hedonistycznych i
utylitarystów preferencji. to oni każą nam dostać się do wnętrza cudzej
głowy. Z pewnością nie robią tego utylitaryści dobrobytu, kiedy
abstrahują od rzeczywistych preferencji ludzi" Odnieś się.
Negative utilitarianism: "an act is morally wrong if and only if its
consequences contain more pain (or other disvalues) than an alternative,
regardless of positive values." Odnieś się.
"Direct consequentialism: the moral qualities of something depend only on
the consequences of that very thing."
"Direct consequentialism (about acts): whether an act is morally right
depends ony on the consequences of that act itself."
"about virtues: the moral qualities of a character trait (such as whether
or not it is a moral virtue) depend on the consequences of that trait."
Bezpośredni konsekwencjalizm dotyczący wszystkiego jest globalnym
bezpośrednim konsekwencjalizmem.
Racjonalność formalna, rzeczowa.
Racjonalność rzeczowa versus racjonalność metodologiczna:
"To, że kiedyś lekarze stosowali jakąś metodę leczenia, która dzisiaj
jest odrzucona, nie znaczy, że postępowali wtedy nieracjonalnie", "Miarą
racjonalności jest korzystanie z aktualnie posiadanej wiedzy naukowej, a
nie osiągana skuteczność działania" (tutaj brak mojej zgody - X)?
Czy zgodnie z zasadą użyteczności, musimy twierdzić, że konsekwencje są
takie jak w rzeczywistości?
czy powinno być się solipsystą jeśli jest się najstarszym człowiekiem na
świecie; więcej; recenzent
Nie można po prostu zakładać, że równość musi być wbudowana w każdą
teorię sprawiedliwości; Nozick, zgadzam się.
Zasada malejącej użyteczności krańcowej jest na ogół prawdziwa (prawo
statystyczne?) - jeśli jednak np. kogoś celem jest kupno samochodu, to
pewna jednostka użyteczności więcej może być warta wiele i wtedy ta
zasada może nie obowiązywać.
Zasadę, że "wszyscy powinni liczyć się za jednego, nikt za więcej niż
jednego" trzeba oczywiście również uzasadnić (zgodnie z (meta?)zasadą
użyteczności i pamiętając o ograniczeniach). Czy da się to zrobić? Czy
zasada użyteczności nie zakłada rozstrzygnięcia tego zagadnienia zanim
się nią ktoś posłuży?
~~Tak więc uściślijmy - uważamy, że podstawową zasadą etyczną jest zasada
globalnego konsekwencjalizmu. Właściwie nie ma znaczenia, czy przyjmiemy
zwykłą zasadę użyteczności, czy też zasadę globalnego konsekwencjalizmu,
bo to zalezy wyłącznie od tego jak szeroko rozumiemy "czyn"?. Zasadzie
globalnego konsekwencjalizmu, moglibyśmy przeciwstawić zasadę lokalnego
konsekwencjalizmu, czyli dotyczącego na przykład samych czynów (sensu
stricto).
A gdybyśmy jednak chcieli ograniczyć się tylko do czynów? Nie jest to
rozwiązanie słuszne, gdyż...
"Compared to act-consequentialism it offers a number of advantages: it is
more expressive, it is a simpler theory."
"Act-consequentialist criterion of rightness for acts
an act is right iff it would lead to a better outcome than would any
available alternative act.
Rule-consequentialist criterion of the best set of rules
r is the best set of rules iff the widespread adoption of r would lead to
a better outcome than would the widespread adoption of any available
alternative set of rules.
Rule-consequentialist criterion of rightness for acts
an act is right iff it complies with the best set of rules."
"‘The intuitive notion of rightness, as applied to acts, is thus just the
idea of the act that it is right for someone to perform as opposed,
say, to the act that it is right for someone to forget. In the latter
case the evaluand is forgettings, not acts.
However, I don’t think that Pettit and Smith’s alternative can really
capture all the same assessments. For example, the best ‘forgetting’ may
be of a certain dream, or visual experience and not of an act at all.
There would thus be no way to capture the idea of the best act to
forget."
"Consequentialism, I argue, can only cover things that belong to a
combination of things that agents can bring about.
Straightforward theory of the right: a Y is right if and only if it
maximizes the good.
The second version is:
Collective theory of the right: a Y is right if and only if it would
maximize the good if the overwhelming majority of agents chose this Y.
And the third version is:
Indirect theory of the right: a Z is right if and only if it stands in
relation i to a Y that maximizes the good.
For example, the version of consequentialism that adopts the
straightforward theory of the right and claims that a Y is an act is:
Act consequentialism: an act is right if and only if it maximizes X.
The version of consequentialism that adopts the indirect theory of the
right and claims that a Y is a motive, that a Z is an act and that
relation i is one of ‘resulting from’ is":
Motive consequentialism: an act is right if and only if it results from a
motive that maximizes X. (~~może jako zasada drugiego rzędu?)
"And the version of consequentialism that adopts a combination of the
indirect and the collective theories of the right and claims that a Y is
a set of rules, that a Z is an act and that relation i is one of
‘resulting from the internalization of’ is:"
"Rule consequentialism: an act is right if and only if it results from
the internalization of a set of rules that would maximize X if the
overwhelming majority of agents internalized this set of rules."
"Parfit and Pettit and Smith’s versions of consequentialism must adopt
either the straightforward, the indirect, or the collective theory of the
right, and must claim either that X is everything, that Y is everything,
or that Z is everything. Parfit does not make it clear which theory of
the right his version of consequentialism adopts, and whether his version
of consequentialism claims that X is everything, that Y is everything, or
that Z is everything. But Pettit and Smith do.
Their version of consequentialism thus claims that Y is everything. We
can therefore formulate Pettit and Smith’s version of consequentialism
as:
Global consequentialism: everything that maximizes X is right.
Semi-global consequentialism: everything that maximizes X and that agents
can bring about is right.
After claiming that one of the things that consequentialism covers is the
climate, Parfit goes on to claim that ‘the best possible climate is the
one that would make outcomes best.’. Parfit therefore may have meant to
defend semi-global consequentialism, rather than global consequentialism.
However, this version consequentialism is false as well. We can see this
by considering one of Parfit’s own examples: the case of Clare.
Clare has what Parfit describes as one of ‘the best possible sets of
motives’, that is, a set of motives that maximizes the good. One of these
motives is a strong love for her child. She finds herself in the
following situation: Clare could either give her child some benefit, or
give much greater benefits to some unfortunate stranger. Because she
loves her child, she benefits him rather than the stranger. Loving her
child and benefiting the stranger are both things that Clare can do. But
she can benefit the stranger only if she does not love her child, and she
can love her child only if she does not benefit the stranger.
What does semi-global consequentialism tell Clare to do? Since Clare can
love her child, and since it will maximize the good if she does this,
semi-global consequentialism claims:
It is right for Clare to love her child.
Since Clare can benefit the stranger, and since it will maximize the good
if she does this, semi-global consequentialism also claims:
It is right for Clare to benefit the stranger.
Together, these claims imply:
It is right for Clare to both love her child and benefit the stranger.
And if semi-global consequentialism uses the term ‘right’ the way act,
motive and rule consequentialism use this term, this claim implies:
Clare ought to both love her child and benefit the stranger.
But Clare cannot both love her child and benefit the stranger. So if
semi-global consequentialism claims that Clare ought to do this, and if
‘ought’ implies ‘can’, then semi-global consequentialism is false.
Clare cannot both love her child and benefit the stranger, and this is
what semi-global consequentialism tells her to do."
‘Deserves blame’ implies ‘could have’?: if an agent deserves blame for
failing to do something, this agent could have done this thing. Do
rozwiązania oczywiście.
However, though it seems true that ‘deserves blame’ implies ‘could have’,
it is surely also true that ‘ought’ implies ‘can’. Suppose that we
claimed:
(11) Clare ought to bring it about that it is sunny.
If ‘deserves blame’ implied ‘could have’ but ‘ought’ did not imply ‘can’,
then as long as we did not blame Clare for failing to bring it about that
it is sunny, claim (11) could be true. But that is clearly wrong. Claim
(11) is false, whether we blame Clare for failing to do what it tells her
to do or not.
It therefore seems that, like Pettit and Smith, Parfit will have to
modify his view. He could, for example, modify it to:
Semi-global combination consequentialism: a thing is right if and only if
it belongs to a combination of things that maximizes X and that agents
can bring about.
Since, on consequentialism, there is no normatively significant
difference between bringing something about and performing the acts that
bring this thing about, semiglobal combination consequentialism can be
reformulated as:
Combined act consequentialism: an act is right if and only if it belongs
to a combination of acts that maximizes X and that agents can perform.
We may think that combined act consequentialism is equivalent to standard
act consequentialism. But it is not. To see why not, return to the
example of Clare. Suppose that Clare can choose between the following
acts:"
"The dotted arrow at the bottom represents the direction of time, the
dotted lines represent particular moments in time, and the closed arrows
point to the different acts that Clare can perform at particular moments
in time. Which acts she can perform at a particular moment in time
depends on which acts she has performed at earlier moments in time.
Suppose that act 1 and act 3 are acts that strengthen Clare’s motive of
love for her child, that act 2 and act 6 are acts that weaken her motive
of love for her child, that act 7 is the act of benefiting her child, and
that act 14 is the act of benefiting the stranger. Whatever Clare does,
she cannot perform both act 7 and act 14. Suppose that it is now time 1,
and suppose that Clare wants to know which act it is right for her to
perform at time 4: is this act 7, the act of benefiting her child, or act
14, the act of benefiting the stranger?
direction of time
act 1
act 7
act 3
act 4
act 5
act 6
act 2
act 12
act 11
act 10
act 9
act 8
act 14
act 13
time 1 time 2 time 3 time 4
Standard act consequentialism will answer Clare’s question by comparing
how much good would be brought about by act 7 with how much good would be
brought about by act 14, and by claiming that the act that would bring
about most good is right. We have supposed that most good would be
brought about by act 14, the act of benefiting the stranger. Therefore,
standard act consequentialism will claim that the act that it is right
for Clare to perform at time 4 is act 14, the act of benefiting the
stranger.
Combined act consequentialism, by contrast, will answer Clare’s question
by comparing how much good would be brought about by the combination of
acts that Clare can perform that act 7 belongs to with how much good
would be brought about by the combination of acts that Clare can perform
that act 14 belongs to, and by claiming that the act that belongs to the
combination of acts that brings about most good is right. Suppose that
most good would be brought about by the combination of act 1, act 3 and
act 7, since that combination includes the two acts that strengthen
Clare’s love for her child. In that case, combined act consequentialism
will claim that the act that it is right for Clare to perform at time 4
is act 7, the act of benefiting her child.
Standard act consequentialism thus only takes account of how much good
would be brought about by act 7 and of how much good would be brought
about by act 14. Combined act consequentialism, by contrast, not only
takes account of how much good would be brought about by act 7 and of how
much good would be brought about by act 14, but also of how much good
would be brought about by the acts that Clare has to perform between time
1 and time 4 in order to be able to perform act 7 or act 14 at time 4
that is, it also takes account of how much good would be brought about by
act 1 and act 3, and of how much good would be brought about by act 2 and
act 6."
(zobacz w artykule rysunek!)
"Consequentialism, I have argued, can only cover things that belong to a
combination of things that agents can bring about. In other words, global
consequentialists should be combined act consequentialists."
"However, by ‘possible’, Parfit may simply mean ‘physically possible’,
rather than ‘possible for agents to bring about’."
"I assume here that the term ‘act’ is defined in a way that includes any
way an agent can bring something about. Those who disagree with this
definition can simply replace ‘acting’ with ‘bringing something about’ in
what follows."
"Combined act consequentialism is similar to the biographical
consequentialism defended by Roger Crisp."
"According to Crisp, agents ought to live in such a way that the total
amount of value in the history of the world is brought as close as
possible to the maximum."
==~~ Lukrecjusz to samo co ja: nieistnienie po śmierci jest równie
obojętne, jak nieistnienie przed przyjściem na świat. czy to nie jest aby
przykład myślenia życzeniowego i szukania pocieszenia w obliczu śmierci?
! ~~ (dograć) koncept użyteczności oczekiwanej i jego (pozorna)
falsyfikacja w sytuacjach typu: postępując zgodnie z teorią racjonalnego
wyboru w obliczu końca świata powinniśmy wybrać coś, co sprawia, że nie
jest pewne, że końca świata nie będzie, ale tak naprawdę ~~RACJONALNIE
jest dokonać wyboru, który uniemożliwi taki stan rzeczy
~~ fakt, że forumowicze na forum o prawie nie mogą ustalić tak prostej
rzeczy, jest nienormalny i źle świadczy o porządku prawnym
Kryterium oczekiwanej wartości (zasada maksymalizacji oczekiwane
wartości), Bernoulli z obiektywnej miary na subiektywną, zamiast
oczekiwanej wartości (expected value, ev), oczekiwana użyteczność
(expected utility, eu).
"nie wsiadłem do dobrego pociągu"; pomyliłem je; słowo "dobry" dwuznaczne
najbardziej wysunięty na północ punkt Polski - do zasady użyteczności
tylko do najlepszego wyjaśnienia - cel - abdukcja, argument
transcendentalny
nie jest prawdą, że etyka deontologiczna nie liczy się ze skutkami
etyka naturalistyczna - opozycja wobec tego, co metafizyczne, boskie,
nadprzyrodzone, teologiczne - bóg, dusza, objawienie, Platońskie formy,
metafizyczne "istoty", substancja, Jednia, monady, Duch, Wola, "wolność"
(w rozumieniu Sartre'a)
może jednak używać słowa "zadowolenie" zamiast "pozytywnych odczuć"?
"ogólna zasada moralna pozbawiona wyjątków"
o partykularyzmie etycznym
internalizm, eksternalizm (etyczny) - mało istotne; Sokrates i jego
intelektualizm etyczny; "albowiem robić źle to ostatecznie szkodzić
samemu sobie, a tego nikt świadomie by nie uczynił"
"charakterystyka decyzji musi zakładać istnienie co najmniej
dwuelementowego zbioru w stosunku do którego ów wybór się dokonuje"?
"bywa zresztą i odwrotnie. Działanie zaliczane przez decydenta do zbioru
A okazuje się niewykonalne."
każdemu działaniu przyporządkowany jest zbiór możliwych skutków -
relewantne, a takie o których wie decydent, a takie o których decydent
sądzi, że są relewantne (trzy różne sprawy)
"skutkom przypisuje się liczby rzeczywiste, zwane użytecznościami"
które kryterium podejmowania decyzji jest optymalne?
jeżeli chcemy podjąć jak najlepszą decyzję, należy postąpić według
następującego algorytmu...
=="relatywiści etycznie nie muszą uważać, że wszystko jest relatywne,
lecz jedynie, że relatywne są zasady i reguły moralne, zatem nie ma
sprzeczności w twierdzeniu, że relatywizm sam w sobie jest absolutnie i
powszechnie prawdziwy"
"ilekroć mówimy, że coś jest niesłuszne, wówczas nie tylko stwierdzamy
pewien fakt, lecz także komunikujemy postawę dezaprobaty w stosunku do
niego"
=="wartości moralne byłyby wówczas równie rzeczywiste jak atomy lub
ciastka i gdybyśmy mogli je poznać, byłyby równie niepodważalne i
autorytatywne, jak podstawowe fakty z otaczającego nas świata
materialnego"
jaki powinien być związek między legalnością, a moralnością?
doprawdy nic nie wydaje mi się mniej intuicyjne niż te postulaty, które
zakłada twierdzenie Arrowa
=="Nie możemy mówić o "błędzie" w jakimkolwiek obszarze zachowań lub
procesów myślenia, dopóki nie posiadamy jasnej idei tego, co jest
poprawne. Modele normatywne są zatem niezbędne do opisu, choć ich
bezpośredni cel jest zasadniczo inny"
kryterium Laplace'a - wzbogacenie - poprawiające zarzut dopisania tego
samego wyboru
równowaga refleksji
modyfikacja, a dopowiedzenie
obrócenie argumentu
odpłata, restytucja, zapobieżenie kolejnym, poprawa przestępcy, ochrona
ogółu
jedna książka jest jak jeden kosmos informacyjny - a co dopiero reszta...
google - umowa jest tam fikcją. Nie tylko tam. Ile osób jest na tyle
kompetentnych, aby zrozumieć regulamin?
mój "pogląd" w czasach, gdy byłem dzieckiem - dobremu nie może się nic
stać
posybilizm (expected [ew. expectable] consequentialism], foreseen,
foreseeable ("gdyby by? skupiony"), intended, likely consequences). Uwaga
o objective-subjective.
"Objective Consequentialism: S’s performance of x is wrong if and only if
there is some available alternative act that would produce more value."
"Subjective Consequentialism: S’s performance of x is wrong if and only
if, given the evidence available to S, S ought to believe that x’s
expectable value is lower than that of some available alternative."
"If objective consequentialism is true, then nearly 100% of the acts that
people perform are morally wrong." Gdyby ktoś był złośliwy, mógłby
zapytać: "skąd to wiesz"? :>
"Imagine that the fate of the world depends upon Howard-Snyder’s beating
chess grandmaster Anatoly Karpov. Now here’s Howard-Snyder’s Argument, as
interpreted by Moore:
1. If objective consequentialism is true, then she ought to beat Karpov.
2. But she cannot beat Karpov.
3. ‘Ought’ implies ‘can’. If an agent cannot do something, then it is not
the case that she ought to do that something.
4. Therefore, objective consequentialism is false."
Kwestia ta jest związana z tym, jak należy patrzeć na naturalne ciągoty
podmiotu moralnego w kontekście tego, że słuszne może być to, czemu
natura się sprzeciwia.
"In defense of (2), she offers the following sub-argument:
I. An agent can do something only if whether she does that somethi
ng is under her control such that, if she sets out to do that something,
she will do that something and she will do so precisely because she set
out to do that something.
II. Beating Karpov is not under her control. If she sets out to beat
Karpov and happens to perform a sequence of moves that results in her
beating Karpov, that would be a matter of extraordinary luck.
III. Therefore, she cannot beat Karpov."
"And, in defense of (1), Howard-Snyder gives the following sub-argument:
i. If objective consequentialism is true, then, of all those acts that
she can perform, she ought to perform the one that would produce the best
consequences.
ii. Beating Karpov is an act that she can perform. After all, there is a
series of moves, each of which she can perform, that would result in her
beating Karpov.
iii. Beating Karpov is, of all the acts that she can perform, the one
that would produce the best consequences.
iv. Therefore, if objective consequentialism is true, then she ought to
beat Karpov.
But, as Moore points out, (III) and (ii) contradict each other, and
Howard-Snyder cannot have it both ways. She cannot say that she both can
and cannot beat Karpov in the same sense."
"It seems important, then, to disambiguate two senses of ‘can’, for it
seems that in one sense Howard-Snyder can beat Karpov and in another
sense she cannot. Now Moore suggests that the sense in which she can beat
Karpov is the sense in which it is physically possible for her to do so.
He says, “Her beating Karpov is consistent with the physical laws of
nature. Call this sense, ‘can1’”. But this seems to conflict with
determinism. If determinism is true, then it may well be that her beating
Karpov is inconsistent with the physical laws of nature. It is
preferable, I think, to remain neutral as to whether the sense of ‘can’
under which she can beat Karpov is compatible with determinism. So let us
say, then, that there is a sense of ‘can’ under which Howard-Snyder can
beat Karpov, Tiger Woods can make a hole-in-one, and I can publish in the
Philosophical Review even though, in none of these cases, is this
something that is under the agent’s control in the sense explained in (I)
above. Let’s call this sense, ‘can1’, and let’s call the sense of can
given in (I) above, ‘can2’."
"It’s clear, then, that if the foregoing interpretation of Howard-Snyder
is correct, then Howard-Snyder is illegitimately equivocating between
these two senses of can.
a. If objective consequentialism is true, then (since Howard-Snyder can1
beat Karpov) she ought to beat him.
b. But Howard-Snyder cannot2 beat Karpov.
c. ‘Ought’ implies ‘can2’: if an agent cannot2 do something, then it’s
not true that she ought to do it.
b. [sic] Therefore, it’s not true that Howard-Snyder ought to beat
Karpov. [from (b) and (c)]
e. Therefore, objective consequentialism is false. [from (a) and (d)]"
"This argument doesn’t commit the fallacy of equivocation, so it is
valid. But, as Moore argues, we should reject (c). If objective
consequentialism is to be formulated in terms of can1, then so should the
ought-implies-can principle. Arguably, ‘can1’, not ‘can2’, is the ‘can’
of ordinary language, and we should formulate the ought-implies-can
principle in term of the ‘can’ of ordinary language, for the ought-
implies-can principle is justified by appeal to ordinary language. We
would not say that when Tiger Woods sinks a hole-in-one, he does
something he cannot do. Yet sinking a hole-in-one is not something he
can2 do."
"In conclusion, we should reject the notion that objective
consequentialism conflicts with the ought-implies-can principle."
Decyduje, jak wszędzie, zasada użyteczności.
~~zgadzanie się na dyktat większości - sympatia - uznanie za desperata -
nie możemy tak robić - jest to odpowiedzalne za te korelacje
~~"Coś", "nic", "wszystko" inna logika rządzi tymi wyrazami (patrz:
Quine). Jakie jest tego uzasadnienie? Pytam w kontekście rodzajów
uzasadnień w ogóle (i tego jak na tym tle prezentują się moje tezy).
"Feldman’s Account of Moral Obligation: [A person] s morally ought, as of
a time, t, to see to the occurrence of a state of affairs, p, iff p
occurs in some world accessible to s at t, and it is not the case that ~p
occurs in any accessible world as [intrinsically] good as (or better
than) that one."
"ACTUALISM: S morally ought to do x if and only if S can do x and what
would happen if S did x is better than what would happen if S did not do
x.
POSSIBILISM: S morally ought to do x if and only if S can do x and what
could happen if S did x is better than what could happen if S did not do
x."
"I have been invited to attend a wedding. The bride-to-be is a former
girlfriend of mine; it was she who did the dumping. Everyone, including
me in my better moments, recognizes that she was quite right to end our
relationship; we were not well suited to one another, and the prospects
were bleak. Her present situation is very different; she and her fiancée
sparkle in one another’s company, spreading joy wherever they go. This
irks me to no end, and I tend to behave badly whenever I see them
together. I ought not to misbehave, of course, and I know this; I could
easily do otherwise, but I do not. The wedding will be an opportunity for
me to put this sort of boorishness behind me, to grow up and move one.
The best thing for me to do would be to accept the invitation, show up on
the day in question, and behave myself. The worst thing would be to show
up and misbehave; better would be to decline and not show up at all.
Now suppose that what I would do if I were to accept this invitation is
to show up and misbehave. I could accept, show up, and behave, but this
is not what I would do if I were to accept the invitation. What should I
do, then? Should I accept the invitation?
The possibilist says that I should accept, whereas the actualist says
that I should decline."
Do zbadania, czy tak jest w istocie, gdy będą zasoby.
(Actual consequentialism) "whether an act is morally right depends only
on the actual consequences"
(Expectable consequentialism) "the morally right action is the action
whose reasonably expectable consequences are best" (jest też scalar
version)
"Dual consequentialism: the word "right" is ambiguous. it has a moral
sense and an objective sense. (i) the objectively right action is the
action with the best consequences, and (ii) the morally right action is
any action with the best reasonably expected consequences." Rozstrzyga
zasada użyteczności.
"Proximate consequentialism: an act is morally right when it includes the
most net good in its proximate consequences" (~~może istnieje możliwość
jego uzasadnienia jako systemu oceny drugiego stopnia?)
Trudności posybilizmu (nie w przypadku każdego konkretnego posybilizmu):
czym jest prawdopodobieństwo, intencja, przewidzenie czegoś?
! Mógłby ktoś zasadnie argumentować, że Generał Nil działał w sposób
niesłuszny, ponieważ jego czyny, z uwagi na cierpienia jakich doznawał,
nie zwiększały pozytywnych odczuć. Z drugiej zaś strony jego czyny uważa
się za bohaterskie. Nie ma w tym nic dziwnego. Jego czyny były moralne w
sensie o którym wspomnieliśmy (w sensie np. sądów moralnych
Tatarkiewicza), ale niesłuszne (jeśli rzeczywiście negatywne doznania
przeważały tu nad tymi pozytywnymi) i nie ma tutaj ani grama paradoksu
jeśli ktoś z grubsza rozumie czym jest utylitaryzm oraz posiada minimum
kultury logicznej.
Zarówno gdy uznamy za prawdziwy aktualizm, jak i posybilizm, możemy mieć
trudności z ustaleniem słuszności danego czynu.
W przypadku aktualizmu wskazuje się często na dwa problemy. Pierwszy
polega na tym, że musimy czekać na to aż konsekwencje naszego czynu
zajdą, gdyż w aktualizmie liczą się konsekwencje faktyczne. Drugi zaś
polega na tym, że nigdy nie będziemy wiedzieli, czy dany czyn jest
słuszny z uwagi na to, że każdy czyn ma nieskończone konsekwencje.
Pamiętać o ex ante i ex post.
"Przypuśćmy, że pewien chirurg zastanawia się, czy dokonać operacji serca
pewnego swojego pacjenta. Jego wiedza obejmuje fakt, że powodzenie takiej
operacji zapewni pacjentowi pełne wyzdrowienie, bez operacji natomiast
pacjent ten będzie trwale przykuty do łóżka; operacja jest jednak
niebezpieczna: poziom śmiertelności wynosi 60%. Czy więc utylitarysta
czynu twierdzi, że nasz chirurg ma (obiektywny) obowiązek przeprowadzić
tę operację wtedy i tylko gdy uczynienie tego faktycznie przyniesie
najlepszy rezultat (tj. wtedy i tylko, gdy pacjent faktycznie przeżyje)?
Czy też twierdzi on, że (obiektywnym) obowiązkiem chirurga jest dokonanie
operacji wtedy i tylko gdy jest to "najlepszy zakład", dający najwyższy
iloczyn prawdopodobieństwa i wartości? Inaczej: wtedy i tylko gdy
przeprowadzenie operacji ma maksymalną całkowitą użyteczność oczekiwaną?"
(Brandt) Pamiętaj o ex ante i ex post.
Nasz wybór posybilizmu najlepiej ukazać na tle najbardziej intuicyjnie
niekorzystnych dla posybilizmu sytuacji. Ta uwaga dotyczy zresztą
wszystkiego.
Wielkim niebezpieczeństwem jest zło dokonywane w imię naszej teorii i
jakichkolwiek teorii. Musimy być na to odporni. Rzeczywiście zdarza się,
że warto trochę pocierpieć w imię przyszłego szczęścia (tj. pozytywnych
odczuć), ale często próby budowania lepszego świata, kończą się
tragicznie. Ogromne niebezpieczeństwo. Czy mamy zabezpieczenie?
"Maximizing Consequentialism: Maximizing consequentialism holds that an
action is morally right if, and only if, there is no alternative action
that produces better consequences. In the absence of a “tie” there will
only be one right action; this action is morally required and other
actions are morally forbidden."
"Nonmaximizing Consequentialism: Nonmaximizing consequentialism holds
that while the rightness and wrongness is determined only by the value of
the consequences (in Kagan’s parlance, the goodness of the consequences
is the only factor in determining the rightness or wrongness of actions),
an action may be right even if there is an alternative action that
produces more value.". Pojawia się problem z doborem słów (np. pytanie
"jakiego słowa powiniśmy użyć, aby mówić np. o drugim najlepszym
czynie?"). Ponadto kwestia tego, czy te słowa mają być takie same w
różnych językach i czy w ogóle powinniśmy tu używać jakichś słów (może
np. przedstawić to tylko matematycznie). Decyduje zasada użyteczności.
"Satisficing Consequentialism: One prominent form of nonmaximizing
consequentialism is satisficing consequentialism. This theory holds that
an action is morally permissible if, and only if, it produces a
satisfactory amount of value (if the goodness of the consequences are
above some level the theory sets as satisfactory)."
Wersja skalarna najlepsza?
Weźmy zdanie: "Nie powinno tam być nikogo" - "powinno" jako synonim
najprawdopodobniej ("najprawdopodobniej nie będzie tam nikogo") - wiele
jest w etyce takich wieloznaczności, ale nas interesują konkretne sensy
tych słów i tylko niektóre słowa. które? o tym decyduje zasada
użyteczności.
~~Najlepiej byłoby, abyśmy za każdym razem mieli uszeregowane działania
od najlepszego do najgorszego wraz z różnicami pomiędzy poszczególnymi
działaniami (to da się zrobić zależnie od rodzaju skali). A jak nazwiemy
poszczególne działania - decyduje o tym, jak zawsze przy problemach
decyzyjnych, zasada użyteczności. Zauważmy, że wtedy na pytanie "czy
postępowanie takie a takie w tej sytuacji jest słuszne?" jeśli "słuszne"
jest rozumiane na sposób potoczny jest innym pytaniem niż pytanie, w
którym "słuszne" rozumiane jest w myśl naszej definicji
syntetycznej/regulującej.
~~Czy naszym celem powinno być skupienie się na tym, aby ~~aktualizowała
się największa możliwa ilość cząstek (grup cząstek) odpowiedzialnych za
pozytywne odczucia? No chyba na to wychodzi. Tzn. powinno to być naszym
celem, chyba że byśmy uzasadnili/uprawdopodobnili (tu też stare
problemy), że lepiej jest nie działać z taką intencją. Czy jednak wtedy
można mówić o "celu"?
==Który schemat pojęciowy jest najlepszy? Może być tak, że może
optymalnie jest mówić o różnych rodzajach słuszności (ogólnej,
egoistycznej, ...), ale wiele wskazuje na to, że schemat pojęciowy do
naszej teorii jest jeden. Reszta to sprawa inna - kwestia optymalnego
języka naturalnego.
~~Wersję niemaksymalistyczną wybieramy m.in. dlatego, że absurdem byłoby
nazywanie prawie wszystkich naszych czynów niesłusznymi. Choć może ten
fakt lepiej by na nas zadziałał, gdyż "równalibyśmy do najlepszych".
"Traditional utilitarianism is objectionable for, at least, the following
three reasons: (i) it holds that we are required to sacrifice our own
interests so as to promote the good of others whenever doing so will
maximize utility [~~uwaga: może być jednak tak, że działanie z pobudek
egoistycznych jest bardziej słuszne, ponieważ jest wtedy większa szansa
na to, że tak działająca osoba zwiększy ogólną ilość pozytywnych odczuć w
świecie; kwestia motywacji do działania], (ii) it holds that we have very
little moral freedom and that we are always morally required to maximize
utility [~~tu też być może pomieszanie z poplątaniem; prima facie to tak
rzeczywiście może wyglądać], and (iii) it denies that there are
supererogatory acts [~~ magia słów]."
"Norcross argues that scalar utilitarianism can avoid objections (i) and
(ii) and capture the intuition behind objection (iii). Scalar
utilitarianism is not too demanding, for it makes no demands at all. It
never requires an agent to sacrifice her own interests for the sake of
promoting the good of others. (I wonder why Norcross sees this as an
improvement; it seems that whereas traditional utilitarianism was too
demanding, scalar utilitarianism isn’t demanding enough, for, on scalar
consequentialism, there’s no requirement to even take a minute to save
some kid drowning in a shallow pond.) POPRAW ICH TU, BO WYGLĄDA TO NA
SPORĄ POMYŁKĘ
Scalar utilitarianism avoids (ii), for, again, scalar utilitarianism
makes no demands. Scalar utilitarianism cannot accommodate the idea that
there are supererogatory acts - that is, acts that are morally superior
to some permissible alternative, for scalar utilitarianism not only fails
to issue any demands, but also fails to issue any permissions. There can
be no going beyond duty, when there are no duties to go beyond.
Nevertheless, Norcross argues that the intuition behind the idea of
supererogation is the belief that some actions are morally better than
what can be expected of a reasonably decent person in the circumstances,
and scalar utilitarianism certainly leaves room for such a notion."
WYJAŚNIJ JAK JEST WEDŁUG CIEBIE
"it seems to me that the most natural way to distinguish between a moral
reason and a non-moral reason is in terms of whether that reason is
capable of making an act morally required/supererogatory or not." Jak
jest? Nie wydaje mi się, aby takie rozróżnienie było w ogóle do
czegokolwiek potrzebne.
Czy opowiedzenie się za lub przeciw maksymalizującemu konsekwencjalizmowi
(a także za lub przeciw konkretnej teorii niemaksymalistycznej) jest
warunkiem wstępnym możliwości zastosowania zasady użyteczności czy też tę
kwestię traktujemy jak normalny problem decyzyjny? Z innymi kwestiami
podobny problem. Wyjaśnij i wskaż ograniczenia.
"Plain scalar consequentialism: of any two things a person might do at
any given moment, one is better than another to the extent that the its
overall consequences are better than the other's overall consequences."
"Satisficing. A term utilitarians borrowed from economics to indicate how
much utility we should try to create. Whereas maximizing utilitarians
claim that we should strive to maximize utility, satisficing utilitarians
claim that we need only try to produce enough utility to satisfy
everyone."
"Universalistic Consequentialism: Universalistic consequentialism holds
that there is only one measure of the value of a state of affairs."
"Utilitarianism is a form of universalistic consequentialism because it
holds that there is an overall good (which is the same for everyone) it
is the sum of all individual good."
"Nonuniversalistic Consequentialism: These theories hold that there are
different measures of the good of a state of affairs for different
individuals or groups. So, there is not, in general, a single answer to
what state of affairs is best. There will usually be a “best for me” and
a “best for you”. Popular forms of ethical egoism and group chauvinism
are examples of nonuniversalistic consequentialism."
(Universal consequentialism) "moral rightness depends on the consequences
for all people or sentient beings"
Teza uniwersalnego (powszechnego) konsekwencjalizmu jest niejasna, bo
niejasny jest termin "ludzie" (i "czujące/odczuwające byty"), ale
~~zgadzamy się z nią.
Takie pytanie: czy jasność np. zasady użyteczności jest warunkiem
koniecznym tego, abyśmy ją przyjęli? Wydaje się, że tak. Czy jest to
jeden z warunków, które należy przyjąć, aby posłużyć się zasadą
użyteczności? Jakie są inne? Wymień wszystkie albo chociaż najwięcej z
nich. Czy musimy explicite wymieniać je wszystkie? Na wszystkie pytania
odpowiedz, używając tylko uzasadnień prawomocnych (tj. poprawnych).
"Skąd jednak możemy wiedzieć, które żyjące organizmy są organizmami
odczuwającymi? Skąd możemy wiedzieć, że takie nieżyjące rzeczy jak skały
i rzeki nie odczuwają? Jeśli warunkiem posiadania wiedzy jest zerowe
prawdopodobieństwo popełnienia błędu, to przypuszczalnie nie możemy tego
wiedzieć."
Co jest kryterium bycia podmiotem moralnym? Możliwość odczuwania
pozytywnych odczuć? Jeśli tak - czy wszystkie one są ~~jednakowe
jakościowo (te pozytywne odczucia)?
"Jeżeli trudniej jest uzasadnić zabijanie ludzi niż zabijanie królików,
jak sądzi nawet większość zwolenników ruchu wyzwolenia zwierząt, to
dowodzi to, że moralny status ludzi nie opiera się jedynie na kryterium
odczuwania." (a na świadomym odczuwaniu – panuje tu bałagan pojęciowy;
~~to jest średnie rozumowanie tak przy okazji)
"Bóle o tej samej intensywności i czasie trwania są równie złe, bez
względu na to, czy są odczuwane przez ludzi czy zwierzęta." (czy przez
cokolwiek)
Psa się czasem usypia (eutanazja) i nie budzi to takich obiekcji jak
usypianie człowieka (nawet nie mówi się o "usypianiu"). Czy ten fakt coś
oznacza?
==~~"Lubię jeść grejpfruty", a podobne sądy w etyce?
"Moralne/etyczne/racjonalne jest to, co lubi większość"?
~~Podstawmy to do schematu zasady użyteczności. Sposób postępowania zwany
także procedurą decyzyjną (to drugie to pojęcie pochodzące od Tobiego
Orda) jest bowiem tym słuszniejszy, im więcej pozytywnych odczuć sprawia
jego zastosowanie. Na pierwszy rzut oka wydaje się jednak, że aby wybrać
optymalny sposób postępowania, musielibyśmy w jakiś sposób się do tego
zabrać, a więc w jakiś sposób postąpić (czyli zastosować jakąś procedurę
decyzyjną). A więc mamy regres. Jesli zaś mielibyśmy posłużyć się naiwną
kalkulacją, to fakt, że moglibyśmy to zrobić, najpewniej znaczyłby, że
wymyślny sposób postępowania, tj. sposób inny niż naiwna kalkulacja, nie
jest nam potrzebny.
~~Coraz bardziej skłaniam się ku tezie, że nie ma sensu szukać procedury
decyzyjnej, ani też zasad drugiego rzędu. Optymalnie jest chyba wszystkie
nasze (ograniczone przecież) zasoby przeznaczyć na rozwijanie metody
"naiwnej kalkulacji".
Problem wyznaczenia podmiotów moralnych to problem ustalenia rezerwuarów
pozytywnych odczuć. Jak to zrobimy, tj. jak uzasadnimy taki, a nie inny
wybór podmiotów moralnych, skoro "jak to jest być nietoperzem"?
"Jeżeli kochanek oblicza każdy swój uścisk, dostrajając go do wymogów
powszechnej szczęśliwości, to prawdopodobnie żadna ze stron nie zazna
zbyt wiele przyjemności. Warunkiem jej sprawienia, a przeto i pomnożenia
ogólnego szczęścia, jest spontaniczność uścisków i nie zakłóconych
refleksją uczuć". Podobnie ma się sprawa z tzw. paradoksem hedonizmu.
Niepoprawne rozumowanie:
"If a normative theory cannot help us guide our actions in practical
situations of choice, then the theory is false.
AU cannot help us guide our actions in practical situations of choice.
Zatem: AU is false."
Ale w jakiejś ~~logice dobra mogłoby być dobre. Dlaczego zatem
przyjmujemy raczej tę logikę niż inną? Co TAK NAPRAWDĘ sprawia, że np.
przesłankę rozumowania uważamy za nieprawdziwą?
"Given moral realism, the fact that AU cannot help us guide our actions
in practical situations of choice does not give us reason to think that
AU cannot be true. Given certain versions of moral constructivism,
however, it does."
"A particular action is right if, and only if, there was nothing the
agent could have done instead in the situation, such that had the agent
done this, the universe (on the whole) would have been better."
"For reasons of simplicity I will use the phrase ‘an action is optimific’
as an abbreviation for the more cumbersome expression ‘there was nothing
the agent could have done instead in the situation, such that had the
agent done this, the universe (on the whole) would have been better’.
Thus AU claims that an action is right if, and only if, it is optimific,
and that it is its optimificness that makes it right. Moreover, every
action that is not right is wrong. Notice that I will in the following
use the term ‘action’ so as to denote a particular action that an agent
can perform in a particular situation."
Mit ciężkiej i długiej pracy jako probierza dobrego pracownika. A chodzi
jak zwykle o efektywność. "Gdyby ciężka praca prowadziła do bogactwa, to
najbogatsi byliby niewolnicy."
"Because we are not omniscient and never know for certain the exact
outcomes of the various actions we could perform, actual-outcome
utilitarians will say that the reasonable way for us to proceed is by
trying to maximize probable or expected happiness. Doing this may result
in our doing the wrong thing, but it is safe to assume that if our
actions maximize expected utility, then we will succeed in producing the
most happiness over the long run. Expected-outcome utilitarians, on the
other hand, say that maximizing expected utility is not only the
reasonable way to proceed; it is also the standard of right and wrong."
Czyli tu byśmy mieli jakąś procedurę decyzyjną, ale nie byłaby ona w
pełni określona, bo sugerowane podejście ma swoje własne problemy i
możliwe, że jest ich bardzo dużo.
~~"Procedura decyzyjna" i "zasada drugiego rzędu" to oczywiście co
innego. Piszemy czasem o nich wymiennie, bo nie zadbaliśmy o jasność
wywodu.
"The problem with act utilitarianism is not that it doesn’t tell us what
to do. It does give us a specific instruction, i.e. to maximise utility.
It is just that it is extremely difficult to determine whether one’s
proposed actions satisfies this criterion."
"Suppose that, against all odds, when I turn on the coffee-machine at
work, someone has turned the 'on' button into a trigger for a nuclear
bomb, which wipes out the city I live in. Suppose further that it would
have been better had the bomb not detonated. What ought we to say about
my pushing the 'on' button? Well, as the argument for the actualistic
interpretation of AU goes, my action was wrong. Had I (and nobody else
for that matter) not pressed the button the outcome would have been
better (let us for the sake of the argument imagine that pushing and not-
pushing are my only alternatives in the situation). According to the
probabilistic interpretation of AU, however, my action was right (we can
reasonably suppose). Which theory gives the most plausible answer here? I
think that actualistic AU gives the right answer." Chodzi tylko o
dopasowanie do celu. Jeśli przyjęcie aktualizmu zwiększa pozytywne
odczucia w świecie, to przyjmujemy go. Jeśli to posybilizm lub coś innego
(np. jakaś mieszanka?) to przyjmujemy ją. To, czy kryterium słuszności
powinno być aktualistyczne, czy też posybilistyczne jest (jak mi s
zdaje) innym zagadnieniem niż to, czy przy wyborze danego działania
spośród wielu, powinniśmy kierować się maksymalizowaniem użyteczności
oczekiwanej, czy też nie. To naprawdę ciekawe zagadnienie i mogę je
dokładnie wyjaśnić.
~~Niejasność norm - "zabijać", "kraść", ...
zeszyt iv 511 notatniki - camus - zajmowanie się filozofią, a historykami
filozofii
"An agent who is a pure “Do-gooder”, to use Derek Parfit’s phrase (an
agent who is disposed always to do what she thinks maximises utility)."
~~Dlaczego utylitaryzm nie jest doktryną polityczną? Bo nie ma ma norm
"drugiego stopnia", a norma "pierwszego stopnia" (tj. zasada
użyteczności) jest zbyt trudna do zastosowania w praktyce (można szacować
użyteczność, ale będzie to mniej dokładne niż np. ustalanie co przyczynia
się do wzrostu wolności [spadku nie-wolności] w liberalizmie). Jednak
myślę, że nawet szacując (ale koniecznie przykładając się do tego i mając
jakieś zaplecze!), mogłaby na świecie istnieć organizacja (partia
polityczna, siła społeczna, ...) kierująca się explicite zasadą
użyteczności. Oczywiście kwestią otwartą pozostaje, czy głoszenie
explicite utylitaryzmu jest zgodne z zasadą użyteczności.
Debata o posiadaniu broni. Współcześnie przeciwnicy maja przewagę, bo w
mediach łatwo sprzedać historie o szaleńcach. Nie znaczy to jednak, że
przeciwnicy posiadania broni mają rację (a także, że rację mają
zwolennicy).
"The fact that an agent ‘probably maximises utility’ is not the same
thing as an agent ‘maximise probable utility’. Phrases like ‘Likely to
produce the best results’ are ambiguous. That an action is likely to
produce the best results does not necessarily mean that the action
maximises the greatest product of probability and utility. Suppose an
agent has two possible actions from which to choose in a situation. The
first action, A, has a .51 chance of maximising utility (things turn out
good), but a .49 risk of minimising utility, i.e. leading to a moral
disaster (things turn out bad). B has a .9 chance of realizing almost as
much utility as A (things turn out good), and a .1 risk of producing only
slightly less than that. Under one of the interpretations above we should
go for A, because this is the action which has the greatest chance of
being right, because performing B ensures that utility is not maximised.
This is the sort of situation that the idea of maximising expected
utility is thought to remedy, making us shun too risky alternatives."
"If determinism is true, an omniscient being would not have to use
probability assignments. She would know the outcome of every action. And
she will be able to perform only optimific actions if that is what makes
her meet AU’s overall goal. She would not even need a “method of
decision-making”. If determinism is false, however, even an omniscient
being would have to assign probabilities to outcomes. Her omniscience
would be limited. She would know the possible outcomes of every action
and the probability it has of being realised. An omniscient being would
know if determinism is true or false. Ordinary human agents, however, do
not know this."
"One version of the Pure subjectivist approach is Bayesianism."
"There exists no conclusive argument to the effect that, by consistently
trying to maximise expected happiness, we obtain good results."
biegunka informacyjna
"The relation between secondary rules, whether they are called, ‘rules of
thumb’ (Smart), ‘prima facie principles’ (Hare), ‘subordinate principles’
(Mill) or ‘middle axioms’ (Sidgwick), or anything else, on the one hand
and the rules of common sense on the other, is only contingent and
coincidental. But utilitarians who emphasise the role of secondary rules
tend to identify these rules with the rules of ‘common sense’."
"In order to be a good driver, it is essential in many decisions not to
deliberate." Analiza tego faktu może doprowadzić do większej jasności
zagadnienia procedury decyzyjnej, zasad drugiego rzędu itp.
=="According to The Cambridge Dictionary of Philosophy, ‘ethical
constructivism’ is “a form of anti-realism about ethics which holds that
there are moral facts and truths, but insists that these facts and truths
are in some way constituted by or dependant on our moral beliefs,
reactions, or attitudes.” On this account norms, as well as values, are
brought into the world by moral agents. There are no hard moral facts
‘out there’ in the world for us to find. It is we who, in one way or
another, are the source of the validity of our moral judgements. However,
there are many different versions of constructivism." ~~Nie odkrywana, a
wynaleziona.
Czy Sokratesa słusznie skazano na śmierć?
==Można argumentować tak: skoro etyka była nam potrzebna głównie po to,
aby rozwiązywać problemy, to co nam po systemach etycznych, które żadnego
konkretnego ich rozwiązania wskazać nie mogą? Czyli co nam po
utylitaryzmie we współczesnej formie? Z drugiej jednak strony:
utylitaryzm można przecież stosować do rozwiązywania problemów - możemy
przecież np. szacować poziom pozytywnych odczuć i możemy to robić całkiem
trafnie, choć może (póki co) nie w sposób perfekcyjny.
Czy to mógłby być dobry argument za tym, że powinniśmy oceniać system
etyczny według jego słuszności, a nie prawdziwości? Wtedy moglibyśmy
argumentować, że system etyczny musi mieć cechę możliwości rozwiązywania
problemów jeśli ma być słuszny. Sprawa jest jednak skomplikowana.
"Satisficing act-consequentialism: according to this theory an action
need not be optimific in order for it to be right. It suffices that the
action is good enough." - scalar wersją lepszą. Jeżeli czyn miałby b
"good enough", aby był warty dokonania, to byłoby dużo problemów z
ustaleniem miejsca, w którym "good enough" się zaczyna, a poza tym byłoby
dużo problemów terminologicznych.
Wersja scalar ma być uzasadniona zasadą użyteczności? Tj. trzeba pokazać,
że jest to rozwiązanie najlepsze? A może należy to rozwiązanie założyć,
gdy formułujemy zasadę użyteczności?
Co by się stało, gdybyśmy wybrali np. przeciętną pod względem słuszności
wersję niemaksymalizującego (lub maksymalizującego) konsekwencjalizmu?
Albo wersję znacznie powyżej przeciętnej, ale nie najlepszą? Albo
najgorszą? Czy wtedy mogłoby być tak, że zasada użyteczności nie byłaby
~~tą ostateczną zasadą etyczną? Czy na to pytanie również można
odpowiedzieć tylko posługując się zasadą użyteczności? Czy są tu jakieś
regresy i paradoksy? Czy istnieje ktoś, kto ma cierpliwość, aby te
wszystkie wątki rozplątać? :-> Niby w oddali widać ląd, ale droga jest
kręta.
Czy wszystkie tezy metaetyczne powinniśmy analizować w kontekście zasady
użyteczności, tj. traktować je jak np. wybór najlepszych lodów w sklepie
(konkretne rozwiązanie problemu metaetycznego - konkretne lody jakiegoś
producenta)? Czy też tezy te są czymś, co składa się już na zasadę
użyteczności (tj. czy przynajmniej niektóre zagadnienia metaetyczne nie
muszą być rozwiązane jeszcze zanim posłużymy się tą ostateczną zasadą
użyteczności)?
Czy np. realizm etyczny ma być przede wszystkim prawdziwy czy też przede
wszystkim dobry (użyteczny, "powodujący" więcej pozytywnych odczuć)?
Problem dotyczący wskazówek w jaki sposób mamy działać ("practical
action-guidance", "decision procedure", ...) dotyczy wielu teorii
etycznych - nie tylko konsekwencjalistycznych.
Kto u Rawlsa byłby "najsłabszymi"?
==Dlaczego w etyce jest zgoda (mam na myśli taką zgodę, jaka panuje np. w
fizyce na temat prawdziwości pierwszego prawa termodynamiki) uczonych np.
co do rozróżnienia na cele i środki, a nie ma jej w innych kwestiach
(większości?)? Co jest powodem? Da się to wyjaśnić i mam pewne hipotezy.
Jednakże przeznaczenie moich zasobów na pociągnięcie do przodu tej
kwestii nie wydaje mi się obecnie wyborem optymalnym lub chociaż
zbliżonym do optymalnego :-). Bardziej jasna odpowiedź na to pytanie może
jednak przyjść znienacka.
==Najprostsze nawet twierdzenie wymaga dowodu (uzasadnienia,
uprawomocnienia).
"Roughly speaking, the objectively right decision procedure to accept
would be the one whose acceptance leads to the greatest actual good,
while the subjectively right decision procedure to accept would be the
one whose acceptance leads to the greatest subjective expected good. The
subjective and objective senses of rightness as applied to decision
procedures both have their place. When agents are considering which
decision procedure to accept, they do not have all the relevant facts and
thus cannot tell what the objectively right decision procedure would be.
However, they do have access to their degrees of belief about these facts
and so can choose to follow the subjectively right decision procedure.
The subjective and objective senses of rightness thus have a similar
roles regarding both choices of acts and choices of decision procedures."
Wyjął mi to z ust - o tym właśnie napisałem niżej. Ale zwróć uwagę na
szczegóły.
"On every occasion, agents should decide what to do by following certain
tried and tested rules, such as “Don’t harm others,” “Don’t steal,” “Keep
one’s promises,” “Tell the truth,” etc. Included amongst these rules
would be a rule saying that, when it is quite clear that following one of
these other rules would have disastrously bad consequences, you should
violate the given rule. These are the rules whose general acceptance
would produce the best consequences." Zwróć uwagę na szczegóły.
~~Możemy też stanąć przez wyborem: albo zasoby kierujemy na rozwijanie
teorii w kontekście subiektywnej oczekiwanej użyteczności (trudne, ale
zasadniczo osiągalne), albo skupiamy się na robieniu kolejnych kroków do
rzeczywistego dobra (bardzo trudne, nie wiadomo, czy osiągalne). Skoro
wybraliśmy 1., jak uzasadnimy ten wybór? przykład na to, że słuszność czy
też dobro dominuje nad prawdą? :)
Definicje konsekwencjalizmu zasad (reguł), którego na pewno nie
przyjmujemy (ewentualnie na poziomie procedury decyzyjnej rozwiązaniem
optymalnym może być rozwiązanie czerpiące pomysły z konsekwencjalizmu
reguł lub ono samo).
Konsekwencjalizm reguł to próba ucieczki od zarzutu niestosowalności? Być
może, ale chyba okupiona nieprawdziwością.
"A major criticism is that rule-consequentialism must either collapse
into act-consequentialism or be incoherent. The first part of the
argument can take several forms, but the basic idea is that the best rule
will be to always do whichever act it is that leads to the most good.
Opponents of rule-consequentialism then argue that if it somehow avoids
such a collapse, it will be at odds with the fundamental consequentialist
intuition of promoting the best outcomes, since it sometimes tells us
that we should perform acts which lead to less good than the
alternatives. More sophisticated formulations of rule-consequentialism,
such as Brad Hooker’s have therefore been introduced to attempt to
address these (and other) criticisms: ‘An act is wrong if and only if it
is prohibited by a code of rules the acceptance of which by the
overwhelming majority of people in each new generation would have the
greatest expected value.’."
"Rule consequentialism holds that the rightness of an act depends not on
the goodness of its consequences, but on whether or not it is in
accordance with a certain code of rules, which has been selected for its
good consequences."
"Rule consequentialists also endorse DP2 as the correct decision
procedure to follow. The act consequentialist differs from the rule
consequentialist in thinking that every time an agent follows DP2 and yet
fails to maximize the good, she acts wrongly (uwaga!). The rule
consequentialist, by contrast, believes that it is often impermissible to
break such rules even when doing so will maximize the good." UWAGA!
"“Don’t kill except when killing will maximize the good,” “Don’t steal
except when stealing will maximize the good,” “Keep your promises except
when breaking them will maximize the good,” etc."
"The answer is clearly Code 2. Thus, we see that, if formulated in terms
of compliance, rule consequentialism is extensionally equivalent to act
consequentialism. This would be bad news for rule consequentialism. If
both theories yield all the same moral verdicts, why opt for the more
complicated of the two? Rule consequentialism would have all of act
consequentialism’s counterintuitive implications and be more complicated
to boot."
Tak jak napisaliśmy, nawet teoria deontologiczna (przy pewnym,
"ortodoksyjnym" rozumieniu teorii konsekwencjalistycznych, nawet
konsekwencjalizm reguł byłby teorią deontologiczną) może prowadzić do
tych samych czynów (choć nie wiem, czy np. w naszym możliwym świecie).
"Some argue that that RC is guilty of rule worship and that this makes RC
incoherent. The question is: “If the goodness of consequences is
ultimately what matters, then why should we follow the code even in those
instances where we know that violating the code would produce more good?”
So some argue that RC has an overarching commitment to maximize the good
(RC’s ultimate goal is to maximize the good), but yet RC is also
committed to the view that agents ought not to maximize the good when
this involves violating the ideal code. Thus some claim that RC is
incoherent in that it both embraces and eschews an overarching commitment
to maximize the good."
"act is wrong if and only if it is forbidden by the code of rules whose
internalization by the overwhelming majority of everyone everywhere in
each new generation has maximum expected value in terms of well-being
(with some priority for the worst off) OCZYWIŚCIE JEŚLI JUŻ TO BEZ TEGO
PRIORYTETU - wytłumacz znów skąd to pomieszanie. In other words, we are
morally required to act in accordance with the code of rules that has
maximal total expected value; this is what’s called the ideal code."
Tutaj mamy błąd, gdyż mieszamy ex post i ex ante. Wytłumacz to w sposób
jasny. Rule-consequentialism to może być najlepsza procedura decyzyjna,
ale raczej nie nie sama zasada. Ponadto: konsekwencjalizm zasad jako
próba przezwyciężenia zarzutu o niepraktyczności? Odnieś się.
Mach twierdził, że nauka może być potraktowana jako problem minimalny, na
który składa się najbardziej kompletne z możliwych przedstawianie faktów
za cenę najmniejszego wysiłku umysłowego.
Zwrócenie uwagi na to, że rekonstrukcja klasycznego utylitaryzmu
(plato.stanford.edu lub własna) zawsze będzie narażona na zarzut
nieadekwatności (przypomnienie charakteru pracy, nie jest istotne, czy
klasyczny utylitaryzm należy tak właśnie rozumieć). Jeżeli trafna jest
interpretacja klasycznego utylitaryzmu jako koniunkcji następujących tez,
to zgadzamy się z, a nie zgadzamy się z:
(do wyboru: consequentialism, actual consequentialism, direct
consequentialism (about acts?), evaluative consequentialism, hedonism,
maximizing consequentialism, aggregative consequentialism, total
consequentialism, universal consequentialism, equal consideration, agent-
neutrality (na przykładzie historyjki?).
"Evaluative consequentialism: moral rightness depends only on the value
of the consequences."
"Aggregative consequentialism: which consequences are best is some
function of the values of parts of those consequences." Pamiętaj o ex
ante i ex post.
"Total consequentialism: moral rightness depends only on the total net
good in the consequences."
Jest to teza prawdziwa. Dlaczego często nie jest za taką uznawana?
(Lissowski; ...czy oni o tym nie wiedzieli? może wina leży w tym, że
różnica jest abstrakcyjna, a przykłady konkretne i przekonujące?).
Podział dobra jest zupełnie nieistotny. Chyba, że wpływa na ilość dobra.
Liczy się tylko ilość dobra.
"Agent-neutrality: whether some consequences are better than others does
not depend on whether the consequences are evaluated from the perspective
of the agent."
"An Agent-Neutral Ranking of Outcomes: On TAC, every agent will rank the
same set of outcomes identically. If one outcome is better than another,
then it is simply better (that is, better tout court)not merely better
for the agent or better from the agent’s point of view."
"Life for Headaches: There is some finite number of headaches such that
it is permissible to kill an innocent person to avoid them." Można
sformułować to jeszcze ostrzej. Może być nawet skończona liczba czynów
pisania o skończonej liczbie bólów głowy (~~zakładamy, że wszystko to
jest negatywne, tak? tzn. jest to intuicyjne nawet dla
nieintuicjonistycznego utylitarysty, ale formalnie wymaga uzasadnienia).
Przynajmniej w przestrzeni logicznej jest to możliwe (jak wszystko, co
niesprzeczne), ale decydują obliczenia.
"Deontologists can reject LfH by appealing to agent-centered restrictions
or side-constraints: they allow that there are some things we may not do,
even for the sake of bringing about more good."
"Consequentialists cannot respond in this way. To avoid LfH, they must
argue that a world that that contain a vast (but finite) number of
headaches cannot be worse that a world that differs from it only in
lacking the headaches and containing one more premature death."
~~Niekoniecznie tak musi być, choć jest to argument podobny do tego, jaki
mielibyśmy, gdybyśmy mówili, że w rzucie orzeł/reszka jest przecież
logicznie możliwe, że 96789769698686986865545645353 razy z rzędu wypadnie
orzeł. (ten fragment dotyczy chyba czegoś innego, bo tu nie pasuje, ale
zostawiam, bo argument dobry przy innych kwestiach)
"When we raise speed limits, our actions allow more people to die. But
when we trade a human life for headaches, we kill someone. There’s a
morally significant difference between killing and letting die."
"When we raise speed limits, it’s an unintended but foreseen consequence
of our actions that people die. When we trade a human life for headaches,
we intend to kill. An intended death is morally much worse than a merely
foreseen but not intended death." Oczywiście patrzymy na to z naszych
pozycji.
BTW: ciekawe rozróżnienie rodzajów konsekwencji tu. A jakie liczą się
wnaszej teorii? Wiele wskazuje na to, że wszystkie, ale zanalizuj sprawę
(zwłaszcza w kontekście więzi przyczynowo-skutkowych)
Doctrine of Double Effect - podobnie bezproblemowa jak problem brudnych
rąk (pomijając oczywiście standardowe problemy utylitaryzmu. W ogóle to
nudne dyskursy - ludzie, którzy się nim zajmują, powinni skupić się na
czymś innym - np. na tym, czym my się zajmujemy :)).
"Then we might conclude that LfH is true, but that the number of
headaches required is very very high too high for us to be able to
intuitively assess their badness."
"For all intuitively assessable cases, we ought never to trade a life for
headache relief." ?
BTW: ~~Na tym przykładzie można wprowadzić dokładniejsze niż w języku
potocznym stwierdzenia typu “zawsze”, “nigdy” itd. (w sensie:
rozróżnienie np. „nigdy z konieczności”, a “nigdy faktycznie”, a “nigdy
aktualnie (prezentystycznie)”.
"Utilitarianism sometimes recommends choices that benefit the majority at
the expense of a minority, but it is wrong to generalize, as people
sometimes do, and say that utilitarianism requires us to choose whatever
benefits the majority."
"HAU says nothing about what sort of motive or intention we should have
when we perform an act (ale wersja HGU już tak)."
"Sidgwick introduced the notions of objective and subjective rightness.
He stated that an act is objectively right if it is right according to
the criterion of rightness above, whilst an act is subjectively right if
the agent who performs it believes it to be objectively right" Można
sobie oczywiście wprowadzać, ale do tego, aby osiągnąć cel (jak najwięcej
pozytywnych odczuć) potrzebujemy ~~jednego sformułowania (tzn. jedno jest
~~prawdziwe; sformułować można na różne sposoby). Z drugiej jednak strony
np. ten drugi schemacik mógłby mieć zastosowanie praktyczne (drugiego
stopnia - analogia do zasada słuszności vs. procedura decyzyjna).
"Because HAU requires that we always maximize hedonic utility, it will be
a very demanding moral theory (w jednym zformułowaniu, które pewnie nie
jest optymalne). It will require each of us to perform an altruistic
self-sacrificing act whenever the self-sacrifice that we thereby make
will be more than offset by altruistic benefits we thereby bestow on
others." (Choć niekoniecznie (patrz gdzie indziej o tym słowie) z uwagi
na to, że może być tak, że działający działa efektywniej, gdy działanie
przynosi mu zyski.) Ponadto tu się zakłada wersję maksymalizującą, a nie
satisfincingową, a wiele wskazuje na to, że powinniśmy przyjąć tą drugą
(jest to wybór lepszy z uwagi na to, że przyczyni się zwiększenia ilości
pozytywnych odczuć?)
"On HAU, there are no supererogatory acts (i.e. acts that go above and
beyond what duty requires)."
"The answer depends on what the correct definition of ‘supererogatory
act’ is. Some define supererogatory acts as those that do more for the
sake of others than duty requires. Others define supererogatory acts such
that S’s performing x is supererogatory only if there exists some
available alternative, y, such that (a) S is morally permitted both to
perform x and to perform y, and (b) S has more moral reason to perform x
than to perform y. If the former definition is correct, then HAU can
accommodate supererogatory acts. But if the latter is the correct
definition, then HAU cannot accommodate supererogatory acts. Let HU(s) =
the hedonic utility that accrues to oneself and HU(o) = the hedonic
utility that accrues to others.
act HU(s) HU(o) HU moral status
a1 +10 +5 +15 permissible
a2 +5 +10 +15 permissible or supererogatory (?)
a3 +10 0 +10 impermissible"
"Either HAU leaves no room for supererogatory acts or there is no more
moral reason to perform a supererogatory act than there is to perform
some permissible but non-supererogatory alternative" (znów można dużo
napisać o tym, jakiej terminologii powinniśmy używać zgodnie z zasadą
racjonalności; zagadnienie tylko techniczne).
"It is morally permissible to torture an innocent baby in certain
circumstances." Właśnie mówiąc o tym, że utylitaryści uzależniają
słuszność lub niesłuszność czynu polegającego na [tu-wstaw-coś-
powszechnie-uznanego-za-okrutne-i-potępiane-przez-społeczeństwo] od
jakiegoś rachunku (zamiast bezapelacyjnie i bezwyjątkowo potępić), można
łatwo i populistycznie zaatakować utylitaryzm. Normalsi to łykną od razu.
Z drugiej jednak strony: (1) moje pisanie teraz o takiej możliwości
krytyki może być czynem niesłusznym (2) może być tak, że zgodnie z
utylitaryzmem nie powinniśmy TWIERDZIĆ, że [tu-wstaw-coś-powszechnie-
uznanego-za-okrutne-i-potępiane-przez-społeczeństwo] jest słuszne nawet
gdyby było to słuszne. Uczciwy utylitarysta musi przyznać, że "istnieje
logiczna możliwość, że [tu-wstaw-c-powszechnie-uznanego-za-okrutne-i-
potępiane-przez-społeczeństwo] jest słuszne"; utylitarysta bez
określników jednak nie musi tego przyznawać nawet jeśli tak jest.
Zagadnienie: prawda/dobro/utylitaryzm.
"Necessarily true. On HAU, the ends justify the means, and thus virtually
any type of act can, in principle, be justified and, indeed, will be
justified if it maximizes hedonic utility. On HAU, it is permissible to
maim, murder, and even massacre innocent people provided that doing so
will maximize hedonic utility."
"The effects that our actions will have on people’s welfare millions of
years from now are just as important as their immediate effects."
(przykład dziki, przykład z Hitlerem, przykład z przodkami Hitlera).
Kwestia oceny ex ante i ex post.
Jeśli okaże się to optymalne, to oczywiście zlikwidujemy państwo czy
zlikwidujemy wszelkie szkoły i uczelnie. (Opisz reakcję normalsa na tego
typu tekst.)
"Mr. Smith has an extra $500 this month after paying all his bills. He
uses that $500 to buy his son a set of encyclopedias to help with his
son’s schoolwork. But had Smith instead used that $500 to buy some
stranger’s kid a set of encyclopedias that would have produced slightly
more hedonic utility. What Mr. Smith did was wrong."
"Necessarily true. On HAU, everyone’s pleasures and pains count equally,
regardless of one’s relationship to those affected. The hedonic utility
of one’s friends and family members are no more (or less) important, on
HAU, than that of complete strangers."
"If HAU was a democracy, it would be “one hedon/dolor, one vote”; it
would not be “one person, one vote”. HAU is not a form of
majoritarianism."
"Some people will loom larger than others in the moral calculus simply
because they stand to gain or lose more than others do. There might even
be utility monsters: people who get so much pleasure from getting what
they want that the rest of us would all be morally required to do
whatever we can to fulfill their every desire."
"HAU is a criterion of rightness (i.e. a description of what the
fundamental right-making and wrong-making features of actions are), not a
decision procedure (i.e., not a procedure for deciding what to do). To
understand the difference, consider the difference between the criterion
for being HIV infected (or brain dead), and the procedure that we might
use to determine whether someone is HIV infected (or brain dead). And
note that HAU is no more impractical than the view that the most prudent
act is the one that will maximize one’s utility over time. And no one
would suggest that we ought to reject the investment principle “Buy low,
and sell high” just because it is often times practically impossible to
know whether the price of a stock is headed up or down" (świetny przykład
:)).
"We should punish someone if and only if doing so will maximize hedonic
utility. This means that we should punish the innocent and we should
refrain from punishing the guilty whenever doing so will maximize hedonic
utility. Also the severity of the punishment should not necessarily be in
proportion to the severity of the crime. The punishment for a less severe
crime should be greater than the punishment for a more severe crime if
this will maximize hedonic utility."
"HAU evaluates actions, not agents (co innego np. hedonistyczny globalny
konsekwencjalizm). So it entails nothing about whether such a person is
morally bad or deserving of blame."
"Even if HAU commits us to the view that an agent’s motives and
intentions are irrelevant when assessing the moral value of her actions,
it doesn’t commit us to the view that an agent’s motives and intentions
are irrelevant when assessing the moral goodness of her character."
! Słuszny to tyle, co racjonalny ruch w grze z naturą.
~~Gdyby to jeszcze było tak, że mylimy się co do tego, czy daną kwestię
należy rozwiązać tak czy inaczej… Ale oni zakładają 5 bzdur, biorą je za
oczywiste, a są to działania niesłuszne. Zresztą oni myślą w zupełnie
innych kategoriach.
Zgodnie z zasadą użyteczności powinniśmy działać optymalnie. W
szczególności oznacza to, że czasem może być racjonalne dokonanie czynu
bez poczucia pewności co do poziomu jego słuszności. Pojawia się wtedy
niestety problem z uprawomocnieniem oszacowania. [...]
Tzw. problem brudnych rąk. U nas - absolutnie nie ma problemu. Jest
kolejną zaletą naszej teorii (i innych utylitaryzmów), że tego typu
problemy likwiduje?
! Przykład czegoś, co MOŻE BYĆ ewaluantem, a nie nie jest działaniem:
zaniechanie, osoba, fakt istnienia czegoś.
Eutanazja czynna, a eutanazja bierna. Czy którejś ze stron konfliktu
przynosi korzyść takie rozróżnienie?
Czy argument moralny za istnieniem boga to przykład myślenia
życzeniowego?
~~Nasze teorie: dobra, słuszności, prawdy, piękna? Teoria wszystkiego
(dobro najważniejsze, prawda warunkiem wstępnym itd.)
Skoro pozytywne odczucia są celem autotelicznym, co powinno być środkiem
do niego (czy też celem instrumentalnym)?
Jakie byłyby nasze najważniejsze cele w myśl naszej teorii (i co miałoby
dokładnie znaczyć tego typu pytanie; z pewnością trzeba je uściślić)? Być
może nie powinniśmy się zajmować zagadnieniami filozoficznymi (podstawy
epistemologii, podstawy etyki/teorii-działania). Zauważmy, że aby
rozwiązać problemy etyczne, lepiej było poznać podstawy zagadnień
etycznych (choć ściśle rzecz ujmując nie trzeba), ale może być tak, że w
myśl samej tej teorii nie powinniśmy tego robić, bo lepiej żyć "zwykłymi
przyjemnościami". Może program dla świata. Coś w rodzaju wielkiego ruchu
utylitarystów?
== może ufundowanie nie-normatywności zasadza się na przesłankach, które
zakładają normatywność
Matematyka, ekonomia - czy tu znajdują się nasze ważne cele?
! Hipoteza dotycząca najważniejszego celu w ogóle (daję 50%, cokolwiek
znaczy prawdopodobieństwo ;>) poza pozytywnymi odczuciami oczywiście:
dążenie do tego, aby być niezniszczalnym jako gatunek/gatunki lub coś
podobnego. Tzn. bardzo możliwe, że już tak jest (oczywiście nie jest tak,
że musimy najpierw mieć jakąkolwiek teorię, aby to było naszym
najważniejszym czy istotnym celem por. z matematyką). Nie doceniamy
szansy na naszą nieśmiertelność/niezniszczalność.
Jak powinniśmy żyć? Czy np. autarkia, ataraksja/aponia, afazja, apatia
czy metropatia powinny być naszymi celami?
Argumentem rozstrzygającym się ten odwołujący się do... A ponadto
zauważmy, że:
"The major advantage is that global consequentialism is much more
expressive than act- or rule-consequentialism. Instead of being
restricted to judgments about one or two focal points, it can assess
every possible focal point, allowing it to capture a significantly wider
range of everyday moral expression.”
„The two global consequentialist theories that I developed are also more
expressive in a second way. Act-consequentialism only considers the
effects of the agent in question performing the act and rule-
consequentialism only considers the effects of everyone (or almost
everyone) following the set of rules. In contrast, global
consequentialism can make both types of judgment. It can determine
whether it is better that Jill lies in the current situation or that Jill
tells the truth in the current situation, and also whether it is better
that everyone lies when they think it is worth it or that everyone always
tells the truth. Since people regularly ask such questions, this is
another notable advantage in terms of expressivity. Global
consequentialism can make both judgments and keep them separate. If you
want to know what it is best for everyone to do, the theory gives you one
answer; if you want to know what it is best for Jill to do, it gives you
another. If Jill can only control what she does, then she would probably
be more interested in this latter answer, but she may still have an
academic interest in the former and global consequentialism can provide
this.”
+inne
„Consequentialism is morally attractive. In the first place, it may even
seem intuitively self-evident that we should always act so as to achieve
the best possible outcome.
„First, it stresses the way people (or sentient beings, in general) are
affected by our actions. What matters is the welfare or the preferences
of everyone to whom our actions make a difference.”
„Second, it is completely impartial. It rejects all forms of egoism,
ethnocentrism, and racism. It is also temporally impartial. Future
generations have the same weight in a consequentialist calculus as our
own generation (other things being equal).
„Consequentialism solves moral conflicts. In ordinary life, moral
considerations sometimes point in different direction. Those are the very
situation in which a moral theory is most needed. When different moral
rules give different directions, there is a moral conflict. We need to
know how to handle such conflicts. Consequentialism presents a general
solution to such conflicts. This solution may be hard to identify in
practice, but it is at least a solution. According to consequentialism
there is always an answer to hard moral questions.”
„Consequentialism is a bold conjecture. For one thing, it is bold in the
sense that it is simple and has very broad scope. Maybe it can also be
said to be "bold" in a sense similar to that stressed by Karl Popper for
scientific theories, namely that it contradicts earlier theories while at
the same time explaining their relative success. Consequentialists often
claim that many moral principles, which are strictly speaking
incompatible with consequentialism, can actually be given a
consequentialist motivation if they are interpreted as useful
approximations to be used in practice.”
„It is no small part of the attractiveness of utilitarianism that it
permits us to discuss both economic and moral questions without a drastic
change of terminology. Utilitarianism is the basis of economic cost-
benefit techniques. Utilitarianism seems to incorporate the value of
efficiency, which is important to many people."
Nie istnieje konkluzywny argument przeciw naszej teorii?
Argument w stylu: używamy w praktyce np. kantowskiej zasady jako
procedury decyzyjnej, zatem utylitaryzm sam się obala. Odnieś się.
"Bernard Williams calls personal integrity. We each take our own personal
projects very seriously and they can often become central to our lives.
If we were motivated by impartial benevolence and forced to see other
people’s projects as just as important as our own, then we would not be
able to engage with them in as fulfilling a way. Though Williams may not
have known it, this is a development of a more general idea noted by
Sidgwick almost a century earlier: ‘...the fullest development of happy
life for each individual seems to require that he should have other
external objects of interest besides the happiness of other conscious
beings.’."
Strach przed nowością, tj. strach przed utylitaryzmem.
"Disutility of Utilitarianism: Some objections to utilitarianism seek to
undermine utilitarianism “on its own grounds”. That is, they seek to show
that utilitarianism refutes itself."
"Disutility of Calculating: It is sometimes charged that utilitarianism
has bad consequences because if we were to take time to calculate before
acting, we would frequently not be acting in a timely manner. (The image
is that of a person calculating utility while an innocent child [if this
is not an oxymoron] drowns.)
Reply: Utilitarianism recommends that course of action that produces the
best consequences. If calculating produces worse consequences than some
alternative, the utilitarian theory tells us not to calculate."
"Problem of Utilitarian Dispositions: It is sometimes said that the
disposition to maximize overall utility will not maximize overall
utility. There are two different ways that this could happen. (If one
believes that utilitarian dispositions will lead one to calculate utility
in situations in which one should not, then the above objection about
calculating can be seen as an instance of this problem. In particular, it
is a version of the “indirect consequence” version of this objection.)."
"Indirect Consequences: Sometimes it is charged that utilitarian
dispositions (dispositions to maximize overall utility) indirectly lead
to bad consequences."
"ExampleNuclear Deterrence: If I am the leader of a super power and am
disposed always to do what produces the most overall utility, my threat
to engage in retaliation for a massive nuclear strike will not be
credible. An opponent will know that once they strike me, in a single
bold stroke, with all they have, it will no longer produce overall
utility for me to retaliate. (It will just kill lots more people, many of
them innocent, without deterring any further attack on the opponent’s
part.) Therefore, since I am disposed always to maximize utility, I will
not retaliate.
Reply: If it does not maximize utility to have a disposition always to
maximize utility, you should do what you can to dispose yourself in ways
that have better consequences. The utilitarian says that, to the degree
that dispositions are under your control, you should bring it about that
you have the dispositions it would maximize utility for you to have. The
disposition to maximize utility may not do this. If not, the utilitarian
tells you to do what you can to have different dispositions." (Tutaj
wchodzi teoria gier i da się odeprzeć satysfakcjonująco ten zarzut; nie
dałoby się tylko wtedy, gdyby nieprawdziwy był sąd, że zawsze istnieje
rozwiązanie (rozwiązania) najlepsze, a to jest truizm)
"Direct Consequences: Sometimes it is said that there are direct
consequences of utilitarian dispositions that are objectionable.
Reply: The utilitarian replies to this in the same way that she does to
the previous example."
"Even if the empirical claims of the objectors are correct (that
utilitarian dispositions are disutilitarian), this will constitute a
moral reason for rejecting utilitarianism only if utilitarianism is
true."
"Incommensurability: Pluralistic utilitarians have the additional problem
of potential incommensurability of utility."
"Interpersonal (intrapersonal także) Comparison of Utility: Many
theories, most notably the desire satisfaction theory, have serious
problems with interpersonal comparisons of utility. Desire satisfaction
theories have this problem because strength of desire is usually measured
by noting what an agent does when in a trade-off situation. If she
prefers apple pie to cherry pie when she knows that she can have either,
she has a stronger desire for apple pie. But this gives us no mechanism
for determining strength of desires in different persons."
"Duty to Procreate: If our duty is to maximize total utility, it appears
that we might have a duty to procreate that is quite different from any
plausible duty of this sort. We might have a duty to produce a child who
is less happy than anyone now alive and whose birth will make everyone
else less happy, just because the addition of his small happiness will
just more than compensate for the reduction in their happiness" (ostatni
fragment; przemyśl; jest o tym gdzie indziej).
"Distribution of Wealth (Commodities, Body Parts, etc.): Since the
utilitarian is concerned to maximize total (or average) utility, there is
no guarantee that money, commodities or any other objects of value will
be distributed equitably. wealth is subject to diminishing marginal
utility."
"Excessive Demands: Any consequentialist theory, utilitarianism included,
seems to demand too much of us. Practically everything we do will be
immoral. For it is almost always true that we could be doing something
else that would produce more utility. Is it permissible to give only 1/3
of your income to the needy? Not if it would produce more total utility
to give 1/2 or 2/3 of it. Many argue that morality does not demand that
on each and every occasion we be doing all we can to produce total
utility. Morality leaves us some leeway—some “moral slack”." Ten argument
jest śmieszny :).
"“Consequentialism is unacceptable because it is impossible to know the
future and, so, if consequentialism were correct, we could never know
what is right and what is wrong.”. Kagan points out that if this
objection is sound, it attacks not just consequentialism but any theory
that holds that the value of the consequences of an action are a factor
in determining the rightness of actions."
""We should reject any theory that tells us to reject itself." This
premise may be true?"
"The problem of the subjectivity of pleasure and pain. If utility is the
pleasure or pain a person receives from an action, we have a problem of
accurate measurement and comparison. We have direct access to our own
pleasures and pains, but not to those of others. It does not seem
possible to bring your pleasure and mine alongside one another so we can
compare them and decide that they are equal or that mine is twice or half
of yours.
Utilitarian response to this criticism. This problem is not as decisive
as critics claim. While it may be easier to know one's own pleasures and
pains than those of others', it is possible to gain fairly reliable
information about the pleasures and pains of others. We can read
behavioral signs and infer internal states from them; we have the power
of empathy ("putting ourselves in the position of others"); we can reason
by analogy, especially when the other persons affected are anatomically
similar to ourselves. Utilitarianism implies that we have the duty to
make use of such capacities and methods so as not to wrongly ignore the
impact of choices on others."
"The problem of irreducible values. Positive values like health and life
seem to be qualitatively different from financial values like the cost of
additional safety features that reduce risks to health and life. A
related problem is the problem of untradable benefits or costs. Some
critics reject the utilitarian assumption that all goods can be measured
in some common denominator and are therefore tradable for some quantity
of other goods.
Utilitarian response to this criticism. We are constantly making trade-
offs like this in our personal lives. We risk one type of thing, even our
health and life, for the sake of some other type of thing. Utilitarianism
is not the only approach to moral choice that requires us to make
rational sense of this process. Saying that the values of various types
of things cannot be compared would tie the hands of any approach with a
chance of human acceptance. This is not only a challenge for
utilitarianism but for its rivals as well." To jest niezrozumiałe, że
taki zarzut na poważnie jest rozważany; ludzie mają małą wyobraźnię lub
nie rozumieją świata abstraktów.
"The problem of prediction. Many benefits and costs cannot be reliably
predicted. The benefits of basic research in the sciences are hard to
predict. So they tend to be ignored or or undercounted. A recent article
in Atlantic Monthly points out that funds for basic research have
actually declined in recent years because of the dominance of the
utilitarian mentality. Ironically, society may be better off we do some
things for the sheer value of doing them, not for their consequences.
(This seems to be a utilitarian argument for not being utilitarians, at
least not about everything.)"
"The problem of adaptive preferences. Also known as the "Sour Grapes"
problem. Sometimes members of a group that has been oppressed for a long
time gives up the preference for freedom and equality, because it is just
too psychologically distressing to wish for something that one has come
to believe one can never achieve. From the perspective of preference
utilitarianism, an oppressive society in which the preferences of the
oppressed are adaptive preference is a better society in which the
oppressed prefer not to be oppressed and are fighting to achieve equality
and liberation. But this runs contrary to the hunch of many people that
it is better not to be satisfied with oppression than to be satisfied
with it."
"The problem of external preferences. This is a problem for preference
utilitarianism. A distinction may be made between personal preferences,
what we prefer to have for ourselves and external preferences, what we
prefer that others have regardless of its impact upon ourselves. Thus,
people who do not like gays and lesbians might wish gays and lesbians to
suffer reduced opportunities even though this would not produce increased
opportunities for people like themselves. If enough people have this sort
of external preference towards a minority in society, then preference
utilitarians might be required to endorse discriminatory laws against
that minority. To many people this seems to be a perverse result,
violating basic principles of equal justice under the law." Ten argument
brzmi rozsądnie, ale uderza w pewne odmiany utylitaryzmu, które przyjmują
nie-naszą teorię dobra (sami możemy ten argument zastosować w
aksjologii).
"The problem of violation of fundamental rights. We can conceive of
situations in which utilitarianism would seem to require that we violate
an individual's basic rights. In his Business Ethics: Concepts and Cases,
M. Velasquez gives the example of the wealthy but nasty old uncle, who
owns a chemical plant. The uncle is suffering from an incurable and
painful disease, and his negligence managing his plant is likely to cause
one or more workers in the plant to die. If his nephew and heir cleverly
murders him and then improves conditions at the plant, he not only makes
himself happy but improves the lot of the workers at the plant.
Utilitarianism would seem to endorse a violation of the uncle's right to
life."
"The problem of violation of social justice. If we can find a group of
"guest workers" who will work at low wages in miserable conditions
(because any real alternatives they have in their home countries are even
worse) and produce goods that are inexpensive for the rest of us but
highly profitable for their employers, utilitarianism might endorse such
an arrangement. Social justice (say, along the lines John Rawls might
advocate) would demand more adequate wages and working conditions, even
at the cost of somewhat higher prices to consumers and somewhat lower
profits to employers, because the advantages of the (already relatively
privileged) rest of us cannot be fairly joined with the worse-than-
necessary conditions of the workers."
"Two of HAU’s Most Counterintuitive Implications (tak naprawdę
kontrintuicyjność jest dyskusyjna i zrelatywizowana do człowieka; dla
mnie kontrintuicyjny byłby pogląd przeciwny).
1. HAU implies that one could be morally required to murder one’s own
innocent daughter so as to save the life of some evil stranger even if
doing so will produce only slightly more utility (.00001 hedon) than
refraining from doing so would. (Tu można wiele wyjaśnić pisząc o naturze
porównań i o rozgraniczeniu pierwszego poziomu działania od drugiego
poziomu działania)
2. HAU implies that one could be morally required to sacrifice one’s own
utility, bringing one’s own utility level down from -10,000 to -10,100 so
as to increase some less deserving stranger’s utility level from +10,000
to +10,100.00001. (Podobna uwaga)"
"How we might respond to HAU given its counterintuitive implications?
1. We could reject HAU, and opt for some nonconsequentialist theory in
its place.
2. We could appeal to remote effects, arguing both (a) that it is only in
fanciful, hypothetical cases (not real-world cases) that HAU has
counterintuitive implications and (b) that we should trust our intuitions
in only real-world cases.
3. We could bite the bullet, accepting that HAU has wildly
counterintuitive implications even in real-world cases, but argue that
this should not deter us from accepting the theory, for our moral
intuitions about particular cases are not to be trusted. Utilitarians
often cite three sorts of reasons for being wary of our intuitions about
particular cases:
a. Contingency Reasons: Whereas our intuitions about what it is morally
permissible to do in various particular cases seems to be contingent upon
such things as our socialization, evolutionary history, and the order in
which we consider various particular cases, what it is morally
permissible to do in those particular cases is not contingent on such
things.
b. Historical Reasons: As history shows, people’s moral intuitions about
particular cases can be wildly mistaken. Consider, for instance, slavery.
c. Consistency Reasons: Our moral intuitions about particular cases are
often inconsistent with each other and with our other intuitions.
4. We could reject HAU, and opt for a different sort of consequentialist
theory in its place."
"Consequentialism is incomplete. It seems that every plausible version of
consequentialism would have to involve interpersonal comparisons of
welfare levels and/or of welfare differences. Unless such comparisons can
be made in an objective way, at least in principle, consequentialism is
incomplete in the sense that it does not give definite answers to all
questions concerning the rightness of actions. Unfortunately, the
dominant opinion among specialists seems to be that the problem of
interpersonal comparisons has not yet been solved. I myself used to think
that the problem could be solved, but I must say in retrospect that the
solution I had in mind can probably not be worked out in a satisfactory
way."
Tak, to problem. Ale po to m.in. ja tym się zajmuję.
Przy okazji: jak fakt, że nasz utylitaryzm zawsze ma rozwiązanie ma się
do uważanych za nierozwiązywalne problemów, np. matematycznych czy
fizycznych? Inny sens słowa "rozwiązanie"?
! "If each of a pair of actions would continue to generate good or bad
consequences over an infinite span of time so that both would result in
an infinite net good (or both in an infinite net bad), it is difficult to
see how an act utilitarian could decide which of the actions was better."
==Czy nadal nie wiemy, czy Jezus postąpił słusznie - w związku z tym, że
jego działanie nadal powoduje i będzie powodować konsekwencje? Jak
rozwiązać ten (domniemany) problem? Na pewno mamy rozwiązanie (z zasady
użyteczności; w naszej teorii nie ma postaci tragicznych - każdy problem
ma rozwiązanie). Por. ex ante i ex post.
"Consequentialism is useless in practice. The point just mentioned -
namely that we cannot have justified beliefs about the long-term
consequences of alternative actions - also means that consequentialism
cannot be applied in practice. We can never know that a given action is
right or ought to be done cannot be applied in practice. We can never
know that a given action is right or ought to be done according to the
consequentialist principle. In some fairly extreme cases, we may have
reason to believe that a given action is wrong, because it has
foreseeable consequences which are so terrible that they are unlikely to
be outweighed by unforeseeable good consequences or by the bad
consequences of available alternatives. But this is not much help in
ordinary life, where such terrible consequences are comparatively rare.
Of course, many or most proponents of objective consequentialism would
claim that this is no objection at all. They would agree that
consequentialism is not applicable in practice, but they would insist
that this is irrelevant. They would say that all that can be asked of a
theory of rightness is that it is true. A theory of rightness is not
meant to be applicable in practice. What should be applicable in practice
is something very different, namely a decision procedure or method of
deliberation (tylko ciekawe jak ją uzasadnimy :>)."
"Wierzyć w każde twierdzenie, którego nie możemy odeprzeć, byłaby to
wielka prostoduszność." Kto w ogóle wie czym miałoby być odparcie? Tego
nie wiadomo nigdy.
! Oceny moralne należy traktować analogicznie jak przekonania
spostrzeżeniowe? Rozważ.
! Argument przeciw naszej teorii dobra: w jednej osobie kumulują się same
minusy, reszta jest szczęśliwa. Co wtedy? Niby nic, bo liczy się ilość
dobra. Może gdy taka sytuacja zaistnieje, od razu zmienia się poziom
ilości dobra i tyle. Wytłumacz dokładniej, bo ten fragment rozumiesz
chyba tylko ty.
Argument typu np. z ogromnego cierpienia jednej osoby, które jednak jest
najlepszym stanem do zrealizowania (że nie można wymagać niemożliwego,
inna sprawa to czy należy o tym mówić/pisać?). Można przygotować
odpowiedni eksperyment myślowy.
Skomentuj (m.in. kwestia terminologii przy pierwszym zarzucie i to, że
działamy skuteczniej gdy mamy na uwadze własny interes przy drugim)
"Consequentialism does not readily distinguish among the permissible, the
obligatory, and the supererogatory, or between the moral and the non-
moral. The lack of a distinction between persons: your welfare is no more
important than anyone else’s, so you should act as if everyone else’s
interest is your own."
Boimy się, że zastosujemy ostateczną teorię i że będziemy w błędzie.
[...] jakoby każda krytyka naszej teorii automatycznie wspierała teorie
alternatywne, a tak nie jest, bo one mają się jeszcze gorzej. Najlepszym
programem badawczym jest nasza teoria.
"praise and blame is completely disconnected from what anyone in fact
did" Hola hola z tym "completely disconnected". Prawda, że są to dwie
różne sprawy, ale nie sądze, aby nie było jakiegokolwiek związku między
tymi dwiema sprawami.
=="Konstruktywista uważa, ze tym, co sprawia, iż twierdzenie matematyczne
jest prawdziwe, jest istnienie dowodu; platonik zaś, że jest to pewna
konfiguracja bytów matematycznych." Zastosujmy do etyki. Przy okazji:
2+2=4 jeśli istnieje dowód, ale dowód opiera się na aksjomatach i
regułach inferencyjnych, zatem 2+2=4 wtw gdy prawdą są dane aksjomaty i
niezawodne są reguły inferencyjne, a to jest zazwyczaj dyskusyjne. Można
pobawić się pokazując asymetryczność w traktowaniu tez etyki i
matematyki. Można też w ogóle napisać o uzasadnieniu tu.
=="Dla intuicjonisty prawdziwość zdania matematycznego może polegać
jedynie na tym, że istnieje dla niego dowód lub w bardziej radykalnej
wersji na tym, że rzeczywiście dysponujemy jego dowodem."
"Niepoprawność argumentacji za jakimś twierdzeniem nie dowodzi jeszcze
fałszywości tego twierdzenia."
~~tylko wobec tak a tak rozumianej koncepcji - nie wobec koncepcji
podobnych - tak więc odpada to to i to
==Co decyduje tu o tym, jaka logika tym rządzi? Bardzo ważne pytanie.
""Nic" udaje wyrażenie oznaczające, podobnie jak "coś", "wszystko",
"każdy" itd. Z gramatycznego punktu widzenia słowa te zachowują się jak
rzeczowniki, ale ich logika jest inna. Jeśli "x" stoi w miejscu
prawdziwego rzeczownika, to "x" jest czerwony" i "x nie jest czerwony" są
zdaniami sprzecznymi, a jednak zdania "coś jest czerwone” i „coś nie jest
czerwone" są prawdziwe."
==rozumowanie sceptyckie w kontekście ugruntowania normatywności
Fakt, że x wynika z y jest bardziej pewny niż to, że widzę książkę (a
wydaje nam się, że jest odwrotnie).
Dlaczego spójniki alternatywy, koniunkcji, implikacji, równoważności i
ich znaczenia przyjęte przez nas w aksjomatach są bardziej podstawowe niż
fakt, że "brat ojca" i "wujek" to z "mojej" perspektywy to samo?
Etyka dotyka spraw niejasnych w porównaniu z naukami przyrodniczymi (choć
co do tej ludzie są zbyt dogmatycznie i optymistycznie nastawieni, więc
sprawdź czy tak jest na pewno) lub zdaniami o zwykłych zdarzeniach z
życia ("wczoraj spotkałem się z Antkiem").
=="Thomas Kuhn has pointed out that empirical adequacy, consistency,
broad scope, simplicity, and fruitfulness."
~~Można argumentować, że osoby z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi,
wykonując te wszystkie ich czynności, mają wgląd w proces decyzyjny o "od
drugiej strony", tj. stosują w większym stopniu naiwną kalkulację niż
zasady drugiego rzędu. To może być nawet optymalna strategia jeśli ktoś
ma zaburzenia obsesyjno-kompulsywne i jest badaczem tych zagadnień :-)
"Is act-consequentialism too permissive, allowing us to maim, murder, and
massacre provided doing so will have good consequences?"
Nie.
"Is act-consequentialism too demanding, requiring us to sacrifice our
personal projects and commitments even when it would be contrary to
reason to do so?"
Nie.
"Can the consequentialist avoid the too demanding objection and
accommodate agent-centered options by adopting satisficing or scalar
consequentialism, both of which deny that agents are morally required to
maximize the good?"
Myślę, że nalezy przyjąć skalarny konsekwencjalizm (lub jakiś podobny),
ponieważ jest to rozwiązanie lepsze niż przyjęcie maksymalizującego
konsekwencjalizmu (przyniesie nam więcej dobra). Btw: podstaw do zasady
użyteczności i sprawdź. Jednak nie jestem tego całkowicie pewny, gdyż
przyjęcie nie-maksymalizującego konsekwencjalizmu może obniżyć skłonność
ludzi do bardzo dobrego działania (skoro np. działanie o przeciętnym
poziomie użyteczności nazwiemy słusznym), a co za tym idzie, może
spowodować mniej dobra niż przyjęcie prima facie niewłaściwego
konsekwencjalizmu maksymalizującego. Możliwe, że tę kwestią akurat
rozstrzyga empiria. Możliwe, że maksymalizujący i nie-maksymalizujący
konsekwencjalizm będzie trzeba wymieniać co jakiś czas, możliwe, że
będziemy stosowali oba w jakiejś formie.
"Can we ever know what the right act is on act-consequentialism, and, if
not, is this a problem for act consequentialism?"
Możemy, choć na razie tylko teoretycznie (pracuję nad tym). Nie jest to
problem dla teorii (co to miałoby w ogóle znaczyć?), a dla nas, bo póki
co mamy prawdziwą (a i tak jeszcze nie w pełni rozsjaśnioną) teorią,
która obecnie jest trudno stosowalna w praktyce.
"How, on act-consequentialism, are we to assess what’s right and wrong if
most, if not all, of our actions have infinite utilities given that their
consequences extend indefinitely into the future?"
"Can act-consequentialism accommodate an asymmetry between the self and
others, where we are morally required to promote the good of others but
not our own good?"
"Is act consequentialism self-defeating and/or self-effacing?"
Tylko to drugie jest możliwe, ale niemal wszystko zależy tu od znaczenia
“self-effacing”.
"Would the world be a worse place if we all acted as act-consequentialism
prescribes?"
Trudno powiedzieć. To zależy od obliczeń lub też uprawomocnionych
oszacowań.
"Does act-consequentialism tell us to become non-consequentialists?"
Być może (kwestia posiadania wyników obliczeń/prawomocnych-oszacowań/...,
których póki co nie mamy).
"Does act-consequentialism require us to sacrifice people’s lives for the
sake of preventing a sufficiently large number of headaches?"
Tak (teoretycznie), choć całkiem możliwe, że taka sytuacja w realnym
świecie nie zaszła, nie zachodzi i nie zajdzie.
"If so, is this objectionable?"
Nie.
"In requiring us to impose sacrifices on some for the sake of benefiting
others, does act-consequentialism ignore the fundamental separateness of
persons?"
Ignoruje, gdyż liczy się tylko ilość dobra (tj. pozytywnych odczuć), ale
chyba nie do końca o to chodzi w tym pytaniu.
"What are act-consequentialism’s implications regarding populations
ethics? If it would result in more total goodness, should we pursue a
population policy that results in zillions of people whose lives are only
barely worth living as opposed to one that results in, say, five billion
people whose lives are all well worth living?"
Tak. Jeśli to przyniesie więcej dobra, to nawet powinniśmy [tu najgorsze
okrucieństwo] (nie używaj tego argumentu, bo ludzie pomyślą, że Ty
naprawdę chcesz [tu najgorsze okrucieństwo]). Liczy się tylko ilość
dobra, tj. pozytywnych odczuć.
"Act-consequentialism may have counterintuitive implications, but is this
problematic?"
Nie dla samej teorii, ale kontrintuicyjne implikacje mogą spowodować
zamęt w świecie ludzi i ich działań.
"Should we trust our moral intuitions?"
Powinniśmy ufać im o tyle, o ile są zgodne z naszą teorią. Ostateczną
instancją kontrolną jednak intuicje nie są (choć istnieje możliwość, że w
świecie rzeczywistym intuicje będą decydować, jaka teoria działania
zostanie przyjęta).
"How will act-consequentialism deal with certain puzzles of deontic
logic?"
"Should act-consequentialists be concerned with what would happen were S
to do x or with what could happen were S to do x? That is, should act
consequentialists be actualists or possibilists in assessing an act’s
consequences?"
Zasada użyteczności decyduje jak wszędzie. Ja póki co obstawiałbym
posybilizm.
"Can an act-consequentialist be a true friend?"
Zależy od znaczenia “true friend” (tak w ogóle to nie jest odpowiedź,
Iksie :>).
"Can act-consequentialism accommodate special obligations, and, if not,
is this a problem for the view?"
"Does act-consequentialism succumb to the nearest and dearest objection?"
"Is multiple-act consequentialism superior to other versions of
consequentialism?"
"Which is superior: objective consequentialism or subjective
consequentialism?"
Objective o ile nie ma tu żadnego innego schematu pojęciowego i o ile
rozpatrujemy sytuację z punktu widzenia zasady słuszności (zasady
pierwszego rzędu), a nie z punktu widzenia procedury decyzyjnej (zasady
drugiego rzędu).
"Does act consequentialism fall prey to Williams’s integrity objection?"
Act-consequentialism to nie wiem, nasza teoria nie (wszystkie odpowiedzi
dotyczą naszej teorii).
Komentarz dotyczący eksperymentów myślowych w etyce - gdyby były np. dwie
możliwości działania: zgwałcenie matki lub zgwałcenie córki, to z
pewnością jedna z tych możliwości byłaby słuszna (moglibyśmy potrząsnąć
schematem pojęciowym, ale tak czy siak któreś działania uznano by za
lepsze i to je by wybrano zamiast drugiego; jeśli nie to można
sformułować naprawdę poważny zarzut).
"Utylitaryzm sankcjonowałby radykalną redystrybucję własności ludzi
(nawet części ich ciał, zgłoszono bowiem makabryczne pomysły przymusowego
oddawania rogówki i nerek) tylko w zależności od sumy użyteczności."
Mogłoby się tak stać, jest to niesprzeczne logicznie. Jeżeli jednak
miałoby tak się zdarzyć, to przecież tylko z pożytkiem dla świata (ten
typ argumentu).
=="Jakiego rodzaju możliwe świadectwa uznałbyś za obalające tę teorię?"
Czy nasza teoria jest obalalna? Czy powinna taka być? Jak ma się do tego
np. falsyfikacjonizm?
"Gdyby czynnikiem decydującym o podjęciu jakiegoś działania miał b
wzgląd na uzyskanie przyjemności, to sposób jej uzyskania powinien być
obojętny. Co zatem, jeśli doznania te byłyby wywoływane przez np.
drażnienie elektryczne odpowiedniego ośrodka przyjemności w mózgu? Albo
uzyskiwane dzięki jakimś pigułkom? Czy dążenie do maksymalizacji tak
uzyskiwanego szczęścia nie byłoby wówczas czymś niemoralnym?" Skomentuj
dokładnie ten argument.
"Owo składanie jednostkowych użyteczności w jakąś użyteczność społeczną
to zajęcie w oczywisty sposób ryzykowne, które zakłada porównywalność
kilku rodzajów. Zakłada ono, po pierwsze, porównywalność dóbr: każdy może
sobie jakoś porównać użyteczność, jaką czerpie z jabłek, z użytecznością
pomarańczy (da się to zrobić oczywiście, bo mierzymy pozytywne odczucia).
Po drugie, porównywalność ludzi (być może nie tylko): każdy może
powiedzieć, czy tego, co utraciłem w wyniku jakiegoś działania, jest
więcej czy mniej od tego, co zyskał drugi. Obie tezy o porównywalności
bywają od czasu do czasu kwestionowane, ale ta ostatnia okazała się
szczególnie dyskusyjna."
Wolność, a "maszynka zasady użyteczności".
Uwaga! Ten typ argumentu ("to działanie jest słuszne - dalekie
konsekwencje są bowiem dobre" i podobne) może sprawić, że będziemy
popełniać wiele zła. Wielkie, przeogromne niebezpieczeństwo. Jednak nie
możemy też nie robić nic i zachować status quo. Wybierz optymalne
rozwiązanie (jakby to było proste - póki co jest nawet niestosowalne).
Argument przeciw naszej teorii "z totalitaryzmu" czy "z ideologii".
monster utility - po pierwsze pozytywne/negatywne odczucia pewnie
skończone, a po drugie ~~i tak jest optymalnie
Jak zastosujemy zasadę użyteczności do wyboru wartości autotelicznej
(wartości autotelicznych), skoro treść zasady użyteczności liczy się
wtedy gdy wiemy, co mamy maksymalizować (czy tak jest?)? Jest
rozwiązanie. Tu dokładnie zanalizuj, porównaj do innych
"nieustawialnych", zrób spójność i... Pamiętaj o komponentach:
"konwencjonalnej" i "empirycznej".
"Perhaps we can question the causal claim higher speed limits don’t
cause more deaths, bad driving causes them."
Które pojęcie przyczynowości wybierzemy do sprecyzowania pojęcia
konsekwencji i dlaczego akurat to (a także czy w ogóle jest nam jakieś
potrzebne?)? Z punktu widzenia posybilizmu mówimy przecież chyba i tak o
możliwych światach?
"For example, some act-consequentialists are concerned with the causal
consequences of an act, looking only at the good that is caused by the
act under consideration. Others interpret the criterion as being
concerned with the future that would come about were the act performed,
regardless of causal connections. On a third interpretation, the proper
objects of evaluation are not mere futures, but entire possible worlds
which include a past, present and future. The determination of causal
regularities between actions and consequences might seem to help. A
counterfactual theory, in which particular actions were connected
nomically to particular consequences, would serve to distinguish what is
an action’s effect from what is merely after the fact. Such a theory
would disentangle, that is, all the concomitants from a given action,
showing how the action itself is causally productive, independent of the
circumstances that did in fact occur. Then one would presumably have
available a notion of consequence that could do work in a moral theory.
The burdens of such a theory would be great. At least for actual-
consequence versions of consequentialism, it would have to be in
principle possible to generate such theories about particular actions, at
least to the extent that it were actually the case that each action has
an effect that could be isolated from the influence of other causes."
Czy wszystkie przyczynowo polaczone skutki licza sie jako rezultat
dzialania? A te nie powiazane (sa takie w ogóle?)? Dlaczego?
"An act’s outcome includes much more than just its causal consequences?"
Rozwiązaniem jest to, co zwiększa cel teorii (czyli znowu znowu znowu
zasada użyteczności plus ewentualne ograniczenia). Zbadaj związek między
tym zagadnieniem, a sporem aktualizm versus posybilizm, bo wydaje się, że
to sprawy podobne.
~~Słowo "przyjemność" na określenie dobra autotelicznego
(nieinstrumentalnego, samego w sobie, wewnętrznego, ...) jest chyba
gorsze niż wyrażenie "pozytywne odczucia", ponieważ dobrem
(użytecznością) może być coś, co nie przysparza bytowi doznającemu (w
danym momencie) tego, co nazywamy przyjemnością właśnie, a potocznie nie
ma sensu mówienie o tym, że coś jest przyjemne, choć to coś nie wywołało
uczucia przyjemności (coś jest przyjemne tylko wtedy, gdy to czujemy).
Liczy się ogólna ilość tego, co pozytywne (co może pociągać za sobą np.
to, że będzie słusznie jeśli dany byt nie będzie przez jakiś czas
odczuwał przyjemności). Możliwe jednak, że powinniśmy poradzić sobie z
tym problemem inaczej - mianowicie w ogóle nie używać na określenie tego,
co dobre autotelicznie, żadnego innego słowa czy wyrażenia (tj. słowa
"użyteczność", "przyjemność", "szczęście", "satysfakcja", ...) poza
słowem "dobro" właśnie (względnie "dobro autoteliczne"). Po co nam bowiem
trzy wyrażenia na określenie tego samego, tj. "dobro", "użyteczność",
"pozytywne odczucia"? O tym, jaka powinna być nasza decyzja w tej i we
~~wszystkich innych sprawach, decyduje zasada użyteczności. ~~Należy też
pamiętać o odróżnieniu (przynajmniej) dwóch znaczeń słowa "przyjemność" -
tego potocznego oraz tego, które nadają mu etycy.
Prawo do świadczenia i swobody - lepsze wyrażenia niż wolność pozytywna i
negatywna?
objaw tego śmiesznego historyzmu: teksty w stylu "Arystoteles/Leibniz był
ostatnim człowiekiem, który wszystko wiedział"; a gdzie Posejdonios, nie
wspominając o wielu anonimowych?
całe życie, że utylitaryzm, ale tak właściwie to nie podstaw. co robić?
co dalej ze wszystkim?
"jakie postępowanie jest racjonalne, kiedy dochodzi do konfliktu między
moralnością a interesem własnym?" (parfit)
Gdy jednak ktoś po prostu nie liczy się z ludźmi, jaki ma powód, żeby
powstrzymać się przed czymkolwiek, co wprawdzie uchodzi na ogół za złe,
ale co może ujść mu na sucho: z jakiej racji miałby nie zabijać, nie
okradać, nie okłamywać, czy nie krzywdzić innych?
dyskurs moralny jest irracjonalny
taką wartością nad wartości może być przyjemność. jednak jest to twór
ewolucyjny. zatem nie?
[sytuacja] Co jest źródłem pragnienia, żeby tego nie robić; co jest
motywem, racja, która za nim stoi?
==struktura głęboka wypowiedzi - o co tu właściwie chodzi?
Porozmawiajmy o tezach:
konsekwencjalizm (przy ocenie czynu istotne są jedynie jego konsekwencje)
welferyzm (jedynie stan dobrobytu jednostek jest wartościowy sam przez
się, a dobro ogółu jest sumą dóbr jednostek)
uniwersalizm (istotne jest dobro ogółu – wszystkich jednostek, których
czyn dotyczy)
agregacjonizm (dobra należy ze sobą sumować, a dobro ogółu jest pochodną
sumy dóbr jednostek)
egalitaryzm (dobrobyt każdej jednostki jest tak samo istotny)
maksymalizację (czyn jest słuszny, jeśli maksymalizuje daną wartość)
preferencjalizm (jedyną nieinstrumentalną wartością jest spełnienie
preferencji) (wszystko saja)
jak możliwa jest słabość woli, tj. akrazja?
Jaka jest relacja miedzy motywacj1 a obowi1zkiem? Czym jest s3abo?a woli?
(saja)
dygresja metaetyczna; trochę do tej pory o metaetyce napisałem, ale...
Na p3aszczy?nie epistemologicznej najwa?niejsze pytania, które
wp3ywaj1 na podzia3y metaetyczne, brzmi1 nastepuj1co: (1) Czy s1dy
moralne mog1 bya prawdziwe/fa3szywe?, (2) Czy wchodz1 one w zakres
*naszej wiedzy?, (3) W jaki sposób poznajemy i uzasadniamy
warto?a moraln1 czynu?
==z innej strony (zanalizujmy tę wielką zagadkę): co mamy na myśli
mówiąc, że coś jest dobre?
etyka, a kwestie zasadnice (sceptycyzm, epistemologia)
prawda nie jest celem nauki, ale ... (ważne)
obietnice - czy można sprawdzić, że "dotrzymamy" zakładając, że
dotrzymanie powinno się udać wtedy, gdy to będzie optymalne? ale gdy
wiadomo, że optymalne to przestaje być optymalne? więcej z tego można
wyciagnąć! teoria gier się też kłania
Stany rzeczy, zdarzenia - przypisz wartość - tego chyba będzie więcej niż
czegokolwiek ;) - jak się nie da, to bierzemy drugie najlepsze
rozwiązanie, trzecie itd. (choć jak stwierdzisz, że się nie da i co to w
ogóle miałoby znaczyć?) - pytanie jak je uprawomocnić (analogia do
problemu indukcji).
Może nie da się przypisać użyteczności do wszystkich stanów, gdyż jest
ich nieskończoność (~~aksjomat zbioru potęgowego) i to jest ostateczne
obalenie naiwnej procedury decyzyjnej. może należy postawić pytanie:
jeśli wiemy na 100%, że naiwna procedura decyzyjna nie jest optymalna,
która w takim razie jest? i jedziemy z tym dalej. co sądzisz o tych
rozważaniach?
Co będzie jeśli to rozwiązanie procedurodecyzyjne będzie słuszne, a gdy
się rozwinie wiedza, słusznym będzie co innego (związek z ex ante i ex
post!)?
Rozwiązanie problemu wyboru konkretnego działania i przypisania
uprawomocnionych liczb/... to to samo? (brak-nazwy-ale-zakładając-inne-
założenia-co-do-skali-nie-ma-porównań-etc.-?)
Jak to się ma do problemu ~~ "inne znaczenie - to samo odniesienie"?
"They would consider possible futures that their acts could lead to,
estimate the relative likelihoods of each possibility, calculate the
expected good of each available act, and then choose the one with the
greatest expectation. Let us call this the method of naive calculation.
Note also that my use of expected good to evaluate uncertain outcomes is
implicitly risk-neutral." Do zasady i co z tego wynika.
"Mill recognized that these very rules (zasady drugiego rzędu) were often
seen as fundamental principles in deontological theories or in common-
sense morality."
Koszt zastanawiania się (przede wszystkim czas, choć nie tylko) nad
wyborem działania (poświęcony na zastosowanie procedury decyzyjnej).
"If someone is drowning in the river and we pause to calculate, it will
increase the chance that they die. This may be either when the costs of
calculation are extreme, as in the case of the drowning person, or when
the benefits of calculation are very low, as in the case of toothpaste
selection."
Procedury decyzyjne prowadzące do tych samych działań, ale inne.
"‘Do what will make the outcome best’ is not (on its own) the type of
thing that could guide our action and thus not a decision procedure at
all?"
"‘Which decision procedure should I execute perfectly?’ For example, if
someone is drowning in the river, it may be that it is much better to
jump in and save him, than to do nothing, but better still to call out
for assistance. Suppose that decision procedure D1 recommends jumping in
to help and gives this guidance very quickly, while D2 ultimately
recommends calling out for assistance, but requires ten seconds of
thought to reach that conclusion. In this case it is much better if we
perfectly execute D1 than if we perfectly execute D2, even though
complying with D2 may be better than complying with D1."
Gdy będziemy działać zgodnie z procedurą decyzyjną, to pewnie nie zawsze
będziemy działać najlepiej jak możemy (oczywiście w tym "sensie
pierwotnym" - w "sensie wtórnym będziemy", ponieważ po to właśnie
stosujemy optymalną procedurę decyzyjną). W związku z tym ktoś może wpaść
na rozwiązanie, które nie będzie optymalne w sensie procedury decyzyjnej,
ale okaże się, że jest optymalne (lub bliskie optymalnemu) w sensie
"pierwotnym" przez przypadek.
"Which decision procedure should I follow for the rest of my life? Which
decision procedure should I follow during the current phase of my life?
Which decision procedure should I follow in my professional duties?"
‘How should I decide what to do?’.
"We have seen that act-consequentialism cannot directly answer this
because it does not assess decision procedures. Act-consequentialists
must be consequentialists about acts, but nothing in the letter of the
view stops them being nonconsequentialists about decision procedures."
Myślę jednak, że sporo konsekwencjalistów czynu implicite sprowadzało np.
wybór procedury decyzyjnej czy wybór ustroju sądownictwa do działania.
Sam Ord zresztą o tym pisze.
Interesujące dla nas błędy poznawcze, które popełniane są często przez
ludzi: efekt pominięcia, efekt wyniku.
Załóżmy, że Kajetan stoi przed alternatywą: spać dalej lub wstać i iść do
szkoły. Załóżmy, że optymalnym wyborem jest spanie dalej. Co powiemy o
procedurze decyzyjnej, która polega na tym, że "śpij dalej"? Dobra na ten
konkretny token, ale w ogóle nie jest to uniwersalna procedura decyzyjna.
Bardzo możliwe bowiem zresztą, że nie będzie jednej uniwersalnej
procedury decyzyjnej. Zanalizuj tu, bo ładnie widać. Przykład z Orda.
"A decision procedure, on the other hand, is a practically applicable
method for deciding what to do. A decision procedure may take the form of
a precise sequence of steps or it may take the form of an intuitive
process that is difficult to articulate." Trudności byłyby z tym
inticyjnym procesem. Ciekawy, czy bezpośrednie zastosowanie zasady
użyteczności "powiedziałoby" nam, że procedura decyzyjna może przybrać te
dwie (i tylko te dwie?) formy.
"If we are always weighing up faults and virtues, calculating whether or
not we should pursue a relationship, then it is unlikely that we shall
ever fall deeply in love and experience all the happiness that this
brings. A somewhat different case is the so-called ‘tyranny of choice’.
When going to the supermarket, we are frequently confronted with a
multitude of choices for every trivial option. Which type of toothpaste
should I buy? Much better in such a situation would be to satisfice: to
accept the first choice which is sufficiently good and then move on."
Nawet jeśli wydaje się to intuicyjnie poprawne, to nadal są trudności z
uzasadnieniem tej akceptacji pierwszego wyboru. A może żadnych uzasadnień
nie potrzebujemy i tak naprawdę sprawy mają się tu tak jak w problemach
sceptycznych (można je rozwiązać analogicznie?)?
! Zastanawianie się nad lokatami czy kontami oszczędnościowymi, gdy ma
się np. 1000 złotych na koncie. Nie wydaje się prima facie zasadne. A od
kiedy opłacałoby się to robić? Oczywiście tego typu problem należałoby
skonkretyzować. Na takim poziomie ogólności jego rozpatrywanie albo w
ogóle nie ma sensu albo rozpatrujemy inny problem (czy też grupę
problemów), który może być sprzeczny z intencjami tych, którzy o jego
rozwiązanie nas poprosili. Typowe zdarzenie w analitycznym sposobie
filozofowania.
50 teorii filozofii, reale, przyborniki, stróżewski, analiza i koncepcja
pojęcia przyczyny
ludzie popełniają drobne błędy w sprawozdaniach z własnych przeżyć
wskaźnik pkb, co robicie w sprawie korei północnej, gra popytu i podaży
egzamin sprawdzający wiedzę
C dotyczy wszystkiego, co mogłoby poprawić lub pogorszyć dany stan rzeczy
"lekarz zasługuje na naganę, jeśli zrobi coś, co z dużym
prawdopodobieństwem zabiłoby pacjenta, nawet jeśli w ten sposób ocalił
pacjentowi życie"
racjonalna nieracjonalność
teorie racjonalnosci versus moralnosci brak roznicy
bardzo duży problem z moralnością będzie
*silnie bezosobowa moralność, wraz z wymaganiem bezstronności, może
stanowić poważne zagrożenie dla życia osobistego, które wielu z nas
chciałoby prowadz
*w przeciwieństwie do teorii świata fizycznego, etyka musi nadawać się do
tego, by każdego dnia rządzić naszym życiem
*indoktrynacja społeczna, bezrefleksyjność, ...
*relacja pomiędzy racjami względnymi wobec podmiotu a podmiotowo
neutralnymi jest najprawdopodobniej centralnym zagadnieniem teorii
etycznej
*racjonalny na mocy definicji a normalnie
*pewna czesc swiata znajduje sie poza zasiegiem naszego umyslu
bacon - nieśmiertelność, twórca metody naukowej, ja bym się z niego
akurat nie śmiał ani żartów sobie z niego nie rob
nieanalizowalny
każda inna postawa niż egocentryzm, to wobec solipsyzmu idiotyzm
wyrazić niewyrażalne Wittgenstein
http://www.philosophyetc.net/2011/01/varieties-of-consequentialism.html
logika jest opisem najogólniejszych rysów rzeczywistości, przeto jeden i
tylko jeden system logiki jest prawdziwy
co do zasady nie zgadzam się, że dobre jest to, co do czego możliwe jest,
choćby tylko hipotetycznie, jakieś porozumienie stron
logika indukcji
to, że ona coś w tym momencie robi nie jest bardziej zagadkowe od tego,
że cokolwiek w ogóle istnieje i nic nie jest złudzeniem
sejm sad przer formy nad trescia w ogole swiat dzieci a doroslych
juz tu teraz w tej chwili nie ma legitymizacji
teoria deskrypcji utylitaryzm
kapitalizm wygrywa, my przegrywamy w wiadomej sprawie
przeszczepy mózgu eksp myślowy
monty hall i liczby i ... nieintuicyjne
nieostrość, w jaki sposób opisać semantykę nieostrości, jak rozwiązać
paradoks sorytu
*działanie prawda ten błąd jest największym błędem w historii
archanioł
==*dlaczego powinienem byc moralny? dlaczego mam być moralny? dlaczego
mam być racjonalny?
bezczelny foot błąd naturalistyczny
*czytając dzieła wycinek filozofii tak naprawdę tales pierwszym filozofem
*którą teorię wybrać popper ja utyl
słowo uczciwy wywalone z dyskursu
sądy moralne, roztropnościowe, etykiety - KIERUJĄ DZIAŁANIAMI I WYBORAMI
przekonania, a motywacja do takiego działania - ANALIZA
DOKŁADNIE analiza: etyka - teoria działania
*epistemologia, ekonomia, teoria prawa, inne - czynnik normatywny
*samo przekonanie nie wystarczy - dobre, słuszne; czy w ogóle zasadza się
na przekonaniach/preferencjach?
*sądy smaku - wolę wino x niż y
*rozróżnienie: racjonalny(1) - egoistycznie, racjonalny(2) - uniwersalnie
m.in Parfita konceptualizacja: racjonalny, moralny
racjonalność, moralność. konflikt? NIE.
czeżowski: przekonania spostrzeżeniowe, nie cechy przedmiotów a sposoby
ich istnienia (transcendentalia), forma logiczna
czy zasada wył. środka i niesprzeczności? decyduje użyteczność schematu
pojęciowego (prawda wieczna, odwieczna)
pragmatystyczna/marksistowska teoria prawdy
czy zgodzisz się, że należy robić to, co racjonalne?
realizm instrumentalizm
fa - idealny sposób na zrobienie czegoś, czego nie trzeba robić wcale;
chodzi o to, aby nic się nie zmieniło (tak by mogli powiedzieć marksiści)
==dobro moralne, dobro pozamoralne
von wright typologia dóbr debilizm
szczególną ostrożność należy zachować przy nadawaniu potocznym terminom
technicznego znaczenia, tak aby nie sprawiać mylnego wrażenia, że przez
cały czas używane sa one w jednym dobrze znanym znaczeniu.
co sprawia, że dany ciąg dźwięków wydanych w tej sytuacji ma doniosłość
istotnie wykraczającą poza jego zwykłe cechy fizyczne
formalne relacje inferencyjne, materialne relacje inferencyjne
"Szczecin położony jest na zachód od Warszawy, a zatem Warszawa położona
jest na wschód od Szczecina"
"Po niebie przeleciała błyskawica, tak więc zaraz usłyszymy grzmot"
argument z przypadków wzorcowych
kant imperatyw, moore, hume - sprawy bez znaczenia
*próba udowodnienia hipotezy continuum lub jej zaprzeczenia w oparciu o
teorię racjonalnego wyboru wygląda z pozoru na barbaryzację całego
dyskursu
argument z niepewności normatywnej
*to, co racjonalne; to, co uznane; ...
uczciwość to żadna zaleta. jest dobra o tyle, o ile ma związek z zu
*większość ludzi wierzy w boga w... dlaczego mają się nie mylić tu?
*infantylizm etyczny
poznanie świata na zewnątrz umysłu
poznanie umysłu innego niż własny
relacja międzmy umysłem a mózgiem
jak jest możliwy język
czy mamy wolna wo
podstawa moralności
jakie nierówności są sprawiedliwe
natura śmierci
sens życia
Nierozstrzygnięte pozostają więc następujące trzy pytania:
I. Czy sensowne jest przypuszczenie, że jedyną rzeczą, jaka istnieje,
jest wnętrze twego umysłu, a choćby nawet istniał świat zewnętrzny, to i
tak mógłby być i zupełnie inny niż wierzysz, że jest?
II. Jeśli jedno i drugie jest możliwe, to czy możesz sam sobie w
jakikolwiek sposób dowieść, że ani jedno, ani drugie nie jest
rzeczywiście prawdziwe?
III. Jeśli nie możesz dowieść, że na zewnątrz twego umysłu cokolwiek
istnieje, to czy masz prawo mimo to nadal wierzyć w świat zewnętrzny?
język a utylitaryzm notatki
jezyka (Jakie jest znaczenie s1dów moralnych? Czy ich funkcj1 jest
wyra?anie stwierdzen, czy emocji?); metafizyki (Czy istniej1 w3asno-
?ci i fakty moralne? Jaki maj1 charakter?); epistemologii (Czy istnieje
wiedza moralna? W jaki sposób mo?emy sie dowiedziea, które s1dy
moralne s1 prawdziwe?); fenomenologii (W jaki sposób s1 do?wiadczane
w3asno?ci moralne?); psychologii (Jaka jest relacja miedzy motywacj
1 a obowi1zkiem? Czym jest s3abo?a woli?); obiektywno?ci (Czy
s1dy moralne mog1 bya prawdziwe/fa3szywe?).
ufundowaa etyke normatywn1
dobra teoria etyczna powinna przedstawi? metod
? podejmowania racjonalnych wyborów, które dotycz? nawet
najtrudniejszych, niespotykanych dotychczas sytuacji
metaetyka jest bez sensu, bo to z perspektywy prawdy, a chodzi o
działanie
szeroko rozpowszechniony brak zaufania do stwierdzen, które nie maj1
?adnych kryteriów czy te? warunków stwierdzalno?ci
Zrozumienie
funkcji i celu moralnej gry jezykowej wydaje sie bya koniecznym
warunkiem wypracowania dobrej teorii etycznej.
Pojecia nonkognitywizmu i kognitywizmu w standardowym uje-
ciu s1 nieadekwatne, poniewa? ich znaczenie wyznacza koniunkcja
tez pochodz1cych z trzech niezale?nych p3aszczyzn: semantyki,
epistemologii
i metafizyki. W definicji nonkognitywizmu tez1 semantyczn
1 jest twierdzenie, ?e s1dy etyczne nie wyra?aj1 stwierdzen, ale
postawy od nich ró?ne (np. emocje, zalecenia); epistemologiczn1, ?e
nie mog1 bya one prawdziwe lub fa3szywe oraz ?e nie istnieje wiedza
etyczna; metafizyczn1 za?, ?e nie istniej1 moralne fakty i w3asno?ci.
Niezale?no?a powy?szych trzech p3aszczyzn wzgledem siebie polega
na tym, i? przyjecie okre?lonego stanowiska na gruncie jednej z nich
(np. antyrealizmu) nie prowadzi do konieczno?ci akceptacji konkretnego
stanowiska przyjetego w ramach innej (np. ekspresywizmu).
Z tego powodu zakres podpadaj1cych pod pojecia kognitywizmu i
nonkognitywizmu
teorii jest bardzo w1ski. Powi1zanie ze sob1 powy?-
szych dziedzin jest spowodowane le?1c1 u ?róde3 standardowej
klasyfikacji denotacyjno-konotacyjn1 teori1 znaczenia oraz przekonaniami,
które konstytuuj1 wskazany przez J. L. Austina tzw. b31d
deskryptywizmu24. Zgodnie z tym sposobem my?lenia wiedza dotyczy
a mo?e jedynie faktów, jest wyra?ona poprzez s1dy oznajmuj1ce
i sk3ada sie wy31cznie z przekonan. Tylko twierdzenia mog1 posiadaa
warto?ci logiczne, prawda bowiem jest definiowana jako korespondencja
s1du z faktami. W konsekwencji uwa?a sie, ?e np. zwolennicy
podej?cia antyrealistycznego, którego Hare jest przedstawicielem, nie
mog1 pos3ugiwaa sie kategori1 prawdy. Stawiaj1c tak1 teze, nie bierze
sie jednak pod uwage, i? we wspó3czesnej epistemologii istniej1
koncepcje, na gruncie których 31czy sie np. antyrealizm z podatno-
?ci1 na prawde25. Coraz wieksz1 role odgrywaj1 równie? teorie etyczne,
bed1ce z3o?eniem niespotykanych wcze?niej uk3adów tez
semantycznych, epistemologicznych i metafizycznych.
Przez kognitywizm
mocny, za A. Millerem32, rozumiea bedziemy teorie, która twierdzi,
i? (a) s1dy moralne mog1 bya prawdziwe/fa3szywe i (b) dokonywanie
poprawnego (correct) os1du moralnego polega na ustanowieniu
kontaktu poznawczego z niezale?nie ukonstytuowanym stanem rzeczy
Kognitywizm s3aby33 by3by natomiast teori1, w ramach której
(a) s1dy moralne mog1 bya prawdziwe/fa3szywe i (b) dokonywanie
poprawnego os1du moralnego nie polega na ustanowieniu kontaktu
poznawczego z niezale?nie ukonstytuowanym stanem rzeczy.
Konsekwencj1 kognitywizmu s3abego jest wiec teza, i? w3asno?ci
moralne s1 zale?ne od naszych opinii, co najcze?ciej przyczynia sie
do akceptacji antyrealizmu.
26 metafizyka i wcześniej semantyka
==Fakt, i?
dyskusje etyczne czesto dzielimy na lepsze i gorsze
Czy wewnetrzne roztrz1sanie dylematów moralnych
nale?a3oby nazwaa samoperswazj1?
==Zdaniem Philipy Foot74, trudno znale?a bezsporne warunki, które
jednoznacznie odpowiedz1 nam, dlaczego wyraz ?dobry? czy ?powinno
sie? ma podstawowe znaczenie ewaluatywne, a ?hojny? lub
?samolubny? ? podstawowe znaczenie deskryptywne
Hare, podobnie jak Kant, przeciwstawia3 sie tezie, ?e
etyke mo?na oprzea na psychologicznych s1dach o naszej naturze.
Natura cz3owieka jako jeden i absolutny zbiór przekonan i pragnien
nie istnieje, ludzie nie maj1 jednego celu, do którego jednomy?lnie
d1?1. Nawet je?li zgodzimy sie, ?e mo?e bya nim szcze?cie czy wzrastanie,
to dla ka?dego z nas co innego one znacz1. Nie mo?emy wiedzie
a nic na temat tego, czego ?cz3owiek jako taki? uniwersalnie chce
(need), jakie ma potrzeby i co zaspokoi jego preferencje. Hare przeczy
3, ?e cz3owiek jako powszechnik i przypisywane mu na drodze
apriorycznej cechy wyczerpuj1 to, czego indywidualni, realni ludzie
mog1 pragn1a. Przypisanie ludziom takich cech na drodze aposteriorycznej
by3oby natomiast jedynie statystyczn1 generalizacj1, której
nie mo?emy u?ywaa jako bazy my?lenia moralnego86.
==W procesie
dziejowym zmianie ulegaj1 bowiem kryteria stosowania s3ów moralnych
do oceny danych czynów, lecz nie ich pierwotne znaczenie
ewaluatywne. Tacy reformatorzy jak Jezus za pomoc1 s3ów ?dobry?
lub ?powinno sie?, których znaczenie by3o powszechnie znane, mogli
zalecaa zmiane kryteriów ich stosowania90. Powy?sz1 hipoteze
mo?emy uznaa za uzasadnion1, gdy zdamy sobie sprawe z sensowno
?ci poni?szego zdania oraz tego, co czyni kto?, mówi1c:
Choa ka?dy z was uwa?a, ?e dobrym cz3owiekiem jest ten, kto pom?ci sw1
krzywde doznan1 od wroga i ukamienuje cudzo3o?nice, powiadam wam, naprawd
e dobrym cz3owiekiem jest ten, kto im wybaczy.
==istnieje przepa?a logiczna miedzy znaczeniem wyra?enia warto?ciuj1cego
a kryteriami jego stosowania219.
S1dy moralne = s1dy oceniaj1ce (rodzaj) + nadrzedno?a (differentia
specifica)
traktowanie wyznawanych warto?ci i przekonan innych osób na równi z
naszymi nie jest racjonalne, je?li jeste?my prze?wiadczeni, ?e ich punkt
widzenia jest fa3szywy. Je?li posiadane preferencje zale?ne s1 od
akceptowanych idei, wyznawane idee s1 natomiast zbiorem przekonan, czemu
mieliby?my traktowaa na równi przekonania fa3szywe i prawdziwe, a
rozstrzygniea dokonywaa na podstawie ich si3y czy maksymalizacji ich
spe3nienia?
Niektóre (preferencje - XX) nie s1 zwi1zane z weryfikowalnymi
przekonaniami.
Fart moralny (kwestia moralnego szczęścia). Przykład z dwoma kierowcami,
nazistowskimi strażnikami w Auschwitz. "Pech może uczynić cię kimś
złym"?. Z punktu widzenia wymiaru słuszności - nieporozumienie.
Nieporozumienie jesli tutaj bycie kimś złym, to m.in. obarczenie
odpowiedzialnością moralną. Utylitaryzm odseparowuje od siebie wymiar
słuszności i wymiar kary/zasługi.
==Niezależnie jednak od tego, ciekawe jest pytanie: co możemy za to, że
mamy takie dyspozycje do działania, a nie inne (rozwiń)? Czy odpowiedź na
to pytanie jest istotna w kontekście naszej teorii?
Sądy o zasłudze (desert), a związki z uogólnioną zasadą użyteczności czy
też z zasadą globalnego konsekwencjalizmu.
Czy słuszniej postępują kobiety czy mężczyźni? Można zadać inne tego typu
pytania. Dość interesujące.
~~Zasada Dirichleta, a fakt, że w procesie indukcji stwierdzenie, że
zachodzi kolejny wypadek na pewno zwiększa prawdopodobieństwo hipotezy
(jeśli to nie nieskończoność?).
==Czym się różni stwierdzenie faktu od stwierdzenia wartości?
Byt i świadomość wzajemnie się kształtują.
Co mamy do powiedzenia na temat walut elektronicznych typu Bitcoin?
Współcześnie nikogo nie dziwi, że ludzie nie znają prawa. Czy to nie
dziwaczne?
Czy jest tak, że ludzie generalnie nie znają prawa, ale wymaganie od nich
jego znajomości i tak jest optymalne?
Kwestia luk jeśli chodzi o ciągłość państwa (np. w Polsce PKWN,
dekrety, dalsza przeszłość?). Może nie być ciągłości nawet na gruncie
przyjętych zasad (prawa? innych?), co ma daleko sięgające implikacje.
Nawet gdyby "logika państwa" była niesprzeczna, byłaby ona i tak
nieprawdziwa czy też niewłaściwa, a więc nie mogłoby być kryterium, które
by rozstrzygało, czy państwo powinno istnieć. Moim zdaniem takim
kryterium jest tylko odpowiednio rozumiana zasada użyteczności. Tylko ona
może dać państwu legitymizację.
Nawet posłowie nie wiedzą co jest w ustawach, a co dopiero obywatele! A
to tylko kwestia treści, a przecież tego prawa niby należy przestrzegać.
Coś tam było przepchnięte przez parlament, nikt tego nawet nie zna -
śmiechu warte. Na podstawie tego skazuje się ludzi na długoletnie wyroki
i na śmierć? Straszne i niepoważne; natychmiast trzeba coś z tym zrobić.
To nie jest tak, że my uderzamy w państwo i w zastany porządek dla samego
uderzania - chodzi o użyteczność istnienia państwa i jego instytucji w
obecnym kształcie. Dopóki nie przeprowadzimy rachunku utylitarystycznego,
nie można oczywiście wykluczyć, że państwo (rozumiane tak a tak) nie
powinno w ogóle istnieć, ale prawdopodobne są też inne hipotezy.
Asekuranctwo w tej pracy jest póki co konieczne. Jestem ostrożny w
formułowaniu jakichkolwiek pozytywnych sądów. Nasza teoria jest na razie
za słaba. Potrzeba rozwoju. Nadużywam wyrażeń typu "może", "być może",
"możliwe że" itp.
Współcześnie nie docenia się wysiłków władz publicznych i pozytywnych
efektów, do których prowadzą ich działania. Być może ma to swoje
uzasadnienie - na przykład może jest tak, że współczesne władze publiczne
są generalnie czymś złym. Wtedy działa zasada kontrastu. Trudno chwalić
Hitlera za jakąś jego zaletę. Jednak nie wydaje się, aby "średnią
arytmetyczną" rzekomego zła współczesnych władz publicznych można było
porównać do Hitlera.
Bycie politykiem to trudna rzecz - wielu z nich haruje bardzo ciężko
(choć są uważani za darmozjadów - taka moda; pytanie czy ta ciężka praca
jest cokolwiek warta, bo przecież nie chodzi w życiu o to, aby pracować
ciężko, a o to, aby pracować efektywnie), są w ciągłym stresie, często
nie cieszą się zaufaniem (choć niektórzy naprawdę na to zasługują).
Ile osób wie o tym, że bycie pełnoletnim i ukończenie 18 lat to dwie
bardzo podobne, ale różne sprawy?
~~Dlaczego przestępstwa np. urzędnicze są oceniane mniej surowo, choć
więcej się tam kradnie niż w przypadku rabunków? Moja hipoteza: nie ma
tam przemocy, a do ludzi bardziej dociera "zło" czysto fizyczne niż
naganne, ale często niejasne operacje księgowe i tym podobne.
Odwołam się do rozróżnienia czterech rodzajów sądów etycznych, które
przeprowadził Tatarkiewicz. Utylitaryzm, a przynajmniej ten wariant
utylitaryzmu, który ja uznaję za prawdziwy, za istotne uważa tylko sądy o
słuszności i sądy o dobru. Mówiąc o istotności, mam na myśli istotność w
sensie realizacji celu naszej teorii. Sądy o słuszności i o dobru są
ważne z punktu widzenia celu, jaki powinien nam przyświecać (dążenie do
jak największej ilości pozytywnych odczuć). Nam chodzi o optymalną
strategię w grze, a nie o to, aby zachowywać się moralnie ("moralnie" w
sensie posiadania dobrych intencji). To ważne. Moglibyśmy co prawda
zmienić schemat pojęciowy i zrównać to, co moralne z tym, co słuszne, ale
jest kwestią dyskusyjną, czy powinniśmy to zrobić. To kwestia wyboru
optymalnego schematu pojęciowego, a o tym, który schemat pojęciowy jest
optymalny, decyduje oczywiście zasada użyteczności. To po prostu kolejny
problem etyczny czy też decyzyjny. Różny od np. problemu aborcji, ale
rozwiązywany powinien być w ten sam sposób.
==Jeszcze inna propozycja to propozycja Tadeusza Kotarbińskiego. Uważał
on, że można mówić o najbardziej racjonalnych programach postępowania z
punktu widzenia satysfakcji (hedonistyka, eudajmonologia, felicytologia),
sprawności (prakseologia, ogólna teoria czynu, metodologia ogólna, ogólna
technologia działania) i godności (deontologia moralna, teoria obowiązku
moralnego). Odnieś się do tej propozycji i napisz co o niej sądzisz.
Przynajmniej dwie koncepcje etyki/moralności w (przynajmniej) dwóch
punktach spornych. Punkty sporne to:
1. Czy zbiór czynów ocenianych z punktu widzenia etyki jest jakimś
podzbiorem czynów w ogóle (plus pamiętaj o wątku z ewaluantami)?
2. czy można mówić o "czynie moralnym" i o "czynie słusznym" czy też jest
to tym samym (lub jest jeszcze inaczej)? [który jest najważniejszym
typem; napisz tu o koncepcji Orda, a także o podstawianiu tych pytań do
schematów zasady użyteczności]
[...] Tę różnicę można oddać na różne sposoby. Broad twierdził na
przykład, że "od motywów czynu zależy jego dobroć, lecz nie jego
słuszność" i dodawał do tego, że według niego "dobroć czynu jest funkcją
jego motywów i jego słuszności". Mill twierdził z kolei, że "motyw nie ma
nic wspólnego z moralnością czynu, choć ma wielki wpływ na ocenianie
sprawcy".
Moim zdaniem celem etyki (czy jakkolwiek w końcu nazwiemy tę dziedzinę)
jest, aby działać możliwie najbardziej słusznie. Dlatego właśnie
podejście utylitarystyczne do etyki (słuszność+dobro, zasługa+moralność
się nie liczy albo liczy się o tyle, o ile ma wpływ na słuszność+dobro)
jest tym najważniejszym, bo na jego podstawie będą podejmowane decyzje (a
nie na podstawie podejścia "moralnościowego" (w sensie sądów
Tatarkiewicza). Wyraź to precyzyjniej, gdy będziesz dysponował zasobami.
Można sobie pomyśleć tak. Zdanie "ten a ten twój czyn był zły" w sensie
"moralnościowym" znaczy coś w rodzaju "popełniając ten a ten twój czyn,
działałeś ze złej woli lub miałeś złe intencje!" (lub coś podobnego). To
zdanie ("ten a ten twój czyn był zły") byłoby zatem prawdziwe wtw ten a
ten twój czyn był podjęty ze złej woli (czy też: wtw ten a ten twój czyn
był popełniony z niegodziwej [złej - jednak wyrażenie "zła intencja"
wprowadza chyba dodatkowe zamieszanie] intencji]). I wszystko jest wtedy
w porządku, ale należy pamiętać, że wyrażenia "czyn zły", "zły",
"słuszny", "dobry" i inne są (przynajmniej) dwuznaczne. Przynajmniej dwa
punkty widzenia: sądy o moralności i sądy o słuszności.
Być może powinniśmy uznać, że teoria racjonalnego/efektywnego/optymalnego
działania jest nadrzędna wobec etyki. Nie upieram się przy słowie "etyka"
tak naprawdę nie liczy się szyld, a to czym się zajmujemy (co nam powie
o tym zasada?). Jeżeli ktoś chce uprawiać tę "prawdziwą" etykę, to niech
to robi, choć nie jest to chyba rozwiązanie optymalne. Sprawa samej
terminologii jest mało istotna – typowy spór o kwestie drugorzędne.
Istnieją co prawda lepsze i gorsze terminologie (o tym które są jakie
decyduje zasada użyteczności), ale (rozwiń może)
Załóżmy, że czynem słusznym nazwaliśmy czyn, który powoduje największą
możliwą ilość pozytywnych odczuć, jaką można osiągnąć w danych warunkach
(abstrahujemy od tego, czy taki wybór byłby optymalny - pewnie nie
byłby). Czy warto byłoby wtedy używać wyrażenia "czyn sprawiedliwy" albo
"czyn godny" albo "czyn racjonalny" albo ...? Nasza teoria takich pojęć
chyba nie potrzebuje. Problem jest szerszy. Tak naprawdę to zwykłe
zagadnienie decyzyjne (jak każde inne).
==Propozycja ustalenia dziedziny etyki: "jeżeli jakakolwiek nasza decyzja
posiada pozytywne (bądź negatywne) konsekwencje dla drugiego człowieka
lub całej zbiorowości, to decyzja ta zyskuje wymiar moralny". Dograj
"moralny" i dograj tu "człowieka". Czy nawet po tych zmianach jest to
słuszne? Jedna z możliwości, gdy będziemy podejmować decyzję.
==btw: słowo "człowiek" o wiele bardziej jasne niż "moralny"
==Skoro "ethos" oznacza to a to, to może i lepiej, że naszą dziedzinę
rozważań nazwiemy inaczej niż "etyka"? Z drugiej zaś strony "prawo
międzynarodowe", "Święte Cesarstwo Rzymskie" itd.
"wolno nam oceniać moralnie tylko te wydarzenia, które pozostają pod
naszą kontrolą" (kawa, podróż, pociąg)? Na pierwszy rzut oka niezgodne z
zasadą użyteczności. Podstawiajmy do niej jednak, aby sprawdzić. To
jednak będziemy mogli zrobić dopiero, gdy uwyraźnimy teorię.
Chyba lepiej będzie wybrać taką koncepcję etyki, która dotyczy wszystkich
czynów, a nie tylko tych umyślnych (intencjonalnych).
Mógłby ktoś twierdzić, że takie a takie zagadnienie to nie ma nic
wspólnego z etyką. Z tego punktu widzenia nikt nie nazwie zagadnieniem
etycznym czy moralnym "które pieluszki dla dziecka kupić?". Zgodnie z
potocznymi intuicjami, problemami etycznymi są np. problemy dotyczące
życia, zdrowia czy finansów. Oczywiście nie ma pełnej jasności co do tego
które problemy w myśl tego podejścia są moralne/etyczne, a które już nie.
Niektórzy mówią o właściwych motywach, inni o dobrej intencji, jeszcze
inni o czysto etycznej motywacji (w sensie Kanta [...]) . Czy jest to
dokładnie to samo - nie będziemy tutaj ustalać. .... plus zamiar
Propozycja terminologiczna Andrzeja Chmieleckiego: ==Intencja dotyczy
tego, co działający chciał zrobić, a motywacja tego, dlaczego to chciał
zrobić. Można zapytać: czy to słuszne/racjonalne wybrać takie znaczenia
tych słów? W takich przypadkach, gdy zadajemy pytanie, możemy (prawie
zawsze pewnie tak robimy) używać nieoptymalnego języka. Co w związku z
tym? Ma być dowolny, ale określony schemat pojęciowy?
Poza kwestią wyboru optymalnego schematu pojęciowego, jest też kwestia
"psychologiczna". Dla niektórych liczy się intencja, gdyż boją się kary
za działanie podjęte w dobrej intencji mającej złe skutki -
niepotrzebnie.
Tak naprawdę spór o koncepcję etyki jest sporem technicznym i być może
należy go rozwiązać odwołując się do takiej lub innej konwencji. A
jakiej? Z tym może być problem, bo zagadnienie dotyczące tego, która
konwencja jest lepsza można (być może) rozwiązać tylko wtedy, gdy
dysponujemy już jakąś koncepcją etyki? Na pewno jednak mamy rozwiązanie.
Oczywiście należy (o ile to tu możliwe) zastosować zasadę racjonalności
(plus zastrzeżenia jak wszędzie). (zastosowanie zasady do problemów meta
może budzić wątpliwości, przykład)
Kant i jego mówienie o tym co etyczne/moralne/słuszne/... - po prostu
inny wymiar etyki i inne podejście do etyki niż utylitarystyczne. Podpada
pod inny rodzaj sądów w sensie np. Tatarkiewicza.
Historyjka... Ktoś mógł postąpić słusznie, choć nie miał takiego zamiaru.
Nadal więc powiemy, że było to postępowanie słuszne, choć drugi raz byśmy
już mu na to nie pozwolili.
etyka, a moralność; nasze rozumienie etyki, a standardowe; dlaczego
należy rozumieć jak my
czyn obyczajny, racjonalny, a etyczny - brak takiego podziału; wszystkie
czyny z perspektywy decyzyjnej! monizm
Nazywam się etykiem, bo chodzi tu co prawda o wybór optymalnej
szczoteczki do zębów, ale przede wszystkim chodzi o wojnę, śmierć,
przyszłość, a może i o rzeczy istotniejsze (być może problemy naszych
następców ewolucyjnych).
Zbiór czynów ocenianych z etycznego (naszej teorii, racjonalnego, bez
określnika) punktu widzenia nie jest ograniczony do jakiegoś podzbioru
właściwego wszystkich czynów. Inaczej: każdy czyn to czyn etyczny. To, co
podlega ocenie z punktu widzenia naszej teorii (ewaluanty) jest nawet
szersze niż same czyny/działania/wybory (chyba, że czyny rozumiemy
szeroko)? Właściwie wszystko podlega ocenie (np. istnienie tego a tego) -
zawsze bowiem można dawać 0.
czy np. motyw jest przykładem czegoś, co nie jest działaniem, a jest
ewaluantem? "zaniechanie"? inne?
może "ewaluant" to takie słowo-pojemnik jak "szczęście" czy "dobro".
słowo-pojemnik jako intencja uczynienia czegoś tym, czym chcemy żeby
było, ale przy bliższym podejściu okazuje się, że to niejasne
To, czy zasada racjonalności ma być aktualistyczna, czy t
posybilistyczna, określa sama zasada racjonalności albo meta zasada
racjonalności albo jest to coś, co należy założyć, aby w ogóle zasadą
racjonalności się posłużyć. Póki co obstawiamy meta zasadę o "tej samej"
treści i skłaniamy się ku posybilizmowi, ale decydują
obliczenia/fakty/liczby/..., a nie moje mniemania. Analogicznie sprawy
rozstrzyga się w absolutnie wszystkich innych przypadkach (być może tylko
nie w tych, które są "na wejściu" zasady uzyteczności; które są warunkiem
tego, aby nią się posłużyć)?
~~Podsumowując: powinniśmy działać według zasad posybilizmu, bo wtedy
częściej będziemy wygrywać. A że działaniem słusznym nazwaliśmy właśnie
takie, które prowadzi nas do optymalnej strategii w grze z naturą (tj. do
maksymalizacji pozytywnych odczuć), nasza koncepcja jest posybilistyczna.
btw: Moglibyśmy oczywiście mówić też o jakiejś słuszności(2) czy o
moralności czynu. Czy powinniśmy rozróżniać różne znaczenia słuszności
lub też czy powinnismy czyn odpowiedni posybilistycznie nazywać np.
słusznym, a odpowiedzi aktualistycznie np. racjonalnym - o tym wszystkim
również decyduje zasada użyteczności.
btw: Pamiętajmy, że niesłuszność działania nie oznacza automatycznie, że
tak działający zasłużył na karę - to inna sprawa.
Można udowodnić w sensie matematycznym twierdzenie, że posybilizm jest
lepszy? BTW: ostatecznie wszystko powinno mieć dowód.
"When we wonder how good it is that I have a cup of coffee this morning,
we are not typically interested in the goodness of the entire world where
that occurs, but in the degree to which the outcome in which I have a cup
of coffee is better than the outcome in which I don’t." To nie tak. Tzn.
potocznie może i tak to odbieramy, ale nam chodzi o możliwie optymalną
realizację celu teorii, a jestem prawie przekonany, że podejście
posybilistyczne spowoduje więcej dobra, tj. pozytywnych odczuć niż
podejście aktualistyczne. Co ważniejsze: ten typ uzasadniania odwołujący
się do potocznych intuicji jest dyskusyjny. Tzn. w ogóle chodzi o
zgodność z zasadą pierwszego stopnia racjonalności, metazasadą, a może i
metameta i tak dalej. Czyli odrzucamy raczej typ argumentacji stosowanej
w rozważaniach etycznych odwołujących się do intuicji (to akurat nic
dziwnego), a przyjmujemy ten odwołujący się do zasad racjonalności?
Trzeba tylko przekonać ludzi, ale właściwie nawet gdyby oni
przeprowadzali rozumowania odwołując się do intuicji, to co to ma do
tego, jak robić się powinno? Chyba, że w związku z tym, że słuszność
stawiamy ponad prawdą (choć słuszność może w pewien sposób zakładać
prawdę, co komplikuje sprawę) ma to jednak wpływ na uzasadnienia, których
powinniśmy używać.
"There are a number of ways in which the actualist conception of
obligation better fits our intuitions. For example, when we advise our
friends and tell them what they ought to do, we do better if we take into
account the consequences of their acting in the way that they would in
fact act, rather than assuming that they will produce the optimal outcome
associated with their action. More tellingly, suppose you are considering
a choice of your own where option A could potentially lead to a tiny
amount of good, but only if you followed through and were strong enough
of will to avoid many pitfalls. If you were weak of will even once, it
would lead to a great calamity. In contrast option B is safe and boring,
leading to no additional good or harm. Let us also assume that you are
quite weak of will and that, while you could avoid all the temptations on
the first course of action, you in fact won’t and you strongly suspect
this. It seems that it is best in such a case to settle for option B.
However, possibilist theories like Feldman’s say that you ought to choose
option A because the best accessible outcomes involve it. This obligation
sounds acceptable in theoretical terms, but it would cause great problems
if it were action guiding. This is not a fatal objection to possibilism,
but shows how it clashes with certain consequentialist intuitions and
thus why many consequentialists might seek an actualist theory of global
consequentialism."
Czym takim charakteryzuje się spór aktualizm/posybilizm, że jest
łatwiejszy do rozwiązania niż np. spór w sprawie eutanazji czy aborcji?
Tym, że jest tam tylko komponenta konwencjonalna?
"It is quite simple to turn that theory into a possibilist one. We just
need to change the definition of the goodness of x being in role R to
look at the best world open to the agent in which x is in R." (To można
zastosować do schematu zasady użyteczności, aby przekonać się czy
słuszniejszy jest posybilizm czy aktualizm.)
racjonalizacja i inne mechanizmy obronne, a etyka
sprawdzić czy skoro nieracjonalne jest np. SZCZĘŚCIE INNI LUDZIE czy też
KAHNEMAN TVERSKY, to nie ma to znaczenia (emocje) i czy można to
uracjonalnić
2 osoby na świecie "słuszny" smutne
sytuacja gdyby to do końca prawie zanalizow
wsio w kontekście działania
dużo czasu na analizę, mało żyjemy, strata zasobów
kryterium wyboru prawdziwej teorii
==W dyskursie naukowym i w dyskursie zdroworozsądkowego racjonalizmu,
mieliśmy już elementy naszej teorii. Np. prakseologia czy ekonomia jako
nauki o środkach, bez zakładania celów (chociaż np. "sprawność" w
prakseologii?). Czy to miało w ogóle sens? Pytanie o cel zasadniczy
należy (co uzasadniam w tej pracy) do nauki (można tutaj zastosować
metodę racjonalną). Z innej strony: np. Austina koncepcja działania
słowami - czy jest w jakiś posób podobna do mojej teorii?
==Czas i przestrzeń w naszej koncepcji, a OTW i STW. Nasza teoria, a np.
fakt, że nie wiemy, czy może istnieć coś szybszego niż światło; mechanika
kwantowa; teoria strun, inne.
==ugruntowanie normatywności, a kwestia idealności i nie-idealności np.
nauki i innych
~~Coś więcej o dwóch komponentach: empirycznej i konwencjonalnej
~~Tam gdzie nie ma kryterium prawdziwości tam należy stosować naszą
zasadę, gdy mamy wybrać rozwiązanie jakiegoś problemu?
Wybór pojęć pierwotnych jest konwencjonalny. I teraz wjeżdżamy w ten
zbiór niesprzecznych teorii opisujących to samo naszą zasadą użyteczności
i decydujemy. Bardzo możliwe, że nie ma jednego rozwiązania w stylu
"zawsze przedstawiaj tę teorię używając tego i tego i tego (trzech) pojęć
pierwotnych". Raczej optymalnym jest przedstawianie w różnych sytuacjach
różnych teorii z różną liczbą pojęć pierwotnych.
Utylitaryzm łatwo populistycznie zaatakować zadając pytanie w stylu: "czy
jest możliwe, że (tu wstaw najgorsze możliwe do wyobrażenia okrucieństwo)
jest czymś słusznym?". Utylitaryści są bowiem zmuszeni tutaj do
odpowiedzi, że "jest to możliwe" (chodzi o możliwość logiczną, ale także
o możliwości "mocniejsze"). Atak ten przestanie być groźny dopiero wtedy,
gdy doprecyzuje się naszą teorię. Być może nie powinienem wspominać w tym
dokumencie o możliwości takiego ataku, ale przyjąłem, że chodzi mi tutaj
o prawdę (nawet jeśli nie byłaby ona słuszna). Związki między prawdą, a
dobrem w utylitaryzmie (jak i ustalenie co powinno być w tym dokumencie
moim celem - prawda czy dobro) są skomplikowane i piszę o nich w innym
miejscu.
Teoria oczekiwanej użyteczności to teoria normatywna, nie deskryptywna.
Zawsze wydawało mi się to oczywiste, a przynajmniej ja tak ją zawsze
traktowałem. Dlatego też np. tzw. paradoks Ellsberga i paradoks Allais
jako potwierdzenie tezy, że codzienne wybory ludzi nie są zgodne z teorią
oczekiwanej użyteczności, nie jest dla mnie niczym niezwykłym. W
paradoksie Allais problematyczna jest założona funkcja użyteczności
podmiotu.
==Jest tak, że faktem jest pochodząca z teorii perspektywy zasada
rozdzielania zysków. Zatem działajmy tak, aby stosować ją (~~skoro liczy
się w etyce/teorii-działania ta subiektywność, a nie obiektywność; tj.
doznawanie, a nie konfiguracja bytów). Czy to na pewno dobra rada?
Każdy człowiek przechodzi ze stanu nieświadomości do stanu świadomości i
na odwrót. Mam tu na myśli głównie zasypianie i budzenie się. Jest w tym
egzystencjalna niepewność. "Czy się jeszcze kiedykolwiek obudzę?" - myślą
niektórzy, gdy zasypiają. To doświadczenie jest nieodłączną częścią życia
człowieka - nawet jeśli tylko dla niektórych jest to doświadczenie
świadome. W dodatku egzystencjalnej niepewności nie można się pozbyć.
Niezależnie od tego, czy jesteś biedny czy bogaty - będzie ono istni
dopóki żyjesz.
Pisałem już, że za pomocą rozumowania abdukcyjnego (napisz czym jest
rozumowanie abdukcyjne) lub też za pomocą rozumowania transcendentalnego
(napisz czym ono jest) możemy spróbować uzasadnić moją koncepcję etyki.
Czy możemy jednak za pomocą jednego lub drugiego WYJAŚNIĆ fakt, że
"musimy działać"?
==ludzie i tak będą podejmować działania/decyzje
Jan Łukasiewicz w swojej rozprawie "O zasadzie sprzeczności u
Arystotelesa" uzasadnia zasadę sprzeczności (zwaną też zasadą
niesprzeczności) w sposób, w który moglibyśmy uzasadnić np. zasadę
użyteczności lub np. fakt, że musimy działać. Czy powinniśmy tak zrobić?
"I oto mamy dowód zasady sprzeczności, jedyny ścisły dowód formalny, jaki
moim zdaniem istnieje. Zakładamy z góry, że przez przedmiot należy
rozumieć tylko coś takiego, co nie może zarazem mieć i nie mieć tej samej
cechy. Z założenia tego, które można uważać za definicję "przedmiotu"
wynika bezpośrednio na mocy zasady tożsamości, że żaden przedmiot nie
może tej samej cechy zarazem posiadać i nie posiadać" (przy okazji:
Łukasiewicz podał dowód, który sprawia, że to w jakimś sensie jest
określone [uzasadnienie dlaczego jest tak a tak], a lepiej byłoby, aby ta
konwencje była najlepsza). Por. z uzasadnieniem naszym.
(przecież to rozwiązanie to jakiś żart - XX 25.7.2014, no ale może jedyne
możliwe phi-heh)
Co uzasadniałoby zasadę globalnego konsekwencjalizmu? Uzasadnienie
pragmatyczne byłoby to? Tzn. odwołanie się do czegoś na kształt zasady
racjonalności (najlepszym uzasadnieniem jest to, które przynosi najwięcej
dobra uwaga na ewentualne błędne koło i inne problemy). Najpewniej
jakaś meta zasada racjonalności o tej samej treści (choć może sama zasada
pierwszego stopnia?).
Nasze uzasadnienie (uzasadnienie pragmatyczne zakładamy, że tylko takie
jest uzasadnieniem prawomocnym, choć kwestia jest jeszcze dyskusyjna):
przyjmijmy zasadę racjonalności (czy też teorię opartą na zasadzie
racjonalności), ponieważ jest ona najbardziej korzystna dla wszystkich
podmiotów świadomych/działających (sprawdź jak to się ma do problemu w
rodzaju dylemat więźnia) czy też po prostu powoduje najwięcej pozytywnych
odczuć (dobra) w świecie. Inaczej, kontrargument w stosunku do teorii
konkurencyjnych: w pewnych sytuacjach może być słuszne/powinne/racjonalne
zrobienie czegoś (pamiętaj o ewaluantach), co w danych okolicznościach
nie realizuje największej możliwej ilości dobra.
Inaczej: żadna inna teoria nie powoduje zwiększenia dobra w takich
ilościach.
Prawomocny argument przeciw każdej innej koncepcji poza naszą zasadza się
na tym, o czym przed chwilą wspomnieliśmy, ale możemy także argumentować
inaczej (dokonać tzw. krytyki wewnętrznej danej teorii i np. wykryć
sprzeczność).
System etyki normatywnej pretendujący do prawdziwości, nie może zasadzać
się religii (oczywiście możliwe, że np. treść zasad teorii uzasadnionej
religijnie i teorii uzasadnionej niereligijnie jest taka sama).
Inny problem: czy MORALNOŚĆ powinna opierać się na religii? Utylitaryzm
dopuszcza taką możliwość.
==zastosowanie tych zasad do ugruntowania normatywności, do religii, do
nauki, do innych
Money pump argument jest dobrym argumentem za nieprzechodniością np.
preferencji.
=="Moore przyznał, że nie jest w stanie wyanalizować relacji
korespondencji i że pojęcie prawdy, tak jak pojęcie dobra, jest pojęciem
pierwotnym, nieanalizowalnym przy pomocy pojęć bardziej elementarnych."
"Koherencyjną definicję natury prawdy należy odróżnić od poglądu, że
koherencja jest jednym z naszych kryteriów prawdy."
"Słabości klasycznej koncepcji prawdy:
- niejasność pojęcia korespondencji (identyczność - nośnik prawdziwości
nie jest podobny do faktów, izomorfia i homomorfia odnoszą się do
abstrakcyjnych struktur, a poza nimi są tylko metaforą)
- niejasność pojęcia faktu (świat nie jest podzielony na fakty sam z
siebie ale w wyniku poznawczej działalności człowieka, który konstruuje
zdaniopodobne fakty) Jakie znaczenie dla naszej teorii ma kwestia faktów?
- problem faktów ogólnych, negatywnych czy przeszłych
- brak kryterium prawdy (jak poznać rzeczywistość, z którą mamy
porównywać sądy w celu ustalenia ich prawdziwości żeby tego dokonać,
trzeba już prawdę znać; Brentano i zarzut błędnego koła)
- uwikłanie w realizm metafizyczny i epistemologiczny
- brak związków z praktyką poznawczą
- niepoznawalność prawdy
- problem prawdziwości zdań egzystencjalnych przeczących typu "kwadratowe
koło nie istnieje", "nie ma jednorożców"
- problem prawdziwości zdań o przedmiotach fikcyjnych takich jak np.
"Atena była córką Zeusa"
- problem prawdziwości twierdzeń matematyki."
"O jedności pojęcia prawdy decyduje lista siedmiu truizmów spełnianych,
zdaniem Wrighta, w każdym dyskursie i przy każdej realizacji. Są to:
(1) truizm przezroczystości (każda postawa wobec sądu, np. uznanie czy
wątpienie, jest postawą wobec jego prawdziwości)
(2) truizm nieprzejrzystości (niektóre prawdy mogą nigdy nie zostać
poznane)
(3) truizm powiązywalności (negacje, koniunkcje, alternatywy sądów są tak
samo zdolne do bycia prawdziwymi, jak te sądy)
(4) truizm korespondencyjny (prawdziwość to korespondowanie z
rzeczywistością)
(5) truizm kontrastu (sąd może być prawdziwym nie będąc uzasadnionym i
odwrotnie)
(6) truizm bezczasowości (jeśli sąd jest kiedykolwiek prawdziwy, to jest
zawsze prawdziwy)
(7) truizm absolutności (nie ma mniejszej czy większej prawdziwości lecz
zupełna prawdziwość lub jej brak)."
"Znaczenie każdego pojęcia składowego wyznaczone jest przez rolę
(funkcję), jaką odgrywa w tej sieci pojęć. Rolę czy funkcję prawdy zaś
wyznaczają wspomniane truizmy (Sąd, że p jest prawdziwy wtedy i tylko
wtedy gdy p; Każdy sąd ma negację; Sąd może być uzasadniony ale nie być
prawdziwy i prawdziwy lecz nie uzasadniony; Sąd prawdziwy koresponduje z
faktami, a fałszywy nie; Fakty czynią sądy prawdziwymi). W przypadku zdań
o faktach prawda polega na korespondencji z faktami, ale nie jest tak w
dyskursie matematycznym czy moralnym (gdzie nie ma faktów)."
Co moglibyśmy nazwać faktami moralnymi?
"Teorie prawdy:
I. Obiektywizm
1. Korespondencyjna, semantyczna.
2. Realizm minimalny Alstona, Davidsona.
3. Deflacjonizm Ramsaya, Quine’a i Horwicha.
4. Teoria koherencyjna Blansharda.
5. Prawda jako mit Kołakowskiego.
II. Subiektywizm
1. Epistemiczne teorie.
2. Postmodernistyczne teorie.
3. Neopragmatyzm Williamsa.
4. Teoria konsensualna Habermasa."
"Absolutyzm w teorii prawdy nie jest tezą, że istnieją prawdy absolutne,
lecz tezą, że prawdziwość jest własnością absolutną, a dokładnie:
- niestopniowalną (sąd nie jest mniej czy bardziej prawdziwy, lecz albo
jest prawdziwy albo nie jest)
- niezmienną (jeśli sąd był kiedykolwiek prawdziwy, to jest też dzisiaj
prawdziwy i pozostanie na zawsze prawdziwy)
- niezależną od podmiotu i okoliczności."
"Negacją absolutyzmu jest relatywizm jako teza, że ten sam sąd może być
zarazem prawdziwy i fałszywy relatywnie do podmiotu, czasu czy miejsca
(okoliczności jego stwierdzenia)."
"Klasyczne pojęcie prawdy pociąga za sobą absolutyzm."
Windykacja (vindication) Reichenbacha i Feigla to interesujący pogląd
dotyczący indukcji.
[O prawdzie] "Nie musi też poddawać się wymogom dojrzałej teorii
naukowej. Nie jest bowiem jedną z teorii ale pojęciem pierwotnym, które
wszystkie teorie milcząco zakładają."
Czy to samo moglibyśmy powiedzieć o tym, co jest w naszej teorii dobrem
nieinstrumentalnym? To byłoby chyba pójście na łatwiznę, ale należy
zbadać, czy nie jest to aby jedyny sensowny sposób na uzasadnienie. Na
pierszy rzut oka jednak nie wytrzymałaby ta teza krytyki.
"Prawdziwość orzeka się o wiedzy jako całości, a nie o jej poszczególnych
elementach."
Jak to się ma do naszej teorii? Słuszne są tylko konkretne zrealizowane
stany wszechświata czy można mówić o słusznych czynach? Na tym tle może
dowiemy się czegoś więcej o naszej teorii.
Czy jest prawdą (czymś słusznym – też można zapytać) obiektywność prawdy
("prawdziwość zdań przy ustalonych znaczeniach zależy od świata")?
Według Dummetta realizm to pogląd, że zdania pewnej klasy “mają
obiektywnie określoną wartość logiczną, zależnie od rzeczywistości, a
niezależnie od naszych zdolności rozpoznawania, czy zdania, o których
mowa, są lub nie są prawdziwe”.
Antyrealizm Dummetta jest stanowiskiem, że zdanie “może być prawdziwe lub
fałszywe tylko wtedy, gdy posiadamy odpowiednie środki rozstrzygnięcia
jego wartości logicznej”.
"Prawda nie może być pojęta w oderwaniu od możliwości jej rozpoznania, a
zatem prawda sprowadza się do weryfikacji i znaczenia. Pojęcie prawdy
transcendującej rozpoznawalność (weryfikację) jest niezrozumiałe."
Dużo analogii do dobra.
"Relatywizm globalny jest stanowiskiem samoznoszącym się i odcinają się
od niego nawet filozofowie uważani za relatywistów (uwaga! niekoniecznie!
patrz argument Groblera), tacy jak Putnam czy Rorty. Zdaniem relatywistów
choć mówimy „x jest prawdą”, trzeba powiedzieć „x jest prawdą dla Jana
Kowalskiego”."
Czy w naszej teorii mówiąc "x jest dobry" (x - zdarzenie, stan rzeczy,
ewentualnie coś innego) i "x jest dobry dla Jana" nie jest przypadkiem
tak, że mówimy o tym samym? Tzn. że ilość dobra (pozytywnych odczuć)
zarówno w jednym, jak i w drugim przypadku jest taka sama?
"Można zapytać o prawdziwość tych zrelatywizowanych zdań. Jeśli ich
prawdziwość stwierdzona jest przy pomocy absolutystycznego pojęcia
prawdy, to taki relatywizm jest niekonsekwentny i traci sens. Jeśli zaś
ich prawdziwość jest znowu zrelatywizowana, to popadamy w ciąg w
nieskończoność w relatywizowaniu i takiego relatywizmu nie da się
skutecznie stwierdzić."
"Rorty uważany za relatywistę, sam odcina się od tego określenia.
Odróżnienie pomiędzy absolutyzmem i relatywizmem jest bowiem
absolutystyczne. Pragmatysta, w opinii Rorty’ego, nie głosi pozytywnej
teorii stwierdzającej, że coś jest relatywne względem czegoś innego."
Locke: "ktoś, kto dobrowolnie pozostaje w granicach jurysdykcji państwa,
wyraża milczącą zgodę na obowiązujące prawa". Napisz, Iksie, coś więcej o
błędności tego poglądu.
"Prawdopodobieństwo jest funkcją, a nie wartością funkcji, stąd powinno
się mówić o wartości funkcji prawdopodobieństwa dla argumentu a wynosi r,
a nie o prawdopodobieństwie; p(a) = r."
Poincare: konwencje (definicje w przebraniu) stanowią kategorię sądów,
których istnienie uszło uwagi Kanta.
"Najkrócej mówiąc logiczna rekonstrukcja danej koncepcji lingwistycznej
polega na:
- odszukaniu pojęć pierwotnych (niedefiniowalnych)
- podaniu jednoznacznych definicji pozostałych - poza pierwotnymi - pojęć
- wyraźnym sformułowaniu założeń przyjmowanych bez dowodu (aksjomatów)
[Tak naprawdę aksjomat ma dowód. Jest nim on sam (chyba, że zmienimy
terminologię lub podejście [?] na niestandardowe). - P.K.]
- ustaleniu ładu dedukcyjnego w ogóle twierdzeń rozważanej koncepcji."
Logika rozmyta mówi o tym samym, co logika nierozmyta, ale jest to inny
schemat pojęciowy?
"Dretske odpiera tezę sceptycyzmu za pomocą teorii relewantnych
alternatyw. Wiedzieć, ze p, to umieć wykluczyć relewantne alternatywy dla
zachodzenia p. Hipotezy sceptyczne są jednak nierelewantne i wiedza nie
wymaga ich wykluczenia. Są one bowiem czystymi możliwościami, a teoria
komunikacji byłaby niemożliwa, gdyby traktować je poważnie. Przepływ
informacji wymaga założenia trwałych warunków kanałowych, których nie
podaje się w wątpliwość. Jeśli wszystkie logiczne możliwości byłyby brane
pod uwagę, to wszystko stałoby się zakłóceniem i niczego nie dałoby się
zakomunikować."
Tak naprawdę trzeba po prostu uznać, że to jest to problem decyzyjny i
rozwiązywać go (jak wszystko) w celu zmaksymalizowania dobra
nieinstrumentalnego, a nie rozwiązywać go z perspektywy kogoś, kto
stwierdza zgodność lub niezgodność z rzeczywistością. To, o czym pisze
Dretske brzmi rozsądnie właśnie dlatego, że idzie on drogą rozwiązywania
z perspektywy dobra, nie prawdy ("gdyby ..., to nie dałoby s
zakomunikować niczego"), choć chyba jest zbyt mało odważny.
"Jeśli znaczenie naszych słów i treść naszych przekonań zależy od
kauzalnego oddziaływania na nas naszego środowiska życia, to
przypuszczenie, że nie posiadamy jakiejkolwiek wiedzy o środowisku
powoduje, że słowa te nie mają żadnego znaczenia lub są fałszywe. Zdaniem
Putnama jeżeli możemy skutecznie opisać sceptyczną hipotezę „mózgu w
pojemniku”, używając słów, które mają odniesienie, to hipoteza ta jest
niemożliwa. Przy założeniu takiej koncepcji znaczenia, hipoteza ta albo
nie ma odniesienia i nic nie znaczy albo fakt tego odniesienia świadczy o
jej fałszywości. Putnam twierdzi, ze mózgi w naczyniu nie mogą pomyśleć,
ani powiedzieć, że są mózgami w naczyniu. Ich słowa nie odnoszą się do
tego samego, co nasze słowa. Jeśli mówią „jesteśmy mózgami w naczyniu”,
ich słowa odnoszą się do pozorów wytwarzanych impulsami elektronicznymi,
a nie do prawdziwych mózgów i naczyń (nie są z nimi w kauzalnych
relacjach). Tymczasem, kiedy my mówimy „jesteśmy mózgami w naczyniu”
nasze słowa odnoszą się do mózgów i naczyń spotykanych w naszym
środowisku. Wtedy zaś, „jeżeli jesteśmy mózgami w naczyniu, zdanie
‘Jesteśmy mózgami w naczyniu’ jest fałszywe. Jest zatem (z konieczności)
fałszywe”."
"Putnam uważa swój argument antysceptyczny za aprioryczny, a hipotezę
„mózgu w pojemniku” za logicznie niespójną. Trzeba jednak zauważyć, że
argumentacja Putnama opiera się na założeniu eksternalistycznej teorii
znaczenia, a ta nie jest aprioryczna. Putnamowi udało się jednak pokazać,
że istnieje taka teoria znaczenia, przy której hipoteza sceptyczna staje
się niespójna."
"Ktoś, kto kwestionuje wszystkie dane świadomości, podlega samorefutacji,
ponieważ posługuje się danymi świadomości, aby je właśnie
zakwestionować."
"Skąd Pirron wie, że rzeczy są nie do osądzenia, skoro rzeczy są nie do
osądzenia?
Skąd Pirron wie, że należy powstrzymać się od wydawania sądów, skoro
rzeczy są nie do osądzenia?
Skąd Pirron wie, jak znaleźć szczęście, skoro rzeczy są nie do
osądzenia?"
Anegdota o malarzu Apellesie: "kiedy nadworny malarz Aleksandra Wielkiego
nie mógł namalować końskiej piany, zdenerwowany rzucił w obraz gąbką i
wtedy ku jego zdziwieniu, muśnięcie gąbki odtworzyło pianę przy pysku
konia. Podobnie przypadkowe odkrycie miało doprowadzić Pirrona do
poznania skutków epoché; odkrył towarzyszący temu spokój. Ale, jeśli
rzeczy są nie do osądzenia, to nie można ich nawet przypadkowo poznać."
"Odróżnianie przekonań prawdopodobnych i nieprawdopodobnych wymaga
posiadania informacji, które traktuje się jako prawdziwe. A zatem, bez
założenia prawdy nie ma też prawdopodobieństwa."
"Sceptycy dowodzą, że przez rozumowanie niczego poznać nie można, a w
swoich dociekaniach skrupulatnie odróżniają pojęcia i przeprowadzają
rozumowania."
"Dziesiątki stronic poświęca argumentom przeciwko możliwości kryterium
prawdy i wywołuje u czytelnika wrażenie, że jest to sprawa beznadziejna,
ale na koniec zawiesza sąd w tej sprawie i oficjalnie niczego nie
twierdzi. Gdyby postąpił inaczej i zaakceptował konkluzje swoich
argumentów, naraziłby się na zarzut niespójności (skoro nie istnieje
kryterium prawdy, to jak sceptyk może to wiedzieć?). We wstępie Zarysów
pirrońskich czytamy, że wszystko, co Sekstus napisze w tym dziele jest
tylko relacją z jego wrażeń, a autor nie uznaje tych wypowiedzi za
prawdziwe. Jest to praktyka zgodna z tym, co później zostanie ogłoszone:
sceptyk uznaje tylko zjawiska, odrzuca wszelkie twierdzenia o rzeczach, a
w codziennej praktyce idzie za zjawiskami."
"1. Wiedza nie wymaga pewności.
Keith Lehrer zaproponował odparcie sceptycyzmu za pomocą zamiany pojęcia
wiedzy pewnej na wiedzę bez pewności i porzucenie pretensji do pewności.
Inspiracja filozofią języka potocznego i Wittgensteinem (wiedza jest tam,
gdzie nie ma pewności lecz wątpliwości i racje).
Jest to właściwie zignorowanie sceptycyzmu.
2. Wiedza nie rządzi się regułami dedukcji.
Robert Nozick, jeden z autorów hipotezy mózgu w laboratorium, aprobuje
założenia sceptyków (nie wiemy czy nie jesteśmy mózgami w laboratorium),
ale kwestionuje zasadę ich rozumowania zwaną zasadą implikacyjnego
domknięcia wiedzy (epistemiczna interpretacja modus ponens).
To właśnie ta zasada umożliwia sceptykom negację posiadania przez nas
wiedzy codziennej.
Przykład podstawienia do zasady implikacyjnego domknięcia wiedzy: jeśli
wiem, że jeżeli siedzę i piszę na Ziemi, to nie jestem mózgiem w
pojemniku na Alfa Centauri i nie wiem, że nie jestem mózgiem w pojemniku
na Alfa Centauri, to nie wiem, że siedzę i piszę na Ziemi.
Williams uważa, że Nozick pomieszał treść wiedzy z wiedzą jako sytuacją
poznawczą.
Załóżmy (1), że wiem, iż właśnie siedzę przy biurku i załóżmy (2), że
wiem, iż jeśli siedzę przy biurku, to nie jestem mózgiem w pojemniku. Czy
stąd wynika, że wiem, iż nie jestem mózgiem w pojemniku? Nie, ponieważ
mogę nawet nie mieć takiego przekonania, taka myśl mogła mi nawet nie
przyjść do głowy.
W odniesieniu do wiedzy jako treści nie ma sensu odrzucać zasady
domknięcia.
3. Wiedza nie wymaga wiedzy o wiedzy.
Wiedza może istnieć bez dowodu swojego istnienia (sceptyk niesłusznie
zakłada, że wiedza nie może istnieć bez wiedzy o wiedzy, np. Dretske i
inni eksternaliści).
Nawet jeśli sceptyk ma rację co do wiedzy drugiego rzędu, to nie musi
mieć racji co do wiedzy pierwszego rzędu (np. wiedza małych dzieci czy
wiedza milcząca).
4. Uzasadnienie nie wymaga przejścia procedury uzasadniania.
Michael Williams uważa, że kluczowe dla problemu sceptycyzmu jest pojęcie
uzasadnienia, ponieważ zdaniem sceptyków wiedza jest niemożliwa z powodu
jego braku.
Sceptycy twierdzą, że „nie możemy nawet ustalić posiadania uzasadnionych
przekonań”. Filozoficzny czyli radykalny sceptycyzm jest tezą, że „nigdy
nie mamy najmniejszego uzasadnienia dla przekonania o jednej rzeczy
raczej niż drugiej”, „nic nigdy nie może być uzasadnione”."
"Wyobraźmy sobie dwa systemy prawne: pierwszy traktuje oskarżonego jako
winnego do czasu ewentualnego oczyszczenia z zarzutu; drugi traktuje
oskarżonego jako niewinnego dopóki nie zostanie mu udowodniona wina.
Sceptyk zakłada pierwszy system i zasadę wcześniejszego ugruntowania:
zawsze mamy prawo postawić pytanie „skąd wiesz?” i domagać się
przeprowadzenia procedury uzasadnienia."
~~Potraktować jak problem decyzyjny i rozwiązać w duchu dobra, nie
prawdy. Uwaga na ograniczenia!
"Nawet żeby zadać pytanie, trzeba mieć już wiele przekonań."
"Znaczenie nie jest wewnętrzną sprawą podmiotu."
Hipoteza Bliźniaczej Ziemi: "wyobraźmy sobie, że w jakiejś galaktyce
istnieje planeta podobna do Ziemi. Płyn nazywany tam „wodą” nie jest H2O,
lecz XYZ. Woda XYZ jest nieodróżnialna w normalnych temperaturach i
ciśnieniu od naszej wody. Smakuje tak samo, gasi pragnienie i płynie w
rzekach. Na Ziemi słowo “woda” oznacza H2O, a na Ziemi Bliźniaczej XYZ.
Cofnijmy się do roku 1750, kiedy chemia była jeszcze w powijakach.
Wyobraźmy sobie Oskara1 na Ziemi i Oskara2 na Ziemi Bliźniaczej, którzy
wskazując na szklankę, mówią „To jest woda”. Czy ich słowa znaczą to
samo?"
"Zdaniem Putnama jeżeli możemy skutecznie opisać sceptyczną hipote
„mózgu w pojemniku”, używając słów, które mają odniesienie, to hipoteza
ta jest niemożliwa."
Samowiedza, a samoświadomość.
"Scientists after leaving their desks and laboratories must use common
knowledge. They must communicate with colleges and family, eat breakfast,
cross the street etc.
Science is theoretical knowledge and even if it contains much information
about balance food, it is not enough to make the decision what to have
for breakfast today. Common knowledge with its flexibility and ambiguity
is better to deal with everyday problems. We can say that common
knowledge is practical one."
"Science seems continuation to common knowledge (making it more exact,
clear and reliable, theoretical expanding, eliminating common
ambiguities, too quick inferences etc)."
"Great discoveries require rejecting usual way of looking and thinking.
That is exactly the thesis of Kuhn about scientific revolutions."
"Matematyczne sformułowanie problemu jest zazwyczaj o wiele bardziej
zwięzłe, a ponadto jaśniejsze i mniej narażone na mylną interpretację. Co
ważniejsze jednak, przekładając oznajmienia w zwykłym języku na jakiś
przypuszczalnie równoznaczny zapis symboliczny, jesteśmy zmuszeni do
badania zwykłych oznajmień językowych w sposób staranniejszy, niż
czynilibyśmy to w innych warunkach i dzięki temu potrafimy wykryć wypadki
niejednoznaczności i nieostrości, które inaczej uszłyby może naszej
uwadze."
"Logika (teoria poprawnego wnioskowania) zajmuje się poprawnością
formalną, a epistemologia poprawnością materialną sądów."
"Sąd jest formalnie poprawny jeśli jest jednoznaczny, niesprzeczny i
wynika logicznie z przesłanek, na których jest oparty."
"Sąd jest materialnie poprawny jeśli jest oparty na prawdziwych
przesłankach. Rozumowanie jest materialnie poprawne, jeśli zawiera
prawdziwe przesłanki."
"Logika formalna nie zajmuje się wartością wiedzy percepcyjnej, która
jest źródłem przesłanek dla rozumowań."
"Kiedy powiada się, że część znaczenia wyrażenia "logicznie poprawny"
zastosowanego do wnioskowań dedukcyjnych, stanowi to, iż logicznie
poprawne wnioskowanie, którego przesłanki są prawdziwe, prowadzić będzie
do prawdziwego wniosku, to narzuca się komentarz, że o kimś, kto o tym
fakcie nie wie, nie powiemy, że rozumie on to zastosowanie wyrażenia
"logicznie poprawny"."
"Jeśli nie wszędzie od razu możemy dostrzec sprzeczność, to skąd niby
wiemy, że konstrukcje, które uchodzą za niesprzeczne, sprzeczności nie
zawierają?"
Grzegorczyk: rozwiązanie pragmatyczne paradoksu kłamcy - uznanie, że
zdania samozwrotne nie wyrażają sądów.
"Nauka chce mówić o tym, co jest obiektywne, a wszystko, co nie należy do
struktury, lecz do materiału (czyli da się wyrazić przy użyciu konkretnej
definicji ostensywnej) jest subiektywne (knowledge by acquaintance). To,
co nieopisywalne jest znane by acquainteance."
(fragment artykułu Ajdukiewicza)
Decydujemy się, żeby w języku, w którym zamierzamy mówić, pewien dany
termin był nazwą takiego przedmiotu, który spełnia warunek sformułowany w
zdaniu, w którym termin ten występuje. Np. decydujemy się, żeby w języku
geometrii terminy "punkt", "linia prosta" i "przechodzi przez" były
nazwami takich tworów, które spełniają następujący warunek: "przez dwa
punkty przechodzi zawsze jedna i tylko jedna linia prosta".
Na podstawie tej decyzji nazywanej konwencją terminologiczną, uznajemy
powyższe zdanie. Tak więc wydaje się, że metoda uznawania zdań na
podstawie konwencji terminologicznych, daje gwarancję prawdziwości
uznawanych na tej drodze zdań. Z drugiej strony wydaje się, że jest to
metoda bezpośredniego uzasadniania, bo dla uznania zdania nie odwołujemy
się do żadnego innego zdania jako przesłanki, tylko do konwencji
terminologicznej: ta ostatnia jest DECYZJĄ (!!!), aktem woli, a jej
słowne wypowiedzenie nie jest zdaniem oznajmującym, które by coś
stwierdzało lub przeczyło czemuś, tylko zdaniem rozkazującym.
Jednak metoda konwencji terminologicznych oraz metoda dedukcji nie
wystarczają do uzasadnienia żadnego twierdzenia; tzn. że jeśli
pozostaniemy przy tych metodach, to nie będziemy mogli zbudować żadnego
systemu asertywno-dedukcyjnego, którego zdania byłyby uzasadnione.
Warunek istnienia. Musimy przyjąć przesłankę egzystencjalną,
stwierdzającą, że istnieje przedmiot, spełniający ten warunek. W
przeciwnym razie moglibyśmy dowieść np. istnienia człowieka, który ma 100
metrów wzrostu. Wystarczyłoby w tym celu postanowić, żeby np. termin
"Polifem" denotował przedmiot, spełniający warunek: "Polifem jest
człowiekiem o wzroście 100 metrów" i stwierdzić, że dzięki tej konwencji
Polifem jest człowiekiem o wzroście 100 metrów. Wówczas wyżej wymienione
prawo logiki upoważni nas do wyprowadzenia wniosku, że istnieje człowiek
o wzroście 100 metrów.
Warunek jedyności. "Dla każdego x i y, jeżeli D(x) i D(y) to x=y".
"Istnieją niezliczone liczby rzeczywiste, dla których nie mamy
desygnujących ich wyrażeń. Termin "liczba rzeczywista" denotuje wszystkie
liczby rzeczywiste, widzieliśmy jednak, że nie mogą one wszystkie być
desygnowane."
*"Załóżmy, że wszystkie koty, jakie istnieją i kiedykolwiek istniały na
Ziemi, to maszyny zbudowane przez Marsjan. Czy zatem myliliśmy się co do
tego, czym tak naprawdę są koty czy też kotów w ogóle nie było? Putnam
twierdzi, że w ogóle ich nie było."
O rozwiązaniu decyduje moim zdaniem rachunek zysków i strat (przy
ewentualnych założeniach dodatkowych).
"Zdania typu "Koty są zwierzętami" są "mniej konieczne" niż takie zdania,
jak "kawalerowie są nieżonaci"."
"Jeżeli rozum ujmuje przedstawienie, to ogarnia tylko skutki przedmiotów
przedstawionych, a nie zewnętrzne przedmioty przedstawione."
"Jest tu założone pojęcie przyczyny, a także wnioskowanie przyczynowe, o
których sceptycy sądzili, że je całkowicie wyeliminowali. Rozróżnienie
między fenomenem, a przedmiotem istniejącym może mieć znaczenie tylko i
wyłącznie wtedy, gdy się w sposób dogmatyczny przyjmie rozróżnienie
między jawieniem się, a istnieniem oraz ściśle określone pojęcie
przedmiotu istniejącego poza tym, co się jawi (sceptyk nie może tego
zrobić)."
*"Sceptycyzm w sprawie racjonalności wywodu lub prawdziwości jakiegoś
twierdzenia może być efektywnie wykazany tylko pod warunkiem, że
racjonalność jakiegoś innego wywodu zostanie zaakceptowana."
Spostrzeżenia są względne, iluzje i halucynacje, powidoki, daltonizm,
sny, stany hipnotyczne, inne patologie percepcji, "skoro percepcja jest
warunkowana przyczynowo przez oddziaływanie ze strony przedmiotów
zewnętrznych, to znaczy, że spostrzegamy nie przedmioty, ale ich skutki z
naszej świadomości", "spostrzegamy nie przedmiot, bo ten już nie
istnieje, ale jego obraz".
"Typowy sceptycyzm to teza, że wiedza nie istnieje i nie jest możliwa (w
podobny sposób przedmiotem wątpienia sceptycznego bywa uzasadnienie).
Raczej wątpliwe, że jest to teza sceptycyzmu."
"Agnostycyzm - niepoznawalność bytu (ta teza jest pewna).
Sceptycyzm - niedostateczność metod poznania (powątpiewalna na równi z
tezami rzeczowymi)."
"Agnostycyzm jest zatem stanowiskiem radykalniejszym od sceptycyzmu
zarówno co do treści (nie tylko kwestionuje ludzką wiedzę, ale sam byt
uważa za niepoznawalny), jak i co do siły asercji (nie kwestionuje
własnego stanowiska)."
"Teza sceptycyzmu globalnego sama siebie unieważnia (albo zawiera
nieuzasadnioną wątpliwość, albo jest wewnętrznie sprzeczna).
Samorefutacja nie dotyczy jednak sceptycyzmów lokalnych, nie daje żadnego
przykładu wiedzy i nie usuwa hipotezy złośliwego uczonego. Również
postawa wątpienia i zawieszania sądu jest niespójna, ponieważ zakłada
poznanie własnych czynności świadomych, sens słów, elementarne fakty na
temat świata."
„Gdyby ktoś próbował wątpić we wszystko, to nie doszedłby nawet do
wątpienia w cokolwiek. Gra w wątpienie sama zakłada już pewność”.
"Starożytni sceptycy byli w gruncie rzeczy sceptykami lokalnymi, ponieważ
nie wątpili o wartości danych samoświadomości, o tym, co im się wydaje,
lecz jedynie o tym, czy tak jest w rzeczywistości."
„Nikt chyba wątpić nie będzie, że dany przedmiot jawi się tak albo tak;
szuka się tylko tego, czy jest taki, jak się jawi”.
"Taka sytuacja niezwykle ułatwiała im sceptyczne wątpienie, poniew
własne wątpliwości traktowali jako niewątpliwe. Uważali, że mają prawo
toczyć na ten temat nieograniczony dyskurs, zgłaszać problemy i aporie,
pytać, formułować argumenty, wyprowadzać wnioski itd. Późniejsi
filozofowie zauważyli jednak, że język nie jest czysto prywatny, a zatem
używając publicznego języka do argumentacji sceptycznej, już zapożyczamy
potoczną wiedzę."
- „Człowiek, kosztując czegoś, może przysięgać w dobrej wierze, że wie,
iż dla jego podniebienia jest to słodkie lub przeciwnie, gorzkie, i żaden
wykręt grecki nie zdoła odebrać mu tej wiedzy”
- „Nie widzę bowiem, w jaki sposób akademik obali takie twierdzenia:
Wiem, że przedstawia mi się to jako białe… wiem, że to ma dla mnie
przyjemny zapach”
- „O tym, że ja jestem, że wiem o tym i lubię to – jestem najpewniejszy
(…). Co do tych prawd nie ma żadnej obawy wobec takich zarzutów
akademików, gdy pytają: a cóż będzie, jeśli się mylisz? Jeśli się mylę -
to dowód, że jestem. (…) choćbym się i mylił, to niewątpliwie nie mylę
się w tym, iż wiem, że jestem. (…) jak wiem to, iż jestem, tak samo wiem
również i to, że wiem o tym”.
Dystans czasowy i strukturalny, pośrednictwo pojęć, zależność przekonań
od języka i kłopoty z werbalizacją przekonań. "Wszystko to nie pozwala,
aby jakiekolwiek zdanie w pierwszej osobie, wyrażające dane
samoświadomości, miało status niepowątpiewalnego".
"Argumentacje sceptyków zwykle zakładają pojęcie wiedzy pewnej. Potocznie
„wiedzieć” nie znaczy „wiedzieć z pewnością”. Argumenty sceptyków upadają
po zastąpieniu pojęcia wiedzy pewnej pojęciem wiedzy potocznej. Taka
zmiana pojęcia wiedzy nie rozwiązuje problemu sceptycyzmu a jedynie go
odsuwa."
"W odpowiedzi na pytanie „Skąd wiesz?” mamy trzy możliwości (trylemat
Agryppy): ciąg w nieskończoność, błędne koło lub dogmatyczne założenie.
Fundamentyzm próbuje zatrzymać regres (ciąg w nieskończoność) poprzez
wyznaczenie przekonań bazowych, które nie potrzebują uzasadnienia.
Koherentyści twierdzą, że błędne koło nie jest złe, a uzasadnienie nie
polega na posiadaniu podstaw lecz na wzajemnym powiązaniu przekonań.
Fundamentyzm i koherentyzm prowadzą jednak do sceptycyzmu o jeden poziom
wyżej, tj. na poziomie metauzasadniania. Jak bowiem uzasadnić ich
koncepcje uzasadnienia i rozstrzygnąć spór pomiędzy nimi?"
"Siła sceptycznych argumentów związana jest z pewnymi teoretycznymi
ideami, które można odrzucić."
"Sceptyk jednostronnie zakłada, że wątpienie nie wymaga racji, zaś
uzasadnienie zawsze." Tu widać jak na dłoni, że do problemu należy
podejść z perspektywy dobra, nie z perspektywy prawdy. Z perspektywy
racjalności decyzji, a nie z perspektywy stwierdzenia jak rzeczy s
mają. Uwaga jednak na ograniczenia.
"Eksternalizm epistemiczny: teoria wiedzy i uzasadniania jest
eksternalistyczna w typowym sensie, gdy pozwala, aby czynniki
uzasadniające dane przekonanie nie były introspekcyjnie dostępne
podmiotowi przekonania. Jeśli wiedza to prawdziwe uzasadnione
przekonanie, to koncepcja uzasadnienia ma wpływ na koncepcję wiedzy."
"Internalizm zakłada, że czynnikiem uzasadniającym może być tylko to, co
jest introspekcyjnie dostępne podmiotowi uzasadnianego przekonania, a
zatem jego inne przekonania, doświadczenia, myśli, czyli stany
wewnętrzne."
"Eksternaliści wprowadzają jako czynniki uzasadniające kauzalne związki,
reliabilność procesów, które doprowadziły do uformowania przekonania, a
zatem zewnętrzne fakty. Są to czynniki, które nie są bezpośrednio
dostępne podmiotowi w refleksji (introspekcji) i może się zdarzyć, że
podmiot nie zna czynników uzasadniających jego przekonanie, a zatem może
nie wiedzieć, że jego przekonanie jest uzasadnione (a w konsekwencji nie
wiedzieć, że wie)."
"Dla internalisty jest wykluczone, aby podmiot nie wiedział, że jego
uzasadnione przekonanie jest uzasadnione, ponieważ to podmiot decyduje o
uzasadnieniu (uzasadnienie jest wewnętrzną sprawą podmiotu, w
przeciwieństwie do prawdziwości, która jest kwestią zewnętrzną względem
podmiotu)."
"[...] Quine aprobuje jednak tezę sceptyka, że nie istnieje wiedza
pewna."
"Wiedza i uzasadnienie mogą istnieć bez dowodu ich istnienia (brak dowodu
wbrew sceptycyzmowi nie przesądza ich nieistnienia)."
"Gettier podał dwa kontrprzykłady do standardowej definicji wiedzy."
"Jeden z nich jest następujący: człowiek o nazwisku Smith ma mocne
podstawy do sądzenia, że jego sąsiad Jones posiada samochód marki ford,
ponieważ jak daleko Smith sięga pamięcią, Jones zawsze miał forda,
ostatnio podwiózł go fordem i trzyma forda w garażu. Smith ma także
innego znajomego, Browna, o którego aktualnym miejscu pobytu nic nie wie.
Znając jednak logiczne własności spójnika alternatywy, Smith stwierdza z
przekonaniem, że Jones posiada forda lub Brown jest w Barcelonie. Zdarza
się jednak tak, że Jones nie posiada aktualnie forda i jeździ fordem
wypożyczonym, a Brown jest akurat w Barcelonie.
W tym przypadku Smith ma prawdziwe uzasadnione przekonanie, a jednak
trudno powiedzieć, że posiada wiedzę. Standardowa definicja wiedzy nie
zawiera więc wystarczających warunków dla wiedzy."
Propozycje „czwartego warunku”:
- „nieobecność fałszu w podstawie przekonania pretendującego do wiedzy”
(Chisholm)
- „przekonanie pretendujące do wiedzy nie może być obalone/udaremnione
przez inne przekonania prawdziwe” (Lehrer i Paxson).
"S widzi, że człowiek o nazwisku Tom Grabit kradnie książkę z biblioteki.
Możemy sądzić, że S ma stosowne uzasadnienie dla przekonania, że Grabit
ukradł książkę. Załóżmy jednak, że całkowicie bez wiedzy S, matka Toma
Grabita powiedziała, że Toma nie było w bibliotece lecz był tam jego
bliźniaczy brat Tim. Gdyby S dowiedział się o tym, to jego uzasadnienie
byłoby udaremnione. Przekonanie S-a jest uzasadnione, ale nie jest wiedzą
w myśl koncepcji braku udaremnienia. Tak mocny warunek prowadzi jednak do
zakwestionowania większości naszych przekonań. Mogą istnieć prawdziwe ale
zwodnicze świadectwa, które udaremniają uzasadnienie."
Kondycjonalna definicja wiedzy (Nozick): "S wie, że p =df (1) p jest
prawdziwe; (2) S ma przekonanie, że p; (3) Gdyby p nie było prawdziwe, to
S nie miałby przekonania, że p; (4) Gdyby p było prawdziwe, to S miałby
przekonanie, że p."
"Goldman wiedza to pojęcie prototypowe i nie da się jej zdefiniować
przy pomocy warunków koniecznych i wystarczających".
Widzimy tutaj podobieństwo koncepcji Goldmana do koncepcji pojęć
rodzinowych w sensie Wittgensteina oraz do koncepcji Austina ("„wiem” to
wyrażenie performatywne, które nie oznacza żadnego stanu umysłu, a jest
jedynie środkiem językowym do poręczania swoim autorytetem").
"Pojęcia są zwykle reprezentowane za pomocą cech, które nie są konieczne,
a tylko często przysługują desygnatom danego pojęcia. Zbiór takich cech
to prototyp."
"Przedmiot jest uważany za desygnat danego pojęcia jeśli jest dość
podobny do prototypu. Nie każdy ptak lata i śpiewa (pingwiny nie latają,
a sępy nie śpiewają)."
"Desygnaty pojęć dzielą się na typowe i nietypowe. Podobnie, niektóre
przypadki wiedzy są modelowe, a inne peryferyjne."
Poznanie dzieli się na bezpośrednie i pośrednie.
"Poznanie pośrednie dzieli się na dedukcję i indukcję. Indukcja jest
niepewna, a dedukcja popełnia petitio principii, wpada w regressus ad
infinitum lub odwołuje się do poznania bezpośredniego, które już zostało
zakwestionowane."
Wersja pierwsza (treść mniej więcej taka sama, inne ujęcie). 10
argumentów za niemożliwością poznania bezpośredniego:
- rozmaite stworzenia różnie spostrzegają te same rzeczy
- różni ludzie odmiennie spostrzegają te same rzeczy
- te same zmysły dają rozmaite spostrzeżenia w zależności od okoliczności
- percepcja zależy od odległości
- percepcja zależy od ośrodka, np. powietrza
- percepcja zależy od ilości przedmiotów i ich składu
- percepcja zależy od relacji miedzy spostrzegającym i spostrzeganym
- percepcja zależy od oczekiwań
- percepcja zależy od wychowania
- percepcja zależy od innych okoliczności społecznych
Wersja druga (treść mniej więcej taka sama, inne ujęcie). Dziesięć tropów
Ainezydema przeciw poznaniu bezpośredniemu. Wykaz najwyższych kategorii
wątpienia (na podstawie Realego):
1. Różnice w budowie zmysłów, które niewątpliwie pociągają za sobą
powstawanie wrażeń zmysłowych nie tylko różnych, ale i sobie
przeciwstawnych (w tym wartość pozytywna i negatywna?). A zatem:
zawieszenie sądu.
2. Różnice spotykane u ludzi: różne postrzeżenia, myśli, odczucia,
odmienne postawy praktyczne. Demofon, kucharz Aleksandra: w cieniu -
gorąco, w słońcu - zimno.
3. Odmienna budowa różnych zmysłów u jednego człowieka. Np. jabłko. Dla
wzroku - żółte. Dla smaku - słodkie. Dla węchu - przyjemnie pachnące.
4. Różne i zmienne są dyspozycje, sytuacje, stany ducha, od których w
konsekwencji zależą przestawienia. Bo i stan szaleńców nie jest przeciwny
naturze. Dlaczego bowiem oni maja być szaleni, a nie my?
5. Zróżnicowania i sprzeczności w mniemaniach ludzi na temat wartości
moralnych (dobra i zła, piękna i brzydoty, prawdy i fałszu), bogów oraz
powstania i końca świata.
6. Nic nie jawi się nam w sobie i przez siebie w swojej czystości, lecz
zawsze tylko w różny sposób zmieszane z czymś innym; nasze przedstawienie
jest zawsze uzależnione od tego zmieszania.
7. Przedstawienia rzeczy są uzależnione od odległości, odmiennego
położenia i miejsca.
8. Na nasze przedstawienia radykalnie wpływa ilość i stosunki ilościowe;
pojedyncze ziarenka piasku wydają się chropowate, lecz ich duża ilość
robi wrażenie miękkiej.
9. Najczęściej poznajemy rzeczy, zestawiając je z innymi i że bez takiego
porównania poszczególne rzeczy same z siebie są niepoznawalne. "Trop
względności". Mała rzecz jest porównywana z dużą, sucha z mokrą, ciepła z
zimną, lekka z ciężką, czarna z białą itd.
10. Na nasz sąd wpływają ciągłość, częstotliwość lub rzadkość pojawiania
się zjawisk.
Wniosek, jaki Sekstus Empiryk wyprowadza z poszczególnych tropów: nie
możemy się wypowiadać co do realności przedmiotów zewnętrznych.
(na podstawie Realego - coś tam zmieniałeś, ale nie wiadomo co)
Agryppa, lepsze 5 tropów:
1. Niezgodność poglądów.
2. Jeśli chce się rozwiązać jakiś problem, trzeba przytoczyć dowód.
Okazuje się jednak, że żaden dowód sprawy nie kończy: każdy dowód
potrzebuje innego dowodu, a ten znowu następnego i w ten sposób popada
się w regres w nieskończoność. Skoro nie mamy gdzie utwierdzić właściwego
dowodu, następuje zawieszenie sądu.
3. Żadnej rzeczy nie można poznać w niej samej, lecz poznaje się ją
zawsze w odniesieniu tak do poznającego, jak i do innych rzeczy wespół z
nim postrzeganych.
4. W celu uniknięcia regresu w nieskończoność, dogmatycy przyjmują swoje
pierwsze zasady bez dowodu i uważają, że są one bezpośrednio uzasadnione,
a więc zakładają coś w sposób całkowicie bezpodstawny. "Chcą po prostu i
bez żadnego dowodu zakładać na mocy ustępstwa". Diogenes Laertios: "to
zaś jest nieuprawnione, bo równie dobrze można by przyjąć założenia wręcz
przeciwne".
5. Błędne koło w dowodzeniu. Gdy chcąc uzasadnić rzecz poszukiwaną, rzecz
tę zakłada się w samym dowodzie, przytaczanym dla jej wyjaśnienia.
Inaczej: gdy rzecz, którą się przyjmuje jako wyjaśnienie i rzecz, którą
chce się wytłumaczyć, wzajemnie się potrzebują.
"Trzy pozostałe tropy idą o wiele dalej i przy dobrym wykorzystaniu
prowadzą do zakwestionowania nie tylko prawomocności przedstawień, lecz
także wartości każdej formy rozumowania i badania, bez względu na to, czy
dotyczy ono rzeczy zmysłowych, czy poznawanych rozumem."
Chiliagon brany za koło.
"Wyobraźmy sobie, że matematyk chce sprawdzić, czy jakieś wyrażenie jest
twierdzeniem badanej przez niego teorii. Dowód tego twierdzenia wymaga
jednak milionów bądź miliardów operacji, tak że wykonanie ich przez
człowieka jest praktycznie niemożliwe. A więc o twierdzeniu tym nie można
orzec, czy jest ono prawdziwe czy nie. Zastosowanie w tym przypadku
maszyny pozwoli przeprowadzić dowód; powstaje jednak pytanie, czy dowód
ten może być przez człowieka rozumiany? W dotychczasowym sensie - chyba
nie. Jeżeli nie, to za pomocą maszyn matematycznych można dowodzić
twierdzeń, których nie można zrozumieć, ewentualnie pojęcie zrozumienia
wymaga innej interpretacji."
Jednoznaczna charakterystyka gatunku, a istotna charakterystyka gatunku.
"Dawniejsza opozycja filozoficzna wobec logiki modalnej była osadzona w
przybliżeniu w trzech różnych (i nieporównywalnych) przekonaniach. Po
pierwsze, są tacy, którzy są przekonani, że wszystko, co jest prawdziwe
jest koniecznie prawdziwe, a stąd nie ma żadnej różnicy między prawdą, a
prawdą konieczną. Po drugie, są tacy, którzy wierzą, że nic nie jest
koniecznie prawdziwe, a stąd dla dowolnego zdania p, zdanie Np (p jest
koniecznie prawdziwe) jest po prostu fałszywe. A po trzecie, są i tacy,
którzy twierdzą, że słowa "koniecznie prawdziwe" nie niosą jakiegokolwiek
sensu. Tak więc, każde z tych nastawień filozoficznych odrzuca logikę
modalną ze swoich własnych powodów."
Determinizm jest warunkiem pewności wiedzy - czy jego zakwestionowanie
podważa pewność wnioskowań?
Twierdzi się, że koekstensywność cech nie jest wystarczającym warunkiem
ich identyczności. W takim razie co nim jest? Cechy są identyczne wtw są
koniecznie koekstensywne jak twierdzi Quine w jednej ze swoich książek?
"Fizycy pozostając pod wrażeniem sukcesów mechaniki kwantowej czują się
przekonani, że jest ona prawdziwa; a jednak ich niekończące się dyskusje
na temat interpretacji mechaniki kwantowej pokazują, że przekonani o jej
prawdziwości, nie wiedzą, co ona znaczy."
Aprioryzm umiarkowany: zdania empiryczne, zdania analityczne, zdania
syntetyczne a priori.
Aprioryzm skrajny: zdania analityczne, zdania syntetyczne a priori.
Empiryzm umiarkowany: zdania empiryczne, zdania analityczne.
Empiryzm skrajny: zdania empiryczne.
"Może być tak, że ludzie umieją identyfikować przypadki zdań
analitycznych, ale nie potrafią podać dobrej ogólnej definicji
analityczności."
"Przykłady zdań analitycznych należą do jednych z poniższych grup:
(a) prawa logiki
(b) egzemplifikacje praw logiki za pomocą zdań języka naturalnego, np.
"Warszawa leży nad Wisłą lub Warszawa nie leży nad Wisłą"
(c) twierdzenia czystej matematyki (stosowana stanowi odrębny problem)
(d) zdania w rodzaju "każdy kawaler jest nieżonaty"
(e) zdania typu "żadna powierzchnia nie może być zarazem czerwona i
zielona".
Na ogół nie kwestionuje się analityczności (a) i (b). Pogląd w sprawie
(c) zależy od rozstrzygnięcia statusu matematyki. Analityczność grupy (d)
wymaga uznania, że stosowne zdania dają się zredukować do (a) drogą
zastępowania synonimów przez synonimy. Najbardziej sporna jest grupa (e).
Quine przyjmuje analityczność grup (a), (b) i (c). Podziela on bowiem
logicyzm. Nie ma jednak według niego zadowalającego sposobu określania
analityczności dla zdań z grupy (d) i (e)."
"Quine rozważył definicje analityczności i zarzucił im następujące braki:
1. pojęcie znaczenia jest niejasne
2. definicje nie mogą być źródłem synonimiczności, bo ją zakładają
3. wymienialność salva veritate w kontekstach ekstensjonalnych jest zbyt
słabym warunkiem dla synonimiczności, ponieważ wyrażenia koekstensjonalne
wcale nie muszą być równoznaczne
4. gdy przechodzimy do kontekstów intensjonalnych to synonimiczność i
wymienialność wyrażeń synonimicznych salva veritate zakłada
analityczność, a więc to, co chce się zdefiniować
5. definicja zdania analitycznego jako koniecznie prawdziwego jest
niedobra, gdyż pojęcie konieczności jest notorycznie mętne
6. pojęcie reguły semantycznej nie jest jasne bez uprzedniego
zdefiniowania synonimiczności
7. nawet, gdyby przyjąć pojęcie reguły semantycznej jako pierwotne i
zdatne dla określenia kategorii analityczności, to uzyskalibyśmy tylko
definicję dla wyrażenia "zdanie analityczne w J", a nie "zdanie
analityczne"."
"Kryterium analityczności i/lub synonimiczności powinno być:
1. ogólne
2. mieć postać "... wtw ..."
3. unikać podejrzanych pojęć
4. być wolne od błędnego koła
5. być behawiorystyczne
6. być nominalistyczne."
"Zdanie a jest analityczne w języku J wtw a jest pewnikiem języka J lub
konsekwencją logiczną jego pewników.
Zdanie a jest analityczne w języku J wtw a jest definicją ustalają
znaczenie jakiegoś terminu języka J lub logiczną konsekwencją takiej
definicji.
Zdanie a jest analityczne wtw a jest prawdziwe w każdym możliwym świecie.
Zdanie a jest analityczne wtw jest niemożliwe, aby a było fałszywe.
Zdanie a jest analityczne wtw zdanie nieprawda, że a jest wewnętrznie
sprzeczne.
Zdanie a jest analityczne wtw a jest prawdziwe wyłącznie na mocy znacz
i niezależnie od faktów.
Zdanie a jest analityczne wtw a jest logicznie prawdziwe lub może być
przekształcone w zdanie logicznie prawdziwe przez wzajemną zamianę
synonimów.
Zdanie a jest analityczne wtw a jest prawdziwe w każdym opisie stanu.
Zdanie a jest analityczne wtw a może być zredukowane do prawdy logicznej
za pomocą definicji.
Zdanie a jest analityczne wtw a jest prawdziwe wyłącznie na mocy reguł
semantycznych języka J."
"Sformalizowana teoria filozoficzna jest potrzebna filozofom często tak
samo, jak mechanikowi samochodowemu fizyka kwantowa i kosmologia. Tego
rodzaju przekonanie naturalistów jest uzasadniane tezą, iż za wcześnie na
kompletną formalizację, gdy mamy dopiero prototeorię (wszak fizyka
współczesna też musi sobie radzić bez kompletnej formalizacji)."
"Godną uwagi cechą wieloznacznych terminów "light" i "bore" lub "bore us"
jest to, że różne ich wypowiedzenia mogą być jawnie prawdziwe lub jawnie
fałszywe o jednej i tej samej rzeczy. Cecha ta nie stanowi wprawdzie
warunku koniecznego wieloznaczności terminu, ale w każdym razie jest jego
najlepszym przybliżeniem, jakie udało nam się uzyskać."
"Kripke odróżnia sztywne desygnatory (np. "Wenus") mające tę samą
denotację we wszystkich możliwych światach oraz deskrypcje (np. "gwiazda
poranna"), które mogą mieć rozmaite odniesienia przedmiotowe w różnych
możliwych światach. Arystoteles musi być Arystotelesem w każdym możliwym
świecie, ale mógłby nie być uczniem Platona."
"Czy mówienie o "istotnej własności" jest sensowne jedynie w odniesieniu
do deskrypcji?"
"Jeśli relatywista stwierdza, że nie ma uniwersalnych sądów, dotyczących
świata, to jaki status ma jego własna teza?"
"Jeśli zrelatywizuję poznanie świata do schematu pojęciowego (mojej
kultury), to czy teza o schemacie sama nie podpada pod schemat, a więc
jest zrelatywizowana do mojej kultury, ergo można ją pominąć?"
"Kiedy mówimy, że nic nie jest dowodem, mówimy, że z wyjątkiem argumentu,
który wykazuje, że dowód nie istnieje; bowiem tylko on sam jest dowodem.
A jeśli on sam siebie usuwa, nie jest przez to potwierdzone, że dowód
istnieje. Skoro nie istnieje kryterium prawdy, to skąd sceptyk wie, że
nie istnieje takie kryterium? Skoro bowiem rzeczy byłyby nie do
osądzenia, to nic na ich temat nie moglibyśmy twierdzić. Albo więc Pirron
błądzi, że rzeczy są nie do osądzenia, albo Pirron jest niekonsekwentny.
Argument przeciwko dowodowi albo jest dowodem, albo dowodem nie jest. A
jeśli dowodem nie jest, jest niewiarogodny, jeśli zaś jest dowodem, dowód
istnieje."
"Gdy stwierdzam równocenność wszystkich stanowisk to chyba zgadzam się
tym samym ze stwierdzeniem, że wśród nich mogą się znaleźć poglądy, które
odrzucą równocenność."
"Jeśli, sięgając do tezy Feyerabenda uznamy, że "wszystko ujdzie", to w
konsekwencji przyjmiemy również, że nie wszystko."
Podstawowe prawa logiczne w tym sensie, że są podstawowymi zasadami na
których bazują schematy - aksjomatyka to insza inszość.
Czy dowód musi być dowodem prawomocnym, aby być dowodem? A wiedza?
Pułapka języka potocznego (podobnie sprawa ma się z aktem i wytworem).
"Wyobraźmy sobie, że Wenusjanie lądują na Ziemi i obserwują pożar lasu.
Jeden z nich powiada: "wiem, co jest tego przyczy- atmosfera tej
zakichanej planety nasycona jest tlenem". Ta krótka opowiastka stanowi
ilustrację tego, że "warunek tła" jednego człowieka (lub istoty
pozaziemskiej) może z łatwością być dla drugiego człowieka "przyczyną".
To, czy coś jest "przyczyną" czy "wyjaśnieniem", zależy od wiedzy z tła
oraz od naszego powodu postawienia pytania."
Czy fałsze - tak jak prawdy - mają własne korelaty?
Czy strukturę świata da się poznać przez studiowanie struktury języka?
Wang - atrybut aprioryczności:
"7+5=12
istnienie nie jest atrybutem
świat jest czterowymiarowy
istnieje coś
Vx(x=x) (istnieje takie x, że x równa się x)
nie mogę być Tobą
nie mógłbym się urodzić 15 lat później
Cantor odkrył twierdzenie Cantora
to zdanie jest prawdziwe
każdy ton ma natężenie i wysokość
jedna i ta sama powierzchnia nie może być cała zarazem czerwona i zielona
suma kątów w trójkącie równa się 180 stopni
suma kątów w trójkącie jest mniejsza od 180 stopni
zdanie w systemie formalnym, wyrażające niesprzeczność tego systemu
zasada indukcji matematycznej
dowolne dwie rzeczy różnią się przynajmniej w 30 detalach
każde zdanie jest albo prawdziwe, albo fałszywe
jeśli zdanie a jest analityczne i zdanie b wynika logicznie ze zdania a,
to zdanie b również jest analityczne
przestrzeń jest trójwymiarowa
ziemia nie powstała 5 minut temu
istnieje przeszłość
f=ma
jedność nie jest wielością
jeżeli coś powinienem uczynić, to muszę to uczynić
zasada równości społecznej
świat jest systemem koniecznie powiązanych części
każde zdarzenie ma swą przyczynę
świat jest nieskończony
świat jest skończony, ale nieograniczony
co się stało, to się nie odstanie"
"Jeśli absolutne zdania analityczne są punktem odniesienia, to wszystkie
inne są syntetyczne w jakimś stopniu. Nawet prawa rachunku predykatów w
stosunku do tautologii rachunku zdań mają pewną komponentę syntetyczną,
mianowicie założenie o niepustości dziedziny."
"Kawaler" (przedmiot fizyczny, ludzki, dorosły, męski, nigdy nie żonaty).
~~Jeśli w ogóle musi być podział, to najlepszy jest dwójkowy? "Teoria
półek", a zasada użyteczności.
"Synkategorematyczne użycie przymiotników: wątpliwy zaszczyt, zwykłe
dziecko, udawane uczucie, prawdziwe pieniądze, przyszłe matki."
"Przymiotnika używamy kategorematycznie w prawdziwie atrybutywny sposób."
"Czy wyrażenie "duży europejski motyl" ma być prawdziwe wyłącznie o
europejskich motylach dużych jak na motyle, czy też o wszystkich
europejskich motylach, dużych jak na europejskie motyle? Czy zasięgiem
synkategorematycznego przymiotnika "duży" jest wyrażenie "motyl" czy
"europejski motyl"?"
"Mieszkańcy innych światów mogą zgodnie z prawdą nazwać swoje własne
światy światami aktualnymi, jeśli przez "aktualny" rozumieją to, co my."
"Jeśli nawet jest konieczne, że każda liczba parzysta jest sumą dwóch
liczb pierwszych, nie wynika z tego, że wiemy coś o tym a priori.
Istnieją konieczne prawdy a posteriori i istnieją prawdopodobnie
przygodne prawdy a priori. Tak więc "może być poznane a priori" nie
znaczy "musi być poznane a priori"."
"Teoria w pewnym szerszym sensie, którym posługuje się Quine, w którym o
dowolnym zbiorze twierdzeń i ich konsekwencji (przy okazji:
dwuznaczność!) powie się, że tworzy teorię, jest zobowiązana
ontologicznie do uznawania tego rodzaju bytów, które należą do zakresu
zmienności jej zmiennych, a to z kolei jest zdeterminowane przez
predykaty zawarte w teorii."
"Na pytanie o strukturę przestrzeni da się odpowiedzieć za pomocą
obserwacji tylko wtedy, gdy przestrzeń jest samozamknięta (zwarta, jak
powierzchnia kuli) i tak mała, że będziemy w stanie kiedyś objąć ją całą
badaniami obserwacyjnymi. W przeciwnym razie pytanie to zawsze pozostanie
otwarte dla filozoficznych spekulacji."
=="Gdy mówimy "Mojżesz nie istniał", może to znaczyć różne rzeczy. Może
znaczyć: "wychodząc z Egiptu, Izraelici nie mieli jednego wodza" albo
"ich wódz nie miał na imię Mojżesz" albo "nie było człowieka, który by
dokonał tego wszystkiego, co Biblia przypisuje Mojżeszowi"."
Tę myśl możemy zastosować do naszej teorii (gdy mówimy, że „czegoś nie
ma” lub „coś nie istnieje”)?
"Gdy odkrywamy, ze opatrzyliśmy nazwą dwukrotnie tę samą planetę, nasze
odkrycie jest empiryczne."
"Wyznaczanie, a nazywanie faktu - określenie miejsca i czasu
jednoznacznie wyznacza pewien fakt, ale go nie nazywa, nie mówi o żadnym
znaczeniu, jakie tam zachodzi."
"Gdyby istniało skończenie wiele cząstek we wszechświecie, to nazwa
"nieskończoność" nie miałaby żadnej realnej egzemplifikacji, byłaby
pusta."
==Realizm w odniesieniu do przedmiotów danego typu polega na uznaniu ich
za istniejące.
Realizm versus nominalizm - istnienie powszechników.
Realizm versus fenomenalizm - istnienie przedmiotów percepcji (jaki
status mają pozytywne i negatywne odczucia, tj. przyjemność i przykrość?)
Realizm versus instrumentalizm - istnienie teoretycznych przedmiotów
nauki.
Realizm w odniesieniu do przyszłości kontra neutralizm (zgodnie z którym
zdania przygodne, dotyczące przyszłości są pozbawione wartości
logicznych).
Realista modalny wierzy w prawdy konieczne i przygodne, przedmioty o
istotnych i akcydentalnych własnościach oraz w istoty indywidualne.
Realizm ontologiczny (metafizyczny) jest określany jako stanowisko
uznające, że przynajmniej niektóre przedmioty istnieją niezależnie (tj.
właśnie realnie) od podmiotu (jego świadomości).
Realizm epistemologiczny - jako stanowisko uznające, że to, co poznajemy
(tj. przedmiot poznania) jest niezależne (tj. realne) od aktów poznania.
Realizm semantyczny - jako stanowisko, uznające całkowitą definiowalność
znaczenia zdań oznajmujących przez transcendentne (tj. właśnie realne)
warunki ich prawdziwości.
...
"Czy nasze doznania są nieomylne? Jeśli tak, to wpadamy w metafizykę, że
dane zmysłowe są absolutnie prawdziwym obrazem świata i nie można
wyobrazić sobie eksperymentu, który mógłby to potwierdzić. Jeśli są
zawodne, to metoda pada, bo nie jest niezawodna do wszystkiego."
~~Zakłada się tu falsyfikacjonizm lub coś podobnego (co niekoniecznie
jest prawdziwe), a poza tym może tu dochodzić do rozszerzenia koncepcji
Poppera poza nauki empiryczne (ontologia/metafizyka być może jest czymś
na kształt nauki formalnej lub jest jeszcze jakąś inną działalnością).
"Realizm metafizyczny zakłada, że:
- świat to określona suma przedmiotów, niezależnych od umysłu
- istnieje jeden i tylko jeden prawdziwy wyczerpujący obraz świata
- prawdziwość polega na pewnego rodzaju korespondencji."
"Antyrealizm ontologiczny stwierdza zależność istnienia przedmiotów od
aktów świadomości."
"Idealizm metafizyczny, który światu przez nas poznawanemu odmawia, jak
się to zwykło mówić, "bytu samoistnego" i czyni go tylko "korelatem
myśli" (rozumianym w sensie psychologicznym lub logicznym)."
"Antyrealizm epistemologiczny - zależność przedmiotu poznania od
poznawczej aktywności podmiotu."
"Antyrealizm semantyczny - redukowalność znaczenia zdania do warunków
jego użycia."
"Niemal wszystkie odmiany antyrealizmu, o ile się je dokładnie przemyśli,
zdają się pociągać za sobą odrzucenie dwuwartościowości."
Realizm pośredni - percepcja rzeczy jest mediowana przez dane zmysłowe
jako elementy pośredniczące.
Realizm bezpośredni - docieramy bezpośrednio do własności rzeczy.
Fenomenalizm - spostrzegamy dane zmysłowe.
"Realizm bezpośredni opiera się na następujących tezach:
1. Istnieją przedmioty w przestrzeni fizycznej.
2. Przedmioty w przestrzeni fizycznej są spostrzegane.
3. Przedmioty są dostępne rozmaitym zmysłom.
4. Spostrzeganie przedmiotów fizycznych jest bezpośrednie.
5. Przedmioty są dostępne różnym obserwatorom.
6. Przedmioty istnieją w sposób ciągły.
7. Ten sam przedmiot, gdy nie jest obserwowany, ma podobne własności do
tych, jakie posiada w trakcie jego obserwacji.
8. Percepcja dla swego zaistnienia wymaga przyczynowego oddziaływania ze
strony spostrzeganego przedmiotu.
9. Percepcja zasadniczo dostarcza nam wiarygodnej tj. poprawnej
informacji o spostrzeganych przedmiotach."
"Realizm bezpośredni w rozumieniu współczesnym nie przyjmuje tezy o
takożsamości świata i jego obrazu, danego w spostrzeżeniu."
"Realizm pośredni podziela z realizmem bezpośrednim tezę o istnieniu
przedmiotów zewnętrznych, ale zaprzecza, że spostrzeganie ich dotyczy.
Percepcja ma za swój przedmiot reprezentację rzeczy istniejących w
przestrzeni fizycznej."
"Fenomenalizm w ogóle odrzuca tezę, że spostrzeganie ma cokolwiek
wspólnego ze światem zewnętrznym, a w skrajnej wersji powiada, że
takowego w ogóle nie ma. Berkeley całkowicie negował istnienie świata
zewnętrznego, Hume uważał tę kwestię za nierozstrzygalną, a Kant
przyjmował istnienie noumenów jako przyczyn fenomenów."
"Fenomenalizm występuje też w formie lingwistycznej, tj. jako teoria
głosząca, że wybór pomiędzy teoriami percepcji jest niczym innym, jak
tylko decyzją w sprawie języka sprawnie opisującego spostrzeganie."
~~To jest już bardziej zbliżone do naszej zasady użyteczności.
"Jeżeli po mojej śmierci weźmie się dokładnie taki sam zbiór molekuł i
umieści w kolbie chemicznej, będzie to taki sam agregat molekuł, lecz to
nie będę ja."
"Frege uważał, że język naturalny jest ułomny logicznie, a to z
następujących powodów:
1. Gramatyczna struktura zdania może niewłaściwie wyrażać jego strukturę
logiczną.
2. Gramatyczna struktura zdania dopuszcza wieloznaczność.
3. Gramatycznie poprawne wyrażenia mogą nie mieć przedmiotu odniesienia."
"Można więc powiedzieć, że wszechświat istniał "zawsze", choć zaczął
istnieć skończoną ilość czasu temu."
(idea chyba od Kartezjusza) Wiemy, że nie śnimy, mimo że nie możemy tego
udowodnić - dowodzi to słabości rozumu.
"Morderca Smitha jest obłąkany" - ten konkretny czy "ktokolwiek
zamordował Smitha, jest obłąkany"?
Paradoks nieostrości, a zasada użyteczności.
"Prąd elektryczny, fale radiowe - nie stanowiły, ale dziś stanowią część
świata potocznego."
"Jak to możliwe, że teorie naukowe, umowne, nie odzwierciedlające
struktury rzeczywistości i przyjmowane przez uczonych na zasadzie mody i
umowy społecznej, pozwalają na tak dokładne przewidywania i tak
zaawansowane wykorzystanie przyrody przez nauki praktyczne i technikę?"
"Spory metafizyczne nie są redukowalne do sporów semantycznych. To jednak
wydaje mi się wątpliwe: jak można dobrać się do samego Bytu bez narzędzi
językowych? W tej sprawie podzielam Quine’a doktrynę ontological
commitment."
Z drugiej strony: czy mówienie, że czegoś nie ma, bo nie można tego
stwierdzić, jest dowodem "naiwnej, metafizycznej skłonności
ograniczania"?
Czy upadające w pustym lesie drzewo wytwarza jakiś dźwięk?
Dowód jako rodzaj syntaktycznego kryterium prawdy, a ograniczenia
nałożone przez twierdzenia Godla.
Prawda jest pojęciem rodzinowym (brak warunków koniecznych i
wystarczających).
Czy np. dobro też? Nawet jeśli tak to i tak zmuszeni jesteśmy do
stworzenia definicji regulującej (a być może nawet definicji
projektującej). Dlaczego? ~~Bo musimy działać (i miec jasnosc co do tego
co mamy maksymalizowac?). Ponadto warto zauważyć, że NIE musimy
posługiwać się wyrazem "dobro" i jego odpowiednikami (ale dzialac i tak
"trzeba"?).
*Wiedza pewna (prawdziwa) to pleonazm? Czy wiedza może być niepewna
(nieprawdziwa) jeśli ma być wiedzą? Czy rozstrzyga zasada użytecznci
(pamiętaj o ograniczeniach) czy cos innego? Co konkretnie? Jak sie
rozstrzyga tego typu zagadnienia? Krok po kroku. Podobnie inne problemy,
najlepiej daj klasyfikacje, ich rodzaje i sposob rozstrzygniecia.
~~Dyskurs nakierowany na prawdę wygląda tak: ktoś coś głosi, zwykle w
sposób niejasny, potem następuje polemika (argumenty przeciw), która
zwykle źle interpretuje to, co niejasne i proponuje się coś co zwykle
również jest niejasne. Ponadto sama niejasność jest niejasna i w ogóle
mamy bałagan.
Dyskurs nakierowany na dobro miałby wyglądać inaczej. [napisz jak
konkretnie]
Przy okazji: wielu rzeczy nie jesteśmy tutaj pewni, ale raczej oczywiste
jest, że ktoś wygłasza tezę, że są jakieś argumenty za i przeciw.
Dlaczego? Czy to nasze subiektywne wrażenie spowodowane ilością zetknięć
z tym schematem dyskursu?
Goldman: "zagadnienia epistemologiczne są niezależne od rozstrzygnięcia
kwestii sceptycyzmu. Gdyby okazało się, że sceptyk ma rację i ludzie nie
są w stanie posiadać wiedzy, i tak trzeba by przekonania podzielić na
lepsze i gorsze pod względem ich rzetelności czy siły wyjaśniania. Gdyby
zaś okazało się, że sceptyk nie ma racji i ludzie mogą posiadać wiedzę, i
tak trzeba by jeszcze ustalić, które procedury i metody prowadzą do
wiedzy."
!* Analogia z istnieniem wartości w etyce.
W poszukiwaniu lepszej formy - rozmowa z samym sobą (fragmenty)...
Jakie są Pana poglądy etyczne?
Jestem utylitarystą.
Co to znaczy?
Nie wchodząc póki co w szczegóły, najwygodniej jest scharakteryzow
utylitaryzm jako doktrynę etyczną polegającą na tym, że słuszność danego
działania jest uzależniona od konsekwencji do jakich ono prowadzi, a
także na tym, że celem naszym powinno być maksymalizowanie użyteczności.
Czym jest owa użyteczność?
W literaturze przedmiotu najczęściej przyjmuje się, że użyteczność jest
dobrem dla kogoś. Przykładem dobra dla kogoś jest przyjemność, ale może
to być w zasadzie cokolwiek, co dany podmiot uznaje czy mógłby uznać za
dobre.
A Pan co uznaje za dobre?
Pozytywne odczucia.
Czyli po prostu przyjemność?
Jeśli uznamy, że każda przyjemność jest pozytywnym odczuciem, a każde
pozytywne odczucie jest przyjemnością to tak. Z kilku jednak powodów
wolałbym mówić o pozytywnych odczuciach zamiast o przyjemności.
Jakie to powody?
Wymienię tylko kilka. Po pierwsze, kwestią dyskusyjną jest, czy
przyjemność i pozytywne odczucia są dokładnie tym samym. Po drugie, wyraz
"przyjemność" bywał w historii myśli ludzkiej rozumiany nazbyt rozmaicie,
a mi chodzi o jak najdokładniejsze określenie tego, co powinniśmy
maksymalizować. Po trzecie zaś, przyjemność kojarzy się często z czymś
sensualistycznym i chwilowym, a nie tylko to jest czymś wartościowym.
No dobrze. Pozostańmy zatem przy pozytywnych odczuciach. Mógłby Pan
powiedzieć o nich coś więcej?
Co Pana interesuje?
Jak zamierza Pan je wyliczyć?
To oczywiście jedna z głównych trudności każdej teorii utylitarystycznej.
Niektórzy nawet twierdzą, że skoro nie możemy policzyć ilości
przyjemności, szczęścia czy też, jak w tym przypadku, pozytywnych odczuć,
to utylitaryzm jest koncepcją bezużyteczną i czysto teoretyczną.
Zatem da się to zrobić czy nie?
Da się, choć pewnie nie w tej chwili.
Jak zatem zamierza Pan zastosować swoją teorię utylitarystyczną w
praktyce, skoro nie ma Pan podstawowych parametrów?
Z grubsza rzecz biorąc są dwie możliwości. Pierwsza to taka, że nie da
się policzyć ilości pozytywnych odczuć teraz, ale za to da się to zrobić
w przyszłości. Druga możliwość zaś jest taka, że nie będziemy mogli tego
zrobić nigdy.
Pan oczywiście wierzy w pierwszą możliwość...
Tak. Myślę nawet, że może to być bardzo nieodległa przyszłość. Jednak, co
ważniejsze, nawet gdyby było inaczej, nie ma to aż takiego znaczenia.
Dlaczego?
Fakt, że czegoś nie wiemy, nie oznacza, że tego nie ma lub też że to coś
nie działa. Niemożliwość policzenia ilości pozytywnych odczuć nie ma
wpływu na to, czy utylitaryzm jest koncepcją prawdziwą. Chyba, że
przyjęlibyśmy tzw. konstruktywizm metaetyczny...
Nie wchodźmy może teraz w szczegóły. Mówi Pan, że teoria, którą uważa Pan
za prawdziwą, może być niestosowalna w praktyce. Ale wtedy słuszny byłby
zarzut o którym Pan wspomniał, tj. że utylitaryzm jest bezużyteczny.
Owszem, jako filozof cenię jednak prawdę jako taką. Lecz jak podkreślam:
ignoramus, ale nie ignorabimus, tj. nie znamy, ale poznamy. Jak dowody
niektórych twierdzeń matematycznych. Poza tym: wolelibyśmy znać prawdziwą
teorię i nie mieć możliwości jej zastosować czy też nie znać jej w ogóle?
Jednym z celów uprawiania etyki jest jednak zastosowanie jej ustaleń w
praktyce...
Tak, wraz z ustaleniem prawdziwej etyki są to najprawdopodobniej cele
najważniejsze.
Jak więc chce Pan zastosować utylitaryzm w praktyce w obliczu tych
trudności?
Jest to możliwe. Nawet jeśli prawdą jest, że nie możemy dokładnie
wyliczyć ilości hedonów i dolorów w świecie, to nie znaczy, że nie możemy
tego oszacować. Ważniejsze jest jednak jeszcze coś innego. To mianowicie,
że sama zasada użyteczności niekoniecznie wymaga od nas, abyśmy cokolwiek
liczyli. Zasada użyteczności, co ważne, mówi nam tylko, że powinniśmy
robić to, co jest optymalne. W sytuacji gdy, jak sądzimy, liczenie
pozytywnych odczuć jest utrudnione albo wręcz niemożliwe, powinniśmy
radzić sobie w inny sposób.
W jaki?
Na przykład szacując te "ostateczne" wartości liczbowe.
Jak?
Jeśli na przykład byłby Pan na wakacjach w Egipcie, zostałoby Panu w
kieszeni 30 funtów i miałby Pan możliwość zachowania ich dla siebie bądź
też wydania na jedną z trzech różnych wycieczek, to wybrałby Pan pewnie
najbardziej korzystną dla siebie opcję. Wybierając ją, kierowałby się Pan
pewnymi motywami, wśród których najważniejszy byłby zapewne wzgląd na
własną przyjemność. Potrafiłby Pan z grubsza ocenić, która możliwość jest
dla Pana najlepsza. Ten sposób postępowania jest jakąś tam, mniej lub
bardziej prymitywną, formą szacowania "ostatecznych" wartości liczbowych.
W tym przypadku bez uwzględniania innych ludzi.
Skąd jednak wiadomo, że te moje szacunki odpowiadałyby tym prawdziwym
wartościom?
Moglibyśmy się o tym przekonać gdybyśmy znali te prawdziwe wartości
liczbowe i porównali z nimi Pańskie szacunki. Jak Pan teraz poszacuje,
czy opłaca się ze mną przeprowadzać ten wywiad, to może za kilkaset lat
ktoś Panu powie, na ile dokładnie Pan to zrobił. A tak na poważnie:
zasada użyteczności mówi nam o tym, aby działać możliwie najlepiej.
Przyjęliśmy na potrzeby tej rozmowy, że nie możemy wyliczyć ilości
pozytywnych odczuć do jakich prowadzą takie czy inne działania. W tej
sytuacji rozwiązaniem najlepszym może być drugi w hierarchii wybór, gdyż
w przeciwieństwie do pierwszego, jest on możliwy do zastosowania.
Przypuszczamy, że może nim być szacowanie tych wartości "ostatecznych".
Nie ulega wątpliwości, że przynajmniej w niektórych sytuacjach potrafimy
to robić. W każdym razie jest to rozwiązanie lepiej nadające się do
naszego celu, jakim jest maksymalizowanie pozytywnych odczuć, niż np.
generowanie tych wartości losowo czy też pseudolosowo przez jakiś
program.
A może to jest tak, że utylitaryzm jest całkiem fajnym projektem, ale w
związku z tymi wszystkimi problemami, o których Pan wspomina, prawdziwa
jest po prostu zupełnie inna teoria etyczna?
Nie. Tak jak mówiłem przed chwilą, czym innym jest prawdziwość teorii, a
czym innym możliwość jej zastosowania.
W takim razie uznajmy za prawdziwą którąś z koncepcji utylitarystycznych,
o ile rzeczywiście któraś jest prawdziwa, ale zastosujmy inną teorię.
Nie można wykluczyć, że tak właśnie powinniśmy zrobić. Przynajmniej do
czasu aż nasza wiedza będzie na tyle duża, że pozwoli nam bez przeszkód
zastosować teorię utylitarystyczną lub choćby teorię ociupinkę lepszą niż
ta, którą wybralibyśmy zamiast utylitaryzmu. To brzmi jak żart, ale
naprawdę nie ma sprzeczności w uznawaniu teorii utylitarystycznej za
prawdziwą i w jednoczesnym twierdzeniu, że jeśli zastosowanie jakiejś
innej teorii zwiększa użyteczność bardziej niż sam utylitaryzm, to
powinniśmy stosować właśnie ją. Mało tego! Możliwe jest nawet, że
utylitaryzm jest doktryną prawdziwą, ale nie powinniśmy twierdzić, że
utylitaryzm jest teorią prawdziwą. To wszystko może się wydawać dziwne,
ale w rzeczywistości są to sprawy znane od dawna w utylitarystycznej
myśli etycznej.
Poruszył Pan tyle wątków. Na pewno wrócimy do nich w dalszej części
rozmowy. Chciałbym jednak powrócić do kwestii liczenia pozytywnych
odczuć. Powiedzmy, że mnie Pan przekonał, że powinniśmy szacować te
wartości. Co jednak z sytuacjami, w których nie potrafimy szacować bądź
też w ogóle nie wiemy, że mamy to robić?
Zawsze powinniśmy postępować w sposób tak efektywny, jak to tylko
możliwe. Wybieramy najlepszą możliwość - tylko tyle i aż tyle. Oczywiście
powstaje problem: skąd tak naprawdę wiemy, co jest najlepszą możliwością
w danych warunkach? Niech Pan zauważy, że b może na poziomie intuicji
zgodzimy się co do tego, że jeśli nie możemy wyliczyć wartości
"ostatecznych", to drugim w kolejności działaniem powinno być szacowanie.
Jednak gdyby ktoś zapytał "na jakiej podstawie tak twierdzimy?", to
mielibyśmy nie lada problem z odpowiedzią. Ten problem jednak także
proponuję odłożyć na później.
Dobrze. Zapytam więc może teraz o rzecz inną: dlaczego poprosił mnie Pan
o przeprowadzenie z Panem tej rozmowy?
Chciałem i chcę w toku tej rozmowy spróbować przedstawić prawdziwą teorię
etyczną, a przynajmniej naprowadzić dociekania w tej sprawie na właściwe
tory.
Dlaczego nie napisze Pan po prostu rozprawy na ten temat?
Próbowałem. Jednak uznałem, że lepszym sposobem na wyrażenie moich idei
będzie rozmowa, dialog czy też wywiad.
?
Uznałem, że tak będzie efektywniej i tyle. Zależy mi tylko na adekwatnym
przedstawieniu moich poglądów, a także na tym, aby mnie Pan niejako
przymusił do dokładniejszego przemyślenia niektórych wątków, aby Pan
wskazał i zaatakował słabe punkty i aby był Pan krytyczny.
Bliska jest Panu myśl Platona, który cenił bardziej rozmowy z żywym
człowiekiem niż tzw. kulturę słowa pisanego?
Myślę, że nie jest to szczególnie istotne. Po prostu jako filozof mam
pewien cel, mianowicie sformułowanie prawdziwej teorii etycznej. Uważam,
że zrealizuję go najpełniej w ten, a nie w inny sposób. Zależy mi na tym,
aby moja koncepcja była prawdziwa lub możliwie bliska prawdy i aby
wszelkie polemiki z nią były merytoryczne.
Jaki według Pana jest najważniejszy problem w etyce?
Istotę zasadniczego problemu etyki ujmują według mnie takie pytania jak
np. "które działania są słuszne?", "jak powinienem postępować?", "jak
powinniśmy działać?" czy też "co jest dobre?".
I jak idzie etykom jego rozwiązywanie?
Przede wszystkim za mało robi się dla etyki. Nie dostrzega się, że
nierozstrzygnięcie podstawowych zagadnień etycznych jest główną przyczyną
wielu problemów społecznych oraz indywidualnych. Za mało ludzi zdolnych
zajmuje się etyką.
Może to dlatego, że ludzie ci wolą zajmować się czymś bardziej
namacalnym, więcej zarabiać...
Pewnie tak. Myślę też, że zbyt mocno rozpowszechniona jest postawa
polegająca na tym, że wszelkie próby stworzenia jakiegoś ostatecznego
systemu etycznego z góry skazuje się na niepowodzenie, a ludzi
zajmujących się takimi rzeczami, uważa się za dziwaków. Z jednej strony
jest to zrozumiałe, ponieważ dogmatyzm często w toku dziejów kończył się
tragicznie, z drugiej zaś strony sytuacja, w której stworzenie teorii
ostatecznej jest w ten sposób utrudnione, nie jest chyba dobra.
Po co nam właściwie jakaś ostateczna teoria etyczna? Czy wiara w
możliwość stworzenia takiego systemu nie trąci młodzieńczym idealizmem?
Musimy dysponować wiążącą teorią etyczną – inaczej status wszystkich
naszych problemów będzie taki sam jak obecnych, tzn. brak będzie zgody co
do tego, które rozwiązania są słuszne. A co do wiary w taki system i
idealizm: chodzić nam powinno o rozstrzygnięcie raz na zawsze jak sprawy
się mają. Osobiście nie twierdzę z cała stanowczością, że uda się
stworzyć ostateczny system etyczny. Może tak, może nie. Chodzi o to, aby
zrobić tyle, ile tylko można w danym czasie i w danych warunkach.
Klasyczny utylitaryzm to "największa ilość szczęścia dla największej
ilości ludzi". Zgadza się?
Tak. Jest to tak zwana zasada użyteczności. Ma one różne, mniej lub
bardziej ścisłe, wersje.
A jaka jest Pana wersja?
Sformułowanie naczelnego twierdzenia czy też schematu utylitarystycznego
to problem stosunkowo istotny, ale raczej techniczny. Myślę, że
cyzelowaniem zasady użyteczności należy się zająć, gdy będziemy mieli
lepiej określoną teorię. Jeśli jednak chciałby Pan, abym podał jakąś
namiastkę przyszłej, ostatecznej reguły etycznej, to wymyśliłem np. coś
takiego: celem naszym, to jest podmiotów, które są zdolne do układania
strategii, jest optymalna strategia w grze z naturą, która ma na celu
maksymalizację pozytywnych odczuć.
Brzmi nieźle. A jakie wersje zasady użyteczności dominują w
uniwersyteckim dyskursie etycznym?
Jest ich całe mnóstwo, ale tak jak powiedziałem, jest to zagadnienie
drugorzędne. Popularne jest np. określenie Dereka Parfita: "istnieje
jeden cel wszelkiego działania: aby konsekwencje były tak dobre, jak to
tylko możliwe". Z tym, że postulat ten jest raczej globalną zasadą
konsekwencjalistyczną, a konsekwencjalizm jest czymś szerszym niż
utylitaryzm.
To znaczy?
Teorie konsekwencjalistyczne to teorie, wedle których słuszne czy też
powinne działanie to takie, które ma możliwie najlepsze skutki.
Czyli tak jak w utylitaryzmie...
Tak, gdyż każda teoria utylitarystyczna jest też teorią
konsekwencjalistyczną, choć nie na odwrót.
Gdzie tkwi między nimi różnica?
Tak jak wspomniałem na samym początku naszej rozmowy: utylitaryzm zakłada
pewną określoną teorię dobra, tj. zakłada, że jeśli coś jest dobrem, to
jest dobrem dla kogoś. Dla konsekwencjalizmu zaś, dobrem może być
cokolwiek - choćby jak największa ilość czterolistnych koniczyn, nawet
gdy na świecie nie ma ani jednego człowieka czy też bytu świadomego.
Czy istnieje jakaś wpływowa teoria konsekwencjalistyczna, która nie
byłaby utylitaryzmem?
Raczej nie. Z drugiej jednak strony wiele wskazuje na to, że każdą teorię
etyczną można skonsekwencjalizować. Weźmy np. teorię etyczną Kanta, czyli
koncepcję, która uważana jest za wzór teorii niekonsekwencjalistycznej.
Jeżeli prawdą jest taka interpretacja kantowskiej etyki, że czymś jedynie
dobrym na świecie jest dobra wola, to moglibyśmy pokusić się o
przedstawienie tej doktryny w terminach konsekwencjalistycznych. Nie
twierdzę, że z pewnością by nam się to udało, gdyż kantowska etyka jest
bardziej skomplikowana i wiele zależy od tego jak dokładnie ją rozumiemy,
ale sądzę, że coś jest na rzeczy. A jeśli tak, to istnieć może kilka
wpływowych teorii konsekwencjalistycznych i nieutylitarystycznych
zarazem. Tego typu rozważania to jednak typowe dzielenie włosa na czworo
i marnowanie zasobów na kwestie, które nie są pierwszorzędne.
Przygotowując się do rozmowy z Panem, przeczytałem wiele książek o
tematyce etycznej, jak i ogólnofilozoficznej. Jednym z autorów, którego
pisma wydały mi się szczególnie interesujące, był Władysław Tatarkiewicz.
Znane jest jego rozróżnienie na cztery rodzaje sądów etycznych. Co Pan
sądzi o tym rozróżnieniu?
Tatarkiewicz istotnie rozróżnił cztery rodzaje sądów etycznych czy t
sądów oceniających, ale oczywiście sam zdawał sobie sprawę z tego, że są
to tylko rodzaje najważniejsze. Przypomnę, że chodzi po pierwsze o sądy o
dobrach czy też wartościach, po drugie o sądy o słuszności, po trzecie o
sądy o moralności czy też o intencji, a po czwarte o sądy o wysiłku czy
też o zasłudze.
Mógłby Pan bliżej scharakteryzować te typy sądów?
Jak najbardziej. Sądy o dobrach to sądy, w których stwierdza się co jest
wartościowe, na co powinno być nakierowane nasze działanie. Można uważać
za dobro różne jakości, rzeczy czy też własności, np. przyjemność,
wiedzę, dobrą wolę, smaczne posiłki, miłość... Tak naprawdę cokolwiek.
Można mówić o jakiejś jednej jakości, a można też o wielu. Inaczej rzecz
ujmując: można być monistą lub pluralistą. Byłbym jednak ostrożny jeśli
chodzi o przywiązywanie wagi do tego rozróżnienia. Wiele z pozoru różnych
jakości można sprowadzić do jednej i wiele zależy tu od siatki czy też
schematu pojęć, jakimi operujemy. W etyce i w aksjologii panuje zgoda co
do podziału dóbr na dobra autoteliczne, czyli dobra same w sobie,
nieinstrumentalne, będące celem działania oraz na dobra instrumentalne,
będące środkiem do czegoś. Mówi się często, że pieniądze są typowym
dobrem instrumentalnym, a więc środkiem do osiągnięcia jakiegoś celu,
takiego jak np. poczucie bezpieczeństwa czy możliwość zapewnienia sobie
odpowiedniego komfortu życia.
Teraz sądy o słuszności...
Sądy o słuszności to, luźno rzecz ujmując, sądy, które mówią nam jak
powinniśmy postępować. Wśród etyków często można spotkać się z opinią, że
etyka normatywna dzieli się na teorię dobra i teorię słuszności właśnie.
W jednym z popularnych podręczników do etyki przeczytałem, że teoria
słuszności odpowiada na pytanie "jak podmioty indywidualne i
instytucjonalne powinny reagować na właściwości wartościowe?". Myślę, że
to trafnie oddaje czym jest teoria słuszności, a więc pośrednio także to,
czym są sądy o słuszności. Widać wyraźnie, że trudno byłoby uprawi
teorię słuszności bez jakichś założeń na temat tego, co jest dobre.
Sądy o moralności...
Sądy o moralności to sądy o tym, czy danemu czynowi przyświecała dobra
czy też zła intencja. Można czynić słusznie i niemoralnie jednocześnie
albo niesłusznie i moralnie. Wydaje mi się, że gdy w jakiejś zwykłej
życiowej sytuacji ktoś nam mówi, że postąpiliśmy nieetycznie, to
najczęściej ma na myśli właśnie to, że mieliśmy złe intencje. To jednak
skomplikowana sprawa i łatwo tu o błąd.
Zostały jeszcze sądy o zasłudze.
Sądy o zasłudze to chyba najmniej istotne z wszystkich tych sądów. Co nie
znaczy, że nieistotne. Tatarkiewicz uznał, że są na tyle ważne, aby je
wyróżnić. Chodzi tutaj o to, że jednej osobie łatwo jest działać moralnie
czy też słusznie, a od drugiej wymaga to nie lada wysiłku. Im więcej
wysiłku, tym osoba bardziej zasługuje na pochwałę, a zatem tym większa
jej zasługa.
No dobrze. Pozwoli Pan, że...
Stop. Chciałbym Pana prosić o inną formę wywiadu. Nie chciałbym referować
cudzych poglądów, bo jest to zadanie niewdzięczne i łatwo tu o zarzut
nieadekwatności. Nie chciałbym też odpowiadać na tak różne pytania, bo
wolałbym, aby rozmowa była mniej chaotyczna. Myślę, że lepiej jeśli
będzie Pan próbował zadawać mi pytania w celu dowiedzenia się czegoś o
tym, jaka teoria etyczna jest prawdziwa. To i tylko to. Jeśli uznam, że
należy coś dodać do wywodu właściwego - zrobię to sam.
...
Jaka teoria etyczna jest prawdziwa?
Pewien wariant utylitaryzmu.
Czy w ogóle jakaś teoria etyczna musi być prawdziwa?
Uchylam pytanie jako niepierwszorzędne na tym etapie.
Na czym polega wariant utylitaryzmu, który uważa Pan za prawdziwy?
Ten wariant utylitaryzmu, w chwili, gdy wygłaszam te słowa, nie istnieje.
Przynajmniej w tym sensie, że ja go nie znam. Mam pewne mgliste
przypuszczenia na jego temat, ale właśnie po to z Panem rozmawiam, aby te
przypuszczenia rozjaśnić najbardziej jak to tylko możliwe.
Czy ma Pan zatem do powiedzenia cokolwiek na temat tej rzekomo prawdziwej
teorii?
Myślę, że tak.
Co takiego?
Powiedzmy, że przyjmuję jako główną tezę mojej teorii zasadę, o której
już wspomniałem, czyli: celem naszym, to jest podmiotów, które są zdolne
do układania strategii, jest optymalna strategia w grze z naturą, która
ma na celu maksymalizację pozytywnych odczuć. Zdaję sobie sprawę z tego,
że ta zasada w ostatecznym rozrachunku może się okazać ułomna, ale od
czegoś trzeba zacząć.
"Celem naszym, to jest podmiotów, które są zdolne do układania strategii,
jest optymalna strategia w grze z naturą, która ma na celu maksymalizację
pozytywnych odczuć". Dlaczego mowa akurat o pozytywnych odczuciach? Co
miałoby uzasadniać Pańskie przekonanie, że powinienem działać tak, aby
powiększać czy maksymalizować ilość pozytywnych odczuć w świecie?
...
W takim razie co powinniśmy nazywać czynem moralnym?
Decyduje o tym, jak o każdym innym działaniu, zasada użyteczności, bo
wybór schematu pojęciowego to też pewne działanie, a słusznością
(racjonalnością, efektywnością) działania rządzi właśnie zasada
użyteczności. Problem z tym pytaniem jest taki sam jak z jakimkolwiek
pytaniem o to, co powinniśmy robić. Po prostu nie mamy, póki co, liczb.
Mam nadzieję, że ta niedługo przybliżymy się do tego, aby je mieć.
...
Czyli nie ma tutaj różnicy zdań?
Nie. Pozorna sprzeczność między tezami, jakie uznają obie te osoby, tj.
"Antek postąpił niemoralnie okłamując w tej sytuacji babcię" (teza
uznawana przez osobę pierwszą) i "Antek postąpił moralnie okłamując w tej
sytuacji babcię" (teza osoby drugiej), jest rezultatem tego, że obie te
osoby mówią o czymś innym używając słowa "moralnie" (i, co za tym idzie,
"niemoralnie"). Pierwsza osoba ma na myśli to, że Antek miał złą
intencję, a druga osoba ma na myśli to, że Antka działanie przyniosło
pozytywne skutki. Te dwie sprawy są ze sobą niezwiązane. Podobną
wieloznacznością obarczona jest spora część naszych codziennych dyskusji,
podczas których używamy słów takich jak "powinien", "dobry", "słuszny"
itd.
...
"Obecny król Francji jest łysy", symbolika w logice zdaniowej,
nonsens/absurd/asens, którą logikę powinniśmy wybrać?, która aksjomatyka
czegoś tam jest najlepsza?, antynomia kłamcy, jakie zdania są a priori, a
jakie a posteriori, jakie zdanie są analityczne, a jakie syntetyczne,
konieczne/przygodne - na pierwszy rzut oka wydaje się, że problemy te
można rozwiązać samą zasadą użyteczności (tj. bez odwoływania się do
doświadczenia). Napisz jaka jest rola zasady, gdy mamy dane empiryczne i
gdy ich nie mamy. Pamiętaj o ograniczeniach zasady użyteczności.
! (Prawie) wszystkie problemy rozwiązujemy opierając się na zasadzie
użyteczności. [więcej napisz o tym]
jaki dokładnie jest stosunek prawdy do dobra?
jak dokładnie należy rozwiązać jeden konkretny problem decyzyjny (tu dużo
zagadnień wyjdzie)?
jakiej zasady/zasad drugiego rzędu powinniśmy używać (może żadnej?) i
jakie jest tego uzasadnienie?
co jest warunkiem wstępnym zastosowania zasady użyteczności, tj. jakie są
ograniczenia w jej stosowaniu?
*cala otoczka - opisz
uzytecznosc doswiadczana a przyjemnosc to nie to samo
trudnosci hedonizmu etycznego
1 miejsce 2 miejsce 3 miejsce
co jesli jednostce przyjemnosc sprawia zabijanie, seks z dzieckiem, ...?
nieu zadowolenie z zycia
milosc wladza jedzenie ogolnie potrzeby
arkanoid/scrabble/duzo-innych jako utylitaryzm - analogia - pokazac na
tym przykladzie
*richard lenard happiness persona from a new science the politycy of
hapiness, whats government van leara. well-being for public policy.
measuring the subjective well-being of national. report of the commission
on the measurement of economic performance and social progress. measuring
subcjedtive well-being for public policy
aksjomat niezale?no?ci neuman morgenstern warto?? normatywna dyskusyjna
allais
*bernoulli
experiencing self remembering self, jazn doznajaca pamietajaca
suma hedonometryczna ocena retrospektywna doznanie wspomnienie
*uzytecznosc odczuwana experienced utility po??dano?? u?yteczno??
decyzyjna decision utility
*dzisiaj jan i malg maj? po 5 mln. wczoraj jan mia? 1 a ma?g 10. czy
oboje s? jednakowo zadowoleni, czy uzytecznosc aktualnego stanu
posiadania bedzie taka sama dla obojga
jak powinnismy zyc, czy powinnismy robic barszcz?
mile uczucie, wyrastajace z obserwacji niedoli innych
co jest warunkiem koniecznym, aby człowiek był szczę?liwy (działał
racjonalnie, dobrze)?
- wystarczajacym -
jaki schemat pojęciowy należy wybrać i tak to wybranie uzasadnić?
jeden człowiek ma to, drugi to samo - jeden odczuwa przyjemno?ć drugi,
nie - czy oni mają dobre życie
prowadzić dobre życie, odczuwać przyjemno?ć
jaki jest sens życia?
kiedy żyć by nie było warto?
czy warto się zabić (sprawić, aby nie żyć), a jeżeli tak to w jakich
okoliczno?ciach?
czy szczę?cie to pełne, trwałe i uzasadnione zadowolenie z życia?
- podpunkty
każde szczę?cie jest zadowoleniem, ale nie każde zadowolenie jest
szczę?ciem?
czy w ogóle chodzi o to, aby być szczę?liwym lub o cokolwiek? jakie
uzasadnienie? co je?li nie?
czy prawdą jest, że nie jest szczę?liwy ten, kto tak o sobie nie my?li?
predyspozycje do odczuwania szczę?cia?
co z masochizmem, sadyzmem?
co z narkotykami, srodkami odurzajacymi?
człowiek się adaptuje - SĄ KONKRETY OCZYWI?CIE - co to oznacza?
teoria stałych cech osobowo?ci
czy prawdą jest, że X ma wpływ na poziom szczę?cia? (cokolwiek,
małżeństwo, samobojstwo, status spoleczny, typ osobowosci)
szczę?cie to taki konstrukt społeczny (np. człowiek jest szczę?liwy gdy
osiągnie wyznaczony przez siebie cel)
teoria porównania społecznego
globalna satysfakcja z zycia, wielowymiarowa
konwencje - tu musi być jaki? błąd, no bo jak: wszystkie są racjonalne?
"Richard Thaler, jeden z twórców nurtu ekonomii behawioralnej, w ciekawy
sposób zaprezentowal jak nasz wewnetrzny ksiegowy moze wplynac na
podejmowane na co dzien decyzje. Wyobrazmy sobie, ze kupujemy bilet do
kina i wydajemy na niego 10 dolarów. Niestety przed wejsciem na sale
bilet gdzies nam sie zapodzial. Nie otrzymamy nowego biletu ani zwrotu
pieniedzy. Czy w takiej sytuacji bylibysmy gotowi kupic kolejny bilet?
W przeprowadzonym przez Thalera eksperymencie zaledwie 46 procent
badanych bylo gotowych na kolejny wydatek. Interesujaca byla jednak
reakcja badanych na nieco inna sytuacje. Tym razem respondenci mieli
sobie wyobrazic, ze w momencie, gdy maja zaplacic za bilet, odkrywaja, ze
zgubili przed chwila 10-dolarowy banknot. Czy mimo tego gotowi byliby
wysuplac kolejne 10 dolarów? 88 procent badanych odpowiedzialo, ze tak."
(1) Jak sie ma to do siebie plus (2) co optymalizowac:
dobrostan
zdrowie (zdrowie jest pelnym dobrostanem fizycznym, psychicznym i
spolecznym, a nie tylko brakiem choroby lub niedomagania)
dobrostan f
dobrostan p
dobrostan s
dobrostan finansowy
inne dobrostany
brak choroby
inne
dobrostan obiektywnie
dobrostan subiektywnie
jakosc zycia obiektywnie
jakosc zycia subiektywnie
zdrowie obiektywnie
zdrowie subiektywnie
zdrowie psychiczne
zdrowie fizyczne
...
szczescie obiektywnie
szczescie subiektywnie
(poczucie satysfakcji z zycia) rózne aspekty
(poziom zadowolenia z zycia) rózne aspekty, teoretycznie minuta po
minucie
"dobrostanu, czyli zadowolenia z zycia uzywa sie niekiedy jako
subiektywnego wskaznika zdrowia"
Dobrostan, zdrowie, jakosc zycia, szczescie, ... (rozumiane wszystko w
tym samym znaczeniu) powinnismy optymalizowac - ale rozumiane obiektywnie
czy subiektywnie?
gra w zwiekszanie substancji
"ludzie czuja sie lepiej dostajac podwyzke w wysokosci 5% gdy inflacja
wynosi 7%, niz nie dostajac podwyzki w ogóle przy inflacji równej 0%.
Choc w pierwszym przypadku w ujeciu realnym traca, to jednak sa
szczesliwsi, bo podwyzka w ujeciu nominalnym poprawia im samopoczucie" -
CO WOBEC TEGO POWINNISMY ROBIC?
watek ze spolecznym porownywaniem i zazdroscia
demokracja - po prostu pewien sposob odpowiedzi na pytanie o podejmowanie
decyzji wychodzace z zalozenia ze ~~skoro uzytecznosci nie da sie
przypisac to niech decyduja preferencje ludzi (od 18 lat, brak innych
naczelnych, ...)
brak uzasadnienia tak rozumianej etyki to swoisty indyferentyzm wobec
dowolnych dwoch np. podzialow danego dobra - czysty nonsens?
*! Teoria słuszności, którą chciałbym zbudować, to docelowo Logika
(~~logika wszystkiego).
Teoria dobra miałaby pełnić rolę epistemologii i zajmować się
prawdziwością przesłanek?
Czy jest prawdziwość, skoro słuszność/dobro jest prima facie ważniejsza?
Czy na te pytania odpowiada zasada użyteczności?
Jakie są jej ograniczenia?
Bertrand Russell powiedział kiedy?, że w filozofii chodzi o to, aby
zacząć od czego? tak banalnego, że aż nie wartego wypowiedzenia, a
skończyć na czym? tak paradoksalnym, że nikt w to nie uwierzy. Tak więc
my zaczynamy od tego, że należy postępować najlepiej jak tylko się da, a
kończymy na pewnej propozycji systemu normatywnego, którą uważamy za
adekwatną.
My?lę, że przedstawiłem tu prawdziwą teorię normatywną. Nawet je?li nie -
mam nadzieję, że przynajmniej popchnąłem sprawę naprzód. Gdyby jednak
moje wysiłki okazały się niewystarczające lub wręcz spełzły na niczym -
wierzę, że komu? w końcu uda się zrobić to, co było moim zamierzeniem,
czyli przedstawić prawdziwą teorię normatywną.